piątek, 22 sierpnia 2014

Uzdrawianie umysłowe


Rozumieć wszystko to wszystko wybaczać.
Czy nieszczęścia chodzą parami?

Człowiek owładnięty nienawiścią, zazdrością albo innymi negatywnymi uczuciami
jest chory na umyśle i duszy. Harmonia wszechświata budzi w nim sprzeciw.
To właśnie ludzie spokojni, szczęśliwi i pogodni budzą w nim dezaprobatę. Zazwyczaj krytykuje on i oczernia właśnie tych, którym coś zawdzięcza.
Dlaczego - powiada taki nieszczęśnik – inni mają być szczęśliwi, skoro ja mam się źle? Najchętniej wszystkich upodobniłby do siebie.
Nieszczęścia chodzą parami. Kiedy to weźmiesz pod uwagę, łatwo ci będzie uniknąć takiej
postawy i zachować spokój w razie, gdyby spotkał cię tego rodzaju atak.

Zdolność wczuwania się i jej znaczenie w stosunkach międzyludzkich

Młoda kobieta przyznała się, że kiedyś wręcz znienawidziła swoją koleżankę. „Nie tylko dlatego, że była ładniejsza, bogatsza i szczęśliwsza - ale na domiar złego została żoną szefa. Jednak pewnego dnia – jak mówiła – jej rywalkę odwiedziła w biurze córeczka z pierwszego małżeństwa. Dziecko było kalekie.
Dziewczynka objęła matkę za szyję i powiedziała: «Mamusiu, mamusiu, ja kocham nowego
tatusia! Zobacz, co mi dał!» Rozpromieniona pokazała matce piękną nową zabawkę.
„Nagle ta mała dziewczynka o rozpromienionych oczach przypadła mi do serca -
opowiadała młoda osoba. Wczułam się w sytuację tamtej kobiety i zrozumiałam, jakie to dla niej szczęście. Ciepło mi się zrobiło na sercu – mówiła - poszłam do niej i powiedziałam jej ze szczerą sympatia, że życzę jej wszystkiego dobrego.”
To, co wyjawiła ta młoda osoba, psychologowie nazywają „empatia”, czyli
zdolność wczuwania się - jest to po prostu umiejętność postawienia się na czyimś miejscu.
Młoda kobieta spróbowała zobaczyć sytuację oczyma danej osoby. Dzięki temu zdołała
utożsamić się z myśleniem i odczuwaniem nie tylko tamtej kobiety, ale i dziecka. Idąc za
głosem miłości, zrozumiała wszystko.
Kiedy nachodzi cię pokusa, żeby o kimś źle pomyśleć albo urazić go słowem lub
czynem, przemyśl swoje zachowanie w duchu dziesięciorga przykazań.
Jeśli ktoś ma skłonność do zazdrości albo gniewu, powinien spojrzeć na siebie w duchu ewangelicznym – a wtedy otworzy się na głęboką prawdę słów: „Miłujcie się wzajem „.

czwartek, 21 sierpnia 2014

Uzdrawianie umysłowe


Czy aktor może nienawidzić publiczności?

Pewien aktor opowiadał kiedyś, że na jego pierwszym przedstawieniu publiczność
go wygwizdała. Dodał, że sztuka była słaba, a i on nie zabłysnął. Przyznał się otwarcie, że
na wiele miesięcy znienawidził publiczność - wydała mu się zbieraniną głupców, ignorantów
i mędrków. Pełen odrazy porzucił działalność aktorską i przez rok pracował jako sprzedawca
w drogerii.
Pewnego dnia przyjaciel zaproponował mu pójście na wykład: „Jak się pogodzić z samym sobą”.
To, co tam usłyszał, nadało jego życiu nowy kierunek. Powrócił na scenę i zaczął szczerze modlić się za siebie i za widzów. Co wieczór przed występem myślał o publiczności z miłością i dobrą wolą. Jego aura działała na widzów, dzięki czemu potrafi ich urzec. Dziś jest wielkim aktorem, który lubi i szanuje ludzi. Jego pozytywna postawa udzieliła się innym ludziom i ją odwzajemniają.

W jaki sposób traktować trudnych ludzi?

Na świecie jest, niestety, wielu trudnych ludzi. Nieużytość, nieżyczliwość, a nawet
kłótliwość i zgorzknienie wobec ludzi i świata to tylko oznaki chorej duszy. Tego rodzaju
szkody psychiczne wywodzą się częstokroć z dzieciństwa, bywają też wrodzone albo
dziedziczne.
Nikt rozsądny nie robiłby komuś zarzutu z tego, że cierpi na gruźlicę.
Równie niestosowne jest potępianie człowieka umysłowo albo psychicznie chorego.
Nikt nie żywi pogardy ani nienawiści do kaleki - a ludzi psychicznie kalekich jest wielu. Trzeba im okazywać współczucie i zrozumienie.

środa, 20 sierpnia 2014

Uzdrawianie umysłowe


„Nie cierpię kobiet, toleruję tylko mężczyzn „

Pewna sekretarka toczyła wojnę z niektórymi koleżankami z pracy, ponieważ wciąż o
niej plotkowały i rzekomo rozpowiadały na jej temat kłamstwa. Otwarcie przyznała mi: „Nie
cierpię kobiet, toleruję tylko mężczyzn”. Odkryłem też, że wobec podległych jej pracownic
przybierała butny, władczy i rozdrażniony ton. Zachowanie takie usprawiedliwiała tym, że jej
pracownice lubują się jakoby w utrudnianiu jej życia. Z drugiej strony jednak jej sposób bycia
łatwo mógł zniechęcić do niej otoczenie. Jeśli i tobie działają na nerwy koleżanki i koledzy w
biurze albo w fabryce, to czy nie trzeba tłumaczyć tych napięć przede wszystkim twoją
podświadomą niechęcią? Niektóre stworzenia, zwłaszcza psy, wyczuwają ludzi nie lubiących
zwierząt i odpowiednio napastliwie na nich reagują. Szósty zmysł, który pozwala przeczuwać
tego rodzaju psychiczne wibracje, ma również wielu ludzi.
Sekretarce, która żywiła taka niechęć do przedstawicielek własnej płci, zalecono modlitwę naukową. Wyjaśniono jej również, że poznanie i zastosowanie podstawowych praw życia odmieni wkrótce jej charakter i sposób bycia, co sprawi, że antypatia do kobiet zniknie.
Wydawała się bardzo zaskoczona słysząc, że nienawiść zdradza się w słowach, czynach, w
charakterze pisma i innych przejawach ludzkiej osobowości. Wymyśliła wtedy ćwiczenie
modlitewne, które uprawiała regularnie i sumiennie.
Jej modlitwa brzmiała, jak następuje: „Myślę, mówię i działam z miłością i spokojem.
Odtąd jestem życzliwa i bezkonfliktowa wobec wszystkich pracownic, które mnie krytykują i
obgadują. Moje myślenie zmierza wyłącznie ku wewnętrznemu i zewnętrznemu
zrównoważeniu i zgodzie z ludźmi. Kiedy najdzie mnie pokusa negatywnej reakcji,
przywołam się surowo do porządku, zgodnie z zasadą: «Zawsze myśl, mów i postępuj według
obecnego w tobie prawa harmonii, zdrowia i spokoju». Na wszystkich drogach kieruje mną
twórcza mądrość.” Odkąd wyrobiła w sobie nawyk codziennego odmawiania tej modlitwy,
dokonała się w jej życiu całkowita przemiana. Skończyły się wszelkie krytyki i tarcia w
biurze. Jej dawne „podwładne” stały się dla niej prawdziwymi współpracownicami i
przyjaciółkami. Wszystko to zawdzięczała rewelacyjnemu odkryciu, że należy zmieniać nie
innych, lecz wyłącznie siebie.