poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Trochę o drodze jaką przebył Całun Turyński


       Co by nie powiedzieć na temat Całunu Turyńskiego, jest to bez wątpienia niezwykłe płótno, na którym utrwalony jest obraz pośmiertny człowieka, który oddał swoje życie doznając niewyobrażalnych tortur.
       Pewnie nigdy nie uda się uzyskać 100% potwierdzenia, że jest to wizerunek Chrystusa – Jezusa z Nazaretu, jednak większość głęboko religijnych Chrześcijan wierzy, że tak właśnie jest.
       Ostatnie badania dzięki użyciu najnowocześniejszych technologii, zdają się mówić, że człowiek zawinięty w to płótno wydostał się z niego przenikając jego strukturę, co nawet w obecnych czasach nie może być potwierdzone znanymi zjawiskami.
       Wszystko wskazuje na to, że zwłoki te przeniknęły strukturę tkaniny pozostawiając na nieswój trójwymiarowy obraz.
       Historia wędrówki tego Całunu od momentu jego powstania gdzieś na początku pierwszego wieku naszej ery, co sugeruje, że istotnie mógł otulać ciało Jezusa po jego śmierci, co do której niema wątpliwości.
       Historia tego lnianego płótna będącego całunem pośmiertnym, która zapamiętała jego wizerunek i przechowywana jest obecnie w katedrze pod wezwaniem Św Jana Chrzciciela w Turynie, rozpoczyna się w połowie XIV wieku.
       Pierwsze relacje na temat płótna pogrzebowego Chrystusa można znaleźć oczywiście w ewangeliach.
       W tym miejscu jednak należy zwrócić uwagę, że trzy pierwsze Ewangelie nazywane synoptycznymi – chodzi o Ewangelie Marka, Mateusza i Łukasza – w opisie pogrzebu Jezusa używają pojęcia całun (sindon).
       Natomiast ewangelia Jana mówi o płótnach określanych pojęciem (othonia). Jan dodatkowo wspomina o chuście (sandorion), o której nie wspominają pozostali ewangeliści.
       Kolejnym źródłem, gdzie jest mowa o płótnach pogrzebowych Jezusa, opisującym, co się z nimi stało po jego śmierci jest pochodząca z II wieku naszej ery Ewangelia Hebrajczyków.
       Z dokumentu tego wynika, że Jezus miał oddać swój całun „słudze kapłana” (Puero).
       Jednocześnie należy zauważyć, że wśród historyków i badaczy całunu jest pewna rozbieżność, ponieważ niektórzy z nich uważają, ze kopista przepisując Ewangelię Hebrajczyków pomylił się i w miejscu słowa „Puerto” w oryginale znajdowało się słowo „Petro” (Piotr).
       Stąd wniosek, ze po śmierci Jezusa płotna z jego grobu mogły być zabraneprzez Św Piotra. Tą relację potwierdza częściowo inny dokument, który pochodzi z IV wieku. Otóż jest to relacja św Niny ewangelizującej w tym czasie Gruzję, w której zawarta jest wzmianka o płótnach Chrystusowych.
       Według niej te płótna pogrzebowe przez pewien czas miała w swoim posiadaniu żona Piłata. Potem przeszły w posiadanie ewangelisty Łukasza i dopiero od niego miały trafić do Piotra.
       Jest to jednak zbyt skromna baza źródłowa, która niestety nie pozwala na dokładne ustalenie tego co mogło stać się płótnami pośmiertnymi Jezusa.
       Bardzo wielu uczonych i badaczy całunu uważa, że dzieje tejże tkaniny trzeba łączyć z Edessą (miastem w obecnej południowo wschodniej Turcji), jednym z pierwszych chrześcijańskich miast na Bliskim Wschodzie.
       Wiadomo bowiem, że pierwsi chrześcijanie na wskutek prześladowań zmuszeni byli do ucieczki z Jerozolimy. Najprawdopodobniej schronienie znaleźli właśnie w Odessie i tam też razem z nimi mogły trafić płótna pogrzebowe Jezusa.
       Jednocześnie część historyków wiąże obecność całunu w Odessie z legendą o korespondencji Jezusa z królem Abgarem.
       Abgar V Ukkama bar Manu (czarny), jest postacią rzeczywistą historyczną, który panował w latach 13 do 50 naszej ery i był królem państwa Osroene, którego stolicą była Edessa. Według różnych przekazów król Abgar cierpiał na nieuleczalną chorobę, był to prawdopodobnie czarny trąd. Kiedy doszły do niego wieści o Jezusie z Nazaretu wysłał swojego posłańca z prośbą, żeby Jezus przybył do niego do Odessy i żeby go uzdrowił.
       Najstarszą znaną wersją przypowieści o Agarze jest przekaz zawarty w „Historii kościelnej” Euzebiusza z Cezarei z roku 325. Otóż według jego relacji, posłaniec Abgara, Ananiasz, zaprasza Jezusa do Odessy, ale Jezus odmawia. Jednakże przekazuje Ananiaszowi list do Abgara i obiecuje wysłać jednego ze swoich uczniów, który ma go uzdrowić.
        Inny przekaz tej legendy znajduje się w pochodzącej z IV wieku „Nauki Addaja (Doctrina Addai)”.  Legenda w tym przekazie jest jednak zmieniona. Posłaniec Harman (Ananiasz) maluje portret Jezusa i zabiera go do Odessy. Jezus wysyła również list do Abgara, w którym gwarantuje miastu bezpieczeństwo.
        Abgar gdy po powrocie swojego wysłannika zobaczył cudowny wizerunek zostaje uleczony.
        Manuskrypty syryjskie z Nitry (pochodzące również z IV wieku) przedstawiają tą historię w następujący sposób. Jezus wysyła tylko list do Abgara, w którym obiecuje mu pomoc, a po śmierci Jezusa uczniowie wysyłają do Abgara posłańca (Addai – Thaddeus), który przywozi odbicie i tym uzdrawia Abgara.
        Jeszcze inna relacja znajduje się w pochodzących również z IV wieku „Akt Tadeusza”, będących zmienioną wersją „Nauk Dadaja”. Według tego źródła posłaniec Ananiasz nie jest w stanie namalować portretu, dlatego też Jezus wiedząc o tym, poprosił o obmycie mu twarzy, a następnie osuszył płócienną chustą, którą oddał posłańcowi, a ten z kolei zaniósł ją do Abgara.
       Historyk Ian Wilson zauważa, że wszystkie te opowieści, prawdziwe czy też nie, w jakimś stopniu próbują wytłumaczyć obecność całunu w Odessie i dlatego dalsze losy wiąże z tym właśnie miastem.
       Przekazy mówią, że Agar po cudownym uleczeniu miał przyjąć chrześcijaństwo, ale po jego śmierci Edessa powróciła do swoich dawnych wierzeń, a chrześcijanie byli nadal prześladowani. Jak twierdzi Wilson, płótna chrystusowe ukryto gdzieś w murach miasta z obawy przed zniszczeniem przez wrogów nowej wiary.
       Niezaprzeczalnym faktem pozostaje brak źródeł świadczących o tym co działo się z płótnami w tym okresie.
       Wilson stawia hipotezę, że płótna ukryte w murach Odessy ( a tym samym i Całun Turyński) należy utożsamiać z tkaniną znalezioną w VI wieku i określaną jako mandylion z Edessy.
       Pierwsze relacje o tej tkaninie przekazuje około 594 roku Ewargiusz Scholastyk żyjący w latach 527 – 600, który wspominając o mandylionie z Odessy, używa określenia „acheiropoietos” co znaczy – nie ludzką ręką uczyniony.
       Kronikarz ten pod datą 544 – odnotował cudowne zwycięstwo mieszkańców Edessy nad Persami. Według Ewargiusza właśnie wtedy mandylion miał się odnaleźć w murach miasta i posłużył jako palladium przeciwko wojskom perskim Chosroesa i Anoszirwana.
       Jednak jak zauważa Wilson odnalezienie mandylion musiało nastąpić wcześniej, a relacja Ewargiusza o odnalezieniu pozostaje tylko legendą. Wilson wskazuje na 525 rok jako czas odnalezienia płótna. Powołuje się tutaj na relację Prokopiusza z Cezarei, który wspomina pod tą właśnie datą powódź, jaka wydarzyła się w Odessie.
Powódź ta spowodowała znaczne zniszczenia w mieście i z tego też względu przyszły cesarz Justynian I Wielki zdecydował o jego odbudowie.
       Z polecenia Justyniana rozpoczęto prace rekonstrukcyjne i właśnie wtedy miało nastąpić odnalezienie płótna, czczonego odtąd jako mandylion z Edessy.
       Justynian ufundował wtedy kościół Bożej Mądrości, gdzie mandylion był przechowywany, tyle Ewargiusz.
       We wspomnianych „Aktach Tadeusza”, pochodzących mniej więcej z tego samego okresu co kroniki Ewargiusza, również znajdują się zapisy o odnalezieniu płótna w Odessie , ale autor tego źródła używa na określenie mandylionu pojęcia „tetradiplon” co oznacza – złożony na czworo, a raczej czterokrotnie złożony na dwa.
       Z różnych kopii mandylionu z Edessy wiadomo, że sama tkanina przedstawiała tylko twarz Jezusa, skąd wniosek Wilsona – jeśli założymy, że mandylion i Całun z Turynu to ta sama tkanina – że Całun Turyński musiał być w przeszłości również złożony.
       Wilson dowodzi możliwości złożenia płótna turyńskiego w taki sposób, żeby przedstawiało samo oblicze, a potwierdzeniem tego przypuszczeniabyło badanie tkaniny w 1978 roku, kiedy to naukowcy amerykańscy Jon Jackson i Eric Jumper, przy użyciu najnowszych technik dowiedli, że całun w przeszłości był składany.
       Mandylion w Edessie przechowywany był do 944 roku. Wtedy przeniesiono go do Konstantynopola, co było powiązane z wyprawą bizantyjskiego dowódcy Jana Karkasa na kalifaty arabskie.
       W kwietniu 944 roku Karkaus oblega Edessę i zmusza jej mieszkańców do wydania mandylionu, za co zapłacił władzom arabskim12000 drachm w srebrze i  uwolnił 200 jeńców.
       W Dniu 15 sierpnia 944 roku w dniu uroczystości Wniebowstąpienia Matki Bożej, mandylion  przybywa do Konstantynopola i natychmiast zostaje wystawiony w kościele Świętej Marii w dzielnicy Blacherne. Po czym następnego dnia przeniesiony zostaje do kościoła Hagia Sophia.
        Z tego właśnie powodu zachował się dokument odkryty w latach osiemdziesiątych XX wieku przez Gino Zaninottiego. Źródło to zawiera homilię Grzegorza Referendarza wygłoszonej podczas uroczystości przeniesienia, w której autor wspomina o „krwawiącym boku”.
       Stąd też niektórzy badacze twierdzą, że obecni przy uroczystości musieli widzieć całe ciało i wyciągają wniosek, że całun był wówczas ponownie zwinięty.
       Wilson natomiast uważa, że rozwinięcie musiało nastąpić znacznie później (XI – XII wiek), powołując się na ikonografię, w której od tego czasu pojawia się scena opłakiwania, przedstawiająca między innymi Józefa z Arymatei i Nikodema, owijając ych całe ciało Jezusa.

cdn 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz