niedziela, 6 lipca 2014

Uzdrawianie umysłowe

Jak urzeczywistnił marzenie

Pewien aktor filmowy opowiadał mi, że już jako chłopiec, pomagając ojcu w
gospodarstwie marzył o tym, żeby zostać gwiazdorem ekranu - choć wiedział, że ze swoją
szkolną wiedzą daleko nie zajedzie. Myśl o aktorstwie nie dawała mu spokoju - ani przy
koszeniu, ani przy dojeniu krów.
Powiedział dosłownie: „Stale widziałem swoje nazwisko ułożone z wielkich, świetlistych liter nad wejściem do wytwornego kina. Latami oddawałem się temu marzeniu, aż w końcu uciekłem z domu. Brałem wszystkie, nawet najpośledniejsze zajęcia, jakie mi proponowano w filmie. Statystowałem, później awansowałem do coraz większych ról mówionych, aż pewnego dnia rzeczywiście ujrzałem swoje nazwisko w takim rzęsistym świetle, o jakim marzyłem w dzieciństwie!”
Zakończył słowami: „Doświadczyłem na sobie, że konsekwencja w marzeniach przynosi sukces!”

Wymarzona drogeria stała się rzeczywistością

Jakieś czterdzieści lat temu poznałem młodego pracownika drogerii, który zarabiał dodatkowo trzysta złotych skromnej prowizji. „Za dwadzieścia lat - powiedział kiedyś – dostanę emeryturę i będę odpoczywał”.
Spytałem: „Dlaczego nie założy pan własnego sklepu?”
Odrzekł, że nie ma pieniędzy. T moje pytanie ukazało mu jednak całkiem nowe
możliwości i zrobił na nim duże wrażenie. Kiedyś rozmawialiśmy o różnych rzeczach i wtedy między innymi objaśniłem mu rodzaj i sposób działania niezwykłych sił jego podświadomości.
Potem nastąpił drugi krok - uwolnienie tych sił. Zaczął wyobrażać sobie, że stoi we własnym
sklepie. W duchu już go urządzał, ustawiał półki, wypisywał zamówienia, pilnował

pracowników, którzy obsługiwali klientów, i obserwował, jak błyskawicznie jego rośnie konto w banku. Jak dobry aktor wczuł się całkowicie w te role.

sobota, 5 lipca 2014

Uzdrawianie umysłowe

Prawdziwa miara powodzenia

Ktoś może tu wtrącić zarzut: „Ale pan Iksinski dorobił się na swojej kanciarskiej
firmie kolosalnego majątku”.
ż, nawet oszuści mogą z pozoru odnosić wielkie sukcesy, ale kradzione nie tuczy. Okradając kogoś, zubożamy siebie.
Takie zachowanie, bowiem zdradza wewnętrzna niepewność i niezadowolenie - na wskroś negatywna postawę, która nie może nie odbić się na zdrowiu, na życiu rodzinnym i zawodowym.
Wszystkie nasze myśli urzeczywistniają się przecież i przybierają widzialną postać. Potrafimy to, w co uwierzymy.
Jeśli nawet ktoś zdobył oszustwem majątek, nie można mówić o jego powodzeniu.
Nie żyjąc w zgodzie z własnym sumieniem, nie sposób cieszyć się pozornym sukcesem.
ż po bogactwie, jeśli nie można spać w nocy, gdy dręczy choroba lub wyrzuty sumienia?
Od pewnego mężczyzny usłyszałem historię swojego życia.
Był złodziejem kieszonkowym i zgromadził spory majątek.
Miał wille we Francji, a i w swoim kraju żył na wysokiej stopie. Przyznał mi się jednak, że stale prześladował go strach przed policją, która mogła go w każdej chwili aresztować. Cierpiał na liczne dolegliwości, które z całą pewnością należy wytłumaczyć owym lekiem i nieczystym sumieniem.
Człowiek ten był świadom, że postępuje wbrew prawu. Poczucie winy wręcz przyciągało nieszczęście. Pewnego dnia dobrowolnie zgłosił się na policje, złożył wyczerpujące zeznania i bez szemrania przyjął karę wiezienia i grzywny. Po zwolnieniu zasięgnął pomocy neurologa i
księdza. Przeszedł całkowitą przemianę wewnętrzną, podjął pracę i stał się uczciwym,
lojalnym obywatelem. Znalazł odpowiednie dla siebie zajęcie i żył bardzo szczęśliwie.

Człowiek sukcesu lubi swoją pracę i w niej się wyraża.
Do powodzenia potrzebne jest coś więcej niż tylko chęć zgromadzenia bogactw; spotyka ono tylko kogoś, kto głęboko zrozumie prawa psychiki i umysłu. Wiele czołowych osobistości w gospodarce oparło sukces na właściwym wykorzystaniu podświadomości.
Parę lat temu ukazał się w prasie artykuł o magnacie naftowym nazwiskiem Flagler.
W wywiadzie nie ukrywał, że swoje sukcesy przypisuje zdolności wyobrażania sobie
planowanych przedsięwzięć jako czegoś, co już się urzeczywistniło. Z zamkniętymi oczami
oglądał siebie na czele imperium naftowego, słyszał dudnienie pociągów towarowych, gwizd
lokomotyw, widział pióropusze dymu, jakie ciągnęły za sobą. Kiedy już ujrzał w ten sposób
spełnienie pragnień, do ich realizacji pozostawał tylko krok. Jeśli wiec zdołasz z cała
wyrazistością postawić sobie konkretny cel, wtedy podświadomość stworzy warunki dla jego
osiągnięcia - w sposób, który wymyka się naszemu pojęciu.
Rozpatrując trzy kroki prowadzące do sukcesu nie możesz pomijać podświadomości.
To jej twórcza moc jest podstawą wszelkich dążeń, to ona bowiem dostarcza energii
niezbędnej do przeprowadzenia każdego planu.
Twój umysł to twórcza moc.
Kiedy twoje myśli i uczucia stopią się w jedną całość, powstaje subiektywna wiara, a „według wiary waszej niech wam się stanie” (Mt 9,29).
Wiedza o ukrytej w tobie nieskończonej mocy, która potrafi spełnić wszystkie twoje
życzenia, da ci niezachwiana wiarę w siebie oraz poczucie pewności. Nieważne, w jakiej
dziedzinie pracujesz, zapoznaj się niezwłocznie z prawami podświadomości.
Gdy nauczysz się korzystać z tych sił psychicznych, gdy nauczysz się urzeczywistniać swoją prawdziwą jaźń i angażować zdolności dla dobra bliźnich, znajdziesz się na drodze do prawdziwego sukcesu.
Jeśli będziesz działać zgodnie z wola Boga, On będzie cię prowadził i chronił.
Kto albo co zdoła ci się wtedy przeciwstawić?           
Żadna siła na świecie nie zniweczy sukcesu kogoś, kto zdobędzie się na zrozumienie tej głębokiej prawdy.


piątek, 4 lipca 2014

Uzdrawianie umysłowe

Pomoc podświadomości niesie powodzenie.

Mieć sukcesy to żyć pomyślnie.
W życiu ludzkim za powodzenie trzeba uznać dłuższy okres niezakłóconego spokoju, niezmąconej radości i pełnego szczęścia.
Takiego stanu chwały dostąpią błogosławieni w życiu wiecznym, o którym mówił Chrystus. Prawdziwe bogactwo i szczęście - spokój, uczciwość, bezpieczeństwo - maja źródło w umyśle. Pochodzą one z głębokiej jaźni człowieka. Rozważanie tych niebiańskich stanów istnienia uczyni z nich stały składnik naszej podświadomości.
Skarby przechować można właśnie w niej, „gdzie ani mól, ani rdza nie niszczą, i gdzie złodzieje nie włamują się i nie kradną (Mt 6,20).

Trzy kroki prowadzące do sukcesu

Do sukcesu prowadza nieomylnie trzy kroki.
Pierwszy polega na uświadomieniu sobie, do jakich zadań nas ciągnie; te zadania trzeba spełniać z radością. Tylko ktoś, kto lubi swoją pracę, może odnosić w niej sukcesy.
Chcąc zostać na przykład lekarzem, nie można poprzestać na zdaniu egzaminów, ale trzeba być stale na bieżąco, jeździć na kongresy oraz nieustannie poznawać ludzki organizm i jego prace.
 Aby odnosić sukcesy, lekarz odwiedza kliniki i czytuje pisma fachowe, zapoznając się z najnowszymi odkryciami w swojej dziedzinie. Innymi słowy, nadąża za czołówką badaczy, dzięki czemu może coraz lepiej leczyć.
Dobremu lekarzowi powinno leżeć na sercu przede wszystkim dobro pacjentów.
Ktoś może tutaj wtrącić: „Wszystko to bardzo ładnie, ale ja nie mogę zrobić nawet
pierwszego kroku do sukcesu, bo nie mam bladego pojęcia, co jest moim prawdziwym
powołaniem”.
Czytelnik, którego to dotyczy, powinien prosić o Boże natchnienie mniej więcej tymi słowami: „Powszechna mądrość podświadomości objawi mi właściwe miejsce w
życiu”.
Modlitwę tą trzeba powtarzać stale, ze spokojem, z przejęciem i z ufnością.
Po pewnym czasie nagroda za upór i ufność staną się twoje zamiłowania albo pomysły, które
wskażą ci wyraźny kierunek.
Wyproszona w ten sposób odpowiedz przyniesie ci wewnętrzna pewność.
Drugim krokiem do sukcesu jest konkretna specjalizacja i starania, żeby w swojej
dziedzinie wiedzieć więcej niż inni.
Kiedy, na przykład, młody człowiek zrozumie, że jego powołaniem jest chemia, powinien skupić się na jednej gałęzi tej nauki. Odtąd niech poświęca tej specjalności całą uwagę i czas. Niech podchodzi do swoich zadań z entuzjazmem; niech stara się zgłębić wszystkie zakamarki danej dziedziny, by poznać je lepiej niż inni.
Oprócz nieprzepartej ciekawości powinien też odczuwać pragnienie, by służyć człowiekowi.
„Największy z was niech będzie waszym sługa (Mt 23,11).
ż za ogromna różnica między taka postawa a postawa człowieka, który tylko „chałturzy”, byle sobie jakoś tam „poradzić”. Prawdziwy sukces nie polega jednak na tym, żeby sobie „jakoś radzić”.
Działaniem człowieka powinny powodować szlachetniejsze i bardziej bezinteresowne
pobudki. Powinien poświęcać się służbie bliźniemu, tak by zarobek był także zasługą.

Najważniejszy jest trzeci krok. Musisz sobie w pełni uświadomić, że wybrana przez
ciebie działalność nie powinna prowadzić tylko do twojego osobistego powodzenia.
Niech nie zwiodą cię zakusy egoizmu, kieruj się dobrem innych. Twoje myśli, uczucia i dążenia powinny stanowić zamknięty krąg. Twoja modlitwa o odkrycie powołania niech budzi chęć, by stać się przydatnym.
Postawa taka wyjdzie po stokroć na dobre także i tobie samemu.
Kiedy ktoś zmierza jedynie do własnych korzyści, ten doskonały krąg się nie zamknie.

Łatwo wtedy o zwarcie, które w życie samolubne wniesie chorobę i nieszczęście.