wtorek, 9 września 2014

Uzdrawianie umysłowe

Podświadomość a nawyki


Jak pozbył się nałogu

Pan Janusz powiedział: „Nieraz ogarnia mnie nieodparta chęć, żeby się napić, i
wtedy przez dwa tygodnie nie trzeźwieje. Po prostu nie umiem nad tym zapanować.”
Nieszczęśnik doświadczał tego stale. Alkoholowe wyskoki weszły mu w nawyk. Miał,
co prawda, jak mi mówił, na tyle silna wole, aby przez jakiś czas opierać się pokusie. Jednak
stałe zmagania z pragnieniem alkoholu wpędzały go w coraz bardziej rozpaczliwa sytuacje.
Kilkakrotnie bez skutku próbował nad tym zapanować, ale w końcu dał za wygrana i poczuł
się bezradny wobec nałogu. Stałe wyobrażenie bezsilności i beznadziei wpływało mocno na
jego podświadomość, ze słabego człowieka robiąc nałogowca, którego spotykały same
niepowodzenia.
Swego czasu rozpił się z własnej woli i z wolna zaczynał rozumieć, że skoro sam
wpadł w nałóg, sam zdoła też z niego wyjść. Nauczyłem go, jak godzić funkcje świadomości i
podświadomości - jest to warunkiem realizacji myśli i życzeń. Skoro wyrobił w sobie nawyk,
który prowadził do nieszczęścia, mógł też wytworzyć nowe przyzwyczajenie, które
przywiodłoby go do wstrzemięźliwości, wolności i wewnętrznego spokoju. Ponieważ zaś u
źródeł jego pijaństwa leżała wolna decyzja, był w stanie dzięki tej samej wolności wprawić
się w pozytywnych zachowaniach. Zaczął wiec zwalczać myśl, że jest bezsilny wobec nałogu.
Zdążył już uświadomić sobie, że przeszkoda w wyleczeniu jest jedynie jego sposób myślenia.
Dlatego nie było powodu, żeby musiał narzucać cokolwiek swoim myślom.

Potęga wyobraźni

Ten pan zwykł więc całkowicie odprężać się fizycznie i umysłowo, wprawiając się
w stan transu. Wyobrażał sobie, że odzwyczaił się od alkoholu, pozostawiając ufnie
podświadomości sposób, w jaki ma to nastąpić. W duchu widział, jak córka gratuluje mu
uwolnienia się od nałogu: „Jak dobrze, tato, że wróciłeś do domu!”
Pijaństwo bowiem
sprawiło, że żona i córka odeszły od niego. Orzeczeniem sadu zabroniono mu nawet widywać
rodzinę. Ćwiczenia umysłu odbywał z idealna regularnością. Kiedy tylko groziło mu
rozproszenie, przypominał sobie wzruszony głos i rozpromieniony uśmiech córki. Powolutku,
krok po kroku, przestawiał myślenie na nowe tory. Niestrudzenie oddawał się temu zadaniu,
mając pewność, że prędzej czy później wpoi podświadomości nowy model zachowania.
Porównałem jego świadomość do kamery, podświadomość zaś do światłoczułego
filmu, który utrwala obrazy. Zrobiło to na nim duże wrażenie, i tym bardziej starał się o
wyraziste wyobrażenia. Filmy wywołuje się w ciemności - podobnie i wizje w wyobraźni
nabierają postaci w ciemni podświadomości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz