niedziela, 31 marca 2013

Całun Turyński: Ta krew jest wciąż czerwona II


Różnica w długości nóg

Stopy Chrystusa przybito do krzyża przy użyciu jednego długiego gwoździa, tak że lewa stopa była skrzyżowana na prawej. W stopach znajduje się miejsce, które przypomina szczelinę Destota. Umiejscowione jest ono w kości stępu, przed kością łódkowatą.
Szczegółem, który trudno przeoczyć, analizując sylwetkę człowieka z całunu, jest różnica w długości Jego nóg. Na tylnej stronie płótna widać wyraźnie, że lewa noga jest znacząco krótsza od prawej. O czym to świadczy? Czyżby Chrystus utykał, a ewangelie nie wspomniały o tym ani słowem, bo nie wypadało pisać, że Syn Boży był kulawy? A jeśli utykał, to na skutek czego: wady wrodzonej czy jakiegoś źle leczonego złamania?
Biegli z zakresu medycyny sądowej są pewni, że różnica w długości kończyn dolnych, którą widać na całunie, nie ma związku z żadną wadą. Człowiek z całunu w rezultacie urazów powstałych w czasie dźwigania krzyża doznał zwichnięcia biodra i deformacji barku.
Jak już wspomniałam, kiedy przybijano Go do krzyża, najpierw przyłożono do niego prawą stopę, a dopiero do niej skręconą lewą. Gdy ciało zdjęto, stężenie pośmiertne mięśni spowodowało zesztywnienie ciała w takiej pozycji, że biodro było wzniesione, nogi wyglądały jak zdeformowane, natomiast bark był opuszczony.
Taki wizerunek utrwalił się de facto na całunie. Co ciekawe, również taki obraz przybijania Chrystusowych nóg do krzyża zobaczyła w jednej ze swych wizji bł. Katarzyna Emmerich.
Dodam jeszcze, że według badaczy do krzyża człowieka z całunu nie przytwierdzono drewnianego klocka czy pochyłej, krótkiej belki pod stopy - jak przedstawia się to często w sztuce. Gdyby tak było, Jego agonia trwałaby o wiele dłużej. Mając się o co oprzeć nogami, nie zwisałby całym ciężarem ciała w dół i nie musiałby walczyć o każdy haust powietrza.

Między piątym a szóstym żebrem

Rana zadana Chrystusowi włócznią przez jednego z rzymskich żołnierzy jest doskonale widoczna na całunie. Znajduje się ona między piątym a szóstym żebrem, oczywiście na prawym boku.
Rana pozostała otwarta, co dowodzi, że mamy do czynienia z raną pośmiertną. Kierunki wypływów krwi wskazują, że ciało znajdowało się w pozycji pionowej, a także obficie krwawiło, gdy złożono je w pozycji poziomej.
Według badaczy całunu przedmiot, którym tę ranę zadano, musiał przebić opłucną, osierdzie i prawy przedsionek serca. Jak wyjaśnia Denis Desforges w książce "Sprawa Całunu Turyńskiego", żołnierz rzymski przebił serce z prawej, a nie lewej (jakby wydawało się logiczne) strony, ponieważ "w piechocie rzymskiej uczono zadawania takiego ciosu z prawej strony przy użyciu lewej ręki. Było to uderzenie nie do odparcia, nieoczekiwane i zawsze śmiertelne, ponieważ przeciwnik, zakrywający serce umieszczoną z lewej strony tarczą, pozostawiał prawą stronę odkrytą, a uderzenie łatwiej przechodziło za tarczą". Mamy więc dodatkową wskazówkę, która dowodzi, że mężczyzna z całunu żył w czasach rzymskich.

Otarcia

Na ramionach i plecach człowieka z całunu widoczne są proste ślady o szerokości około 10 centymetrów. Wyglądają na powstałe w wyniku tarcia ciężkim i chropowatym lub kanciastym przedmiotem. Tarcie to wywoływało ponowne otwarcie powstałych na skutek biczowania ran.
Naukowcy badający całun twierdzą, że przedmiotem tym niemal na 100 procent był krzyż. (...)

Pięściami po twarzy

Policzkowanie kojarzy nam się przede wszystkim z uderzaniem w twarz otwartą dłonią, w związku z czym policzkowanie, jakiego doświadczył na początku swojej męki Chrystus, w świetle zapisów ewangelicznych przywołuje przed nasze oczy, taki właśnie obraz.
Tymczasem Jezus był po prostu zwyczajnie bity po twarzy rękami, a raczej pięściami sług arcykapłana oraz żołnierzy Piłata. Wskazuje na to wyraźnie analiza urazów oblicza człowieka z całunu. Widać na niej: obrzmienie obu łuków brwiowych, pęknięcie prawej powieki, dużą opuchliznę pod prawym okiem, spuchnięcie nosa, ranę na prawym policzku w kształcie trójkąta, opuchliznę na lewym policzku, a także obrzęk na lewej stronie podbródka.

Crurifragium - łamanie goleni

Crurifragium to rzymska technika przyspieszania śmierci męczącego się na krzyżu skazańca, polegająca na łamaniu mu kości podudzi. Jak wiadomo z Ewangelii św. Jana, Chrystusowi nie połamano goleni, bo umarł stosunkowo szybko.
Naukowcy badający relikwię z Turynu ustalili, że człowiekowi z całunu również nie połamano goleni.

Tajemnice bilirubiny

O czym mówi krew z całunu? Zacznijmy od tego, że w 1981 roku włoska grupa badaczy pod kierownictwem Baima Bollone potwierdziła istnienie plam zaschniętej krwi ludzkiej na Całunie Turyńskim i określiła jej grupę jako AB.
Analizy Johna H. Hellera i Alana D. Adlera wykazały, że plamy krwi zawierają porfirynę, czyli składnik hemoglobiny, methemoglobinę - pochodną hemoglobiny, a także białko i bilirubinę. Obecność bilirubiny dowodzi, że człowiek z całunu doświadczył przed śmiercią ogromnych tortur. Substancja ta bowiem występuje w zwiększonej ilości u osób, które przeszły potężną traumę.
Na płótnie z Turynu odkryto też obwódki surowicy wokół plam krwi, a także pot. Jak stwierdził Baima Bollone, w połączeniu z mikroszczątkami mirry i aloesu, których obecność również stwierdzono na płótnie, dowodzą one, że turyńską tkaninę użyto jako prześcieradła pogrzebowego do okrycia ciała umęczonego człowieka. (...)

Śmierć przez uduszenie

Kolejną informacją, jaką przekazują nam widniejące na turyńskiej relikwii plamy krwi, jest - według badaczy - wyjaśnienie przyczyny śmierci człowieka z całunu. W pierwszej połowie XX wieku chirurg Pierre Barbet przeanalizował kierunki wypływów krwi, dzięki czemu udało mu się zrekonstruować straszliwe męczarnie, pośród których konał skazaniec.
Po pierwsze, wykazał on dwa różne kąty - 65 i 55 stopni - odpowiadające dwóm pozycjom ciała na krzyżu: podniesionej i opuszczonej. Co z określenia tych kątów wynika? Otóż, kiedy człowiek jest przybity do krzyża przez nadgarstki, unieruchomione żebra przeszkadzają mu w oddychaniu i zaczyna się dusić. Usiłuje więc się podnieść, opierając się na wbitym w stopy gwoździu.
Gdy ramiona znajdują się w takiej pozycji, łatwiej mu się oddycha, ale straszliwe zmęczenie i potworny ból w stopach sprawiają, że się obsuwa, a następnie znów zaczyna się dusić i tak bez końca. Jakiś czas później ukrzyżowany skazaniec jest już tak wyczerpany, że - nie mogąc się podnieść, by zaczerpnąć kolejnego haustu powietrza - po prostu umiera przez uduszenie.
Wizerunek z całunu zresztą wydaje się potwierdzać, że mężczyzna, który był nim owinięty, zmarł przez uduszenie. Wskazują na to: nabrzmiały brzuch, wzniesione żebra, przebicie nadbrzusza i skurcze mięśni. (...)

Dlaczego krew na całunie wciąż jest czerwona?

Barrie M. Schwortz, wybitny badacz całunu, dopiero po 18 latach analiz płótna z Turynu uwierzył w jego autentyczność. Na zmianę jego stosunku wpłynęła jedna, krótka rozmowa.
Profesor Alan Adler, kolega po fachu, zapytał Schwortz’a, czy wie dlaczego ślady krwi na turyńskiej tkaninie nie zbrązowiały ze starości, ale zachowały czerwoną barwę. Schwortz nie wiedział.
Adler pośpieszył więc z wyjaśnieniem. Krew zachowuje swój pierwotny kolor, gdy człowiek jest torturowany i nie dostaje żadnego napoju, choćby czystej wody. Następuje wtedy pękanie czerwonych ciałek krwi, a wątroba zaczyna wydzielać bilirubinę, która - dostając się do krwiobiegu - powoduje, że krew na zawsze zachowuje swoją czerwoną barwę.

Anihilacja?

W świetle klasycznej elektrodynamiki anihilacja to przekształcenie materii w promieniowanie elektromagnetyczne. Co tak skomplikowany proces może mieć wspólnego z Całunem Turyńskim? Być może nic, a być może wiele.
Całun Turyński (zwany też sindonem) jest najbardziej niezwykłą ze wszystkich relikwii chrześcijaństwa i najbardziej zagadkowym artefaktem w dziejach cywilizacji. Najbardziej zdumiewającym jego rysem jest trójwymiarowy portret mężczyzny, który był nim owinięty.
Włoski uczony Gino Zaninotti w oparciu o ewangeliczne zapisy i analizy naukowe Całunu Turyńskiego odtworzył sposób pochowania Chrystusa. Zaninottiego interesowało przede wszystkim to, jak ciało Jezusa zostało owinięte w płótna pogrzebowe i jak w chwili zmartwychwstania wydostało się ono z owego - jak to nazywał - kokonu grobowych tkanin.
Według fizyków trójwymiarowe odbicie wizerunku ludzkiego na całunie powstało w rezultacie niewytłumaczalnego, z punktu widzenia współczesnej nauki, wybuchu energii wewnątrz tkanin, w które zawinięty był umarły Chrystus. Proces ów porównywany jest do zjawiska anihilacji, jednak żaden z uczonych, który badał relikwię z Turynu, nie ośmielił się orzec, że to na pewno do anihilacji doszło w grobie Jezusa.
W grudniu 2011 roku uczeni potwierdzili autentyczność całunu, a datowanie tkaniny z Turynu metodą 14C wykazało, że płótno pochodzi z I wieku po narodzeniu Chrystusa.
(...) Erupcja energetyczna, która miała miejsce wewnątrz kokonu tkanin (jakby powiedział Zaninotti), mogła i najprawdopodobniej to właśnie ona spowodowała utrwalenie na płótnie całunu portretu umęczonego, zmarłego człowieka. Obraz, który - jak wiemy z pewnością - nie został uczyniony ludzką ręką, powstał na skutek procesu, który przypomina nadpalenie powierzchni włókien i to w taki sposób, że nie można go ani wywabić, ani zmyć. Jak pisze Grzegorz Górny (...): "Naukowcy stwierdzili, że w momencie erupcji promieniowania, które utworzyło obraz na płótnie, ciało przeniknęło przez lnianą tkaninę, nie naruszając jej struktury. Na skutek tego "kokon", pozbawiony wypełnienia, jakby sflaczał i opadł w dół. (...) Nadal jednak nie jest ona [współczesna nauka - przyp. aut.] w stanie odpowiedzieć na pytanie, jaka siła stoi za tą niezwykłą erupcją energii, która spowodowała powstanie najbardziej niezwykłego obrazu w dziejach ludzkości. "(...)

Brak śladow rozkładu i... odrywania

W oparciu o analizy śladów krwi pozostałych na Całunie Turyńskim i znajomość praw rządzących jej krzepliwością, uczeni hematolodzy odkryli, że człowiek z całunu musiał zostać zawinięty w płótno nie wcześniej niż dwie godziny i nie później niż dwie i pół godziny po śmierci. Naukowcy stwierdzili również, że ciało nie pozostawało w całunie dłużej niż 36 godzin, ponieważ na tkaninie nie znaleziono śladów pośmiertnego rozkładu.
"Wspomnijmy o jeszcze jednym zadziwiającym zjawisku" - pisze genetyk Gérard Lucotte w publikacji porównującej całun i tunikę z Argenteuil. "W jaki sposób, skoro nie istnieje żaden ślad odrywania, Całun mógł zostać zdjęty z ciała zamęczonego człowieka, tak by nie przykleił się do zaschniętej krwi? Czy obecność wonności może wystarczyć, by wyjaśnić to zjawisko? Niektórzy wierzący chcą widzieć w tym dowód na zmartwychwstanie: ciało Chrystusa znikło w wyniku jego przemiany w energię..."

Jak wyglądał człowiek z całunu?

Antropolodzy badający sindon ustalili, że człowiek, którego portret został na nim utrwalony, był młody i wysoki. Jego wiek to nie mniej niż 30 i nie więcej niż 35 lat, zaś wzrost to 178-180 centymetrów (choć niektóre źródła podają wzrost 181-183 centymetry). Waga człowieka z całunu oscylowała między 77 a 79 kilogramów. Cała jego twarz, a zwłaszcza czoło i nos, są charakterystyczne dla typu semickiego.
Mężczyzna nosił długie, zaplatane włosy przypominające uczesania starożytnych Żydów. Ciało mężczyzny z całą pewnością nie zostało obmyte przed pochówkiem. Fakt ten wydawał się zaskakujący dla archeologów obeznanych z żydowską tradycją pochówku, jednak szybko skonstatowali, że żaden z ewangelistów nie wspomina, by ciało Chrystusa obmyto przed złożeniem do grobu. Trzy ewangelie mówią wyłącznie o Jego namaszczeniu mieszanką mirry i aloesu.
Być może pominięcie obmycia wynikało z pośpiechu. Słońce zachodziło, a przed Paschą pogrzeb musiał być zakończony. Być może dyktowane to było całkiem osobnym żydowskim zwyczajem? Zdaniem doktora Lavoie z Massachusetts prawo żydowskie zabraniało obmywania ciała osoby, która zmarła w brutalny sposób. Aby ciało mogło zmartwychwstać, musiało zostać pogrzebane razem z pozostałą na skórze krwią.
Teza ta wydaje się logiczna i przekonująca, a dodatkowo stała się jednym z dowodów (choć dziś już tylko pomocniczych) na to, że sindon nie jest średniowiecznym falsyfikatem. Według uczonych, fałszerz nie mógłby bowiem aż tak szczegółowo znać żydowskich zwyczajów z I wieku.
Na wysokości oczu człowieka z całunu dostrzeżono również i zidentyfikowano dwie monety, które najprawdopodobniej miały zabezpieczyć powieki zmarłego przed otwarciem się. Szczegółowe analizy obrazu owych antycznych monet wykazały, że obie sztuki wybito za czasów Poncjusza Piłata w Judei, najprawdopodobniej między 29 a 30 rokiem. Do określenia czasu ich wybicia użyto sformułowania zamieszczonego na monetach: 16 rok panowania Tyberiusza. Nawiasem mówiąc, rok ten zgadza się z datą wystawienia certyfikatu pogrzebowego Jezusa z Nazaretu.
Jeśli zaś chodzi o samo płótno, to ma ono 4,36 metra długości i 1,10 metra szerokości. Niektórzy twierdzą, że obraz na całunie - i tak zarysowany bardzo delikatnie - coraz bardziej blednie. Syndonolodzy zaprzeczają i tłumaczą, że to nie obraz blednie, ale tkanina żółknie. Z tego też powodu kontrast między barwą płótna a zarysem człowieka z całunu zanika.

Śmierć krzyżowa

Kolejną informacją, jaką możemy wyczytać z analiz sindonu, to ta, że mężczyzna, którego portret jest utrwalony na płótnie, został ukrzyżowany. Taki sposób egzekucji był bardzo rozpowszechniony w czasach antycznych.
Rzymianie zaczęli go stosować w II wieku przed Chrystusem. Zniósł go dopiero Konstantyn Wielki około 320 roku. I tu mamy kolejny pomocniczy dowód na to, że sindon nie jest średniowiecznym fałszerstwem, gdyż człowiek z całunu nie mógłby w zasadzie zostać ukrzyżowany w wiekach średnich.

Wg. książki  Aleksandry Polewskiej






Wesołych Świat


      Wszystkim moim czytelnikom, serdecznie dziękuję za odwiedzanie mojego bloga.
         Z okazji Świat Wielkanocnych, pragnę złożyć wszystkim moc serdecznych życzeń, zdrowia, rodzinnej atmosfery przy świątecznym stole. Niech Chrystus zmartwychwstały pobłogosławi  by Wasze marzenia, zamierzenia i plany ziściły się w pełni, a życie codzienne rozświetlają miłość i radość, słońce natomiast niech rozjaśnia wszystkie dni dając energię. Wasze umysły niech osiągną trwały kontakt z Podświadomością, byście mogli osiagnąć wszystko co jest Wam potrzebne.

piątek, 29 marca 2013

Całun Turyński: Ta krew jest wciąż czerwona


      Dziś wielki piątek, więc okazja do rozmyślań na temat jednej z największych tajemnic i zagadek chrześcijaństwa. Każdy z nas obojętne wierzący czy nie, spotkał się z ewangelicznym przekazem o życiu i męczeńskiej śmierci Chrystusa. Przytoczę więc trochę fragmentów z książki traktującej o badaniach prowadzonych na Całunie Turyńskim.
      Całun Turyński jest najbardziej niezwykłą ze wszystkich relikwii chrześcijaństwa.  
      Najbardziej zdumiewającym jego rysem jest trójwymiarowy portret  mężczyzny, który był nim owinięty - pisze w swojej książce Aleksandra Polewska.

Zdjęcie fragmentu Całunu Turyńskiego

Jak wyglądał człowiek, którego obraz utrwalił się na płótnie? Ilu ran na ciele tego mężczyzny doliczyli się medycy sądowi? Jaką śmiercią umarł? Dlaczego krew na całunie jest nadal czerwona - odpowiedzi na te i wiele innych pytań zebrała autorka książki "Piątek, zmienił
Wszystko” oto fragmenty.

Czym jest Całun Turyński?

(...) Całun jest lnianym płótnem (reperowanym w czasach nowożytnych bawełnianymi nićmi), w które po śmierci owinięto ciało Chrystusa. Widoczna jest na nim postać umarłego Jezusa oraz ponad 600 śladów po ranach powstałych w czasie Jego męki.
Tkanina nosi ślady krwi grupy AB+.
Naukowcy znaleźli w niej również mikroskopijne cząsteczki czarnej sosny, z której zrobiony był krzyż Chrystusa, a także między innymi mirry i aloesu - ziół, których używano przy namaszczaniu ciała Jezusa po zdjęciu z krzyża.
Wyniki badań metodą izotopu węgla (ogłoszone w 2011 roku) poświadczyły, że tkanina pochodzi z I wieku i wbrew wcześniejszym (1988 rok) ustaleniom nie jest średniowiecznym fałszerstwem.

Męka Pańska a medycyna sądowa

Najwybitniejsi uczeni badający Całun Turyński nie mają wątpliwości, że najsłynniejsza relikwia Turynu - nazywana także matką wszystkich relikwii - jest płótnem pogrzebowym Jezusa z Nazaretu. Co ciekawe, mówią to zwłaszcza ci badacze, którzy nie przywiązują zbytniej wagi do religii.
Obraz człowieka z całunu, utrwalony na przedniej i tylnej stronie tkaniny, jest fotografią nie tylko niewyobrażalnych cierpień fizycznych, jakie mu zadano, ale także Jego agonii i tego, co działo się z Nim już po śmierci.
Przez całe dziesięciolecia na podstawie tejże - najbardziej niezwykłej w historii fotografii - specjaliści medycyny sądowej, krok po  kroku, odtwarzali tortury, jakim Go poddano oraz tego, jak stopniowo wyniszczały one Jego organizm. W niniejszej części książki opowiem o najważniejszych ustaleniach, jakie poczynili w tych kwestiach.

Sześć setek ran

Ogółem na ciele człowieka z całunu, a ściślej rzecz ujmując, na jego przednim i tylnym odbiciu (nie wiemy, jak wyglądały boki) specjaliści z zakresu medycyny sądowej naliczyli około 600 ran. (Piszę "około", ponieważ część badaczy twierdzi, że jest ich blisko 600, a część - że ponad 600). Wiele z nich to rany powstałe na skutek uderzenia biczem: głównie na plecach, pośladkach i podudziach.
Stwierdzono również rozmaite ślady po wyciekach krwi, a w tym przede wszystkim takie, które powstały w rezultacie ran kłutych, zlokalizowane w obrębie głowy; przebicia lewego nadgarstka; przebicia stóp; przebicia prawego boku.
Oprócz tego zaobserwowano rozległe obszary zdartej skóry na plecach spowodowane wskutek tarcia ciężkim i kanciastym przedmiotem. Teraz przyjrzyjmy się wymienionym ranom nieco bliżej.

Flagrum Romanum

Jak wiemy z ewangelicznych zapisów, Piłat rozkazał ubiczować Chrystusa. Na plecach, pośladkach i nogach (głównie podudziach) człowieka z całunu zidentyfikowano ponad 120 ran, które powstały w wyniku biczowania. Ponieważ rany odniesione wskutek chłosty mają dwa kierunki, badacze uznali, że biczujących człowieka z całunu musiało być dwóch, a Chrystus był biczowany na sposób rzymski.
Czym różniła się chłosta rzymska od żydowskiej? Otóż prawo żydowskie ograniczało biczowanie do maksimum 40 uderzeń. Rzymskie zaś, w którym liczba uderzeń była praktycznie nieograniczona, uchodziło za tak okrutne, że nie wolno go było stosować wobec obywateli rzymskich.
Do wykonywania owej kary używano bicza zwanego flagrum (ewentualnie taxillum). Składał się on z rękojeści, do której przymocowywano kilka rzemieni. Każdy z rzemieni flagrum zakończony był jedną lub dwoma kulkami wykonanymi z żeliwa, ołowiu, kości lub krzemienia, często posiadającymi kolce lub haczyki. Haczyki w momencie uderzenia wbijały się w skórę, zahaczały o nią i w chwili, gdy oprawcy odrywali bicz od skazańca, by za sekundę uderzyć nim ponownie, rozorywały ciało i wyrywały jego cząstki.
Badacze całunu twierdzą, że biczowanie spowodowało u Chrystusa zmiany o charakterze przesiąkowo-odczynowym w jamach osierdziowej i opłucnej, co - prócz wykrwawienia - wywoływało wstrząs traumatyczny. Jedno i drugie przyczyniło się wkrótce do stosunkowo szybkiej śmierci Jezusa na krzyżu.
Biczowanie stosowano przez Rzymian wyłącznie w dwóch przypadkach: w celu zmuszenia skazańca do złożenia zeznań i przyznania się do winy lub jako okrutne preludium do śmierci krzyżowej. Jednak najczęściej kończyło się śmiercią wychłostanego.

Ślady po cierniach

Uczeni zlokalizowali również liczne wycieki krwi na wysokości czoła, skroni i włosów, które natychmiast skojarzyły im się jako skutek nałożenia na głowę korony cierniowej, zważywszy, że na całunie stwierdzono obecność pyłków zizyphus vulgaris lam, a więc kolczastego krzaku rosnącego w Jerozolimie i okolicach, z gałęzi którego upleciona była korona cierniowa. (...)

Szczeliny Despota

Człowiek z całunu nie ma śladów po ranach na śródręczu. Zresztą na tkaninie utrwalił się wyłącznie obraz Jego lewej dłoni. Prawa jest niewidoczna, gdyż spoczywa pod nią. Wiemy, że mężczyznę z całunu poddano okrutnym torturom, a następnie ukrzyżowano. Jego ręce jednak zostały przebite gwoździami w czasie krzyżowania nie na wysokości śródręcza, a w nadgarstkach.
Gdyby skazanych na śmierć krzyżową przybijano do krzyża, przebijając im wnętrza dłoni, dłonie rozerwałyby się niechybnie pod ciężarem ciała, a skazaniec spadłby na ziemię. Tak więc, by przybicie rąk utrzymało człowieka na krzyżu, przekłuwano gwoździami jego nadgarstki, a dokładnie miejsce zwane szczeliną Destota.
Przebicie w tym miejscu nie tylko dawało pewność, że skazaniec utrzyma się na krzyżu, ale dodatkowo nie powodowało niebezpiecznego krwotoku. Wywołuje to jednak zjawisko odruchowe w postaci skurczu kciuka do wnętrza dłoni. Jest to rezultat częściowego zranienia nerwu pośrodkowego gwoździem.
Dłonie człowieka z całunu mają po cztery palce - dodajmy, że widoczne dla nas. Kciuki są schowane na skutek wspomnianego skurczu.

cdn


czwartek, 28 marca 2013

Relaks


        Osiąganie relaksu to bardzo ważne dla naszego samopoczucia, wspomaga walkę ze stresem i jest nieocenionym sprzymierzeńcem w utrzymaniu zdrowia psychicznego i fizycznego. Warto zaznajomić się z procedurami osiągania relaksu, który skierowuje do naszego organizmu rzekę energii życiowej.
        Dla naszego organizmu bardzo ważną jest umiejętność relaksowania się. Dla tych, którzy rozpoczynają wędrówkę po ścieżce rozwoju duchowego, opanowanie relaksu jest niezbędne, żeby wejść w stan medytacji oraz żeby skutecznie wizualizować.
        Jest wiele sposobów osiągania tego stanu naszego ciała i umysłu.
        Relaks, bowiem polega na osiągnięciu stanu całkowitego rozluźnienia wszystkich partii mięśni naszego ciała, jak również oczyszczenie umysłu z natrętnych zbędnych w danej chwili myśli. Każdy napięty mięsień – oczywiście oprócz mięśni służących oddychaniu i serca, które muszą pracować, aby podtrzymać procesy życiowe naszego ciała – przeszkadza w pełnym rozluźnieniu - relaksie.
         Dobrze jest na początku swojej przygody z relaksowaniem się wybrać do tego celu pomieszczenie zapewniające spokój, gdzie nikt nie będzie nam przeszkadzał podczas wykonywania ćwiczeń. Poza tym należy uprzedzić innych domowników i poprosić ich o nie przeszkadzanie przez najbliższe pół godziny.
         Pomieszczenie powinno być dobrze przewietrzone w zimie powinno być nagrzane a latem dobrze jest zamknąć okno, żeby nie przeszkadzały nam żadne odgłosy dochodzące z zewnątrz. Jeśli lubimy ciepło zadbajmy o przygotowanie koca do nakrycia się.
         Na początek dobrze jest wygodnie sobie usiąść najlepiej w fotelu a to, dlatego żeby nie zasnąć na samym początku ćwiczenia. Jeśli jednak przyjdzie niespodziewany sen, a ćwiczący nie zdąży się przed nim obronić, to będzie to wskazówka na przyszłość, żeby obserwować swoje odczucia i w porę zareagować. Najprościej przerwać ćwiczenie, wstać pospacerować po pokoju, po czym rozpocząć ćwiczenie od nowa.
         Usiądź wygodnie całe stopy spoczywają na podłodze, kręgosłup wyprostowany, głowa oparta o oparcie fotele /po to, żeby nie zwracać uwagi na trzymanie głowy prosto/, ręce swobodnie wesprzyj na udach, najlepiej dłońmi wewnętrzną stroną do góry.
         Zamknij oczy – wzrok skieruj na wprost / mając zamknięte powieki /. Oddychaj miarowo, zwróć uwagę jak powietrze wpływa do Twoich płuc i jak wypływa zabierając ze sobą zużyte cząsteczki. Teraz podnieś wzrok do góry / pod zamkniętymi powiekami / tak jakbyś chciał patrzeć na swoje „trzecie oko” tzn. na punkt pośrodku między brwiami.
         Teraz zacznij rozluźniać swoje ciało mówiąc sobie w myśłach:
   -  mięśnie moich nóg są rozluźnione, moje stopy, łydki, uda i pośladki są całkowicie rozluźnione nie mogę nimi poruszyć, są ciężkie i bezwładne,
   -  mięśnie moich rąk są rozluźnione, moje dłonie, przedramiona i ramiona są całkowicie rozluźnione, ciężkie i bezwładne, nie mogę nimi poruszać,
   -  mięśnie mojego brzucha są rozluźnione i bezwładne,
   -  mięśnie moich pleców są rozluźnione i bezwładne,
   -  mięśnie mojego karku i szyi są rozluźnione i bezwładne,
   -  mięśnie mojej twarzy, szczęki, oczu oraz głowy są rozluźnione i bezwładne.
         Oddycham lekko i swobodnie, czuję całkowite rozluźnienie moich mięśni.
         Moje ciało jest odprężone i bezwładne i takie pozostanie przez cały czas ćwiczenia.
Mój umysł jest wolny od wszelkich myśli. Wszystkie sprawy są teraz poza mną i nie są teraz dla mnie ważne nie mają żadnego znaczenia, kiedy się relaksuję. Jestem przyjemnie odprężona/y, czuję się znakomicie. Jestem bezpieczna/y, gdyż otaczają mnie cudowne moce mojej podświadomości i nadświadomości.
         Oddychaj swobodnie i obserwuj jak powietrze wpływa do Twoich płuc i jak wypływając zabiera ze sobą zużyte cząstki.
         Pozostaj w tym stanie przez jakiś czas, obserwuj swój oddech, jesteś teraz w pełnym relaksie. Zapamiętaj to, co teraz odczuwasz ten stan błogości, rozluźnienia, bezpieczeństwa.
To Ty w pełnym relaksie, pozostań tak jeszcze kilka minut.
          Teraz skieruj wzrok na swoje „trzecie oko” i powiedz w myśli. Teraz odliczę od jeden do pięć. Gdy doliczę do pięciu otworzę oczy, będę wspaniale wypoczęta/y, pełen energii, miłości i radości, będę całkowicie rozbudzony. Mój umysł będzie pracował znakomicie, wszystko, co mam do zrobienia uda mi się znakomicie, będę całkowicie wyspana/y, czuję się zdrowa/y, widzę wszystko bardzo ostro i wyraźnie.
           Licz teraz powoli z każdym oddechem licz - jeden, / dobrze jest sobie wyobrazić wypowiadane cyfry /, dwa, trzy,…tutaj przerwij odliczanie i powtórz polecenie.
     Gdy doliczę do pięciu otworzę oczy, będę wspaniale wypoczęta/y, pełen energii, miłości i radości, będę całkowicie rozbudzony. Mój umysł będzie pracował znakomicie, wszystko, co mam do zrobienia uda mi się znakomicie, będę całkowicie wyspana/y, czuję się zdrowa/y, widzę wszystko bardzo ostro i wyraźnie.
 Możesz teraz dokończyć:  cztery, pięć.
           Otwórz oczy. Przeciągnij się, wstań i idź do swoich codziennych zajęć.

           Następne sesje relaksacyjne, będą przebiegały znacznie szybciej. Po jakimś czasie ich stosowania, gdy będziesz bardzo szybko osiągał całkowite rozluźnienie, będziesz mógł zastosować system klucza, tzw. zakotwiczenie ale o tym później.  

 cdn

środa, 27 marca 2013

Ćwiczenia oddechowe I.


           Pierwszym ćwiczeniem będzie nauczenie się należycie oddychania całymi płucami. Szczyty naszych płuc są przy niewłaściwym oddychaniu zawsze są pokrzywdzone. Powinniśmy się także przyzwyczaić do oddychania nosem.
           Jeżeli chodzi o ćwiczenia oddechowe, trzeba zaznaczyć na wstępie, że latem należy je prowadzić na świeżym powietrzu lub w pokoju w pobliżu otwartego okna. Zimą natomiast pokój trzeba dobrze przewietrzyć i następnie ogrzać. Jeżeli pomieszczenie jest dobrze ogrzane, można uchylić okno, lecz nie należy stawać przed nim tak, żeby przeszywał nas zimny prąd powietrza. Nie można ustanowić jakichś niezmiennych zasad. Należy bezwzględnie unikać bezpośredniego wdychania zimnego prądu powietrza, aby sobie nie zaszkodzić. Ćwiczenia można wykonywać o dowolnej porze dnia. Początkujący powinien się tylko wystrzegać wdychania ostrego, surowego powietrza wieczornego. Odradzam ćwiczyć wieczorem zwłaszcza, gdy jest zimno albo wilgotno.
           Pora przystąpić do ćwiczeń.

           Poniższe ćwiczenie wykonuje się na stojąco.

  1.-     Ręce wyciągamy poziomo w prawo i lewo. Napinając wszelkie mięśnie, podnosimy je bez zginania łukiem, następnie, zginając je, zaciskamy pięści i przykładamy do karku tak, żeby pięści się stykały. Potem podnosimy ramiona, odwracamy nieco głowę, wyprężamy pierś i zamykamy usta. W tej postawie wydychamy powietrze powoli, głęboko nosem i wydychamy bardzo powoli ustami. W ten sposób oddychamy siedem do dziesięciu razy, jak najszybciej, codziennie przez cały tydzień. Przy tym starajmy się także wdychać powietrze jedną dziurką nosa, zatykając drugą watą.

  2.-     Skoro przyzwyczailiśmy się już do pełnego i głębokiego oddychania, przejdźmy do zatrzymywania powietrza przez dłuższy czas w płucach. Ręce powinny pozostawać ciągle za głową w powyżej opisanej pozycji. Początkowo można zastosować następujący rytm: wdech przez pięć sekund, zatrzymanie powietrza na pięć sekund i wydech znowu przez pięć sekund. W miarę opanowywania sposobu oddechu, podczas kolejnych ćwiczeń dodajemy przy każdej czynności po dwie sekundy tak długo, jak to tylko możliwe, wystrzegając się jednak wszelkiej przesady, tak żeby oddychać w taki sposób bez większego wysiłku.

   3.-    Po dziesięciu - czternastu dniach modyfikujemy ćwiczenie w ten sposób, że kładziemy się na kanapie z rękami założonymi jak poprzednio na karku lub swobodnie położonymi przy sobie wzdłuż ciała. Podczas zatrzymywania oddechu wydymamy na zmianę najpierw wklęsłość brzuszną - to jest okolice od żeber aż po pępek - i piersi. Dzieje się to w ten sposób, że najpierw wciągamy do oporu jamę brzuszną i równocześnie mocno wydymamy pierś, a zaraz potem ściągamy, kurczymy pierś i napinamy jamę brzuszną. Pomiędzy brzuchem a piersiami znajduje się tak zwany splot słoneczny, czyli ośrodek sympatycznego splotu nerwowego. Zostaje on bardzo korzystnie pobudzony przez to ćwiczenie i w ten sposób wywieramy ogromny wpływ na nasze zdolności umysłowe i duchowe. Wszyscy starożytni mistycy zgadzali się w przekonaniu, że splot słoneczny jest związany ściśle z człowiekiem astralnym i jego zdolnościami. Należy zatem zwrócić uwagę na wartość i znaczenie tego ćwiczenia.
          Podczas zmian i naprężenia i kurczenia jamy brzusznej i piersi należy oddech bezwarunkowo wstrzymać, a dopiero po pięciu, sześciu, później dziesięciu aż do piętnastu uniesieniach i opuszczeniach klatki piersiowej i brzucha powoli wypuścić powietrze. Po siedmiu do dziesięciu takich oddechach - ćwiczenie jest skończone. 
           Kiedy oswoimy się z tym ćwiczeniem można je codziennie wykonywać w łóżku; rano przed wstaniem, a wieczorem przed zaśnięciem. Oprócz tego próbujemy je wykonywać na stojąco w czasie naszych regularnych ćwiczeń.
           Nie należy rezygnować z ćwiczeń w łóżku, ponieważ będą nam one potrzebne w połączeniu z koncentracją myśli przy dalszych ćwiczeniach.

           Po kilku dniach wykonujemy w ciągu dnia następujące ćwiczenie.

           Podczas wdechu odginamy głowę mocno w tył, zatrzymując ją w tym położeniu aż do wydechu, a potem wracamy powili do pozycji pierwotnej. Wdech, zatrzymanie i wydech powietrza można wykonać w takich samych odstępach co przy poprzednich ćwiczeniach, powtarzając je siedem do dziesięciu razy. Wykonujemy je w pozycji stojącej przez kilka tygodni na przemian ze zwyczajnymi ćwiczeniami oddechowymi i ćwiczeniami splotu słonecznego.
           Zaleca się wykonywanie po każdym jedzeniu kilka głębokich oddechów, a wkrótce przekonamy się o ich korzystnym oddziaływaniu na trawienie żołądka. Także przebudziwszy się w nocy powinniśmy zasilić i odświeżyć nasze płuca kilkoma głębokimi oddechami. Ci, którzy dotychczas byli przyzwyczajeni spać przy zamkniętym oknie, powinni być przy tym bardzo ostrożni, szczególnie w porze zimowej i zadbać o to, żeby nie wdychać bezpośrednio ostrego prądu powietrza nocnego. Najpierw uchylić w drogim pokoju okno i przez drzwi sypialni umożliwić wymianę powietrza.
           Później wprowadzamy, zamiast porannego ćwiczenia splotu słonecznego, następujące ćwiczenie:
           Jeżeli spaliśmy w pomieszczeniu zamkniętym, to otwórzmy okno w pokoju sąsiednim i postarajmy się, żeby - szczególnie zimą - był trochę ogrzany.
           Potem zaczynamy na leżąco zwyczajne ćwiczenia oddechowe, kładąc przy tym ręce równolegle wzdłuż ciała. Teraz, podczas zatrzymania oddechu napinamy z całą mocą wszystkie mięśnie - jednak nie gwałtownie, lecz powoli stopniowo. Zaczynamy od napięcia mięśni rąk i tak postępujemy, aż całe ciało znajdzie się w stanie nieruchomego napięcia. Tylko mięśnie głowy i szyi pozostają rozluźnione.
           Z chwilą zaś, gdy już nie możemy zatrzymać oddechu, rozluźniamy nieznacznie wszystkie mięśnie, a dopiero potem powoli wypuszczamy powietrze. 
           To ćwiczenie również jest bardzo ważne i nie powinno być pomijane; wykonywać je można także w ciągu dnia.
           Przy wszystkich ćwiczeniach oddechowych można się posługiwać małym fortelem, szczególnie te osoby ,które nie potrafią się przyzwyczaić do powolnego oddechu, a mianowicie bezpośrednio przed wydechem można jeszcze wciągnąć trochę powietrza, a dopiero potem z wolna je wypuścić.
           Ostrzega się jednak przed wszelką przesadą. Nadmierna gorliwość może być bardzo niebezpieczna. Stopniujmy zatem wszystkie ćwiczenia, tak byśmy w żadnym razie nie doznali odczucia bólu.
           Doświadczenie to potwierdza pewien związek przyczynowy między oddychaniem, a siłą woli.
           Kapłani Egiptu i Persji włączali sztukę oddychania od tajemnych nauk świątynnych i doprowadzili ją do doskonałości. Także indyjscy wtajemniczeni cenią wysoko „cud" gimnastyki oddechowej, która oddaje im wielkie usługi.

wtorek, 26 marca 2013

Ćwiczenia oddechowe.



           Każdy żywy organizm, aby zapewnić dostateczną ilość niezbędnego do życia tlenu musi oddychać. Najlepiej jednak dla niego by było gdyby ten proces przebiegał w jak najefektywniejszy sposób. My ludzie przeważnie oddychamy płytko i w procesie tym nie uczestniczą całe płuca. Oddychanie, zatem nie jest efektywne, gdy płuca napełniają się tylko około 1 litrem powietrza i w całym procesie bierze udział tylko 1/5 czynnej powierzchni płuc.
          Oddychanie to niezbędny warunek życia. Bez oddychania nie ma życia. Im czystsze powietrze, im mocniej i głębiej je wdychamy, tym pomyślniejsze będą warunki naszego życia ciała. Nie tylko przez żołądek dostarczamy ciału potrzebnych składników, lecz odżywiamy je także przez oddychanie. I o tym wie już każde dziecko.
          W przypadku oddychania ważna jest również jakość oddechu nie tylko sam jego fakt. 
          Nasza dusza również oddycha. Z każdym wdechem wprowadzamy do naszego wnętrza pewną ilość najdelikatniejszych – eterycznych - składników, którymi przepełnione jest wszystko wokół nas również i powietrze. Te delikatne składniki materialne przekazują nam zdolności i siły należące do sfery (dziedziny) duchowej, które jednak przez ich przemianę w naszym organiźmie oddziaływają na nasz świat materialny, skoro tylko utworzymy do tego warunki.
           Oddychając pełną piersią i głęboko, to wprowadzamy do krwi wielki zasób tlenu, który jest tak bardzo potrzebny do funkcjonowania naszego ciała. Jednak jeszcze większy zapas delikatnych, nieuchwytnych cząsteczek eterycznych różnorodnych energii, które wdychamy razem z powietrzem, przenika przy tym nasze ciało. Przemieniając się w nim i oddając siły i właściwości naszemu delikatnemu, nieuchwytnemu ciału, tej powłoce, niby szacie, naszej duszy.
           Nasze delikatne, nieuchwytne ciało odyczne zwane ciałem astralnym, którego działanie u przeważającej części ludzi jest powstrzymane w powodu ich zupełnego oddania się swojej cielesności. Zyskuje przez takie głębokie i pełne oddychanie tyle sił, że może po pewnym czasie przezwyciężyć opór ciała fizycznego i zdobyć prawo obywatelstwa, oczywiście, bez szkody, dla naszej ziemskiej cielesności.
           Na początek musimy odpowiednimi ćwiczeniami tak wzmocnić w nas człowieka astralnego, abyśmy mieli z ni pełny kontakt i żeby on zapanował nad nami.
           To ta właśnie istota jest piastunem naszych tajemniczych sił duchowych, a im mocniej wpływa on na nas, tym lepiej będziemy się mogli tymi siłami posługiwać.
           Ludzie ogólnie jak powiedziałem na początku, oddychają za mało. Oddychają w taki sposób jakby im brakowało czasu na oddychanie. Nowo narodzone dziecko oddycha czterdzieści cztery razy na minutę, pięcioletnie dziecko tylko dwadzieścia sześć razy, a dorosły człowiek zadowala się szesnastoma-siedemnastoma oddechami na minutę, chociaż rzeczywiście potrzebuje prawie trzy razy tyle. Tych kilkanaście oddechów wykonuje wciągając do płuc zepsute, zanieczyszczone powietrze i robi to w dodatku całkowicie nie tak jak powinien - niewłaściwie.
           Powietrze przy tym jest nie tylko bardzo ważnym środkiem odżywczym, lecz także jedynym bezpłatnym pokarmem i dlatego aż tak bardzo niedocenianym.
           Ponieważ większość z bas zmuszeni jesteśmy przebywać przeważającą część dnia w ciasnych, dusznych lub cuchnących pomieszczeniach fabrycznych, to jednak możemy przynajmniej raz na dzień zażyć obficie powietrza, sprawić sobie prawdziwą ucztę, przeznaczając skromne 15 minut na spędzając je na świeżym powietrzu.
           Uderzmy się w piersi, kto z nas myśli o czymś podobnym! Po trudach dnia szuka się wytchnienia i odpoczynku przy kawie i z papierosem przed telewizorze lub w zakurzonych, cuchnących lokalach, w gospodzie albo kawiarni. Widocznie zbyt wiele te nasze płuca wymagają?! Żądając od nas jedynie ćwierć godziny z dwudziestu czterech dla siebie, a w zamian za to, gotowe są po królewsku nam odpłacić naszą wspaniałomyślność, przynosząc nam w darze siłę, zdrowie radość i odporność!
           Nasz człowiek wewnętrzny napomina nam ciągle i stale, bo i on potrzebuje pokarmu i sił, aby mógł być ciału pomocny i uwolnić je od cierpienia i dolegliwości - my go nie słuchamy i nie chcemy go słyszeć.
           Nikotyna i alkohol do spółki z marną naszą wiedzą i zmysłowością odcina resztę delikatnych ścieżek świadomości błąkającego się i ciągle potykającego się człowieka fizycznego.
           Ci jednak, którzy wyrwali się z tego szkodliwego i powszechnego trybu życia, którzy chcą iść własnymi celowymi i świadomymi drogami w kierunku prawdy, wsłuchają się z wielką uwagą w mowę tego człowieka wewnętrznego, naszego wiernego stróża.  
           Ci ludzie ochoczo usuwają wszelkie bariery i przeszkody, które nas od niego oddzielają, i są gotowi zbudować most, aby ułatwić połączenie z naszym człowiekiem duchowym.
           Powinniśmy, więc chcieć się wzmocnić i oczyścić poprzez rozumne oddychanie, tak aby nasze ciało astralne, a przez nie i nasze ciało materialne stały się odpowiednimi narzędziami dla przejawów naszego nieśmiertelnego ducha!

cdn

poniedziałek, 25 marca 2013

Trutu tutu...

      Jeden z moich czytelników napisał do mnie z pretensją, że piszę bzdury. A to wzięło się stąd, że ten czytelnik pomylił medytacje z afirmacjami. Cóż nie zawsze afirmacje przynoszą oczekiwany efekt.
      Z afirmacjami jest całkowicie tak samo jak z modlitwą, bo w rozumieniu modlitwy afirmacja tym dokładnie jest.
      Nie ma żadnego najmniejszego sensu używać afirmacji bez wiary w jej działanie.
      Niektórzy ludzie również modląc się klepią na pamięć zdrowaśki i odmawiają całe różańce robią to całkowicie mechanicznie bezmyślnie. Nie zwracają zupełnie uwagi na sens wypowiadanych słów. Po jakimś dość długim czasie stwierdzają, że modlą się tyle czasy i Bóg nie chce ich wysłuchać.
      Prawda jest natomiast zupełnie inna. Większość tych ludzi z góry zakłada, że Bóg ich nie wysłucha bo są maludkimi nic nie znaczącymi ludzikami na których Bóg uwagi nie zwraca. Wiadomo, że jeśli zrobimy takie założenie nie uzyskamy nic z prostej przyczyny - bo na poziomie podświadomym zakładamy, że to nie ma sensu, bo nie mamy ani krzty wiary w swoje działanie. W większości przypadków pobożność nie ma nic wspólnego z wiarą.
     Podejmując decyzję o rozpoczęciu afirmacji należy powziąć wiarę w celowość swojego działania. Nie ma żadnego przepisu jak często należy wypowiadać swoją afirmację. Ważne jest żeby wiara w sens wypowiadania afirmacji była niezachwiana - nie można dopuścić do siebie zwątpienia.
     Nie wypowiadajmy afirmacji mechanicznie myśląc jednocześnie o tym czym w tym samym czasie się zajmujemy, Powinniśmy się starać by podczas wypowiadaniu treści afirmacji nie myśleć o niczym innym, bo to sprawi, że afirmacja działa bardzo powoli albo oddala się w czasie jej "PROTEKCJA".
     Starajmy się uspokoić umysł odesłać wszystkie inne myśli precz, podziękować im i powiedzieć im, że teraz ich nie potrzebujemy. Jeśli nauczymy się takiego opróżniania umysłu z myśli, które rozpraszają naszą uwagę to obojętne czy będzie to modlitwa o zaistnienie jakiejś rzeczy w naszym życiu, czy będzie to afirmacja - nasz umysł musi być wolny i skupiony na naszej prośbie czy intencji.
      Mój czytelnik posłuchał tego jak ma być skonstruowana afirmacja, napisał ją sobie nauczył się na pamięć i przez miesiąc wypowiadał kiedy sobie przypomniał. Myślał, że to wystarczy. Ponieważ czytał różne rzeczy pomylił afirmacje z medytacjami i miał potem do mnie pretensję, że go okłamałem. Bardzo był zdziwiony, gdy mu to wytłumaczyłem.
      Dobrym początkiem jest nauczenie się technik relaksacyjnych. Kontrolowania oddechu co znakomicie ułatwia koncentrowanie się i pomaga nam osiągać pełny relaks, a nawet

niedziela, 24 marca 2013

Medytować czy nie – a jeśli tak to jak?




      Przeróżnych opinii na temat medytacji jest niezliczona ilość – prawie tyle, co medytujących. Niepodważalnym jest fakt, że każdy, kto medytuje powiększa aktywność swojego mózgu o prawie drugie tyle, co u tych, którzy nie medytują i nie stosują żadnych technik relaksacyjnych.
      Wiadomo powszechnie, że w zdrowym ciele zdrowy duch. Co prawda ilość wykorzystywanego przez nas mózgu nie jest równoznaczne ze zdrowiem naszego ducha, ale panowanie nad naszym mózgiem pozwala lepiej kontrolować zdrowie naszego ciała.
      Na poważnie jednak medytacja to obserwacja z jednoczesnym uczestnictwem. Nasz umysł postrzega serię wydarzeń i jako obserwator uczestniczy w tych wydarzeniach za każdym razem, gdy spoglądamy w głąb siebie. To, co widzisz jest powiązane z procesem obserwacji i reaguje na niego. Przyglądasz się sobie i to co widzisz całkowicie zależy od tego na co patrzysz.
      Medytacja, zatem to niezwykły i bardzo subtelny proces a cały jego wynik jest całkowicie uzależniony od stanu umysłu osoby medytującej.
      Aby medytacja przyniosła sukces w praktyce należy przestrzegać pewnych zasad, które pokrótce przedstawię i każdy, kto zechce przystąpić do medytacji powinien je traktować poważnie i przestrzegać by odnieść ten sukces.
      Oto te zasady:
 - po pierwsze  - Po prostu usiądź i siedź i obserwuj, co się dzieje. Niczego nie oczekuj!
   Niech to Twoje przystąpienie do medytacji będzie po prostu eksperymentem. Interesuj się,  aktywnie samym testem na sobie. Nie możesz pozwolić na to, by Twoje oczekiwania odnośnie wyników medytacji zaczęły Ciebie rozpraszać. Nie możesz oczekiwać jakichkolwiek wyników, niech Twoja medytacja biegnie własnym torem. Pozwól by ta medytacja nauczyła Cię tego, czego powinieneś się nauczyć. Świadomość podczas medytacji zmierza do postrzegania rzeczywistości takiej, jaką dokładnie jest ta rzeczywistość.
    Koniecznie powinniśmy odrzucić, chociaż na chwilę wszelkie wstępne założenia i wyobrażenia, bez względu na to czy są one zgodne z naszymi oczekiwaniami, czy nie. Naszą interpretacje, nasze opinie i nasze wyobrażenia musimy odłożyć na najwyższą półkę. Jeśli tego nie zrobimy będą nam one przeszkadzać.
  - po drugie Nie sprężaj się – nie przyspieszaj niczego, nie staraj się za bardzo. Medytacja nie jest w żaden sposób agresywna, to proces wymagający spokoju. Nie można robić niczego na siłę, ani gwałtownie, musisz działać systematycznie i bez zbędnego napięcia.
  - po trzecie – Nie spiesz się – działaj powoli. Jeśli siedzisz to usiądź na poduszce i siedź jakbyś miał cały dzień dla siebie. Bądź cierpliwy, bo cenne rzeczy wymagają czasu.
  - po czwarte – Nie chwytaj się kurczowo niczego i niczego nie odrzucaj. Nich się dzieje to, co się dzieje – Ty tylko dostosuj się do tego. Nie jest ważne, co by to było. Jeśli pojawiają się pozytywne wyobrażenia to bardzo dobrze. Równie dobrze, jeśli będą negatywne. Traktuj wszystkie na równi i cokolwiek widzisz przyjmij ze spokojem. Pod żadnym pozorem nie próbuj z tym walczyć – po prostu uważnie obserwuj.
  - po piąte -  Rozluźnij się i zrelaksuj. Po prostu odpuść sobie i płyń z nurtem wydarzeń, które widzisz – obserwuj je.
  - po szóste -  Zaakceptuj wszystko co się pojawi – swoje uczucia, nawet te których nie chcesz mieć. Swoje doświadczenia razem z tymi, których nienawidzisz. Nie potępiaj się za wady i słabości. Postrzegaj wszystko co zachodzi w Twoim umyśle jako zrozumiałe i normalne. Próbuj wykreować u sobie nieustającą akceptację wszystkiego, czego doświadczasz.
  - po siódme Bądź dla siebie miły, łagodny i wyrozumiały. Stawanie się tym, kim będziesz, zaczyna się od całkowitej samoakceptacji.
  - po ósme -  Obserwuj siebie, kwestionuj wszystko, z góry niczego nie przesądzaj. Nie wierz w coś co brzmi mądrze i pobożnie. Przekonaj się sam – oznacza to, ze powinieneś opierać się na swoim własnym doświadczeniu. Medytacja pozwoli Ci osiągnąć ogląd struktury egzystencji i przyniesie wyzwolenie. Cała praktyka polega na pragnieniu poznania prawdy.
  - po dziewiąte – Traktuj problemy jak wyzwania – negatywne doświadczenia traktuj jak okazję do nauczenia się czegoś i do rozwoju.
  - po dziesiąte – Nie rozmyślaj - nie musisz wszystkiego rozumieć, nie zastanawiaj się nad przeciwieństwami to niebezpieczne. Myśląc – jestem lepszy czy ładniejszy – zmierzasz wprost do egoizmu, zazdrości i nienawiści.

    Podstawowym zadaniem medytującego jest zmierzanie do pozbycia się negatywnych  nawyków, poprzez dokładne ich zbadanie i zastąpienie innymi.
Zamiast skupiać się na różnicach pomiędzy sobą a innymi medytujący skupia się na podobieństwach, ogniskując swoją uwagę na aspektach uniwersalnych dla wszystkich istot żywych, co zbliża go do innych.
     Oddychanie jest procesem uniwersalnym, dlatego też przy medytacji skupiamy się na oddechu, co doprowadzi go do zrozumienia swojego pierwotnego związku z życiem.
Znaczy to, że przestajemy podkreślać różnice a zaczynamy akceptować i akcentować elementy uniwersalne.
     To na pewno przyczyni się do naszego rozwoju.


sobota, 23 marca 2013

Ludzka Istota.




      Istota ludzka nie jest tworem jednorodnym. Posiada ściśle związane ze sobą sfery, które współdziałając w jedności / Istocie / pozwalają eksplorować niezliczone poziomy rozwoju. Eksploracja ta jest zdobywaniem wiedzy z wszelkich dziedzin życia, by po ich zrozumieniu dojść do boskiej światłości – osiągnąć nirwanę, czy oświecenie.
      Te podstawowe elementy Istoty ludzkiej to:

   1.-  Dusza - duch, istota duchowa, nadświadomość

   2.-  Umysł - obszar aktywności mentalnej, myślenie, świadomość  i podświadomość

   3.-  Ciało - obszar aktywności fizycznej, zachowanie i postępowanie

      Ta całość - Istota - składająca się z tych trzech elementów, działając w jednym systemie, współpracują ze sobą nie zawsze zgodnie. Osiągnięcie harmonii pomiędzy tymi trzema elementami jest celem naszego życia. Należy rozumieć, ze harmonia to
jest działanie w jednym kierunku na wszystkich trzech poziomach.
      Duch w tej strukturze jest podstawą jakby rdzeniem do którego przytwierdzone są pozostałe "warstwy" człowieka, dlatego też one poddawane są procesowi harmonizowania z duchem, inaczej być nie może.
      Jeśli umysł pozostaje w harmonii to w konsekwencji następuje harmonijne działanie człowieka jako całości, na którego postępowanie ma właśnie ta harmonia.
      Najskuteczniejsze działanie człowieka to harmonijne - działanie ducha, umysłu i ciała zmierzających w jednym kierunku. Wówczas życie płynie w taki sposób, jak chcemy i mamy z niego tyle przyjemności, ile tylko zechcemy mieć. Wtedy cele, jakie sobie stawiamy realizują się bez najmniejszych problemów, bez przykrości i niemiłych niespodzianek.
      Harmonijne i skuteczne działanie to takie które obejmuje myślenie i działanie w kierunku zgodnym z kierunkiem, jaki został wyznaczony przez duszę, w chwili kiedy przyszła na ten świat czyli w chwili urodzin.
      Jeśli człowiek zaczyna polegać wyłącznie na jednym obszarze – np. na umyśle, ma wielki problem z przyciągnięciem do siebie duszy i przekonanie jej do swojego wymyślonego kierunku rozwoju. To wielki błąd. Nie wolno pozostawać przy jednym obszarze działania a pomijanie pozostałych.
      By osiągnąć harmonię nie ograniczaj się wyłącznie do działania mentalnego, wtedy gdy
twój problem można rozwiązać podejmując działanie fizyczne.
      Działając w harmonii, wykorzystuj całą swoją istotę do osiągnięcia celu: by duch, umysł i fizyczne działanie były spójne, „jednomyślne”.
      Działanie jest środkiem wyrazu dla ducha i dla umysłu, procesów jest zwieńczeniem procesów zachodzących na głębszych, bardziej eterycznych poziomach.

      NIE ISTNIEJE działanie, które nie miałoby duchowej natury.

      Każde działanie wypływa z myślenia ukształtowanego przez ducha na najgłębszych warstwach psychiki, poprzez definicje i przekonania, które umożliwiają jakiekolwiek doświadczanie rzeczywistości w takiej postaci, w jakiej ją właśnie doświadczasz.
      Wszystko, co robimy, jest aktem duchowym, bo jesteśmy duchowymi istotami.
      Nie może w żaden sposób istnieć jakieś działanie duchowe, które nie pociągałoby za sobą aktywności na pozostałych poziomach: mentalnym i fizycznym.


Dopóki żyjesz i istniejesz, tak będą miały się sprawy.

Tak więc rozejrzyj się wokół siebie dzisiaj i zadaj sobie
następujące pytania:

    Jakie moje działania lub brak wymaganych działań są
odpowiedzialne za niekorzystne rezultaty, jakie obserwuję w
swoim życiu?

    Jakie działanie musiałbym podjąć, żeby uzyskać pożądany
rezultat?

    Co musiałbym myśleć, co musiałbym uważać za prawdę, w co
musiałbym wierzyć, żeby wykonanie tego działania było dla
mnie możliwe, łatwe i przyjemne?

Następnie wykorzystaj wizualizację, afirmacje, "pytania
mocy" lub inne techniki pracy z umysłem, żeby uzyskać zmianę
myślenia, a następnie fizycznie zrób to, co uważasz za
konieczne, żeby uzyskać oczekiwany rezultat!

Ściskam,
Wojciech :)

P.S. Ponieważ nie istnieje działanie, które nie jest
duchowe.


piątek, 22 marca 2013

Magiczne święto wiosny

        Wiosna tuż tuż, a ja znalazłem takie rady magiczne związane z wiosną.

      Kiedy nadchodzi wiosna, dzień i noc trwają tyle samo, a na niebie po równo panują Słońce i Księżyc. Równowaga w przyrodzie jest zachowana.
      Wszystko budzi się do życia, rozkwita i mnoży się. Dzień zrównuje się z nocą i rozpoczyna się astronomiczna wiosna. Początek wiosny to jeden z najbardziej magicznych dni w roku.
      Przyroda odnawia się, a nam przybywa sił i chęci do życia. Dlatego od wieków w dni między 21 i 25 marca obchodzono najważniejsze święta religijne i duchowe, takie jak Wielkanoc czy sabat Ostara.
      Święto wiosny symbolizuje budzenie się do życia ze snu zimowego, dlatego wielu ludzi czuje się, jakby się odrodzili po długim okresie zimy. Od momentu, kiedy Słońce wejdzie do znaku Barana czyli 21 marca, dni stają się dłuższe niż noce, z każdym dniem przybywa ciepła i światła.
      Uczcij magicznie ten pierwszy dzień astronomicznego roku, witając każdy z czterech żywiołów. 
      Wykonaj afirmacje do czterech żywiołów, aby polepszyć swój los i zapewnić sobie i bliskim przychylność sił przyrody. Te rytuały możesz wykonać sam w domu lub w pobliskim parku, lesie lub na łące. 
      Możesz też zaprosić kogoś, żebyście zrobili to razem. Wtedy moc magii działa o wiele silniej.

Ziemia

      Po zimie wszystko odradza się, ziemia ogrzewa się od słońca, na drzewach pojawiają się liście, a rośliny zaczynają kiełkować i wypuszczać pierwsze pędy. 
      W pierwszy dzień wiosny wybierz się do kwiaciarni i kup kwiat lub roślinę, który przyciągnie twoją uwagę (kolorem, zapachem, kształtem). 
      Przynieś go do domu. Rośliny związane są z żywiołem ziemi, który odpowiada twoim zasobom, zadowoleniu z życia i zamożności. 
      Zapal kadzidło o zapachu jaśminu lub fiołka i pomyśl, co konkretnie chciałbyś teraz zdobyć lub osiągnąć.
      Potem odstaw kwiat lub doniczkę na parapet, na który pada słońce w ciągu dnia. Niech rośnie i rozkwita, tak jak twoje życiowe cele!

Woda

      Na wiosnę lód na rzekach i jeziorach zaczyna topnieć, a woda wreszcie może płynąć swobodnie. Żywioł wody w magii związany jest z uczuciami i emocjami.
      Oczyść swoje uczucia i nastaw się na same pozytywne wydarzenia tej wiosny. 
      Napełnij wannę ciepłą wodą i dodaj do niej olejek sosnowy, który symbolizuje odnowienie sił. 
      Zrób sobie kąpiel i powtarzaj w trakcie: „To co było uśpione przez zimę, niech teraz odżyje w moim sercu i duszy”. 
      Nastaw się na zawieranie nowych znajomości, a jeśli jesteś samotny, wyobraź sobie idealną dla ciebie na wiosnę osobę. 
      Twoje życzenie może się spełnić nim nadejdzie lato.

Ogień

      Tradycyjnie na powitanie wiosny pali się ogniska, aby oczyścić energię ze smutków odchodzącej zimy. Przygotuj wcześniej kukiełkę z żółtych szmatek lub z żółtej włóczki. Kolor ten symbolizuje Słońce i odradzającą się energię przyrody. Wrzuć kukiełkę do ognia i powiedz: „To co nowe, niech przybywa. To, co stare, niech odejdzie.” Jeśli nie możesz rozpalić ogniska, weź cztery żółte lub złote świeczki i zapal je wieczorem w dzień równonocy. Połóż kukiełkę pośrodku świec i poczekaj, aż się dopalą. Potem spal kukiełkę w bezpiecznym miejscu. To, co zostawisz za sobą i o czym nie będziesz dalej myśleć, nie będzie ci przysparzać więcej smutku.

Powietrze

Zapach wiosny to zapach świeżych kwiatów i nowych dźwięków, które docierają do naszego domu przez otwarte okno. Oczyść energię wokół siebie za pomocą dzwonków. Możesz kupić je w sklepie ezoterycznym (najlepsze są dzwonki tybetańskie) lub po prostu użyć dzwonka ze stroju świętego Mikołaja, jeśli masz taki w domu. Ważne, żeby był to ręczny dzwonek. Wyjdź na dwór i zacznij dzwonić dzwonkiem obracając się dookoła siebie. Odstraszysz w ten sposób złą, zastałą po zimie energię i przyciągniesz to, co dobre i nowe. Potem weź kartkę papieru i napisz w trzech, czterech zdaniach, jak chcesz wyglądać i co chcesz osiągnąć do lata tego roku. Kartkę włóż do koperty umieść na balkonie lub na parapecie okna, które często otwierasz. W ten sposób wiatr będzie potęgował twoje życzenia, które dzięki temu szybciej się spełnią.
Życzenia i rytuały, jakie odprawisz w dzień równonocy, będą miały wielką moc. Dlatego uważnie wypisz na kartce wszystkie życzenia i prośby do losu. Wybierz z nich te, które są naprawdę niezbędne, aby żyło ci się lepiej. W ten sposób skupisz się na tym, co najważniejsze. Na koniec dnia podziękuj żywiołom gotując kolację dla rodziny lub przyjaciół.
 Izabela Podlaska

czwartek, 21 marca 2013

Kamienie i Kryształy w Magii



Poniżej przedstawiam wykaz kamieni szlachetnych i minerałów w zestawieniu z ich magicznym oddziaływaniem oraz zastosowaniem w magii.

Kamień / Kryształ
Działanie
Agat
Przywraca spokój ducha, daje radość, działa odprężająco w obliczu problemów, dobry w magii mocy i rozpoczynania oraz w magii płodności
Agat muszlowy
Działa na majątek i wzbogacenie, daje zdrowy stosunek do pieniędzy, doskonały w magii obfitości
Akwamaryn
Rozjaśnia umysł, daje równowagę i klarowność myśli oraz dystans i spokój, pomaga w magii opiekunów oraz w każdej duchowej praktyce
Ametyst
Działa na życie duchowe, wspiera medytacje, pomaga pracować ze snami, przezwycięża alkoholizm, harmonizuje związki, stosowany w magii miłosnej i małżeńskiej
Awenturyn
Łączy z naturą, wzmacnia ciało, stosowany w magii mocy
Bursztyn
Przyciąganie sukcesu i obfitości, ochrona stanu posiadania, wykorzystywany w magii mocy i rozpoczynania
Chalcedon
Kamień mówców, pomaga pracować z elokwencją, wypowiadaniem własnych myśli, ułatwia kontakty, używany w magii rozpoczynania
Chryzopraz
Praca z podświadomością, magia własnej mocy i magia aktywności
Cytryn
Wzmacnia pewność siebie, pomaga osiągać sukcesy finansowe, stosowany w magii obfitości
Diament
Potężna magiczna moc, trwałość, wieczność, nasila każde magiczne działanie, przede wszystkim magia mocy, ale także każdy inny rodzaj magii
Dioptaz
Łączy z naturą i obdarza natchnieniem, stosowany zatem w magii budzenia mocy kreatywnej
Fluoryt
Skupienie energii na pracy, wszelka magia dotycząca odnalezienia pracy, poprawy warunków, zdobycia podwyżki, awansu, stosowany w magii rozpoczynania oraz wtedy kiedy staramy się zmienić coś w pracy
Granat
Erotyzm, namiętność, zdrowie i witalność, sukces - magia seksu
Hematyt
Daje radość życia, wydobywa z depresji, aktywność, działanie, używany w magii rozpoczynania i aktywności
Jadeit
Związany z pięknem, odkrywaniem własnej urody i urody innych rzeczy, stosowany w magii miłosnej
Jaspis
Miłość, namiętność, rozgrzanie ciała i duszy, a także mądrość i oczyszczenie, zatem używa się go w magii miłosnej i magii mocy
Kamień księżycowy
(Selenit, Adular)
Korzystanie z darów nocy, wyciszenie, magia snu i relacje partnerskie oraz magia miłosna
Karneol
Zwiększa koncentrację, wzmacnia witalność, magia twórczej mocy
Kryształ górski
Koncentracja, oczyszczenie, wzmocnienie każdej magii
Kwarc dymny (Morion)
Wzmacnia każde działanie na planie materialnym, pozwala realizować zamierzenia, można go stosować w magii aktywności
Kwarc różowy
Kamień miłości, wspiera każdą magię miłosną oraz magię uzdrawiania
Lapis Lazuli (Lazuryt)
Ochrona rodziny, naprawienie stosunków rodziców i dzieci, usuwa blokady psychiczne, używany w magii rodzinnej i w magii mocy
Malachit
Pomaga poznać samego siebie, stosowany w magii mocy i uzdrawiania
Nefryt
Korzystny dla stosowania władzy, usuwa negatywne energie, używany w magii rozpoczynania
Obsydian
Usuwa lęki, chroni przed negatywnymi energiami, pomaga zrozumieć relację duch - materia, stosowany w magii rozpoczynania i przy rozstaniach
Onyks
Dając siłę i usuwając lęki stosowany przede wszystkim w magii mocy
Opal
Kontakty z zaświatami i magia hermetyczna, ale jest stosowany we wszystkich rodzajach magii
Rodonit
Uspokaja i wzmacnia, stosowany w magii związków przyjacielskich i w rozwoju duchowym
Rubin
Gorąca miłość i namiętność, stosowany w magii miłosnej i magii płodności
Sodalit
Obdarza realizmem i spokojem, stosowany w magii mocy i oczyszczenia
Szafir
Daje spokój ducha, prowadzi do najwyższej wiedzy, oświecenie, używany w magii mocy i rozpoczynania
Szmaragd
Jasnowidzenie, prekognicja, magia wróżb, ale i pozostałe rodzaje magii
Topaz
Ciepło, ochrona przed lękami, miłość, a ponieważ pogłębia poznanie również stosuje się go we wszystkich rodzajach magii
Turkus
Ochrona, zabezpieczenie przed negatywnymi energiami, przed truciznami, bardzo mocny amulet - magia mocy
Turmalin
Chroni przed negatywnym myśleniem i kompleksami, stosowany do magii własnej mocy i innych (zależnie od koloru)
Tygrysie oko
Chroni przed lękiem, wzmacniając charakter, pomaga w razie rozstania, dając poczucie niezależności, daje sukces materialny, stosowany w magii sukcesu i w magii mocy

wtorek, 19 marca 2013

Kamienie Zodiaku



Poniżej przedstawiam wykaz kamieni szlachetnych i minerałów sprzyjający odpowiednim znakom Zodiaku.

Znak Zodiaku
Zasięg znaku Zodiaku
Sprzyjające kamienie i minerały
Baran
21.03 - 19.04
Diamenty, rubiny, jaspis czerwony, krwisty ciemny koral, granaty, awenturyn, krwawnik
Byk
20.04 - 20.05
Kwarc różowy, turkus, szafir, sodalit, malachit, rodochrozyt, rodonit
Bliźnięta
21.05 - 21.06
Agat, chryzopraz, błękitny beryl, jaspis, tygrysie oko, karneol, chalcedon, kryształ górski
Rak
22.06 - 22.07
Awenturyn, karneol, nefryt, hiacynt, kryształ górski, masa perłowa, szmaragd, selenit (kamień ksieżycowy), kocie oko, heliotrop
Lew
23.07 - 22.08
Bursztyn, sardonyks, chryzolit, oliwin, tygrysie oko, bawole oko, cytryn, rubin
Panna
23.08 - 22.09
Agat, karneol, opal, jaspis, krwawnik, hiacynt (dla pań ur. w wrześniu), nefryt, sokole oko, lapis lazuli
Waga
23.09 - 22.10
Lazuryt, tygrysie oko, koral, rodochrozyt, rodonit, turmalin, diamenty, perły, chryzokola
Skorpion
23.10 - 21.11
Topaz, sardonyks, obsian, granat, krwawnik (hematyt), koral, malachit, akwamaryn, opal
Strzelec
22.11 - 21.12
Turkus, ametyst, turkmenit, lapis lazuli, chryzokola
Koziorożec
22.12 - 19.01
Rubin, onyks, malachit, krwawnik (hematyt), selenit (kamień księżycowy), perły, granaty, kryształ górski
Wodnik
20.01 - 18.02
Ametyst, biały koral, szafir, granat, cyrkon, turkus
Ryby
19.02 - 20.03
Ametyst, perły, akwamaryn, koral, sardonyks, oliwin, chryzolit, kamień księżycowy, turkus, heliotrop