Jak
wewnętrzny
monolog może uniemożliwić awans.
Pewnego
dnia zjawił się
u mnie pewien przedstawiciel handlowy, znałem go wcześniej więc zawsze
robiliśmy sobie pogawędki przy kawie. Widziałem, że coś go bardzo niepokoi
zdawał się być trochę nieobecnym. Kiedy zapytałem, co się dzieje na początku
zrzymał się aż w końcu otworzył i opowiedział o swoich kłopotach z kierownikiem
działu sprzedaży.
Mimo że
pracował w przedsiębiorstwie dziesięć lat, nigdy jeszcze nie otrzymał
awansu ani najmniejszego wyrazu uznania dla swojej pracy. Wykazał mi na
podstawie danych o sprzedaży, że sam dokonał więcej transakcji niż kilku
innych kolegów razem wziętych. Był przekonany, że kierownik działu ma coś przeciw
niemu, że
go niesprawiedliwie traktuje, ba, że z zasady odrzuca jego inicjatywy
i co najwyżej
wykpiwa je na zebraniach.
Wyjaśniłem
mu, że
główny ciężar
winy spoczywa z pewnością na nim samym, a
zachowanie
kierownika jest jedynie podświadomą reakcja na negatywną postawę pracownika.
„Taką miarą, jaką
wy mierzycie, i wam odmierzą”.
W
ocenie - czy też według „miary”
- mojego gościa
kierownik działu sprzedaży był człowiekiem ograniczonym i kłótliwym, co wprawiało
podwładnego w rozgoryczenie i niechęć. Już w drodze do pracy nasz handlowiec zwykł
prowadzić
gwałtowny monolog wewnętrzny, w którym dawał upust zarzutom i oskarżeniom
wobec kierownika.
Postawa
ta działała jak sprzężenie zwrotne - na jej katastrofalne skutki nie trzeba
było
długo
czekać.
Przedstawiciel handlowy nie zdawał sobie sprawy z tego, że jego wewnętrzny
monolog
i dochodząca
w nim do głosu nienawiść wryły mu się głęboko w podświadomość,
rodząc
nie tylko wrogość wobec zwierzchnika, ale również szereg psychicznych
i fizycznych zaburzeń w nim samym.
Po
naszej rozmowie handlowiec poszedł do psychologa i po tych odwiedzinach przyjął
nawyk codziennego odmawiania następującej modlitwy:
„To
ja myślami
tworzę
sobie świat. Ja jeden decyduję i
odpowiadam za to, co myślę o moim
zwierzchniku.
Nie mogę
robić
kierownikowi zarzutu z mojego sposobu myślenia. Niniejszym
stwierdzam,
że
żaden
człowiek, żadne
miejsce, żadna
rzecz i żadna
sytuacja nie ma prawa ani możliwości mnie urazić. Życzę mojemu
przełożonemu
zdrowia, pomyślności, spokoju i
powodzenia.
Ze szczerego serca życzę mu wszystkiego dobrego i wiem, że
każdym
jego
krokiem
kieruje Bóg.”
Psycholog
poradził mu, żeby
wyobraził sobie swój umysł jako ogród, gdzie każde ziarno
wydaje
odpowiedni owoc, i zalecił, żeby przed snem wyobrażał sobie jak gdyby film, w
którym
kierownik działu serdecznie gratuluje mu znakomitych osiągnięć,
zaangażowania
w
pracy
i świetnej
współpracy z klientami. Handlowiec wczuł się mocno w tą scenę -
zdawało
mu się, że
czuje uścisk
dłoni, słyszy głos rozmówcy i widzi jego uśmiech. Co wieczór
wyświetlał
w umyśle
ten film, wiedział bowiem, że podświadomość utrwali to zdarzenie
niczym
klisza fotograficzna.
Dzięki
rozgrywającemu
się w
podświadomości
procesowi, który można by nazwać
psychiczno-umysłowa osmozą,
nastąpił
oczekiwany skutek, a wyobrażenie stało się
rzeczywistością.
Oto pewnego dnia kierownik działu sprzedaży wezwał go do siebie.
Wyraził
mu uznanie, awansując go jednocześnie na kierownika działu i znacznie
podwyższając
mu pensję.
Zmiana wewnętrznej
postawy wobec szefa zmieniła również
jego
nastawienie do uszczęśliwionego handlowca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz