środa, 31 lipca 2013

Karma VII

5. Karma jako wyraz sprawiedliwości
Rozpatrując problem pod kątem wartości praktyczniej i religijnej stwierdzamy, iż jest to - być może - najważniejszy aspekt w nauce o karmie. Lecz zanim zajmiemy się tym pojęciem i jego długotrwałym wpływem na buddyjską myśl, winniśmy zbadać ważniejszą i bardziej podstawową w nauce o karmie zasadę - zasadę odpowiedniej reakcji. Zasada ta przedstawia rdzeń myślenia. Mówiąc prosto, polega na tym, że dana przyczyna wiedzie do odpowiedniego skutku lub - w lapidarnej formie: "jeżeli tak, to tak". Oznacza to, że przyczyna i skutek odpowiadają sobie nawzajem w swej istocie: przyczyna "A" wywołuje skutek "Ax" ( nie zaś np. "Bx").
W rzeczywistości zasada ta funkcjonuje następująco: Sadzi się dynię i zbiera się dynię; sadzi się groch i zbiera się groch. Zaś na gruncie moralności okazuje się, że dobra przyczyna pociąga za sobą takiż skutek, podczas gdy zła przyczyna wywołuje zły skutek. Jest to dla buddystów rdzenna formuła nauki o karmie. W społecznościach buddyjskich idea ta jest głęboko zakorzeniona, i to we wszystkich warstwach socjalnych. Kiedy Budda, na prośbę Śrimalasimhanandy wyjaśnił tę zasadę, uczynił to tymi słowy:

"Śrimalasimhananda zapytał Buddę:
,Skąd to się bierze, że ta  sama kobieta jest zarówno brzydka, jak i biedna ? I jak to  jest, że inna jest brzydka, ale bogata. Jak to jest, że  jakaś kobieta jest piękna i biedna ? I jak to jest, że  jeszcze inna jest piękna i bogata ?'
Budda zaś odrzekł:
,Kobieta, która we wcześniejszym  życiu była kłótliwa i gniewna, a ponadto bardzo skąpa i  nie była gotowa wspierać materialnie mnichów i innych  ludzi, będzie w swym obecnym życiu zarówno brzydka, jak i  biedna.'
,Jeżeli zaś któraś kobieta  byłą we wcześniejszym życiu była kłótliwa i gniewna,  lecz wspaniałomyślna i gotowa do udzielenia wsparcia  mnichom i innym ludziom, ta w swym życiu obecnym będzie  brzydka lecz bogata.'
,Kobieta, która wcześniej była  spokojna i łagodna, lecz z natury skąpa i nie skora do  pomocy mnichom, ta będzie w swym obecnym życiu piękna,  lecz biedna. '
'Kobieta, która wcześniej była  spokojna i łagodna, a ponadto gotowa dzielić się swą własnością,  będzie w swym obecnym życiu błogosławiona pięknem i  bogactwem. '"
Fragment ten jasno ukazuje, że buddyjskie ujęcie karmy opiera się na zasadzie odpowiedniej reakcji. Brzydota i bogactwo, piękno i ubóstwo - wszystkie one mają swe własne przyczyny, których skutków nie sposób odmienić. Wyjaśnia to też zjawisko pojawiania się wśród ludzi rozmaitych talentów i różnorakich sposobów przeżywania świata.
Wyraża to również następująca mowa:



"Prostota pochodzi z plonów skromności,
 Ubóstwo powstaje ze skąpstwa,
 Wysoka pozycja wynika z pokory,
 Niska pozycja wywodzi się z dumy i wyniosłości,
 Niemota jest wynikiem wypowiadania oszczerstw;
 Ślepota i głuchota wynika z niewiary,
 Długie życie tłumaczy się litościwym sercem,
 Krótkie życie uwarunkowane jest zabijaniem,
 Niekompletność sześciu podstaw pochodzi z łamania  dyscypliny."



Tę samą myśl zawiera również poniższy fragment "Milindapanha":

"Król Milinda zapytał:
,Nagaseno ! Z jakiej przyczyny  ludzie różną się między sobą ? Dlaczego niektórzy żyją  długo, dlaczego inni umierają wcześniej ? Dlaczego jedni  często chorują lub są brzydcy, drudzy zaś piękni i  zdrowi; jedni bogaci, drudzy biedni; jedni rozumni; drudzy głupi  ?'
Nagasena odrzekł:
,O władco ! Dlaczego nie  wszystkie owoce są takie same ? Niektóre są słodkie, inne  gorzkie, ostre lub słone, czy kwaśne.'
Odparł mu król Milinda:
,Przypuszczam, że jest tak  dlatego, że ich nasiona nie są takie same.'
Nagasena na to:
,Królu ! I z ludzki również tak  się sprawy mają. Ludzie różnią się między sobą,  ponieważ ich karma nie jest jednaka. Dlatego niektórzy żyją  długo, inni krótko; niektórzy są zdrowi, inni chorzy;  jedni są piękni, drudzy brzydcy; jedni mocni drudzy słabi;  są bogaci i ubodzy, szlachetni i podli, niektórzy rozumni,  inni głupi. Ponadto, królu, Budda wyrzekł był te słowa:

O mnisi ! Wszystkie istoty muszą  przyjąć na siebie spadek karmy i wszystko jest spadkiem  karmy wszystko powstaje z karmy i jest odmianą karmy; karma  jest naszym sędzią i określa naszą wielkość lub znikomość.'"

wtorek, 30 lipca 2013

Karma VI

Nie ograniczona transcendentalna natura, o której była mowa w pierwszym rozdziale, jest wymownym dowodem na istnienie wolnej woli. Głównego bohatera "Wojny i Pokoju" pojmali i uwięzili żołnierze jednego z francuskich oddziałów, znajdujących się w odwrocie. Jeńca, jak i innych więźniów, strzeżono bardzo pilnie. Zabijano bezzwłocznie każdego, kto pozostał w tylko. Pewnego dnia bohater opowieści zapomniał, że jest przecież jeńcem wojennym i najzupełniej nieświadomie poszedł w kierunku pobliskiego lasu. Nie uszedł jeszcze dziesięciu kroków, kiedy Francuzi spostrzegli do, dopadli i zaczęli bić. Nie próbował nawet osłaniać się przed ciosami; spojrzał w niebo i zobaczył ciemne chmury, otworzył się i ujrzał błękit nieba. Nie potrafił powstrzymać się i na całe gardło wybuchnął śmiechem. Pilnujący go żołdacy uznali, że zwariował. Jednak to, że roześmiał się tak nagle pod razami bata dowodziło, iż pomimo cierpienia ciała jego duch jest wolny. Jego umysł potrafił przekroczyć wszystko, zarówno ciemiężycieli, jak i wołające do nieba o pomstę bestialstwo. Potrafił spokojnie przeciwstawić się bólowi, który wstrząsał jego ciałem. Wolna wola człowieka może powiedzieć "nie" każdej sile, która ogranicza i wiąże. Doskonałym tego przykładem, przykładem zdrowego ludzkiego rozsądku jest życie Sakjamuniego. Albowiem, aby być w zgodzie z tradycją, powinien był najpierw objąć po ojcu tron, a dopiero na starość, po założeniu urzędu rozpocząć praktykę. Lecz wystąpił przeciw temu i rzekł: "Nie, nie będę królem". Oto zwycięstwo wolnej woli nad prawem przyczyny i skutku, i nad karmą zbiorową. Czyż mógł wówczas nie powiedzieć "nie" Czy istniałby dzisiaj buddyzm ?
Jak więc widać, stany wytworzone przez karmę można w pewnym stopniu przezwyciężyć. Świadomość dysponuje wolną wolą i ma na nią bardzo wielki wpływ. Dopiero zadysponowawszy wolną wolą można przezwyciężyć depresję i pychę, i odnaleźć drogę pośrednią. Bardzo trudno jest powiedzieć, które z wydarzeń ludzkiego życia jest z góry i całkowicie określone, a które częściowo lub wcale. Wiedza na ten temat przynależy do obszaru oświecenia i zwyczajny człowiek nie może niczego o tym wiedzieć.
Przypominam sobie modlitwę katolickich świętych:

"Panie, daj mi siłę, bym przyjął na siebie ze  spokojem wszystko, czego nie mogę odmienić. I daj mi męstwo,  bym mógł odmienić wszystko, co odmienić winieniem. Daj mi  też mądrość, bym mógł odróżnić jedno od drugiego -  odmienialne od nieodmienialnego."
Myślę, iż wyrażona w tej modlitwie postawa względem losu i wolności jest reprezentatywna nie tylko dla religii chrześcijańskiej, ale także dla buddyzmu. Ludzie, którzy podążają drogą religii, muszą być zdolni do spokojnego oczekiwania spraw i akceptowania ich, albowiem dopiero dzięki takiej postawie człowiek staje się wolny, znajduje swoje "niebo" i wszystko co potrzebne do życia, do zachowania wewnętrznego spokoju i równowagi. Muszą oni dysponować wielkim męstwem, by przebudować swoją - najczęściej słabą - postawę, by dokonać zmian, które powiodą ich dalej. Dopiero przez pełną poświęcenia modlitwę można osiągnąć boską pomoc, dającą jasną, czystą mądrość i inspirację pozwalającą odróżnić określone od nie określonego, przekraczalne od nieprzekraczalnego.
Sutry często powiadają, że karmę może przejrzeć tylko Budda. Jedynie mędrzec może pojąć i odróżnić pewne od niepewnego. Sutry nie zawierają żadnego kryterium rozróżniania między pewnym i niepewnym; powiedziano tylko, iż karma zbiorowa jest w większości wypadków pewna i dlatego tak trudno ją odmienić. Oświeceni, na przestrzeni całej historii buddyzmu, nie sformułowali odnoście tego problemu żadnej nowej nauki; również kwestia sprzeczności pomiędzy wolną wolą i przeznaczeniem, a więc pomiędzy wolną wolą i nieuniknionością prawa przyczyny i skutku, pozostaje bez odpowiedzi. Natomiast filozofia i teologia Zachodu zanalizowały ten problem w najdrobniejszych detalach. Godnym pożałowania mogłoby się wydawać, iż filozoficzne i religijne pytania, którego znaczenia nikt nie może poddawać w wątpliwość, nie zwróciło na siebie baczniejszej uwagi buddystów, i można by się temu tylko dziwić. Będąc poza granicami Chin wielokrotnie zaobserwowałem, że ilekroć była mowa o karmie i prawie przyczyny i skutku, natychmiast pojawiało się pytanie o wolność woli. Z buddyjskiego punktu widzenia wola jest, oczywiście, wolna. Jednak Sutry nie zawierają stricto filozoficznych rozważań, które w oparciu o niezbity dowód zaświadczyłyby istnienie wolnej woli. Jak już zauważyliśmy, istnienie wolnej woli zarówno pośrednio w rozmaitych stopniach trudności zmiany karmy zbiorowej i niezbiorowej; lecz jest to jedynie próba przybliżenia jednoznacznej odpowiedzi napytanie, czy bardziej dokładne zgłębianie tego zagadnienia pozwoliłoby badaczom buddyjskim na udzielenie odpowiedzi. Ponadto mamy jeszcze dwie podstawy potwierdzające istnienie wolnej woli:

1. Istnienia wolnej woli nie można dowieść przez powoływanie  się na jakiekolwiek podstawy; można je doświadczyć  jedynie bezpośrednio. Kiedy mój umysł, dzięki swej zdolności  transcendowania przekracza wszystko nie zważając na  ograniczenia (wznosząc się nawet ponad to, co wynika z  prawa przyczyny i skutku) i kiedy może rozważać wszelkie  rzeczy i poddawać je krytyce, tedy pojawia się konieczność  uznania faktycznego istnienia wolnej woli, które nie może  wzbudzać wątpliwości. Ta wszystko przekraczająca świadomość  jest zupełnie klarowna i każdy może jej doświadczyć w  dowolnym momencie. Wola i zdolność do wolnego i niezależnego  myślenia może przekroczyć własne wnętrze i wszelkie  granice. Można myśleć jak się chce, można chcieć jak się  chce. Takie doświadczenie całkowicie bezpośredniego przeżycia  rzeczywiście nie wymaga żadnych dowodów filozoficznych.
2. Rozpatrując problem z praktycznego punktu widzenia  stwierdzamy, iż wolna wola jest podstawą każdego aktu  religijnego i moralnego. Czyż miałby człowiek wolność  wyboru i czyż miałby sens takie pojęcia jak "dobro" czy "zło", lub "moralność", gdyby nie  było wolności ? Bez niej nie maiłby też sensu dążenie  do ideału. Tak więc z góry nie byłby możliwy jakikolwiek  akt religijny. Gdyby nie istniała wolna wola, czyż nie byłby  człowiek niczym skomplikowana maszyna z mięsa i czy jego  zachowanie nie ograniczałoby się do automatycznie  realizowanych refleksów ? Czy raki pogląd, który czyni z  człowieka wysoce rozwiniętą maszynę mógłby utrzymać się  w filozofii ? Podchodząc do tego zagadnienia pragmatycznie,  nie można by wyobrazić sobie potrzeby aktów religijnych i  moralnych w życiu człowieka. I dlatego, moim zdaniem,  istnienie wolnej woli jest niezaprzeczalnym faktem.


poniedziałek, 29 lipca 2013

Karma V

Innym przykładem jest tak zwana "Opera pekińska". Kilku tajwańskich aktorów utrzymuje, iż co się tyczy ich talentu i sukcesów, to w bardziej sprzyjających okolicznościach mogliby przewyższać aktorów przedwojennych Chin kontynentalnych, i poprawiłaby się wówczas ich sytuacja socjalna, a - przede wszystkim - byliby podziwiani. Lecz dzisiaj nowinki z Zachodu przedkłada się ponad chińską tradycję, do czego przyczynia się również rząd, tak że dzisiejszej młodzieży obca jest tradycyjna sztuka chińska, a widzów (nawet na bardzo słynnych sztukach) można policzyć na palcach jednej ręki . Przyczyn nie należy upatrywać się w tym, że tradycyjna opera jest zbyt trudna w odbiorze by zyskać faktyczną popularność, lecz jest to raczej wyraz karmy kolektywnej. Nie stykając się z tym zjawiskiem bezpośrednio, będąc niejako na zewnątrz tego kręgu karmy, trudno to zrozumieć; jednak aktorzy opery tradycyjnej, będąc wewnątrz owego kręgu, na własnej skórze poznają ciosy niełaski czasów i bezwzględność swej kolektywnej karmy różniącej.
Piąty krąg przedstawia "karmę niekolektywną". Jest to wymiar rodziny, wszystko jedno - dużej czy małej. Jak długo jest się częścią danej rodziny, tak długo, wraz ze wszystkimi jej członkami doznaje się wspólnego losu, zła lub dobra, szczęśliwa i nieszczęśliwa. Jeżeli głową rodziny jest osobnik wpływowy i możny, to korzyści wypływające z zajmowanej przezeń pozycji stają się również udziałem innych członków tej rodziny. Lecz jeżeli popełni on jakiś niehonorowy czyn, wówczas również wszyscy członkowie tej rodziny muszą ponosić z tego tytułu konsekwencje i także wszyscy ponoszą klęskę psychiczną. Długotrwała choroba głowy rodu powoduje skutki odczuwalne również (bezpośrednio lub pośrednio) przez innych, przejawiające się pod postacią rozmaitych obowiązków i obciążeń. Rozmaite rodziny żyją w rozmaitych warunkach karmicznych, dlatego też mówi się w takim wypadku o "karmie niekolektywnej".
Atrybuty "kolektywna" i "niekolektywna"oznaczają przynależność bądź nieprzynależność do określonego obszaru karmicznego, do określonego kręgu. Znajdując się wewnątrz jakiegoś obszaru, na przykład będąc członkiem rodziny XY, wszelakie następstwa karmiczne karmy zbiorowej ponosimy wspólnie. Jednakże dla człowieka znajdującego się poza danym obszarem, czyli nie należącego do danej rodziny, nie istnieje wpływ"niekolektywnej karmy" danej rodziny. "Kolektywny"i "niekolektywny" nie stanowią kryteriów absolutnych, lecz są określane przez kryteria jedynie pewnego obszaru.
Szósty krąg - "karma skrajnie niekolektywna", jest obszarem karmicznym, który najlepiej zobrazuje przykład pary małżeńskiej. Rozmaite związki między małżonkami zachodzą między dwojgiem tych właśnie ludzi i nie mogą być udziałem innej pary, czyli nie mogą zaistnieć inaczej jak między mężem i jego żoną. Pole oddziaływania tego rodzaju karmy jest już bardzo ograniczone i bardzo wyraźny jej niekolektywny charakter; dlatego została ona nazwana "karmą skrajnie niekolektywną". W tym obszarze karmy zachodzą zewnętrzne związki między kochającymi się osobami, również między mistrzem i uczniem, lub związki między przyjaciółmi.
Siódmy krąg - "karma indywidualna". Jest to karma najmniejszej wspólnoty lub najmniejszego zakresu, czy też"karma niekolektywna" poza kolektywem, to znaczy karma pojedynczej, jednostkowej egzystencji indywidualnej. Człowiek potrzebuje słońca, tlenu i wody, tak niezbędnych mu do egzystencji na Ziemi, i pod tym względem równy jest wszystkich innym żyjącym na tej planecie istotom. Potrafi używać mowy i symboliki, którą to zdolność dzieli ze wszystkimi innymi ludźmi. Przypuśćmy, że jest on Chińczykiem i ma takie same prawa i obowiązki jak Chińczycy. Jest nauczycielem w jednej ze szkół powszechnych i wraz ze swymi kolegami ponosi odpowiedzialność, dzieli obowiązki ze swą żoną i dziećmi. Tak jak pająk jest ograniczony zasięgiem swej sieci, tak też i jego ogranicza nić sieci jego karmy. Te wielkie i małe, słabe i ciężkie, głęboko i płytko występujące kręgi karmy, określają większość jego myśli i czynów. Jego życie ściśle splata się z życiem innego człowieka. Lecz w głębi swej istoty skrywa on ostatnią twierdzę, do której nikt poza nim samym nie ma wstępu, którą zazwyczaj nazywa się "sobą" lub "ja". Odczucia i wola tego "ja" ograniczają się do jednostki i nie sposób z nikim się nimi podzielić. Głód, zmęczenie, gniew ... są uczuciami doznawanymi jedynie indywidualnie, tak jak sam tylko mogę wiedzieć czy woda, którą właśnie piję, jest gorąca czy zimna. Swej miłości, swej nienawiści, swej przyjaźni i swego bólu może człowiek doświadczać tylko sam. Ta twierdza "siebie samego", której z nikim nie da się dzielić, jest przykładem na karmę niekolektywną - karmę indywidualną.
Z powyższych dwóch diagramów jasno wynika co należy rozumieć pod określeniem karmy zbiorowej i niezbiorowej, czy też kolektywnej i niekolektywnej, jednakże nie określają one zagadnień przedstawionych w dwóch poniższych punktach:


1. Oprócz najgłębszego, czystego "ja", które  w karmie zbiorowej zawiera się w stopniu najmniejszym,  każdy posiada innych, zawierający się w pewnym kręgu  "wymiar", w którym zawierają się jednocześnie  czynniki zbiorowe i pozazbiorowe. Zostało to  przestawione za pomocą kręgu, w obszarze którego występują  zarówno czynniki wspólne, jak i niewspólne. Wszystko  co znajduje się wewnątrz kręgu jest wspólne, to co na  zewnątrz - nie jest wspólne. Każdy przeto obszar, jest  kompleksem związków rozmaitych, zestawionych razem wspólnych  i niewspólnych sił karmicznych. Dlatego jest to tak  trudne do pojęcia, jednocześnie zależne od różnych  poziomów karmy. Karma nigdy nie ograniczała się do  pojedynczego człowieka i wiele wielkich sekwencji karmy  powstaje w rozlicznych związkach między ludźmi,  grupami i narodami, pomiędzy istotami każdego gatunku.  Krąg karmy upodabnia się przeto do pajęczej sieci, a  człowiek do pająka ograniczanego przez tę sieć. Przy  tym, porusza się on nie tylko w centrum tej sieci, gdyż  zdarza mu się znajdować w szczególnych okolicznościach,  to wewnątrz danego kręgu, to znów na zewnątrz. Innymi  słowy: człowiek składa się z różnych identyczności.  Kiedy znajduje się w obszarze najbardziej wewnętrznym,  jest wówczas pewnym "ja" kiedy natomiast  znajduje się w bardziej zewnętrznym kręgu, jest wówczas  częścią rodziny lub innej grupy, zaś - zmierzając  jeszcze bardziej na zewnątrz - staje się obywatelem państwa,  istotą przynależącą do określonej rasy lub określonego  gatunku. Kiedy doprowadzimy to do skrajnej ogólności,  nie pozostaje nic innego jak tylko pewien był (bhava),  zawarty między nieskończoną ilością bytów w  kosmosie. Niezliczeni ludzie są niezliczonymi pająkami,  które przystosowują się do siebie wzajemnie i nawzajem  na siebie wpływają, i tak oto tworzy się w kosmosie  ostateczny kręg karmy.
2. Na podstawie siedmiu powyższych kręgów  koncentrycznych, symbolizujących siedem obszarów karmy,  moglibyśmy stwierdzić rozmaite stopnie trudności  pojawiającej się przy przemianach karmy. Tak więc,  moglibyśmy znaleźć klucz do odpowiedzi na pytanie o  wolności woli i nieuniknioność związku przyczynowo-skutkowego.  Kiedy wejdzie się w najbardziej wewnętrzny krąg - krąg  "ego", okazuje się, iż nie jest tak, by człowiek  nie miał żadnej szansy na zmianę swej osobistej i  niezbiorowej karmy.

Przez nieprzerwany wysiłek może człowiek zmienić stare przyzwyczajenie i pewne przymioty; jakiekolwiek dowody są tu przecież zbędne. Można przemienić niewiedzę w mądrość, zmienić się w zapalczywego i popędliwego w wyrozumiałego i pobłażliwego. Wprawdzie nie jest to proste, ale przecież możliwe. Oznacza to, że karmę niezbiorową można odmienić siła woli. Lecz im bardziej zewnętrzny krąg rozpatrujemy, tym trudniej jest o przeprowadzenie podobnej zmiany. Człowiek może zmienić się dzięki własnym staraniom, jeżeli jednak chciałby zmienić swoją żonę i dzieci, to okaże się to tysiąckroć trudniejsze. Gdyby zaś chciał odmienić całą grupę, cały kraj lub narodowość, to okaże się to jeszcze trudniejsze. Dzisiaj, jak i dawniej, niewielu jest ludzi, którzy byliby w stanie odmienić nie tylko swą własną karmę, lecz mają również wpływ na karmę swego kraju. Jeżeli jako przykład weźmiemy Siakjamuniego, stwierdzimy iż za podstawę swej przemiany ze zwyczajnego człowieka w istotę w pełni oświeconą ma on nie tylko siebie samego; podstawami jego przemiany są: jego rodzina, naród, państwo, cała ludzkość, a nawet inne istoty, które miały nań wpływ i mogły przyczynić się do jego wewnętrznej przemiany. Dotyczy to również Jezusa, Konfucjusza i innych wielkich istot i świętych. Lecz w historii ludzkości niewielu mamy Siakjamunich i Jezusów, tak jak niewielu Hitlerów i Stalinów.
A zatem, rozpatrując położenie kręgu diagramu względem jego centrum zauważamy, że im bliżej środka położony jest dany krąg, tym łatwiej o zmianę w odpowiadającym mu obszarze, zaś im bardziej na zewnątrz, tym o tę zmianę trudniej. Oznacza to, że na osobistą lub wspólną karmę kilku osób można wpłynąć stosunkowo łatwo, podczas gdy na karmę zbiorową lub karmę wielkich społeczności przekształca się dużo trudniej.
W związku z powyższym moglibyśmy przytoczyć cztery następujące punkty:
1. Istnieje gradacja różnic w możliwościach przemiany karmy.
2. W związku z istnieniem zróżnicowania stopni trudności, próby przemiany środowiska przez wolę napotykają większe lub mniejsze przeszkody. Wymiar tych przeszkód możemy przestawić w punkcie 3.
3. Możliwość przemiany środowisk przy pomocy woli istnieje faktycznie, lecz proces ten nie przebiega bez różnorodnych trudności.
4. Zakłada się, iż wola stanowi środek do dokonywania przemian, uznając w ten sposób istnienie wolności woli.
Błędy w rozumieniu nauki o karmie powstają głównie wówczas, gdy pojmuje się ją jako naukę o losie i zakłada, iż przemiana karmy lub przeciwstawienie się jej nie są możliwe. Jest to pogląd bardzo fałszywy. Z pewnością, są życiu człowieka rzeczy szczególne, których zmienić nie sposób, jak na przykład: katastrofy - zjawiska karmiczne kolektywnie, czy też śmierć, na którą nie mamy wpływu. Już w momencie przyjścia człowieka na świat, jego śmierć jest pewna, a niewiadomą stanowi jedynie rodzaj śmierci czy moment jej nadejścia. Każdy musi umrzeć, jednak jak będzie umierał, jaką postawę przyjmie w obliczu śmierci, zależy od niego samego i w związku z tym u różnych ludzi wygląda to różnie. Droga do grobu jest nieuniknioną koniecznością, jednak tylko i wyłącznie ode mnie zależy jak będę wędrował.

Kiedy wasze obowiązki służbowe skierują was do Paryża, wówczas określony jest cel, lecz nie sposób dotarcia: może to być kolej, samochód, samolot, statek i wybór należy do was.

niedziela, 28 lipca 2013

Karma IV


4. Karma jako związki
Ujęcie rzeczy zatytułowane "karma jako związki" jest trudne do zrozumienia i złożone, co można unaocznić za pomocą poniższego diagramu.
Diagram składa się z siedmiu koncentrycznych kręgów, z których każdy symbolizuje określony wymiar karmy. Największym jest krąg zewnętrzny, przestawiający "najogólniejszą karmę zbiorową" wielkich grup , nazywaną też karmą najwspólniejszą, najszerszą i najpowszechniejszą.
Drugi krąg jest mniejszy niźli pierwszy, a i stopień ogólności odpowiednio mniejszy. Przeto objęto ją mianem karmy kolektywnej wspólnej. Obszar zakreślony przez każdy z następnych kręgów jest mniejszy od poprzedniego, i tak aż do siódmego kręgu, który przestawia najmniejsze pole oddziaływania karmy, to znaczy karmę indywidualną lub osobową. Ponieważ ta ostania odnosi się do osobowości, czyli Ego, toteż różni się od wszystkich innym rzeczy.
1. karma powszechna
 2. wspólna karma kolektywna
 3. kolektywna karma narodu
 4. kolektywna karma różniąca
 5. karma niekolektywna
 6. karma skrajnie niekolektywna
 7. karma indywidualna
Pokuśmy się i bliższe zbadanie tych siedmiu wymiarów karmy, karmy jako związków. Krąg zewnętrzny, karmę najbardziej zbiorową, wyjaśnić można z punktu widzenia człowieka jako czującej istoty. Ludzie, obojętnie jakiej rasy, stanu czy płci, wszyscy doświadczają skutków karmy, jak zresztą wszystkie w ogóle istoty na kuli ziemskiej.
Najbardziej podstawową potrzebą życiową wszystkich istot tego globu jest obecność światła słonecznego, powietrza i wody - zasadniczych czynników uniemożliwiających przeżycie. Pod tym względem człowiek nie różni się od pozostały istot. Oznacza to, że człowiek w swym uzależnieniu od świata, powietrza i wody posiada wspólną karmę z innymi istotami zamieszkującymi ziemię. Tę ogólną karmę nazwano również"kolektywną karmą zbiorowości", lecz dla uproszczenia stosujemy tu termin "karma kolektywna". W tym wymiarze znajduje się nie tylko człowiek, lecz również wszystkie inne żyjące istoty. Im większy jest krąg, tym bardziej ogólna karma; im bardziej związany jest charakter, tym trudniej coś zmienić. To np. człowiek może zrezygnować z regularnego odżywiania się, z posiadania domu i przyodziewku, a jednak nie spowoduje to gwałtownych i ciężkich konsekwencji czy śmierci. Lecz aby przeżyć, człowiek bezwarunkowo potrzebuje światła słonecznego, powietrza i wody. Toteż pierwszy krąg przedstawia te wszystkie istoty zamieszkujące Ziemię, które mają wspólną karmę, której charakter i nieodmienność są najsilniejsze.
Drugi krąg symbolizuje karmę kolektywną wspólną wszystkim istotom ludzkim; nie dotyczy ona innych istot. Człowiek ma zdolność do tworzenia symboli i zdolność mówienia, co wyróżnia go spośród pozostałych istot. To jest właśnie zbiorowa karma ludzi, której już z nikim nie dzielimy. Używanie symboliki i mowy - z jednej strony - poszerza zakres świadomości człowieka, z drugiej zaś - wzmaga rozmaite związane z tym problemy i trudności. Mowa jest wprawdzie pojazdem myślenia, lecz cechy określonego systemu językowego mogą również oznaczać ograniczenie sposobu myślenia. Korzyści i straty wynikające z zastosowania symboliki i mowy dotyczą wszakże tylko człowieka, nie są udziałem innych istot.
Dalszy przykład: Zachodni teolodzy są zdania, że świadomość rozróżnia się między dobrem a złem jest atrybutem człowieka i wyróżnia go spośród innym istot. Można wątpić w słuszność takiego stanowiska, albowiem możliwe, że inne wysoko rozwinięte istoty również doznają wyrzutów sumienia i zjawisko "samoświadomości"nie jest im obce. Niemniej jednak świadomość moralna człowieka manifestuje się bez wątpienia najsilniej. Jest to przecież niezaprzeczalnym faktem. Radość i cierpienie, warunkowane przez świadomość moralną, są bardzo wielopoziomowe, przeto - zasadniczo - związki międzyludzkie są silniej zróżnicowane niż związki między innymi istotami.
Człowiek posiada jeszcze jedną szczególną właściwość, a mianowicie "samoświadomość" czyli zdolność bycia świadomym samego siebie. Przedstawia to również pewną osobliwość człowieka, która pozwala mu na przekroczenie granic własnego ciała, daje mu możliwość obserwowania samego siebie. Oznacza to, że umysł, świadomość ludzka nie tylko przeżywa zewnętrzne projekcje (jako stojące poza nią) lecz może również traktować samego siebie jako obiekt obserwacji. Ta zdolność do przekraczania, transcendowania samego siebie, przenosi go w położenie zewnętrzne w stosunku do obiektywnych i subiektywnych zjawisk czy stronniczości uczuć, pozwalając na jasne ujęcie prawdziwej formy rzeczy. Zdolność ta wyróżnia człowieka spośród innych istot, które są całkowicie pozostawione instynktom impulsom odruchów warunkowych. Wspomniane wyżej właściwości - stosowanie symboliki i mowy , świadomość moralna i transcendentna zdolność samoświadomości - są trzema czynnikami, które czynią z człowieka istotę wyposażoną w rozum, uczucia i cele. Ukazuje to drugi krąg, ponieważ tych trzech czynników nie spotyka się u innych istot.
Zatem, co się tyczy zbiorowości ludzi - wszystko jedno jakiej rasy, klasy, płci -wszyscy przedstawiciele tej zbiorowości posiadają zdolność świadomości samego siebie. Dlatego też ich karmę obejmuje się mianem "karmy kolektywnej", które oznacza wszystkie wytworzone przez całą ludzkość owoce karmiczne, nie przypisane żadnej szczególnej grupie ludzi.
Trzecim wymiarem jest karma określonego narodu. Człowiek jest istotą społeczną, której życie i aktywność znajdują się pod wpływem takich czynników jak naród czy państwo. Ekstremalny rozwój nauki i związane z nim ułatwienia komunikacyjne, jak nigdy przedtem zmniejszają dystans między narodami, przez co zresztą świadomość należąca do jakiegoś określonego narodu coraz bardziej rozmywa się. Dzisiaj myślenie ograniczone kategoriami narodowymi ustępuje na rzecz myślenia dominowanego przez kategorie dotyczące czynników międzynarodowych, decydujących o wojnie i pokoju.
Natomiast wszyscy obywatele danego państwa muszą przyjąć na siebie specjalne, narzucone przez nie obowiązki. W związku z tym dochodzi do głosu określona i wspólna dla wszystkich obywateli karma. Rozpatrzmy przykładowo państwo izraelskie, w którym okres służby wojskowej jest dłuższy niż w innych krajach. Oto także przykład karmy narodowej, która nie ma już żadnego wpływu na losy obywateli innych państw.
Podatek dochodowy w Anglii jest wyższy niż w większości innych państw; z kolei w Kuwejcie; jednym z czołowych producentów ropy naftowej, świadczenia społeczne są wyższe niżeli w jakimkolwiek innym państwie świata, zaś obowiązki obywateli względem państwa są śmiesznie znikome. Niektórzy utrzymują, że dzisiejsze ziemie chińskie to największe w historii "ludzkie ZOO", gdzie zastosowano wszelkie metody rządzenia, aby zrównać ludzi między sobą. Te przykłady pokazują jak mocny jest wpływ karmy narodowej na losy poszczególnych mieszkańców danego państwa. Kiedy jakieś państwo przystępuje do wojny, wówczas dla młodych poborowych nie ma ucieczki. Dezercja jest naganna zarówno z prawnego i społecznego punktu widzenia, a nawet z moralnego punktu widzenia można by ją usprawiedliwić tylko z wielkim trudem. Kiedy wyobrazimy sobie żołnierzy walczących stron, którzy z dala od domu muszą zabijać zupełnie nieznajomych ludzi, wtedy rzeczywiście rodzi się pytanie, czy naprawdę oni wszyscy tego chcą ? Tragicznie jest przy tym to, że człowiek musi czynić takie rzeczy, których właściwie w ogóle nie chciałby czynić. Oto klarowny przykład sposobu funkcjonowania karmy kolektywnej narodu.
Czwarty krąg symbolizuje "karmę kolektywną różnicującą", która funkcjonuje na poziomie każdej grupy mniejszej niż naród. Wyobraźmy sobie wymiar tej karmy w oparciu o przykład pewnej szkoły. Podobno w publicznych szkołach średnich na południu Tajwanu zajęcia w zakresie nauki języka obcego pozostawiły wiele do życzenia, gdyż cechował je niski poziom ogólny, co rzucało się w oczy zwłaszcza w okolicach górzystych. Można to widzieć równie dobrze jako karmę zbiorową uczniów, przejawiającą się w określonym czasie i określonym miejscu, mianowicie na południu Tajwanu, zwłaszcza w okolicach górskich. Wcześniej poziom zajęć z języka chińskiego w szkołach prowincji Seczuan i Hunan (pod administracją chińską) był bardzo wysoki, wyższy niż w uniwersytetach innych prowincji. Oto mamy karmę kolektywną wszystkich uczniów prowincji Seczuan i Hunan. Jeżeli zawęzilibyśmy zakres oddziaływania, to można by mówić - na przykład - o wspólnie wynoszonych korzyściach i radościach, wspólnie wypełnianych obowiązkach, wspólnie przeżywanych przez uczniów jakiejś szkoły troskach.

Kiedy spotkacie się ze złym zarządem instytutu lub z kiepskim profesorem, dzielicie tego pecha wspólnie z wszystkimi studentami instytutu. Kiedy macie maksymalnie złego nauczyciela, wówczas tracicie czas, trwoniąc go nie tylko bezsensownie, lecz również w sposób osłabiający korzyści, które moglibyście wynieść z nauki.

sobota, 27 lipca 2013

Karma III

3. Karma jako "przeznaczenie"
Ludzi równią warunki życiowe i skłonności naturalne. Niektórzy są bardzo inteligentni, inni - przeciwnie - są głupi i tępi; niektórzy mają piękne, rosłe ciała, inni są natomiast przeciętnego wzrostu lub nawet brzydcy. Niektórzy ludzie są od urodzenia głusi, ślepi lub karłowaci, podczas gdy inni cieszą się pociągającą powierzchownością. Są i tacy, którzy działają na innych wręcz odpychająco. Synowie i córki tych samych rodziców miewają różne charaktery i zdolności, i dokonują z życiu różnych rzeczy, gromadząc odmienne doświadczenia.
Wszystkie te zjawiska nazywamy "losem". Buddyzm idzie nawet o jeden krok dalej, ponieważ stwierdza, że człowiek sam ukształtował swój obecny los, poprzez karmę swych poprzednich żywotów. Dlatego w buddyzmie istnieje pojęcie trojakości karmy odciśniętej w przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Nauka ta dotyczy aktualnego, teraźniejszego losu człowieka; zaś nagromadzona w poprzednich egzystencjach karma warunkuje los przyszły, owocując w jego obecnym życiu określonym zachowaniem.
Może to dla niektórych zabrzmieć niezwykle. My, ludzie, jesteśmy przekonani, że panujemy nad naszymi czynami i dysponujemy sporym zakresem wolności. Lecz - w rzeczywistości - jest to bardzo naiwny pogląd. W gruncie rzeczy, człowiek jest istotą godną pożałowania i zniewoloną. Jeżeli jako przykład weźmiemy jedno jego życie, staje się jasne, iż - tak naprawdę - jest ono bardzo smutnym przypadkiem.
Co do mnie samego, to nikt mnie nie pytał czy chcę przyjść na świat w pierwszej połowie dwudziestego wieku, czy chciałbym przyjść na świat w Chinach, lub czy pragnę strawić połowę życia na wojnie i wyniszczających kraj rozruchach, by w końcu ujść na obczyznę i znosić cierpienie psychiczne i fizyczne. Jak dalece sięgam pamięcią, nikt nie pytał mnie o zdanie, zaś ja sam przyszedłem na świat najzupełniej tego nieświadom.
Skoro zaś pojawiłem się na świecie, to - właściwie - jest już wszystko, albowiem pewnego dnia będę musiał umrzeć, pomimo że wcale tego nie pragnę. Ale czy mam na to jakiś wpływ ? Godny współczucia człowiek, nie obdarzony wolnością, został wbrew własnej woli zmuszony do pojawienia się na świecie i do cierpienia. Któż może powiedzieć, że życie samo w sobie nie jest tragiczne ? Siła, która tę tragedię uruchamia i rządzi nią jest wedle stanowiska buddyjskiego tak zwaną "karmą".
Jak już wzmiankowałem, karma ma określoną naturę. Z jednej strony - zmusza ona człowieka do zaakceptowania przypadającego mu w udziale losu, z drugiej strony - nakazuje mu wypełniać pewne określone przez los zadanie.
W buddyjskim ujęciu, rezultaty rozmaitych zdarzeń w życiu człowieka wywodzą się zazwyczaj od spaw nie dokończonych w poprzednich żywotach, które w życiu obecnym oczekują na swe dopełnienie. Zilustrujmy to przykładem: Pracowity, dążący do określonego celu człowiek haruje przez większą cześć swego życia i - w końcu - zdobywa dostrzegalne bogactwo. Ma on syna, którego kocha ponad wszystko o któremu przekazuje w testamencie cały swój majątek. On sam nie mógł nacieszyć się tym majątkiem, ponieważ aż do śmierci zajęty był zdobywaniem. Natomiast jego syn nie wie czym jest ciężka praca, albowiem jedynie korzysta z nagromadzonych przez ojca bogactw. Zgodnie z nauką o karmie, sytuację taką można by wyjaśnić w ten sposób, że - być może - jego ojciec był mu coś winien jeszcze w poprzednich żywotach i że w obecnym życiu musiał to spłacić w formie spadku. Niektórzy buddyści w każdym rodzaju pokrewieństwa widzą związek karmiczyny z poprzednich egzystencji, w którym nie zostały jeszcze wyrównane długi.
Jako dalszy przykład można by przedstawić ożenek, który również jest większej mierze określony przesz zebraną karmę. Wciąż się tak dzieje, że dwoje ludzi kocha się wprawdzie bardzo i pod każdym względem mogliby tworzyć doskonałą parę, a ich małżeństwo, dzięki ich wewnętrznemu podobieństwu dałoby im wiele radości i jawiłoby się jako najbardziej naturalny związek. Lecz cóż z takiego, skoro w końcu oboje wstępują w związki małżeńskie z innymi partnerami. Wciąż się tak dzieje, że wiele osób zawiera małżeństwo z kimś, z kim nie może się to udać, ponieważ każde z nich bardziej pasowałoby do kogoś innego. W takich razach nie znajdziemy żadnego innego wyjaśnienia jak to, że sytuacja taka określana jest przez karmę i że w obecnym życiu należy doprowadzić do końca coś z tamtego, przeszłego życia.
Nauka o karmie ułatwia wyjaśnienie losu człowieka przychodzącego na świat z kalekim ciałem. Jego ułomność jest niczym, innym jak tylko skutkiem sięgającym wcześniejszych żywotów, skutkiem zaistniałych w nich niewłaściwych działań. Urodzony muzyk, jakim był na przykład Mozart, mógł już w wieku siedmiu lat pisać partytury; poeci Li Bai i Bai Xiangshan już jako dzieci byli biegli w kunsztownym języku literackim. I to także daje się wyjaśnić karmą. Zdolności te przejawiały się w nich dlatego, że we wcześniejszych żywotach jeden z nich był muzykiem, dwaj następni - poetami. Zdolności i talenty, które rozwijają się w obecnym życiu, są niczym innym jak tylko znajdującymi warunkami rozwoju skutkiem zasianych we wcześniejszych życiach nasion karmicznych przyczyn. Zrealizowane w życiu artysty dzieło jest niedowiedzionym do ideału lub niezrealizowanym planem z życia poprzedniego. Oczywiście, jednocześnie z wykańczaniem zaległości poprzednich wcieleń wytwarzamy nową karmą i znowu pozostawiamy po sobie coś niedokończonego.
Oto niekończący się kołowrót istnienia, oto co się nazywa w buddyzmie "samsarą", oto co przedstawia tak zwane "koło życia i śmierci". Czy w takim ujęciu nauka o karmie nie graniczy z fatalizmem ? Nie jest tak, ponieważ karmę gromadzą przecież sami ludzie. W rozmaitych sytuacjach rzeczy te tworzą związki, lecz są one do pewnego stopnia zmienne. Można zgodnie z własną wolą ( w mniejszym lub większym stopniu ) spełniać pewne czyny lub nie spełniać żadnych, i budować tym sposobem nową karmę w stopniu mniejszym, większym, bądź żadnym.
Czy pomimo dominującej wszystko określoności nie da się przeszłej karmy lub przeznaczenia odmienić, odchylić w jakimś innym kierunku, załagodzić, wysublimować i - jako taką - w przeważającej mierze odmienić ? Czyżby więc nauka o karmie była stuprocentowym fatalizmem ? Jakiż zatem sens miałyby religijne i moralne wysiłki ? Buddyjskie ujęcie karmy wykazuje, że we wnętrz zjawiska jakim jest ludzkie życie, pewną rolę odgrywają zarówno określone jak i nieokreślone a priori czynniki.
Te wyjaśnione powyżej powiązania między karmą i losem odnoszą się do losu indywiduum. Kiedy jednak skierujemy nasze badania na karmę kolektywną, wówczas ten wiążący charakter staje się jeszcze bardziej wyczuwalny niźli w przypadku karmy indywidualnej. Stopnie określoności i trudności, z uwagi na zmienność, są istotnie większe. Gdybyśmy odrodzili się jako Indianie lub Murzyni w XIX stuleciu, to zapewne nie mielibyśmy żadnych możliwości ucieczki przez losem gotującym podboje i eksterminację ze strony białych. Wprawdzie biali mówili wciąż o wolności i równości, jednak nie wcielali tych ideałów w życie. Czarni niewolnicy byli traktowani niczym towar, zatem musieli wieść życie w warunkach niegodnych człowieka. Natomiast Indian oszukiwano i zmuszano do przenoszenia się na odległe, opustoszałe tereny, gdzie cierpieli głód i pragnienie.
W Europie, podczas drugiej wojny światowej, naziści wymordowali ponad sześć milionów Żydów. Wszelako, bez względu na to jak godnymi pogardy wydawać by się mogły takie czyny, są one faktami, które w owym miejscu i czasie były nie do uniknięcia. Wszyscy Murzyni i Indianie zamieszkujący Amerykę w drugiej połowie XIX i pierwszej połowie XX wieku musieli przeżyć swą kolektywną karmę. Żydzi, którzy żyli w Europie w latach 1930 - 1945, mogliby przeciwstawić się kolektywnej karmie żydowskiej tylko bardzo wielkim wysiłkiem, i to bez względu na to jaką zasługą potrafiliby się wykazać.
Tak więc Murzyni mają kolektywną karmę Murzynów, Indianie - kolektywną karmę Indian, Chińczycy - kolektywną karmę Chińczyków; istnieją kolektywne karmy Japończyków, Amerykanów, Francuzów, Niemców, jak innych narodów. Każda grupa ma kolektywną karmę, i sytuacje wytworzone przez tę karmę są jej owocem, który musi byś wspólnie "zjedzony", wspólnie przeżyty. Kolektywną karmę można w istocie pojmować jako uprzednio określony i wytworzony czynnik, nader trudny do przekształcenia, które możliwe bywa tylko w pojedynczych przypadkach. Lecz idea karmy kolektywnej nie jest żadnym hasłem rzuconym ludziom tylko po to by podporządkowali się losowi. Strumień karmy kolektywnej może mi zapewne wydrzeć moje ciało i całe mienie, wydrzeć i zniszczyć, lecz nie może tego uczynić z moim umysłem; nie może zniszczyć mojego wewnętrznego wyboru. Oto jak pośród zniewolenia można rozpalić ogień wolności umysłu i serca ludzkiego. Nic też nie jest w stanie lepiej unaocznić skutków karmy kolektywnej, niż obserwacja scen wojennych. Od zarania dziejów ludzkości toczyły się niezliczone wojny. Zapewne naukowcy mogliby tutaj przedstawić poszczególne czynniki wiodące do wybuchu wojny; oni potrafią analizować je, wyróżniając motywy rasistowskie, gospodarcze i religijne, psychologiczne lub polityczne. Lecz wszystkie te analizy uwzględniają tylko jedną cześć, jeden typ tych czynników, a mianowicie te, które są dla człowieka zrozumiałe; nie biorą jednak pod uwagę takich, których rozum nie jest w stanie ogarnąć.
W posłowiu do "Wojny i Pokoju" Tołstoj stawia pytanie czy można uniknąć wojny. W rezultacie dochodzi do wniosku, że "działa tu niewytłumaczalna i nieubłagalna siła (karma), która zmusza ludzi do prowadzenia wojen. Ci których ojczyzna zmusiła do udziału w wojnie nie muszą i nie mogą nawet rozumieć jej prawdziwych przyczyn. Jawią się oni sobie określoną grupą, która znajdując się w określonym miejscu otrzymuje określone rozkazy; a ponieważ znajdują się w okolicy objętej działaniami wojennymi, przeto muszą walczyć, by w końcu zwyciężyć lub zginąć. Oto właśnie przykład grupy ludzi objętych wspólnym "losem", którego nie sposób odmienić, uniknąć, ani też wyjaśnić. To właśnie jest tak zwana "karma kolektywna".
Kiedy w szesnastym stuleciu Hiszpanie zdobyli Amerykę Południową, wyłuskali tubylców nie napotykając najmniejszego oporu, ponieważ ci widzieli białych po raz pierwszy, zaś w ich tradycji istniało podanie, wedle którego ostania godzina ich narodu maiła wybić w dniu przybycia lodzi ludzi o białych twarzach. Kiedy angielskojęzyczni Amerykanie zdobyli tereny Ameryki Północnej, krążyło wśród Indian bardzo podobne podanie, zawierające przepowiednię zagłady Indian. Wszystko to nie są oczywiście przypadki. Te przepowiednie są w większej części objawieniami, które szamani czy kapłani miewali podczas obrządków religijnych. Oznacza to, że wojny między rozmaitymi ludami są wynikiem karmy kolektywnej, która jest pewną nieujmowalną siłą, gwałtowną mocą prowadzącą ludzi o wspólnym przeznaczeniu na drogę wojny lub wyniszczenia, nie dając żadnej możliwości zatrzymania biegu rzeczy lub nadania im odmiennego kierunku. Kiedy przejmiemy taką postawę wobec karmicznych uwarunkowań wojny, wówczas - zależnie od poziomu świadomości i doświadczenia - możemy poznać stopniową przemianę.
Na początku pierwszej wojny światowej wśród obywateli państw sprzymierzonych i Ententy wybuchło odświętne niemal radosne upojenie. A z rozpoczęciem drugiej wojny światowej, po obu stronach nie było nikogo, kto by się tym faktem radował. Wprawdzie kiedy radio podało wiadomość o wybuchu wojny, słyszało się pośród ludzi i w warstwach rządzących głosy aprobaty, jednak każdy z deprymacją przyjął wiadomość o nadciągającym nieuchronnym nieszczęściu. Zgodnie z ujęciem buddyjskim, postawa taka nakazuje milcząco przyjąć na siebie próbę losu z właściwym widzeniem rodzaju skutku karmy, którego nie da się dłużej topić w dowolnym sloganie lub "izmie". Karma kolektywna jest siłą tworzącą wspólny los. Nie ma w tym stwierdzeniu niczego z upiększeń lub gloryfikacji, ani też nie daje ono żadnych szczególnych powodów do poddawania się pesymizmowi. Z buddyjskiego punktu widzenia, powinno się w obliczu kolektywnego losu zdobyć na męstwo i stanąć do takiej próby, przyjąwszy rzeczy takimi, jakimi się jawią.
Tym właśnie różni się stanowisko buddyjskie od zachodniego, od centralnej chrześcijańskiej koncepcji "woli bożej". Ponieważ chrześcijaństwo przyjmuje, iż ludzkość została stworzona w celu realizowana woli bożej, więc też bóg może aktywnie ingerować w przebieg wojny. Cesarz Konstantyn w roku 312, przed istotną bitwą z Hascentiusem, miał objawienie krzyża, po czym odniósł rozstrzygające zwycięstwo. Następnie zwrócił się ku chrześcijaństwu i uczynił je oficjalną religią rzymskiego państwa.
Buddyjska nauka o karmie oczywiście odrzuca koncepcję woli bożej.
Karma jest niewidzialną siła, która kształtuje los człowieka i manifestuje się jako indywidualna i kolektywna, z góry określona i nie określona, równa i różna, a zatem przejawia się jako pewien zewnętrzny kompleks (rzeczy, zdarzeń, związków itp.). Ten punkt wyjaśnimy w rozdziale zatytułowanym"Karma jako związki".


piątek, 26 lipca 2013

Karma II

2. Karma jako tajemnica
Intelekt człowieka nie jest w sianie objąć ostatecznej głębi istoty karmy, przeto sposób działanie karmy pozostaje dla nas - w gruncie rzeczy - tajemnicą.
Przykładem tego jest przedstawiona w poprzednim rozdziale historia "wojny mrówek". Mrówki te przez długi czas wiodły spokojne życie, bez sensacji i nerwowości. I nagle przechodzą one do wielkiego natarcia, a gdziekolwiek przybędą, tam wszystko doszczętnie niszczą. I nikt, oczywiście, nie zna przyczyny tego zdarzenia.
Tajemnicze działanie karmy będzie dla nas jaśniejsze jeżeli zwrócimy uwagę na zjawiska zachodzące w świecie żywych istot.
Przed kilku laty miałem kotkę, która wydała na świat cztery małe. A ponieważ matka miała wiele sutek, wszystkie małe mogły ją ssać jednocześnie. Miały nawet więcej miejsca, niż było potrzeba. Wyobraźmy jednak sobie kotkę, która miałaby - tak jak u ludzi - tylko dwie sutki. Czyż nie byłoby to przerażającym nieporozumieniem ?
Lub weźmy, na przykład, ciało jakiegoś ptaka, które całą swą budową odpowiada wszelakim zasadom aerodynamiki. Szkielet jest solidny i jednocześnie zawiera we wnętrzu puste przestrzenie. Również głowa, ogon i skrzydła są doskonale przystosowane do latania. Cała ta istota jest tak mądrze skonstruowana, że eksperci od konstrukcji aerodynamicznych mogliby jedynie podziwiać.
Innym przykładem jest ludzkie ciało, ukształtowane w taki sposób, że ukrywa w sobie rozmaite cuda. System nerwowy, krwiobieg, układ trawienny i wydalniczy - wszystkie one są ze sobą w tajemniczy sposób zharmonizowane i współdziałają we wszystkich procesach chemicznych, fizycznych i elektrycznych, tworząc w poszczególnych częściach ciała niezgłębiony mikrokosmos.
Oko ludzkie jest przykładem narządu, którego doskonałości po dziś dzień nie wyjaśniono. Jego budowa jest bardzo podobna do budowy aparatu fotograficznego. Niektórym wydaje się, że nowoczesne kamery stosowane w fotografii kosmicznej, przy pomocy których można fotografować najdrobniejsze przedmioty z odległości wielu tysięcy metrów, są bardziej precyzuje i sprawne niż oko człowieka. Jednak podgląd ten nie jest słuszny, albowiem kamery takie są konstruowane w taki sposób, aby mogły spełniać określoną funkcję, i o ile w zakresie tej funkcji sprawują się znakomicie, tyle do innych - a nawet zbliżonych zadań - nie sposób ich zastosować. A zresztą, gdzież jest aparat fotograficzny tak mały jak ludzkie oko, który mógłby spełniać tak wiele różnorodnych czynności ? Mechanizm oka wymaga całego szeregu substancji chemicznych, które nawilżają je i chronią; dzięki innym substancjom następuje samoczynna zmiana stopnia rozwarcia źrenic; odpowiednio do potrzeb może być zmieniona ogniskowa, a w odpowiedzi na impuls nerwowy następuje zmniejszenie lub zwiększenie rozwarcia powiek; i wszystko to zawsze stosowane do wszelkich aktualnych potrzeb. Ponadto, oczy człowieka mogą wyrażać najrozmaitsze uczucia. To "okna duszy" mogą wyrażać radość, ból, etc. Któryż aparat ma te wszystkie właściwości ?
Zwróćmy jeszcze uwagę na położenie oczu. Mieszczą się one dokładnie na poziomie nasady nosa. Gdyby leżały między nosem i ustami, wówczas oddychanie i jedzenie zakłócałoby proces widzenia. Gdyby znajdowały się po przeciwnej stronie głowy, to chcąc uczynić krok do przodu musielibyśmy obracać ją o 180 [stopni], a potem ponownie - do pozycji wyjściowej. Byłoby to nie tylko niepraktyczne, ale też przy ostrej selekcji naturalnej (u zarania dziejów ludzki) spowodowało by wyginięcie rasy ludzkiej.
W tym miejscu należałoby zapytać, czy wszystkie narządy ludzkiego ciała spełniają jakąś rzeczywistą rolę, czy też są i takie, które właściwie nie spełniają żadnej funkcji, chociaż istnieją. Właściwie po cóż są np. brwi ? Niektórzy biolodzy uważają, że nasi przodkowie, kiedy byli jeszcze mieszkańcami jaskiń, potrzebowali brwi do walki ze zwierzętami, w celu chronienia oczu przed spływającym z czoła potem. Tak więc brwi są niejako "potochronem".
Zgodnie z inną teorią, brwi są elementem przyciągającym płeć przeciwną; przy czym - formując poglądy w taki sposób - poruszmy się na obszarze czystego utylitaryzmu. Któż jednak mógłby zaprzeczyć i dowieść, że ostateczny cel nie zawiera również czynnika estetycznego ? Nie tylko narządy istot są konstrukcjami pełnymi tajemnic, bo tajemnicze jest również to co się z nich wydobywa i wydziela, jak na przykład mleko (wszystko jedno czy chodzi o krowie czy kobiece). Wszystkie rodzaje mleka mają wysoką zawartość ważnych dla życia witamin, środków i substancji budulcowych. Na przykład, mleko krowie zawiera szereg kwasów, które bardzo trudno uzyskać na drodze chemicznej, laboratoryjnej. Aby w jakiś sposób zabezpieczyć ich zapas, owa niezgłębiona karma powoduje, że gruczoły mlekowe matki produkują mleko o składzie dokładnie odpowiadającym zapotrzebowaniu właśnie jej dzieci.
Wszystkie finalne produkty karmy są nadzwyczaj ekonomiczne i naturalne - są one dokładnie takie, jakimi powinny być. Jasnym, przekonującym dowodem na tę naturalność karmy jest kształt, a także zasady funkcjonowania męskich i kobiecych narządów płciowych. Innym takim dowodem może być przykład zwierząt roślinożernych, jak krowy, konie i owce, które wszakże nie potrzebują jakichś olbrzymich ilości pożywienia, a odżywiając się głównie sianem, mogą z niego uzyskać wszystkie niezbędne do życia składniki. Przy tym, przewyższają nas wytrzymałością i siłą, nas którzy w porównaniu z nimi odżywiamy się w znacznie bardziej skomplikowany sposób. Czyż to również nie jest tajemnicą ?
Niezliczone istoty i zjawiska tego świata skrywają nieskończenie wiele tajemnic, które postrzegamy jako zupełnie normalne i codzienne, lecz jeżeli przypatrzymy się im dokładniej, możemy dotrzeć do nieujmowalnej pojęciowo cudowności każdego pojedynczego zjawiska. Chciałbym zilustrować to przy użyciu dalszych przykładów. Wiadomo, że postawa ciała i nastrój psychiczny pozostają w ścisłym związku. Kiedy składamy ręce, łatwiej nam osiągnąć uczucie zaangażowania religijnego. Kiedy zaś - przeciwnie - założymy ręce na głowę, lub kiedy ćwiczymy stanie na rękach, oddanie religijne jest znacznie trudniejsze do osiągnięcia. Zazwyczaj człowiek nie zauważa w tych zjawiskach niczego takiego, co skłaniałoby do ich dalszej obserwacji. Jeżeli jednak spojrzymy na to trzeźwo, wówczas każde takie zjawisko okazuje się przecież niezwykle, jak na przykład to, że podczas zwykłego składnia rąk z łatwością pojawiają się w nas uczucia natury religijnej, natomiast przy innej pozycji tak nie jest. Obserwowane w ten sposób zjawiska są pełne tajemnicy, niewyjaśnialne, nie do pojęcia naszym intelektem.
Przytoczone powyżej zjawiska, które graniczą z cudem, a które niesie ze sobą każda egzystencja, są dla buddysty manifestacja karmy. Natomiast dla chrześcijanina są one wszystkie pełnymi tajemnic zjawiskami w Kosmosie, wyrazem woli bożej. Teolodzy dostrzegają w nich także przekonujący dowód na istnienie boga i próbują dowieść jego istnienia, odpierając się na dowodach i argumentacji teologicznej.
Punkt ten stanowi zatem istotną różnicę między buddyzmem i chrześcijaństwem, należy zatem potraktować go w sposób szczególny. Zanim jednak bliżej zajmiemy się teologicznym dowodem na istnienie boga, zbadamy co w mowie ludzi Zachodu oznacza termin "wola boża". Człowiek Zachodu lubi powoływać się na wolę bożą, a to co pod tym rozumie jest trudno pojmowalnym, pełnym tajemnic zjawiskiem, które wykracze poza możliwości ludzkiego umysłu. Kiedyś, w pierwszych dniach mego pobytu w Ameryce, agent ubezpieczeniowy sprzedał mi sporo rozmaitych polis; zapoznając się z nimi, odkryłem w każdej z nich passus, który głosił, iż "w wypadku zaistnienia s i ł y w y ż s z e j polisa przestaje obowiązywać". Aż mnie to przestraszyło. Jakże się stało, że w zwyczajnym przecież przedsiębiorstwie mogło zaplątać się tak wysoce teologiczne pojęcie jak "siła wyższa"? No, ale ludzie Zachodu mają w zwyczaju wszystkiego co dla nich niejasne, wszelkie niezależne od człowieka kataklizmy wyjmować spod odpowiedzialności prawnej. Stanowisko takie jest dla Azjatów nadzwyczaj dziwaczne i trudne do przyjęcia. Można to unaocznić przykładem małżeństwa, zgodnego małżeństwa, w którym jedno oddałoby za drugie głowę, a mimo to nieszczęśliwego, gdyż ich dziecko jest od urodzenia głuche, ślepe, karłowate i niedorozwinięte umysłowo. Narodziny tego dziecka przyniosły jego rodzinie niewymowne cierpienie. Jeżeli małżeństwo to miałoby za sobą naganną z moralnego punktu widzenie przeszłość, można by mówić o karze boskiej. Lecz ludziom tym nie można niczego poważnego zarzucić. Jednak los dziecka jest godny pożałowania. Zapewne w którymś z wcześniejszych wcieleń popełniło ono jakąś zbrodnię, skoro musi znosić takie cierpienie. Teologia chrześcijańska, na to pytanie o przyczynę losu takiego dziecka, nie znajduje żadnej zadawalającej odpowiedzi, ponieważ sprawiedliwy i miłosierny bóg nie mógłby do tego dopuścić. Pochodzące od Augustyna wyjaśnienie w oparciu o dogmat grzechu pierworodnego jest zaledwie bezradną argumentacją. W odniesieniu do zła i cierpienia w świecie, nauka chrześcijańska nie jest w stanie zaproponować żadnej wyczerpującej odpowiedzi. Powszechnie wiadomo, że ludzie Zachodu w zetknięciu z podobnymi do powyższego fenomenami moją jedynie westchnąć i rzec:"To niechybnie wola boża"; religie zachodnie, wraz z ich systemami teologicznymi, nie udzielają żadnej konkretnej odpowiedzi na pytanie o cierpienie i zło tego świata, toteż nie pozostaje im nic innego, jak odpowiedzialnością za nie obciążyć boga.
Czyżby faktycznie wszystkie ludy, miasta i kultury, wyniszczone na przestrzeni wieków przez kataklizmy naturalne lub spowodowane przez człowieka, były ofiarami "woli bożej" ? W czym zawiera się moralne i religijne znaczenie faktu, że bóg stworzył Indian ?
Nauka o karmie i nauka o woli bożej, z ich różnymi sposobami interpretowania zjawisk, stawiają istotną cenzurę między religiami Wschodu i Zachodu. [Wydaje się, iż do religii Zachodu autor zalicza nawet takie, jak judaizm czy islam. (przyp. wyd.)] Dla uproszczenia, zbadajmy najpierw stanowisko nauki o karmie, potem - stanowisko religii zachodnich, a także plusy i minusy obu ujęć. Jaką zatem postawę przyjmują wyznawcy buddyzmu wobec takich zdarzeń, jak owe narodziny dziecka głuchego, ślepego i niedorozwiniętego umysłowo ? Buddyści postawieni w obliczu takiego rodzaju faktu, wzdychając powiadają: "To rzeczywiście jest godne pożałowania, że rodzice i dziecko mogę mieć aż tak złą karmę." Można tu dostrzec, że karma jest pełną tajemnic siłą, a oprócz tego - obrazuje nieuniknioność losu. Zaś losu również nie sposób wyjaśnić, gdyż sam w sobie jest on już prawdziwym misterium. Pełną tajemniczość karmy rozważa się na rozmaite sposoby i w wielu aspektach. W "Sutrze bhikszu Nagaseny" znajdujemy na temat misterium karmy następujący dialog między mnichem Nagaseną i królem Milindą:


"Król Milinda rzecze do Nagaseny:
,Swym zwolennikom  Budda wciąż powtarza, że ogień piekła jest  wielokrotnie silniejszy od tego od tego ognia, który  znamy my - ludzie. Twierdzi on, iż wrzucony w ogień mały  kamień może nie ulec spaleniu w ciągu jednego dnia. Jeżeli  jednak ten kamień byłby wielki niczym góra i wrzuci się  go do ognia piekielnego, to będzie spalony w mig. Mogę  waszemu wywodowi rzeczywiście nie ufać. Jednocześnie  powiada on, że istoty, które odrodziły się w piekłach,  nie mogą spłonąć, pomimo że przez długie laty żyją  w tym ogniu. Jakże miałbym w to uwierzyć ? '
Czcigodny Nagasena  odrzekł:
,Królu, na pewno  wiedziałeś już jak krokodyle, wróble i gołębie pożerają  małe i ostre okruchy skał.'
Rzecze król Milinda:
,Tak rzeczywiście,  często już to obserwowałem.'
Czcigodny Nagasena ciągnął  dalej:
,Czy te małe  kamyczki docierają do ich wnętrzności, a następnie -  choć niezbyt szybko - są wydalane ? '
,Z pewnością tak.'
,A czy dziecko, które  znajduje się jeszcze w łonie matki, będzie zeń  wydalone równie szybko ?'
,Z pewnością nie.  '
,A dlaczego nie ?'
,Sądzę, że taką  jest karma nienarodzonego jeszcze dziecka, i że to ona  sprawia, iż dziecko nie będzie tak szybko wydalone z łona  matki.'
I rzekł mu czcigodny  Nagasena:
,Właśnie tak  jest, królu. Dzięki swej karmie mieszkańcy piekieł  mogą przebywać w nich przez dnie i lata, nie spłoną w  nich, ani nie umrą. Budda powiada, iż mogą oni umrzeć  dopiero wówczas, gdy ich karma wyczerpie się.' "

Ten fragment przedstawiający argumentację Nagaseny (nawet jeżeli nie jest ona w pełni przekonująca) godny jest uwagi jako próba przedstawienia nie do końca zrozumiałej istoty karmy.
Moim zdaniem, najprościej byłoby powiedzieć, iż rzeczywiście wróbel, zjadając coś co dla człowieka jest zabójczą trucizną, nie tylko nie traci życia, ale nawet wzmacnia się. Powód leży w fakcie, iż te dwie istoty mają również karmę. Powyższe również ukazuje tajemniczość karmy.


czwartek, 25 lipca 2013

Karma I

1. Karma jako siła (energia)
Karma jest działaniem, a każde działanie nieodwracalnie wytwarza energie. Z kolei, energia ta staje się przyczyną następnego działania, zaś nowe działanie jest źródłem nowej energii. I tak oto, energia wyzwala działanie, zaś każda aktywność tworzy energię. Tym sposobem warunkują się one wzajemnie, tworząc obieg kołowy:

Oglądając western mamy sposobność poznać stosunki i układy panujące w pewnych czasach amerykańskiego Zachodu. W związku z zagospodarowaniem wszelakich dziewiczych rubieży kraju musiały najpierw powstać drogi i linie kolejowe. Budowa linii kolejowych jest pewnym działaniem, na gruncie, którego mogą zaistnieć inne aktywności; na przykład, można teraz przetransportować większą ilość ludzi, towarów czy pieniędzy. Te nowe siły wywoływane są oczywiście przez ludzi, którzy dokonując nowych czynów powodują ich następstwa, a to z kolei tworzy nowe siły, nowe formy energii.
Weźmy inny przykład. Dzięki rozmaitym formom aktywności zarabiamy pieniądze. Kiedy je mamy, powstają nowe siły: siła nabywcza i motywacja (siła napędowa) do nieustannego podejmowania nowych działań. Do tego ustawicznie dołączają się nowe potrzeby i pragnienia, to zaś powoduje powstanie nowych, wynikających z tych potrzeb powiązań, jakimi są dążenia do zdobycia pożywienia, mieszkania, odzienia; wynikiem tego będę zmiany w całym zachowaniu, przy czym z biegiem czasu wszystko to bezustannie się komplikuje. Początkowo zarobkowanie miało służyć człowiekowi, lecz w rezultacie takiego rozwoju wydarzeń częstokorć człowiek zaczyna służyć pieniądzom.
Albo inny przykład. Ludzie wynaleźli maszyny, które - wedle początkowych założeń - miały służyć człowiekowi do zaoszczędzenia sił. Lecz w dobie obecnej wciąż rosną problemy wynikające z zastosowania maszyn i oto dlaczego ludzie stali się już prawie ich niewolnikami (np. samochodu). Widać z tego, że czyn, akcja nie tylko wytwarza siłę lecz również sama w sobie jest pewną energią, siłą, która wpływając na człowieka może doprowadzić go do sytuacji, w której jedynym dlań wyjściem będzie przyjęcie rezultatów ograniczeń spowodowanych jego własnym działaniem.
Można by też wyjaśnić problem na następnym przykładzie: Ożenek jest pewnym faktem, po zaistnieniu którego należy wziąć na siebie pewne obowiązki i konsekwencje, które za sobą pociąga. Dlatego każde działanie bezwarunkowo wytwarza jakąś energię. Zaś ta energia - z jednej strony - dąży do zaowocowania kolejnym działaniem, a z drugiej strony - powodując to nowe działanie, powoduje zaistnienie niewidocznego (początkowo) związku. Przeto każde działanie (karma) zawsze wytwarza określoną energię, ta zaś: primo - powoduje dalsze, nowe działanie, a - secundo - generuje niewidoczny związek.
Oto elementarne znaczenie pojęcia karma.
Dlatego też działanie najczęściej powoduje upadek, miast wolności - dalsze związanie. Przysłowie powiada: "O jedno więcej, nie znaczy aż tyle, co o jedno mniej" , z czego wynika, iż przez działanie zmierzające go uniknięcia czegoś tworzy się kolejny związek.
Siła karmy jest pojęciem trudnym do zrozumienia lecz pomimo tego można tę energię odczuwać. Kiedy znajdziemy się na wysokościowcu w samym centrum miasta, a pod nami rozciąga się widok ulic, my zaś trzeźwym spojrzeniem obserwujemy handlowe ożywienie, ruch uliczny, ten pospieszny, nerwowy harmider, wtedy sami możemy odczuć, że ludzie ci są gnani przez niewidoczną, potęgę, niewyobrażalną siłę, a przy tym niejako nie z własnej woli. To jest właśnie karma.
I kiedy sami zmieszamy się z tłumem na ulicy i poruszamy się z nim, wówczas nie łatwo jest uświadomić sobie siłę, która gna nas przez siebie. Jedynie wydobywszy się spod jej wpływu zajmując neutralną pozycję, jak w owym wysokościowcu, możemy ją sobie w pełni uświadomić. Kiedy zamkniemy teraz oczy i wyobrazimy sobie, że w stupiętrowych drapaczach naszych nowoczesnych, wielkich miast istnieją niezliczone biura niezliczonych przedsiębiorstw, w których niezliczone rzesze ludzi zajęte są dyskusjami, planowaniem, kłótniami, knuciem spisków, wzajemnym oszukiwaniem się, współzawodnictwem, redagowaniem i wysyłaniem dokumentów itp., kiedy to wszystko sobie uprzytomnimy, możemy również odczuć istnienie wielkiej siły, która ich wszystkich gna.
Wszystkie aktywności pojedynczego człowieka stanowią źródło określonych sił. I kiedy siły działających stu tysięcy ludzi wytwarzają tysiące sił. I kiedy siły działających stu tysięcy ludzi wystąpią skłębione razem, wówczas staną się one nieopisanie mocną, z niczym nieporównywalną siła, tak zwaną "karmą kolektywną". Dlatego też rozróżnia się między "indywidualną" karmą pojedynczego człowieka, a "kolektywną" - wytwarzaną przez splątane ze sobą czynności grupy ludzi. Oto karma kolektywna, która popycha naprzód ludzkie życie i dziej, warunkując kołowrót Wszechświata. Karma kolektywna jest dla dziejów wszechświata siła nie tylko napędową, bowiem poza tym, że tworzy (i napędza - przyp. tłum.), jednocześnie niszczy.
Przed wieloma laty oglądałem film "The Naked Jungle"("Wojna mrówek"), z dryblasem Hestonem w roli głównej. Film ten przestania typowego amerykańskiego bohatera, który w Ameryce Południowej udaje się do dzikiej, odległej brazylijskiej wsi i w jej okolicy karczuje dziewiczy las, by zdobyć ziemię pod uprawę. Spędza ta kilka twardych lat, ociekających krwią i potem. Po pewnym czasie staje się w okolicy wpływową osobistością, posiadaczem plantacji kawy i owoców. Bogactwa jego rosną do tego stopnia, że zaczyna odgrywać znaczącą rolę w państwie. Tego szanownego powszechnie bohatera nie przeraża nic między ziemią i niebem. Wiele lat zeszło mu na walce z przeciwnościami natury, pokonały okrutnych tubylców, włóczęgów i lokalnych bandytów. Nie było dlań sytuacji na tyle trudnej, by nie potrafił znaleźć wyjścia. Nie było w jego życiu wroga, bądź niepomyślnych okoliczności, które zmusiły go do kapitulacji. Był rzeczywiście doskonałym przykładem zwycięskiego bohatera. Pewnego roku, pośród mieszkańców owej okolicy rozeszła się siejąca popłoch pogłoska, że wkrótce na nadciągnąć inwazyjna armia mrówek, i to dokładnie właśnie na tereny przezeń zamieszkałe. Wiele poszlak wskazywało, że pogłoska może się sprawdzić.
Najpierw porzucili okolicę tubylcy, potem nastąpił exodus lokalnego rządu, a jako ostatni wynieśli się chyłkiem okoliczni, odważni dzierżawcy ziemi. Na dwa dni przez inwazją, w tętniącej życiem dżungli widziało się setki i tysiące ptaków i leśnych zwierząt, które porzuciły swe kryjówki szukały ratunku w ucieczce.
Przez następne dwa - trzy dni trwa śmiertelna cisza. Ta cisza przyprawia ludzi przyprawiała ludzi o trwogę i przerażenie, potwierdzają złowrogie przeczucie, że groźna inwazja mrówek już nadciąga. Sceny filmu ukazują panoramę gór i wód, bogatą roślinność wypełniającą zielenią całą okolicę. Ta pierwotna, pełna mocy i spokoju sceneria pozostaje w sprzeczności z zalegającą wokół bezgraniczną, martwą ciszą. Wkrótce potem daje się słyszeć niewyraźne, z chwili na chwilę narastające brzęczenie. W oddali widać wielką, wciąż gęstniejącą, czarną chmurę; czarno-szary obłok ogarniający świat jest niczym innym jak chmarą lecących mrówek, napierających z siłą lawiny.
Jeszcze ze szkolnych czasów przypominam sobie, że spośród chińskich liczb największą była "cai", czyli dziesięć"ceng", a "ceng" wynosi dziesięć razy 100"mio" razy 100 "mio". Liczby te wyrażają niewyobrażalną wręcz ilość, lecz nawet "cai" nie oddaje ilości mrówek lecących w tej wielkiej czarnej chmurze. Na niebie, na ziemi, na polach, w powietrzu i rzece, w wsiach i ich okolicach, na domach i wokół i nich - nie widziało się jeszcze niczego prócz mrówek; wszędzie wszystko było doszczętnie ogołocone. Mięso, skóra i sierść zwierząt, plantacje melonów, liście, gałęzie, nawet pnie i kora drzew - wszystko zostało pożarte, a zboże tak obrane, że nie stało nawet chwastów. W całej okolicy, prócz zalewającego świat morza mrówek, nie widziało się ani jednej żywej istoty.
Niegdyś sam miałem sposobność przeżyć pustoszący nalot szarańczy i widziałem co po sobie pozostawiły. Jednak szarańcza pożera tylko rośliny. Nie tknie zwierząt , ludzi czy przedmiotów. Natomiast południowoamerykańskie mrówki pochłaniają dosłownie wszystko co się nawinie, nie pozostawiając ani włoska, ani listka, ani źdźbła trawki. Kiedy zatem ujrzałem w kinie jak te mrówki zasłoniły całe niebo i przykryły całą ziemię, wstrząsnął mną dreszcze i muszę tu wyznać, że ogarnęło mnie przerażenie. Czyż nie jest to najbardziej życiowa ilustracja siły karmy ? Wkrótce potem mrówki zniknęły z planu i kamera znowu pokazała góry i doliny, zupełnie już pozbawione zieleni. Popielate pobojowisko było pożółkłą, martwą ziemią, odartymi do cna, martwymi drzewami - martwym krajem.
Najlepszym sposobem umożliwiającym zrozumienie procesu działania karmy jest ukazanie scen wojennych, gdzie można bezpośrednio zaobserwować działanie karmy kolektywnej, prowadzącej na śmierć tysiące ludzi i zmuszającej ich do takich czynów, których - w gruncie rzeczy - nie chcieliby spełniać. W dzieciństwie obserwowałem wojnę między czerwonymi i fioletowymi mrówkami. Front miał ponad trzydzieści metrów długości, obie strony stosowały w walce niezliczone fortele, padłe mrówki piętrzyły się niczym pagórki. Wojna ciągnęła się przez trzy doby i jeszcze przez dłuższy czas po jej zakończeniu mrówki uprzątały trupy.
Wówczas właśnie uświadomiłem sobie, że to właśnie może być karma, o której mówią buddyści.
Inny przykład: We wszystkich chińskich wsiach znajdują się gliniane zbiorniki, do których zbiera się nawóz rozwożony następnie na pola. Latem zbiorniki te bywają pełne robactwa. Kiedy więc obserwuje się te zwierzęta, zatykając nos, wtedy również można pojąć co znaczy "karma". Moglibyśmy zdziwić się stwierdzając, że wśród gnijących cuchnących odpadków, jakie składają się na nawóz, żyje sobie wesoło i z przyjemnością tak wiele istot, nie postrzegając smrodu.
Wróćmy do naszego farmera. Przeżycia tego twardego i zgorzkniałego człowieka mogły zapewne przynieść komuś innemu odmienne zgoła doświadczenia. Z radością jest tak samo; różnica w sposobie przeżywanie jest tylko i wyłącznie wynikiem zróżnicowanie karmy kolektywnej.
Karma jest więc pierwotną siłą napędową, energia, która tworzy, podtrzymuje i niszczy życie wszystkich istot, a także istnienie świata. Cóż jednak jest podstawą tej siły napędowej ?Buddyjska odpowiedź na to pytanie brzmi: "Ów napęd pochodzi z woli życia, wypływającej ze źródeł o nazwach awidja i samskara." Awidja - to niewiedza, głupota; samskara - jest rodzajem instynktownego impulsu, który w efekcie prowadzi do działania. Posługując się terminologią nowoczesną, określamy awidję i samskarę mianem pewnego rodzaju wrodzonej, ślepej woli w akcji [Są rodzajem wrodzonego i na zwykłym poziome nie podlegającego kontroli działania odruchowego. (p. tłum.)] lub ukrytym w głębokich pokładach podświadomości impulsem. Wyjaśnia to drugą Szlachetną Prawdę buddyjskiej nauki, prawdę o powstaniu cierpienia. Jednakże, żeby ułatwić zrozumienie posłużmy się przy wyjaśnieniach językiem zachodniego filozofa - Schopenhauera. Powiada on, że pierwotną siłą motoryczną, która napędza świat, jest powstająca w podświadomości i wrodzona "wola".
Rozróżnia się dwa elementarne rodzaje woli:
 1. wola życia,
 2. wola działania.
 Te dwa komponenty składają się na właściwe"Ja". W swym dziele "Świat jako wola i przedstawienie" ("Die Welt als Wille und Vorstellung") Schopenhauer pisze:
"W głębi świadomości ujrzałem prawdziwe,  elementarne, rzeczywiste "Ja"... Jest ono  pierwotną, spoza czasu i przestrzeni zmierzającą ku  działaniu siłą, która nie ma żadnej przyczyny. Siła  ta wyraża się w instynktownym impulsie. Owa wrodzona  wola jest prawdziwym " Ja". Ludzkie ciało jest  niczym innym, jak tylko wyrazem tej wrodzonej woli...  Pojawia się ona jako ślepa siła, kształtująca również  materię nieożywioną - kamienie czy metale. Oto wyraz  poruszeń woli, kształtującej aktywność "samoświadomego" ducha i aktywność świadomościową człowieka. Również  w świecie roślin możemy zaobserwować te nieświadome  dążenia. Drzewa (nieświadomie) rosną ku górze, gdyż  potrzebują światła słonecznego, a ponieważ jest im  niezbędna woda - ich korzenie rosną wgłąb ziemi ...  Wola przejawia się również w ten sposób, że poszczególne  istoty rozwijają się w konkretny sposób i wedle określonego  porządku, podczas gdy ona rządzi ich rozlicznymi  celowymi aktywnościami . Aby zaspokoić swe potrzeby  wola posługuje się rozmaitymi organami, które  dopomagają jej w osiąganiu celu. Na przykład, zwierzęta  drapieżne, które zabijają i pożerają inne istoty,  maja ostre pazury i mocną konstrukcję, a w tym które  muszą bronić się za pomocą samego tylko łba -  wyrastają rogi ... Przeto można powiedzieć, wola życia  jest siłą napędową wszelkich zjawisk życiowych."

Tak opisaną przez Schopenhauera wolą zamieszkuje pozornie wewnętrzna mądrość mistyczna i siła, która w tajemniczy sposób kształtuje narządy żywych istot. Myszy i szczury mają szczególnie ostry wzrok i pazury, które są środkiem realizacji ich starań o utrzymanie się przy życiu, tak jak jeż jest pokryty kolcami. Wszystko to powoduje owa nieświadoma wola po to, by istoty - wzrastając tak, a nie inaczej - mogły osiągnąć swój życiowy cel. Jeśli chodzi o wolę aktywności (jako instynktowną żądze żywych istot), to rzuca się w oczy, iż wszystkim istotom objawia się ona jako nieskończone pasmo cierpień. Już samo przedstawienie życia w więzieniu wzbudza trwogę. Wszystko to jest dowodem na istnienie różnych rodzajów woli aktywności, która wymaga zaspokojenia. Ta wrodzona wola jest zazwyczaj nieświadoma lub podświadoma, a zatem o pierwotny, głęboko zakorzeniony impuls funkcjonuje w niewyraźnym i niejasnym stanie świadomości.
Jana świadomość myślenia jest cechą nabytą, nie wrodzoną, podczas gdy owa napędzająca wola życia jest wrodzona. Przeto wola życia należy do strefy podświadomości.
Reasumując: Powiedziano, iż przyczyną karmy jest nieświadoma, instynktowna wola życia, a także wola (potrzeba) aktywności - właściwa wszystkich istotom i powstająca z owej wrodzonej ślepej woli napędzającej.