Autoregulacja
W obecnych czasach człowiek
szczególnie potrzebuje odzyskania wiary w siebie i we własne możliwości.
Codziennie słyszymy, bowiem o zagrożeniach. Katastrofą ekologiczną, wojną
jądrową, nieubłaganym pochodem AIDS, rozprzestrzeniającą się Ebolą.
Wszystko to – czy chcemy czy nie –
odkłada się w naszej podświadomości, w komórkach pamięci i stamtąd prowadzi
swoją niszczycielską działalność.
Tracąc wiarę w jutro, stajemy się
niespokojnymi, nerwowymi, pozbywamy się naturalnej zdolności mobilizacji sił w
momencie zagrożenia.
Oto jeden z charakterystycznych
przykładów.
Kobieta, która całkiem niedawno
występowała w telewizji w grupie osób, kończących kurs nauki autoregulacji, po
katastrofie samochodowej znalazła się w szpitalu na oddziale urazowym. Jej
bliscy uprzedzili lekarzy, że chora jest zdolna obchodzić się bez leków
znieczulających.
Była prawie cała w gipsie i
bandażach, z bardzo cierpiącą miną, nie zgadzała się w żaden sposób na
wywołanie stanu autoregulacji dla pozbycia się bólu. Powtarzała ciągle w kółko
jak stara płyta – „Nie mogę, nie potrafię. Róbcie zastrzyki!” W końcu, kiedy
nie podawano jej znieczulenia wyraziła zgodę, ale pod warunkiem, że lekarz,
który uczył ją autoregulacji – będzie stal obok. Oczywiście stanął. Pacjentka w
mgnieniu oka wywołała u siebie właściwy stan, po kilku chwilach ból minął a ona
sama przeobraziła się, otworzyła oczy, chwyciła za lusterko i...i co zrobiła? -
no właśnie, zaczęła poprawiać makijaż!
Tak widać, więc dość jasno to, do
czego się przyzwyczailiśmy – obok nas bezwzględnie musi znaleźć się jakiś
kierownik, jakiś zarządca! Przestaliśmy wierzyć w siebie, choć wewnętrznie bardzo
tego chcemy.
Tę wiarę trzeba starać się wzmacniać
wszelkimi sposobami.
Jestem pewny, że nic nam w tym
lepiej nie pomoże jak autoregulacja – specyficzne narzędzie stworzone do kształtowania
siebie – ułatwiające przejęcie kontroli nad sobą.
To wspaniała możliwość potrafić
wpływać na swoje ciało tak z marszu bez przygotowania, chcę żeby było tak i tak
się dzieje. Jednak każdy z czytających ten tekst w tej chwili nie potrafi tego
uczynić choćby nie wiem jak się starał i skupiał nie potrafi w ten sposób
panować nad swoim ciałem. Trzeba się po prostu tego nauczyć. A kiedy to już
nastąpi dostęp do nieograniczonego niczym „Bogactwa” zostanie otwarty i
otrzymanie wszystkiego czego potrzeba i zapewnienie dostatku na wszystkich
poziomach życia stanie się rzeczywistością. Nasz stwórca dał nam wszystko czego
nam potrzeba ale oglądanie się w kierunku zła, przez wieki rozwoju dały swoje
efekty. Nikt nas nie nauczył miłości do wszystkiego co nas otacza, do ludzi
których spotykamy na swojej drodze. Owszem pokazano nam w jaki sposób zazdrościć,
rywalizować, nienawidzić, krytykować. A takie zachowania zamykają nam bramę do
Bożego „Bogactwa”, wszystko co nas spotyka to rzeczy negatywne. Jak już pisałem
w poprzednim cyklu o podświadomości – takie negatywne odczucia /emocje/ dają
jej wytyczne do przyciągania dla nas rzeczy wyłącznie negatywnych.
Jak widać warto co najmniej poczytać
o metodzie autoregulacji.
Chcesz tak i tak jest w jednej
chwili.
Podsumowując:
W czym tkwi istota tego
szczególnego stanu, który wywołuje autoregulacja?
Jest to – moim zdaniem – głęboki
związek duszy z ciałem.
To połączenie ducha z materią, więź
psychiki z fizjologią w sanskrycie nazywa się „joga” co znaczy związek, więź.
Punkt oparcia – to więź wewnętrzna.
Jeśli opanujemy ją, możemy
wywoływać u siebie procesy odnowy wyprzedzając krytyczne momenty obciążenia i
przemęczenia.
Zechcesz, by ręce stały się lżejsze
– są, szybujesz nimi.
Chcesz poprawić oddech – już
oddychasz lekko i swobodnie.
Zapragnąłeś, by w czasie upału
stało się nieco chłodniej – oto odczucie upału mija.
Postanowiłeś się uspokoić – masz
spokój.
Cudownie!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz