Jak pozbył się
nałogu
Pan
Janusz powiedział: „Nieraz ogarnia mnie nieodparta chęć, żeby
się napić,
i
wtedy
przez dwa tygodnie nie trzeźwieje. Po prostu nie umiem nad tym zapanować.”
Nieszczęśnik
doświadczał
tego stale. Alkoholowe wyskoki weszły mu w nawyk. Miał,
co
prawda, jak mi mówił, na tyle silna wole, aby przez jakiś czas
opierać
się
pokusie. Jednak
stałe
zmagania z pragnieniem alkoholu wpędzały go w coraz bardziej
rozpaczliwa
sytuacje.
Kilkakrotnie
bez skutku próbował nad tym zapanować, ale w końcu dał za wygrana i
poczuł
się bezradny
wobec nałogu. Stałe wyobrażenie bezsilności i beznadziei wpływało mocno na
jego
podświadomość,
ze słabego człowieka robiąc nałogowca, którego spotykały same
niepowodzenia.
Swego
czasu rozpił się z własnej woli i z wolna zaczynał rozumieć, że
skoro sam
wpadł
w nałóg, sam zdoła też z niego wyjść. Nauczyłem go, jak godzić funkcje
świadomości
i
podświadomości
- jest to warunkiem realizacji myśli i życzeń. Skoro wyrobił w sobie nawyk,
który
prowadził do nieszczęścia, mógł też wytworzyć nowe
przyzwyczajenie, które
przywiodłoby
go do wstrzemięźliwości, wolności i wewnętrznego spokoju.
Ponieważ
zaś
u
źródeł
jego pijaństwa
leżała
wolna decyzja, był w stanie dzięki tej samej wolności
wprawić
się w
pozytywnych zachowaniach. Zaczął wiec zwalczać myśl,
że
jest bezsilny wobec nałogu.
Zdążył
już uświadomić sobie,
że
przeszkoda
w wyleczeniu jest jedynie jego sposób myślenia.
Dlatego
nie było powodu, żeby musiał narzucać cokolwiek swoim myślom.
Potęga wyobraźni
Ten pan zwykł więc całkowicie odprężać się fizycznie i
umysłowo, wprawiając się
w
stan transu. Wyobrażał sobie, że odzwyczaił się od
alkoholu, pozostawiając ufnie
podświadomości
sposób, w jaki ma to nastąpić. W duchu widział, jak córka gratuluje mu
uwolnienia
się od
nałogu: „Jak dobrze, tato, że wróciłeś do
domu!”
Pijaństwo
bowiem
sprawiło,
że
żona
i córka odeszły od niego. Orzeczeniem sadu zabroniono mu nawet widywać
rodzinę. Ćwiczenia
umysłu odbywał z idealna regularnością. Kiedy tylko groziło mu
rozproszenie,
przypominał sobie wzruszony głos i rozpromieniony uśmiech córki.
Powolutku,
krok
po kroku, przestawiał myślenie na nowe tory. Niestrudzenie oddawał się temu
zadaniu,
mając
pewność,
że
prędzej
czy później
wpoi podświadomości
nowy model zachowania.
Porównałem
jego świadomość do
kamery, podświadomość zaś do
światłoczułego
filmu,
który utrwala obrazy. Zrobiło to na nim duże wrażenie, i tym bardziej starał się o
wyraziste
wyobrażenia.
Filmy wywołuje się w ciemności - podobnie i wizje w wyobraźni
nabierają postaci
w ciemni podświadomości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz