Podświadomość a szczęście
Szczęście weszło mu w nawyk
Parę lat
temu spędziłem
kilka dni w wiejskim domu na zachodnim wybrzeżu Irlandii. Gospodarz co dzień pogwizdywał,
podśpiewywał,
po prostu był radosny.
Kiedy
spytałem go o powód tej radości, odrzekł:
„Przywykłem
być szczęśliwy.
Codziennie, gdy się budzę i kiedy zasypiam, błogosławię rodzinę,
pola, bydlątka,
i dziękuję Bogu
za obfite zbiory.”
Przez
czterdzieści
lat wyrabiał w sobie ten nawyk. Ten właśnie prosty irlandzki chłop odkrył
zatem
tajemnicę,
która polega na funkcji podświadomości: odkrył, że szczęście
jest po prostu
nawykiem
i skutkiem pozytywnego myślenia.
By
go doznać musisz szczerze pragnąć szczęścia
Kto
szuka szczęścia,
powinien spełnić ważny warunek wstępny - musi go pragnąć
całym
sercem. Niektórzy ludzie poddawali się smutkowi i przygnębieniu,
tak długo wręcz
„kultywowali”
te odczucia, że
teraz nie potrafią się już cieszyć radosną nowiną i
reagują
tak,
jak
pewna kobieta, która powiedziała mi kiedyś: „To grzech być tak
szczęśliwym!”
Ludzie
o takim nieszczęśliwym usposobieniu przyzwyczaili się do
swoich negatywnych wzorców myślowych tak bardzo, że nie umieją już korzystać ze
szczęścia!
Choć
brzmi to
nieprawdopodobnie,
tęsknią do
ulubionego stanu depresji, który wszedł im w nawyk.
W
Anglii poznałem kiedyś kobietę, która od wielu lat cierpiała na
reumatyzm.
Miała
zwyczaj gładzić
kolano i mówić:
„Dzisiaj znów jest gorzej z tym moim
reumatyzmem! Nie mogę ruszyć się
z domu.
Tak się
męczę!”
Nieustanne
skargi starszej pani budziły współczucie jej syna, córki i sąsiadów,
dzięki
czemu
ze wszystkich stron obsypywano ja grzecznościami. Tak naprawdę więc
reumatyzm
był
jej na rękę.
Wyraźnie
rozkoszowała się swoimi rzekomymi „dolegliwościami”. W gruncie
rzeczy
wcale nie chciała być szczęśliwa.
Zaproponowano
jej niezawodną
metodę
leczenia. Zapisano kilka wersetów z Biblii,
mówiąc,
że
odpowiednie skupienie się na tych prawdach na pewno zmieni nastawienie jej
umysłu,
przywróci jej nadzieję i zdrowie. Starszej pani jednak ani trochę na
tym nie zależało.
Wielu
ludzi ma szczególną, chorobliwą skłonność do potępiania
siebie, a zarazem użalania się
nad
sobą.
To
właśnie nędza
i smutek są
im najmilszym towarzyszem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz