sobota, 3 sierpnia 2013

Karma X

6. Karma jako czynnik kształtujący charakter
Chodzi tu o nisyanda-phala ("owoc tego samego porządku"), kiedy Gampopa w swej "Stopniowej Drodze do Oświecenia" próbuje opisać następująco:

"Kiedy człowiek w którymś wcześniejszym  życiu zabijał bez skrupułów, tedy najprawdopodobniej będzie  to czynił również w życiu obecnym. Jeżeli zaś we wcześniejszym  życiu bez skrupułów grabił, to w obecnym życiu  przypuszczalnie nic się nie zmieni. Wyjaśnia to, dlaczego  niektórzy ludzie przez całe życie znajdują upodobanie w  zabijaniu, zaś inni nie są zdolni skrzywdzić nawet muchy."
Spróbujmy wreszcie zawrzeć w jednym zdaniu to, co oznacza nauka o karmie. Owo zdanie brzmi następująco:" Olbrzymi wpływ na człowieka wywierają jego zajęcia, i to do tego stopnia, iż staje się tym, co czyni." Jeżeli ktoś przez trzydzieści lat był policjantem, to jego myślenie i zachowanie ukształtowało się pod wpływem wykonywanego zawodu, w naturalny sposób stało się myśleniem i zachowaniem policjanta. Jeżeli zaś ktoś przez trzydzieści lat był stolarzem, to w swym myśleniu mowie i czynach będzie stolarzem.
Pewnego razu poszedłem z mym przyjacielem - dentystą do ogrodu zoologicznego. Kiedy oglądał niedźwiedzia, tygrysa i lwa, nie widział w nich właściwie niczego innego prócz zębów, podczas gdy mnie dane było oglądać te zwierzęta w ich całej okazałości. W drodze do domu mój przyjaciel nie mówił o niczym innym prócz zębów, o zasadniczych różnicach między budową zębów ludzi i zwierząt; po prostu, nawet na tak krótki czas, nie potrafił zapomnieć o swym fachu.
Umysł handlowca jest pełen cyfr. Przez cały dzień nie myśli on o niczym innym, jak tylko o zarobku. Przeciętny człowiek idzie do ZOO by pocieszyć się zwierzętami i przyrodą, natomiast człowiek interesu najpierw mimochodem wyliczy czy nie przyniesie to straty. Widząc gdzieś nową dla siebie rzecz, natychmiast zaczyna rozważać czy jej nie kupić i nie spożytkować komercjalne. Z przykładów tych wynika, że stwierdzenie, iż człowiek jest tym czym się trudni, jest rzeczywiście trafne. Również w psychologii mówi się o charakterze człowieka jako "warunkującym jego uwarunkowane zachowanie", ponieważ bez przyzwyczajeń nie może uformować się żadna "osobowość". Konieczność sprostania metodom naukowym ogranicza psychologię ogólną; nie pracuje też ona z pojęciem karmy, w którym trzy czasy - przeszłość, teraźniejszość i przyszłość - występują jako kształtujące "osobowość" czynniki. Ponieważ ogranicza się ona do teraźniejszości, przeto dla niektórych zjawisk, jak na przykład talentu, w oparciu i tak jednostronne podejście, nie sposób znaleźć zadawalającego wyjaśnienia. Również genetyka nie może jednoznacznie wyjaśnić takich fenomenów. Przodkowie Mozarta i Einsteina nie mieli takich uzdolnień muzycznych czy fizycznych, które wyjaśniałyby talent ich potomków. Konstrukcja fizyczna może wprawdzie mieć pewien wpływ na psychikę, lecz czynniki fizjologiczne nie stanowią stuprocentowej podstawy uzdolnień natury psychicznej. Pomimo tak wysoce naukowego i filozoficznego podejścia, pytanie o przyczynę takich fenomenów pozostaje bez odpowiedzi; podczas gdy buddyjski punkt widzenia, to znaczy nauka o karmicznym kołowrocie w owych trzech czasach, w porównaniu z jednostronnym behawioryzmem jest przecież bardzo logiczna. Nauka o ponownych narodzinach nie jest czczą gadaniną lecz najwyższym poglądem filozoficznym. Mówiąc prościej, kiedy przyjmuję "instynkt" u zwierząt i"talent" u ludzi, wtedy wyobrażenie czy przedstawienie jakiejś formy wcześniejszej egzystencji staje się nader logiczne
Formowanie osobowości przez nawyki, wykształcenie rozmaitych uzdolnień w oparciu o nawyki z wcześniejszych żywotów, bywa często błędnie pojmowane jako kształtowanie się pewnych tylko predyspozycji. Aczkolwiek, co się tyczy talentu, to obok predyspozycji występuje tu również czynnik bardziej niezmienny, zaś jego rozwój bądź zaprzepaszczenie zależą od dysponującego nim osobnika. Charakter człowieka podlega nie tylko skłonnościom naturalnym; środowisko, w którym wyrasta, wychowanie, które powinni dać rodzice i własny wysiłek, w wielkim stopniu składają się na ukształtowanie tego, co nazywamy charakterem.
Formowanie się osobowości możemy również przedstawić przy pomocy prostego szkicu (vide: strona następna).
Zamieszczony tu szkic jest obrazem charakteru człowieka, złożonego z wrodzonych zdolności, bazujących na karmie i nawykach zbiorowych w poprzednich żywotach, jak również na wychowaniu i własnych wysiłku oraz wpływie środowiska w życiu obecnym.
Nie można przeto mówić o predestynacji. Ten kompleks należy rozpatrywać w świetle "nauki o powstawaniu współzależnym", gdzie czynniki z wcześniejszych żywotów stapiają się z czynnikami z życia obecnego.
Do tego momentu zbadaliśmy buddyjską naukę o karmie z sześciu różnych punktów widzenia mianowicie: 1. karma jako siła (energia); 2. karma jako tajemnica; 3. karma jako "przeznaczenie"; 4. karma jako związki; 5. karma jako wyraz sprawiedliwości (czyli prawo dharmy); 6. karma jako czynnik kształtujący charakter człowieka. Mam nadzieję, że tych sześć punktów ujmuje wszystkie istotne aspekty buddyjskiej nauki o karmie. Na następnym stronicach tej pracy rozpatrzymy kilka tradycyjnych poglądów na karmę, a także popularny sposób jej rozumienia.


piątek, 2 sierpnia 2013

Karma IX

Wyjaśnijmy sobie zatem ową zasadę, której człowiek nie potrafi zawrzeć w swym niedoskonałym umyśle.
Chrześcijaństwo udziela w tym wypadku odpowiedzi pozytywnej, stwierdzając iż skutek i przyczyna są wynikiem woli bożej. Należy jednak uprzytomnić sobie, iż udzielanie odpowiedzi za wszelką cenę wcale nie musi być czymś lepszym od jej poniechania, albowiem odpowiedź taka może być z gruntu fałszywa.
Osobista, nieudzielenie odpowiedzi nie mysi być gorszym sposobem rozwiązania problemu, albowiem "być może siła właśnie w niewyjaśnialności". Należałoby zatem dokładnie rozpatrzyć oba stanowiska.
Skoro powiada się, że "określona przyczyna powoduje określony skutek", to gdyby sytuację taką aranżował bóg, to wypadałoby zapytać : "dlaczego bóg czyni właśnie tak, a nie inaczej ?" lub "skąd właściwie pochodzi bóg ?" Przypuszczam, że chrześcijańscy teolodzy również nie mają innej odpowiedzi poza tym, że bóg istnieje, i że to"tak właśnie jest", co również dowodzi, iż udzielenie ostatecznej, wyczerpującej i zadowalającej odpowiedzi na to pytanie nie jest możliwe. Kiedy więc zadajemy ostateczne pytanie dochodzimy do punktu, w którym niczego więcej nie możemy wyjaśnić, ponieważ ludzka zdolność myślenia już nie wystarcza i co najwyżej można się zdać na intuicję i wiarę.
W wyjaśnieniu nieuniknioności prawa przyczyny i skutku buddyzm i chrześcijaństwo różnią się - najprościej mówiąc - tym, że buddyzm przyjmuje tę nieuniknioność jako "naturalną", jako nieświadome zjawisko naturalne, natomiast chrześcijaństwo widzi w tym wolę bożą.
Kiedy byłem jeszcze dzieckiem, mieliśmy w domu stare radio. Wtedy, pamiętam, było to dla mnie w najwyższym stopniu dziwaczę, że takie pudełko mówi i może śpiewać, zatem często pytałem dorosłych jak to jest, że taka rzecz może mówić i śpiewać. A dorośli, by mnie zwodzić, odpowiadali że tam w środku mieszka karzeł i wydobywa z siebie różne dźwięki.
Odpowiedź tę długo brałem za dobrą monetę, wierzyłem im i zastanawiałem się często, jak też ten karzeł może żyć w takiej skrzynce.
Kiedy wiedza ludzkości była jeszcze bardzo ograniczona, wówczas przyjmowanie na wiarę pewnych niewyjaśnionych zjawisk natury jako powodowanych przez wolę doglądającego ducha było czymś zupełnie naturalnym. I tak w wietrze mieszkał duch wiatru, w deszczu - duch deszczu, w błyskawicy i gromie - duch błyskawicy i gromu. Zresztą grom nazywa się po tybetańsku "krzyk smoka", co doskonale obrazuje to zjawisko. Źródłem takiego myślenia leży w tym, że rzeczy tego świata są odnoszone do człowieka i do niego przynależą. Przy tym, każde naturalne zjawisko wyprowadza się od jakiegoś tajemniczo działającego ducha. Taki sposób myślenia określamy dziś mianem antropomorfizmu. Współczesna wiedza ogólna informuje nas, że nie koniecznie wszystkie zjawiska muszą być kierowane przez siłę woli jakiegoś ducha. Wiatr, deszcz, błyskawica i grom, tak jak wszystkie tajemnicze zjawiska we wszechświecie, są po prostu czymś naturalnym.
Kiedy chcemy, na przykład, odebrać określoną stację radiową, wystarczy nastawić odbiornik na odpowiednią długość fali i już możemy słuchać tej stacji. Nastawienie na określoną długość fali jest przyczyną, zaś odbiór audycji - skutkiem. Jeżeli pomylilibyśmy się przy nastawieniu, nie moglibyśmy usłyszeć porządnej stacji. Zasada odpowiedniej reakcji w przypadku karmy również polega na tej obustronnej zgodności, którą w buddyzmie określono mianem "umiarkowanej reakcji uczuciowej"; odrzuca się tu istnienie wpływu wszelkich duchów opiekuńczych. Ta naturalna analogia jest w gruncie rzeczy bardzo prosta, lecz również bardzo tajemnicza.
Biegun przeciwny zajmuje, jedną z podstawowych w religiach zachodnich, nauka o boskiej nagrodzie i karze. Skuteczność ruchu wszechświata i prawa moralnego wymaga istnienia jakiegoś boga jako władcy. Bóg wyznacza kary i nagrody, i rozdziela je wysyłając dobrych ludzi do nieba, złych do piekła; natomiast na gruncie zasady odpowiedniej reakcji jest to zjawiskiem zupełnie naturalnym, realizującym się samoistnie i bez ingerencji istoty nadprzyrodzonej. Kiedy uśmiechamy się do kogoś, reakcją z jego strony będzie również uśmiech; spojrzymy gniewnie, a nasz przeciwnik uczyni swą twarz również zagniewaną. Jest to naturalna reakcja emocjonalna. W tym miejscu może ktoś zapytać, dlaczego jednak czasami w ogóle nie poświęca nam uwagi ktoś, do kogo uśmiechamy się, lub dlaczego niektórzy źli ludzie nie zbierają negatywnych skutków swego postępowania, a inni, dobrzy - niczego dobrego ?
Prosty przykład: Pan Kowalski i pan Wiśniewski są sąsiadami i zachowują się względem siebie niezwykle sympatycznie. Któregoś dnia pan Kowalski, jak zawsze, mówi do pana Wiśniewskiego:"Dzień dobry, panie Wiśniewski.", lecz pan Wiśniewski nie odpowiada na to pozdrowienie z uśmiechem, rzuca panu Kowalskiemu gniewne spojrzenie i idzie dalej, rzeczywiście nie zwracając uwagi na sąsiada. Takich przykładów, kiedy uprzejme pozdrowienie nie znajduje stosownej odpowiedzi, znamy sporo. Czy oznacz to, że zasada odpowiedniej reakcji jest niezupełnie godna zaufania ?
Buddyjska odpowiedź w tym przypadku brzmi, iż faktycznie pan Wiśniewski nie odpowiedział z uśmiechem na pozdrowienie pana Kowalskiego, ale - być może - istniała po temu jakaś inna, pośrednia przyczyna: może posprzeczał się z żoną i przelał swój gniew na pana Kowalskiego. Zapewne, prędzej czy później, pan Wiśniewski będzie żałował swego postępowania i dojdzie do wniosku, że nie powinien był reagować na pozdrowienie sąsiada w tak nieprzyjemny sposób. Pan Wiśniewski będzie zatem miał wyrzuty sumienia a następnie ich właściwy owoc: uprzejmie już powitanie pana Kowalskiego. Gniewne spojrzenie pana Wiśniewskiego należy bowiem do innego karmicznego łańcucha przyczynowo-skutkowego (przyczyną była sprzeczka z żoną) i nie jest wynikiem przyjaznego pozdrowienia ze strony pana Kowalskiego.
Związki między przyczyną i skutkiem są ostatecznie wielopoziomowe i skomplikowane; kiedy odnosimy łańcuch przyczynowo-skutkowy "A" do łańcucha "B", w sposób oczywisty dochodzi do nieporozumienia. Wszystko co przeżyliśmy w formie reakcji nieodpowiedniej, należy - w najlepszym przypadku - zaliczyć do fałszywie ustalonych związków łańcucha przyczynowo-skutkowego, czyli błędów w zakresie rozpoznawania i rozróżniania przyczyny i skutku.
Mamy jeszcze w buddyzmie dwa dalsze wyjaśnienia, tłumaczące dlaczego dobro lub zło nie zawsze niosą ze sobą odpowiednie owoce:

1. Jeszcze nie dojrzał czas (do zaistnienia tego owocu);
2. Brak odpowiednich okoliczności.
Kiedy się bowiem zasieje, potrzeby jest pewien czas, by dojrzał owoce tego siewu, a zatem niezbędne jest osiągnięcie właściwego momentu. Ponadto, ażeby coś mogło dojść do skutku, winien jeszcze zaistnieć szereg innych okoliczności. Jeżeli położymy ziarno pszenicy na stole, to nie wzejdzie z tego kłos, albowiem ziarno należy wysiać do ziemi, podlewać, nawozić, zapewnić mu słoneczną pogodę i odpowiedni klimat, a dopiero wówczas może się ono rozwijać. Na tym polega istnienie odpowiednich okoliczności.
Bez względu na rodzaj przyczyny, dopóki czas i okoliczności nie dojrzały, dopóty nie może ujawnić się oczekiwany skutek. Tak właśnie rozumie się w buddyzmie "wzajemne spotkanie się przyczyny i okoliczności" jako warunku zaistnienia dharmy. Jeżeli istnienie tylko przyczyna lecz nie zaistniały sprzyjające okoliczności, to nie może zaistnieć dharma.
Które z obu nauk - ta o "woli bożej", czy ta o"naturalnym prawie" karmy - jest "rozsądniejsza"z filozoficznego punktu widzenia, o tym traktować będzie następny rozdział.


czwartek, 1 sierpnia 2013

Karma VIII

Gampopa, mistrz "Białej Sekty" buddyzmu tybetańskiego, napisał w swym "Jewel Garland of the supreme Path":

"Jeżeli w poprzednim życiu zabijało się wiele  istot, tedy nie będzie się w tym życiu długo żyło;  umrze się już wieku niemowlęcym, albowiem przez zabijanie  nagromadzona została zła karma. Zabijanie często objawia  się w późniejszych żywotach w ten sposób, że popada się  w ciężką chorobę lub przez całe życie nie może się  dojść do pełnego zdrowia... Niektórzy ludzie pracują w  swym życiu szczególnie pilnie lecz mimo to niczego nie  uzyskują; inni gromadzą wielkie bogactwa bez wysiłku;  przyczyną pierwszego jest skąpstwo, drugiego - wspaniałomyślność  i szczodrość w ich wcześniejszych żywotach..."
A dalej pisze:

"Niektórym ludziom nikt nie daje wiary, chociażby  przekonywali niezmiernie długo, a są też tacy, którym  starcza wyrzec jeno parę słów, by pozyskać zaufanie rozmówcy,  Uzależnione jest to tylko od ich prawdomówności lub kłamliwości  w poprzednich wcieleniach."
Kiedy więc zastosuje się zasadę odpowiedniej reakcji na gruncie moralności, to przywołuje się tym samym ideę przyczyny i skutku, mocno zakorzenioną w myśleniu Azjatów, której wpływ bardzo zaciążył na ich życiu. Tak postępują, na przykład, mnisi w krajach buddyzmu therawady: w Birmie lub Laosie, czy Tajlandii. Nie mając żadnych zająć, które pozwoliłyby im zarobić na życie, są zupełnie zdani na jałmużnę świeckich wyznawców. Każdego dnia udają się do miasta zaopatrzeni w żebracze miseczki. I tak przez 365 dni roku. W krajach tych ludność chętnie wspiera ich pożywieniem, okazując przy tym należny szacunek. Ludziom Zachodu trudno to zrozumieć, ponieważ kiedy na Zachodzie pojawi się nieproszony gość, to sprawia nam raczej kłopot niźli radość. Że jednak w wymienionych krajach mnisi zbierają jałmużnę przez 365 dni roku i ludzie nie wydają się być tym zmęczeni, a nawet okazują owym mnichom szacunek, to - rzeczywiście - człowiekowi Zachodu byłoby trudno wyobrazić. Mogłoby to oznaczać, że wszyscy ludzie zamieszkujący kraje buddyzmu therawady są bodhisattwami, którzy na swej drodze zaszli już bardzo daleko. Niestety, tak zapewne nie jest, motywem takiego zachowana jest przypuszczalnie całkowity egoizm, dążenie do osiągnięcia korzyści osobistej, ponieważ Sutry raz po raz podkreślają, jak wielką dzięki takiemu postępowaniu zdobywa się zasługę. Tak więc, przez owe datki każdy chce nagromadzić dużo dobrej karmy i zyskać przyszłe szczęście. Tak oto możemy stwierdzić, jak faktycznie głęboko zakorzeniona jest nauka o karmie w myśleniu i jak przejawia się w czynach Azjatów.
Taka interpretacja nauki o karmie wydawać by się mogła bardzo powierzchowną, lecz przy bardziej dogłębniej analizie odkrywamy, iż jest ona rzeczywiście logiczna; wszakże zasadnicze idee związane z karmą są tak głębokie, że człowiek nie jest w stanie pojąć ich w całej złożoności.
Zgodnie z zasadą właściwej reakcji, jeżeli dana przyczyna pociąga za sobą odpowiedni skutek, oznacza to, że przyczyna i skutek są do siebie podobne. Poprowadziwszy ten tok rozumowania o jeden krok dalej dojdziemy do punktu, w którym zapytamy, skąd wzięła się ta zasada. Dlaczego dana przyczyna prowadzi do odpowiedniego skutku ? Odpowiedź na to pytanie bynajmniej nie jest łatwa. Również w sutrach nie znajdujemy na to pytanie żadnej jasnej odpowiedzi. Powiada się tylko, że jest to "prawo"Dharmy, czyli "wyraz sprawiedliwości", co w naszym współczesnym języku oddaje się zwrotem "po prostu tak jest", otrzymujemy niezmiennie tę samą odpowiedź, że "karma jest tajemnicą". I rzeczywiście jest ona najwyższą rzeczą, pełną tajemnic. W jednym z zamieszczonych wyżej przykładów mówiliśmy, że stosunkowo łatwiej jest rozwinąć uczucie "religijne"kiedy złożymy przez sobą ręce, co jednak nie będzie łatwe podczas - na przykład - stania na głowie. Kiedy idąc spotykamy uśmiechniętego człowieka, wówczas w naturalny sposób odwzajemniamy uśmiech; jeżeli jednak człowiek ów będzie zagniewany, to nie spotka się z żadną przyjazną reakcją. Przysłowie powiada: "Oblicze jest jak lustro; kiedy się śmiejesz, śmieje się i ono." Ilustruje to bardzo dobrze zasadę odpowiedniej reakcji. Kiedy jednak pytamy dlaczego ktoś inny się śmieje kiedy się śmiejemy, to musimy przyznać, że ostatecznej przyczyny nie znamy. Jest to przepełnione tajemnicą i niezgłębialne; po prostu tak jest.
Przyjrzyjcie się bacznie tym dwóm rysunkom:

Na obu identyczne są oczy, brwi i nosy, a jedyna różnica polega na tym, że raz kąciki ust są skierowane ku dołowi, a raz do góry. Te skierowane ku dołowi kąciki ust nadają twarzy smutnych wyraz, zaś skierowane ku górze - miły i wesoły. Dlaczego jednak pewna przyczyna (pozycje kącików ust) wytwarza pewien skutek (smutne lub wesołe oblicze) ? Nikt nie może na to pytanie udzielić wyczerpującej ostatecznej odpowiedzi. Przekracza to wiedzę człowieka. Wiemy tylko, że tak jest lecz nie wiemy jak to jest.
Omówimy w skrócie podejście zachodniej i wschodniej filozofii do problemów moralności i sprawiedliwości, które odgrywa pewną rolę.
W Nowym Testamencie czytamy: "Nie wolno nam oszukiwać samych siebie. Bóg jest i bez okazywania należnego mu respektu nie ma osiągnięć. Co człowiek sieje, to i zbiera ! Lecz wyjaśnienie tego zdania, brzmiące: "określona przyczyna pociąga za sobą określony skutek", nie jest identyczne w filozofiach Wschodu i Zachodu. Buddyzm jest zdania, że "jest to po prostu Dharma"; nie ma w tym niczego co można by zmienić, nie wymaga to także nieba, ani boga, który musiałby poza naszymi plecami określać lub nadzorować karmę. Z drugiej strony, zachodni teolodzy interpretują ten problem rozmaicie, rozróżnia się "deizm" i "teizm", a obie interpretacje zależą od tego, na czym opiera się pojęcie boskiej mocy stwarzającej kosmos i jego prawa Takie jest źródło koncepcji "woli bożej".
Teizm ostatnich lat utrzymuje, że bóg jest transcendentny i immanentny, lecz ta immanentność boga oznacza, że naturalny przebieg procesu przyczyny i skutku wymaga ingerencji boskiej, mocy która go napędza i podtrzymuje właściwy kierunek.

Przeto można również powiedzieć, że wola boża i boska moc zabezpieczają przebieg karmicznego łańcucha przyczyn i skutków. Religijnego ujęcia kołowrotu przyczyn i skutków nie można zdefiniować w oparciu o proste obserwacje, lecz na gruncie moralności. Bóg staje się sędzią , który nagradza dobre, a karze złe. Takie ujęcie odnajdujemy we wszystkich kierunkach religii zachodnich. Widać zatem, że buddyzm w filozoficznych podstawach nauki karmy przyjmuje "naturalny"punkt widzenia, podczas gdy chrześcijaństwo zdaje się na wolę bożą. Buddyzm ze swym podejściem, że "jest to po prostu Dharma" powiada dobitnie, iż dla karmy nie ma w ogóle żadnego wyjaśnienia, bo "naturalne" ujęcie nie mówi "jak to jest", lecz że "właśnie tak jest", nie starając się dać całkowitego i ostatecznego wyjaśnienia; przeto jest to tak samo dobre jak całkowity brak wyjaśnień.