czwartek, 21 sierpnia 2014

Uzdrawianie umysłowe


Czy aktor może nienawidzić publiczności?

Pewien aktor opowiadał kiedyś, że na jego pierwszym przedstawieniu publiczność
go wygwizdała. Dodał, że sztuka była słaba, a i on nie zabłysnął. Przyznał się otwarcie, że
na wiele miesięcy znienawidził publiczność - wydała mu się zbieraniną głupców, ignorantów
i mędrków. Pełen odrazy porzucił działalność aktorską i przez rok pracował jako sprzedawca
w drogerii.
Pewnego dnia przyjaciel zaproponował mu pójście na wykład: „Jak się pogodzić z samym sobą”.
To, co tam usłyszał, nadało jego życiu nowy kierunek. Powrócił na scenę i zaczął szczerze modlić się za siebie i za widzów. Co wieczór przed występem myślał o publiczności z miłością i dobrą wolą. Jego aura działała na widzów, dzięki czemu potrafi ich urzec. Dziś jest wielkim aktorem, który lubi i szanuje ludzi. Jego pozytywna postawa udzieliła się innym ludziom i ją odwzajemniają.

W jaki sposób traktować trudnych ludzi?

Na świecie jest, niestety, wielu trudnych ludzi. Nieużytość, nieżyczliwość, a nawet
kłótliwość i zgorzknienie wobec ludzi i świata to tylko oznaki chorej duszy. Tego rodzaju
szkody psychiczne wywodzą się częstokroć z dzieciństwa, bywają też wrodzone albo
dziedziczne.
Nikt rozsądny nie robiłby komuś zarzutu z tego, że cierpi na gruźlicę.
Równie niestosowne jest potępianie człowieka umysłowo albo psychicznie chorego.
Nikt nie żywi pogardy ani nienawiści do kaleki - a ludzi psychicznie kalekich jest wielu. Trzeba im okazywać współczucie i zrozumienie.

środa, 20 sierpnia 2014

Uzdrawianie umysłowe


„Nie cierpię kobiet, toleruję tylko mężczyzn „

Pewna sekretarka toczyła wojnę z niektórymi koleżankami z pracy, ponieważ wciąż o
niej plotkowały i rzekomo rozpowiadały na jej temat kłamstwa. Otwarcie przyznała mi: „Nie
cierpię kobiet, toleruję tylko mężczyzn”. Odkryłem też, że wobec podległych jej pracownic
przybierała butny, władczy i rozdrażniony ton. Zachowanie takie usprawiedliwiała tym, że jej
pracownice lubują się jakoby w utrudnianiu jej życia. Z drugiej strony jednak jej sposób bycia
łatwo mógł zniechęcić do niej otoczenie. Jeśli i tobie działają na nerwy koleżanki i koledzy w
biurze albo w fabryce, to czy nie trzeba tłumaczyć tych napięć przede wszystkim twoją
podświadomą niechęcią? Niektóre stworzenia, zwłaszcza psy, wyczuwają ludzi nie lubiących
zwierząt i odpowiednio napastliwie na nich reagują. Szósty zmysł, który pozwala przeczuwać
tego rodzaju psychiczne wibracje, ma również wielu ludzi.
Sekretarce, która żywiła taka niechęć do przedstawicielek własnej płci, zalecono modlitwę naukową. Wyjaśniono jej również, że poznanie i zastosowanie podstawowych praw życia odmieni wkrótce jej charakter i sposób bycia, co sprawi, że antypatia do kobiet zniknie.
Wydawała się bardzo zaskoczona słysząc, że nienawiść zdradza się w słowach, czynach, w
charakterze pisma i innych przejawach ludzkiej osobowości. Wymyśliła wtedy ćwiczenie
modlitewne, które uprawiała regularnie i sumiennie.
Jej modlitwa brzmiała, jak następuje: „Myślę, mówię i działam z miłością i spokojem.
Odtąd jestem życzliwa i bezkonfliktowa wobec wszystkich pracownic, które mnie krytykują i
obgadują. Moje myślenie zmierza wyłącznie ku wewnętrznemu i zewnętrznemu
zrównoważeniu i zgodzie z ludźmi. Kiedy najdzie mnie pokusa negatywnej reakcji,
przywołam się surowo do porządku, zgodnie z zasadą: «Zawsze myśl, mów i postępuj według
obecnego w tobie prawa harmonii, zdrowia i spokoju». Na wszystkich drogach kieruje mną
twórcza mądrość.” Odkąd wyrobiła w sobie nawyk codziennego odmawiania tej modlitwy,
dokonała się w jej życiu całkowita przemiana. Skończyły się wszelkie krytyki i tarcia w
biurze. Jej dawne „podwładne” stały się dla niej prawdziwymi współpracownicami i
przyjaciółkami. Wszystko to zawdzięczała rewelacyjnemu odkryciu, że należy zmieniać nie
innych, lecz wyłącznie siebie.

wtorek, 19 sierpnia 2014

Uzdrawianie umysłowe


Jak wewnętrzny monolog może uniemożliwić awans.

Pewnego dnia zjawił się u mnie pewien przedstawiciel handlowy, znałem go wcześniej więc zawsze robiliśmy sobie pogawędki przy kawie. Widziałem, że coś go bardzo niepokoi zdawał się być trochę nieobecnym. Kiedy zapytałem, co się dzieje na początku zrzymał się aż w końcu otworzył i opowiedział o swoich kłopotach z kierownikiem działu sprzedaży.
Mimo że pracował w przedsiębiorstwie dziesięć lat, nigdy jeszcze nie otrzymał awansu ani najmniejszego wyrazu uznania dla swojej pracy. Wykazał mi na podstawie danych o sprzedaży, że sam dokonał więcej transakcji niż kilku innych kolegów razem wziętych. Był przekonany, że kierownik działu ma coś przeciw niemu, że go niesprawiedliwie traktuje, ba, że z zasady odrzuca jego inicjatywy i co najwyżej wykpiwa je na zebraniach.
Wyjaśniłem mu, że główny ciężar winy spoczywa z pewnością na nim samym, a
zachowanie kierownika jest jedynie podświadomą reakcja na negatywną postawę pracownika.
„Taką miarą, jaką wy mierzycie, i wam odmierzą”.
W ocenie - czy też według „miary” - mojego gościa kierownik działu sprzedaży był człowiekiem ograniczonym i kłótliwym, co wprawiało podwładnego w rozgoryczenie i niechęć. Już w drodze do pracy nasz handlowiec zwykł prowadzić gwałtowny monolog wewnętrzny, w którym dawał upust zarzutom i oskarżeniom wobec kierownika.
Postawa ta działała jak sprzężenie zwrotne - na jej katastrofalne skutki nie trzeba było
długo czekać. Przedstawiciel handlowy nie zdawał sobie sprawy z tego, że jego wewnętrzny
monolog i dochodząca w nim do głosu nienawiść wryły mu się głęboko w podświadomość, rodząc nie tylko wrogość wobec zwierzchnika, ale również szereg psychicznych i fizycznych zaburzeń w nim samym.
Po naszej rozmowie handlowiec poszedł do psychologa i po tych odwiedzinach przyjął nawyk codziennego odmawiania następującej modlitwy:
„To ja myślami tworzę sobie świat. Ja jeden decyduję i odpowiadam za to, co myślę o moim
zwierzchniku. Nie mogę robić kierownikowi zarzutu z mojego sposobu myślenia. Niniejszym
stwierdzam, że żaden człowiek, żadne miejsce, żadna rzecz i żadna sytuacja nie ma prawa ani możliwości mnie urazić. Życzę mojemu przełożonemu zdrowia, pomyślności, spokoju i
powodzenia. Ze szczerego serca życzę mu wszystkiego dobrego i wiem, że każdym jego
krokiem kieruje Bóg.”

Psycholog poradził mu, żeby wyobraził sobie swój umysł jako ogród, gdzie każde ziarno
wydaje odpowiedni owoc, i zalecił, żeby przed snem wyobrażał sobie jak gdyby film, w
którym kierownik działu serdecznie gratuluje mu znakomitych osiągnięć, zaangażowania w
pracy i świetnej współpracy z klientami. Handlowiec wczuł się mocno w tą scenę - zdawało
mu się, że czuje uścisk dłoni, słyszy głos rozmówcy i widzi jego uśmiech. Co wieczór
wyświetlał w umyśle ten film, wiedział bowiem, że podświadomość utrwali to zdarzenie
niczym klisza fotograficzna.
Dzięki rozgrywającemu się w podświadomości procesowi, który można by nazwać
psychiczno-umysłowa osmozą, nastąpił oczekiwany skutek, a wyobrażenie stało się
rzeczywistością. Oto pewnego dnia kierownik działu sprzedaży wezwał go do siebie.
Wyraził mu uznanie, awansując go jednocześnie na kierownika działu i znacznie
podwyższając mu pensję. Zmiana wewnętrznej postawy wobec szefa zmieniła również
jego nastawienie do uszczęśliwionego handlowca.