niedziela, 28 lipca 2013

Karma IV


4. Karma jako związki
Ujęcie rzeczy zatytułowane "karma jako związki" jest trudne do zrozumienia i złożone, co można unaocznić za pomocą poniższego diagramu.
Diagram składa się z siedmiu koncentrycznych kręgów, z których każdy symbolizuje określony wymiar karmy. Największym jest krąg zewnętrzny, przestawiający "najogólniejszą karmę zbiorową" wielkich grup , nazywaną też karmą najwspólniejszą, najszerszą i najpowszechniejszą.
Drugi krąg jest mniejszy niźli pierwszy, a i stopień ogólności odpowiednio mniejszy. Przeto objęto ją mianem karmy kolektywnej wspólnej. Obszar zakreślony przez każdy z następnych kręgów jest mniejszy od poprzedniego, i tak aż do siódmego kręgu, który przestawia najmniejsze pole oddziaływania karmy, to znaczy karmę indywidualną lub osobową. Ponieważ ta ostania odnosi się do osobowości, czyli Ego, toteż różni się od wszystkich innym rzeczy.
1. karma powszechna
 2. wspólna karma kolektywna
 3. kolektywna karma narodu
 4. kolektywna karma różniąca
 5. karma niekolektywna
 6. karma skrajnie niekolektywna
 7. karma indywidualna
Pokuśmy się i bliższe zbadanie tych siedmiu wymiarów karmy, karmy jako związków. Krąg zewnętrzny, karmę najbardziej zbiorową, wyjaśnić można z punktu widzenia człowieka jako czującej istoty. Ludzie, obojętnie jakiej rasy, stanu czy płci, wszyscy doświadczają skutków karmy, jak zresztą wszystkie w ogóle istoty na kuli ziemskiej.
Najbardziej podstawową potrzebą życiową wszystkich istot tego globu jest obecność światła słonecznego, powietrza i wody - zasadniczych czynników uniemożliwiających przeżycie. Pod tym względem człowiek nie różni się od pozostały istot. Oznacza to, że człowiek w swym uzależnieniu od świata, powietrza i wody posiada wspólną karmę z innymi istotami zamieszkującymi ziemię. Tę ogólną karmę nazwano również"kolektywną karmą zbiorowości", lecz dla uproszczenia stosujemy tu termin "karma kolektywna". W tym wymiarze znajduje się nie tylko człowiek, lecz również wszystkie inne żyjące istoty. Im większy jest krąg, tym bardziej ogólna karma; im bardziej związany jest charakter, tym trudniej coś zmienić. To np. człowiek może zrezygnować z regularnego odżywiania się, z posiadania domu i przyodziewku, a jednak nie spowoduje to gwałtownych i ciężkich konsekwencji czy śmierci. Lecz aby przeżyć, człowiek bezwarunkowo potrzebuje światła słonecznego, powietrza i wody. Toteż pierwszy krąg przedstawia te wszystkie istoty zamieszkujące Ziemię, które mają wspólną karmę, której charakter i nieodmienność są najsilniejsze.
Drugi krąg symbolizuje karmę kolektywną wspólną wszystkim istotom ludzkim; nie dotyczy ona innych istot. Człowiek ma zdolność do tworzenia symboli i zdolność mówienia, co wyróżnia go spośród pozostałych istot. To jest właśnie zbiorowa karma ludzi, której już z nikim nie dzielimy. Używanie symboliki i mowy - z jednej strony - poszerza zakres świadomości człowieka, z drugiej zaś - wzmaga rozmaite związane z tym problemy i trudności. Mowa jest wprawdzie pojazdem myślenia, lecz cechy określonego systemu językowego mogą również oznaczać ograniczenie sposobu myślenia. Korzyści i straty wynikające z zastosowania symboliki i mowy dotyczą wszakże tylko człowieka, nie są udziałem innych istot.
Dalszy przykład: Zachodni teolodzy są zdania, że świadomość rozróżnia się między dobrem a złem jest atrybutem człowieka i wyróżnia go spośród innym istot. Można wątpić w słuszność takiego stanowiska, albowiem możliwe, że inne wysoko rozwinięte istoty również doznają wyrzutów sumienia i zjawisko "samoświadomości"nie jest im obce. Niemniej jednak świadomość moralna człowieka manifestuje się bez wątpienia najsilniej. Jest to przecież niezaprzeczalnym faktem. Radość i cierpienie, warunkowane przez świadomość moralną, są bardzo wielopoziomowe, przeto - zasadniczo - związki międzyludzkie są silniej zróżnicowane niż związki między innymi istotami.
Człowiek posiada jeszcze jedną szczególną właściwość, a mianowicie "samoświadomość" czyli zdolność bycia świadomym samego siebie. Przedstawia to również pewną osobliwość człowieka, która pozwala mu na przekroczenie granic własnego ciała, daje mu możliwość obserwowania samego siebie. Oznacza to, że umysł, świadomość ludzka nie tylko przeżywa zewnętrzne projekcje (jako stojące poza nią) lecz może również traktować samego siebie jako obiekt obserwacji. Ta zdolność do przekraczania, transcendowania samego siebie, przenosi go w położenie zewnętrzne w stosunku do obiektywnych i subiektywnych zjawisk czy stronniczości uczuć, pozwalając na jasne ujęcie prawdziwej formy rzeczy. Zdolność ta wyróżnia człowieka spośród innych istot, które są całkowicie pozostawione instynktom impulsom odruchów warunkowych. Wspomniane wyżej właściwości - stosowanie symboliki i mowy , świadomość moralna i transcendentna zdolność samoświadomości - są trzema czynnikami, które czynią z człowieka istotę wyposażoną w rozum, uczucia i cele. Ukazuje to drugi krąg, ponieważ tych trzech czynników nie spotyka się u innych istot.
Zatem, co się tyczy zbiorowości ludzi - wszystko jedno jakiej rasy, klasy, płci -wszyscy przedstawiciele tej zbiorowości posiadają zdolność świadomości samego siebie. Dlatego też ich karmę obejmuje się mianem "karmy kolektywnej", które oznacza wszystkie wytworzone przez całą ludzkość owoce karmiczne, nie przypisane żadnej szczególnej grupie ludzi.
Trzecim wymiarem jest karma określonego narodu. Człowiek jest istotą społeczną, której życie i aktywność znajdują się pod wpływem takich czynników jak naród czy państwo. Ekstremalny rozwój nauki i związane z nim ułatwienia komunikacyjne, jak nigdy przedtem zmniejszają dystans między narodami, przez co zresztą świadomość należąca do jakiegoś określonego narodu coraz bardziej rozmywa się. Dzisiaj myślenie ograniczone kategoriami narodowymi ustępuje na rzecz myślenia dominowanego przez kategorie dotyczące czynników międzynarodowych, decydujących o wojnie i pokoju.
Natomiast wszyscy obywatele danego państwa muszą przyjąć na siebie specjalne, narzucone przez nie obowiązki. W związku z tym dochodzi do głosu określona i wspólna dla wszystkich obywateli karma. Rozpatrzmy przykładowo państwo izraelskie, w którym okres służby wojskowej jest dłuższy niż w innych krajach. Oto także przykład karmy narodowej, która nie ma już żadnego wpływu na losy obywateli innych państw.
Podatek dochodowy w Anglii jest wyższy niż w większości innych państw; z kolei w Kuwejcie; jednym z czołowych producentów ropy naftowej, świadczenia społeczne są wyższe niżeli w jakimkolwiek innym państwie świata, zaś obowiązki obywateli względem państwa są śmiesznie znikome. Niektórzy utrzymują, że dzisiejsze ziemie chińskie to największe w historii "ludzkie ZOO", gdzie zastosowano wszelkie metody rządzenia, aby zrównać ludzi między sobą. Te przykłady pokazują jak mocny jest wpływ karmy narodowej na losy poszczególnych mieszkańców danego państwa. Kiedy jakieś państwo przystępuje do wojny, wówczas dla młodych poborowych nie ma ucieczki. Dezercja jest naganna zarówno z prawnego i społecznego punktu widzenia, a nawet z moralnego punktu widzenia można by ją usprawiedliwić tylko z wielkim trudem. Kiedy wyobrazimy sobie żołnierzy walczących stron, którzy z dala od domu muszą zabijać zupełnie nieznajomych ludzi, wtedy rzeczywiście rodzi się pytanie, czy naprawdę oni wszyscy tego chcą ? Tragicznie jest przy tym to, że człowiek musi czynić takie rzeczy, których właściwie w ogóle nie chciałby czynić. Oto klarowny przykład sposobu funkcjonowania karmy kolektywnej narodu.
Czwarty krąg symbolizuje "karmę kolektywną różnicującą", która funkcjonuje na poziomie każdej grupy mniejszej niż naród. Wyobraźmy sobie wymiar tej karmy w oparciu o przykład pewnej szkoły. Podobno w publicznych szkołach średnich na południu Tajwanu zajęcia w zakresie nauki języka obcego pozostawiły wiele do życzenia, gdyż cechował je niski poziom ogólny, co rzucało się w oczy zwłaszcza w okolicach górzystych. Można to widzieć równie dobrze jako karmę zbiorową uczniów, przejawiającą się w określonym czasie i określonym miejscu, mianowicie na południu Tajwanu, zwłaszcza w okolicach górskich. Wcześniej poziom zajęć z języka chińskiego w szkołach prowincji Seczuan i Hunan (pod administracją chińską) był bardzo wysoki, wyższy niż w uniwersytetach innych prowincji. Oto mamy karmę kolektywną wszystkich uczniów prowincji Seczuan i Hunan. Jeżeli zawęzilibyśmy zakres oddziaływania, to można by mówić - na przykład - o wspólnie wynoszonych korzyściach i radościach, wspólnie wypełnianych obowiązkach, wspólnie przeżywanych przez uczniów jakiejś szkoły troskach.

Kiedy spotkacie się ze złym zarządem instytutu lub z kiepskim profesorem, dzielicie tego pecha wspólnie z wszystkimi studentami instytutu. Kiedy macie maksymalnie złego nauczyciela, wówczas tracicie czas, trwoniąc go nie tylko bezsensownie, lecz również w sposób osłabiający korzyści, które moglibyście wynieść z nauki.

sobota, 27 lipca 2013

Karma III

3. Karma jako "przeznaczenie"
Ludzi równią warunki życiowe i skłonności naturalne. Niektórzy są bardzo inteligentni, inni - przeciwnie - są głupi i tępi; niektórzy mają piękne, rosłe ciała, inni są natomiast przeciętnego wzrostu lub nawet brzydcy. Niektórzy ludzie są od urodzenia głusi, ślepi lub karłowaci, podczas gdy inni cieszą się pociągającą powierzchownością. Są i tacy, którzy działają na innych wręcz odpychająco. Synowie i córki tych samych rodziców miewają różne charaktery i zdolności, i dokonują z życiu różnych rzeczy, gromadząc odmienne doświadczenia.
Wszystkie te zjawiska nazywamy "losem". Buddyzm idzie nawet o jeden krok dalej, ponieważ stwierdza, że człowiek sam ukształtował swój obecny los, poprzez karmę swych poprzednich żywotów. Dlatego w buddyzmie istnieje pojęcie trojakości karmy odciśniętej w przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Nauka ta dotyczy aktualnego, teraźniejszego losu człowieka; zaś nagromadzona w poprzednich egzystencjach karma warunkuje los przyszły, owocując w jego obecnym życiu określonym zachowaniem.
Może to dla niektórych zabrzmieć niezwykle. My, ludzie, jesteśmy przekonani, że panujemy nad naszymi czynami i dysponujemy sporym zakresem wolności. Lecz - w rzeczywistości - jest to bardzo naiwny pogląd. W gruncie rzeczy, człowiek jest istotą godną pożałowania i zniewoloną. Jeżeli jako przykład weźmiemy jedno jego życie, staje się jasne, iż - tak naprawdę - jest ono bardzo smutnym przypadkiem.
Co do mnie samego, to nikt mnie nie pytał czy chcę przyjść na świat w pierwszej połowie dwudziestego wieku, czy chciałbym przyjść na świat w Chinach, lub czy pragnę strawić połowę życia na wojnie i wyniszczających kraj rozruchach, by w końcu ujść na obczyznę i znosić cierpienie psychiczne i fizyczne. Jak dalece sięgam pamięcią, nikt nie pytał mnie o zdanie, zaś ja sam przyszedłem na świat najzupełniej tego nieświadom.
Skoro zaś pojawiłem się na świecie, to - właściwie - jest już wszystko, albowiem pewnego dnia będę musiał umrzeć, pomimo że wcale tego nie pragnę. Ale czy mam na to jakiś wpływ ? Godny współczucia człowiek, nie obdarzony wolnością, został wbrew własnej woli zmuszony do pojawienia się na świecie i do cierpienia. Któż może powiedzieć, że życie samo w sobie nie jest tragiczne ? Siła, która tę tragedię uruchamia i rządzi nią jest wedle stanowiska buddyjskiego tak zwaną "karmą".
Jak już wzmiankowałem, karma ma określoną naturę. Z jednej strony - zmusza ona człowieka do zaakceptowania przypadającego mu w udziale losu, z drugiej strony - nakazuje mu wypełniać pewne określone przez los zadanie.
W buddyjskim ujęciu, rezultaty rozmaitych zdarzeń w życiu człowieka wywodzą się zazwyczaj od spaw nie dokończonych w poprzednich żywotach, które w życiu obecnym oczekują na swe dopełnienie. Zilustrujmy to przykładem: Pracowity, dążący do określonego celu człowiek haruje przez większą cześć swego życia i - w końcu - zdobywa dostrzegalne bogactwo. Ma on syna, którego kocha ponad wszystko o któremu przekazuje w testamencie cały swój majątek. On sam nie mógł nacieszyć się tym majątkiem, ponieważ aż do śmierci zajęty był zdobywaniem. Natomiast jego syn nie wie czym jest ciężka praca, albowiem jedynie korzysta z nagromadzonych przez ojca bogactw. Zgodnie z nauką o karmie, sytuację taką można by wyjaśnić w ten sposób, że - być może - jego ojciec był mu coś winien jeszcze w poprzednich żywotach i że w obecnym życiu musiał to spłacić w formie spadku. Niektórzy buddyści w każdym rodzaju pokrewieństwa widzą związek karmiczyny z poprzednich egzystencji, w którym nie zostały jeszcze wyrównane długi.
Jako dalszy przykład można by przedstawić ożenek, który również jest większej mierze określony przesz zebraną karmę. Wciąż się tak dzieje, że dwoje ludzi kocha się wprawdzie bardzo i pod każdym względem mogliby tworzyć doskonałą parę, a ich małżeństwo, dzięki ich wewnętrznemu podobieństwu dałoby im wiele radości i jawiłoby się jako najbardziej naturalny związek. Lecz cóż z takiego, skoro w końcu oboje wstępują w związki małżeńskie z innymi partnerami. Wciąż się tak dzieje, że wiele osób zawiera małżeństwo z kimś, z kim nie może się to udać, ponieważ każde z nich bardziej pasowałoby do kogoś innego. W takich razach nie znajdziemy żadnego innego wyjaśnienia jak to, że sytuacja taka określana jest przez karmę i że w obecnym życiu należy doprowadzić do końca coś z tamtego, przeszłego życia.
Nauka o karmie ułatwia wyjaśnienie losu człowieka przychodzącego na świat z kalekim ciałem. Jego ułomność jest niczym, innym jak tylko skutkiem sięgającym wcześniejszych żywotów, skutkiem zaistniałych w nich niewłaściwych działań. Urodzony muzyk, jakim był na przykład Mozart, mógł już w wieku siedmiu lat pisać partytury; poeci Li Bai i Bai Xiangshan już jako dzieci byli biegli w kunsztownym języku literackim. I to także daje się wyjaśnić karmą. Zdolności te przejawiały się w nich dlatego, że we wcześniejszych żywotach jeden z nich był muzykiem, dwaj następni - poetami. Zdolności i talenty, które rozwijają się w obecnym życiu, są niczym innym jak tylko znajdującymi warunkami rozwoju skutkiem zasianych we wcześniejszych życiach nasion karmicznych przyczyn. Zrealizowane w życiu artysty dzieło jest niedowiedzionym do ideału lub niezrealizowanym planem z życia poprzedniego. Oczywiście, jednocześnie z wykańczaniem zaległości poprzednich wcieleń wytwarzamy nową karmą i znowu pozostawiamy po sobie coś niedokończonego.
Oto niekończący się kołowrót istnienia, oto co się nazywa w buddyzmie "samsarą", oto co przedstawia tak zwane "koło życia i śmierci". Czy w takim ujęciu nauka o karmie nie graniczy z fatalizmem ? Nie jest tak, ponieważ karmę gromadzą przecież sami ludzie. W rozmaitych sytuacjach rzeczy te tworzą związki, lecz są one do pewnego stopnia zmienne. Można zgodnie z własną wolą ( w mniejszym lub większym stopniu ) spełniać pewne czyny lub nie spełniać żadnych, i budować tym sposobem nową karmę w stopniu mniejszym, większym, bądź żadnym.
Czy pomimo dominującej wszystko określoności nie da się przeszłej karmy lub przeznaczenia odmienić, odchylić w jakimś innym kierunku, załagodzić, wysublimować i - jako taką - w przeważającej mierze odmienić ? Czyżby więc nauka o karmie była stuprocentowym fatalizmem ? Jakiż zatem sens miałyby religijne i moralne wysiłki ? Buddyjskie ujęcie karmy wykazuje, że we wnętrz zjawiska jakim jest ludzkie życie, pewną rolę odgrywają zarówno określone jak i nieokreślone a priori czynniki.
Te wyjaśnione powyżej powiązania między karmą i losem odnoszą się do losu indywiduum. Kiedy jednak skierujemy nasze badania na karmę kolektywną, wówczas ten wiążący charakter staje się jeszcze bardziej wyczuwalny niźli w przypadku karmy indywidualnej. Stopnie określoności i trudności, z uwagi na zmienność, są istotnie większe. Gdybyśmy odrodzili się jako Indianie lub Murzyni w XIX stuleciu, to zapewne nie mielibyśmy żadnych możliwości ucieczki przez losem gotującym podboje i eksterminację ze strony białych. Wprawdzie biali mówili wciąż o wolności i równości, jednak nie wcielali tych ideałów w życie. Czarni niewolnicy byli traktowani niczym towar, zatem musieli wieść życie w warunkach niegodnych człowieka. Natomiast Indian oszukiwano i zmuszano do przenoszenia się na odległe, opustoszałe tereny, gdzie cierpieli głód i pragnienie.
W Europie, podczas drugiej wojny światowej, naziści wymordowali ponad sześć milionów Żydów. Wszelako, bez względu na to jak godnymi pogardy wydawać by się mogły takie czyny, są one faktami, które w owym miejscu i czasie były nie do uniknięcia. Wszyscy Murzyni i Indianie zamieszkujący Amerykę w drugiej połowie XIX i pierwszej połowie XX wieku musieli przeżyć swą kolektywną karmę. Żydzi, którzy żyli w Europie w latach 1930 - 1945, mogliby przeciwstawić się kolektywnej karmie żydowskiej tylko bardzo wielkim wysiłkiem, i to bez względu na to jaką zasługą potrafiliby się wykazać.
Tak więc Murzyni mają kolektywną karmę Murzynów, Indianie - kolektywną karmę Indian, Chińczycy - kolektywną karmę Chińczyków; istnieją kolektywne karmy Japończyków, Amerykanów, Francuzów, Niemców, jak innych narodów. Każda grupa ma kolektywną karmę, i sytuacje wytworzone przez tę karmę są jej owocem, który musi byś wspólnie "zjedzony", wspólnie przeżyty. Kolektywną karmę można w istocie pojmować jako uprzednio określony i wytworzony czynnik, nader trudny do przekształcenia, które możliwe bywa tylko w pojedynczych przypadkach. Lecz idea karmy kolektywnej nie jest żadnym hasłem rzuconym ludziom tylko po to by podporządkowali się losowi. Strumień karmy kolektywnej może mi zapewne wydrzeć moje ciało i całe mienie, wydrzeć i zniszczyć, lecz nie może tego uczynić z moim umysłem; nie może zniszczyć mojego wewnętrznego wyboru. Oto jak pośród zniewolenia można rozpalić ogień wolności umysłu i serca ludzkiego. Nic też nie jest w stanie lepiej unaocznić skutków karmy kolektywnej, niż obserwacja scen wojennych. Od zarania dziejów ludzkości toczyły się niezliczone wojny. Zapewne naukowcy mogliby tutaj przedstawić poszczególne czynniki wiodące do wybuchu wojny; oni potrafią analizować je, wyróżniając motywy rasistowskie, gospodarcze i religijne, psychologiczne lub polityczne. Lecz wszystkie te analizy uwzględniają tylko jedną cześć, jeden typ tych czynników, a mianowicie te, które są dla człowieka zrozumiałe; nie biorą jednak pod uwagę takich, których rozum nie jest w stanie ogarnąć.
W posłowiu do "Wojny i Pokoju" Tołstoj stawia pytanie czy można uniknąć wojny. W rezultacie dochodzi do wniosku, że "działa tu niewytłumaczalna i nieubłagalna siła (karma), która zmusza ludzi do prowadzenia wojen. Ci których ojczyzna zmusiła do udziału w wojnie nie muszą i nie mogą nawet rozumieć jej prawdziwych przyczyn. Jawią się oni sobie określoną grupą, która znajdując się w określonym miejscu otrzymuje określone rozkazy; a ponieważ znajdują się w okolicy objętej działaniami wojennymi, przeto muszą walczyć, by w końcu zwyciężyć lub zginąć. Oto właśnie przykład grupy ludzi objętych wspólnym "losem", którego nie sposób odmienić, uniknąć, ani też wyjaśnić. To właśnie jest tak zwana "karma kolektywna".
Kiedy w szesnastym stuleciu Hiszpanie zdobyli Amerykę Południową, wyłuskali tubylców nie napotykając najmniejszego oporu, ponieważ ci widzieli białych po raz pierwszy, zaś w ich tradycji istniało podanie, wedle którego ostania godzina ich narodu maiła wybić w dniu przybycia lodzi ludzi o białych twarzach. Kiedy angielskojęzyczni Amerykanie zdobyli tereny Ameryki Północnej, krążyło wśród Indian bardzo podobne podanie, zawierające przepowiednię zagłady Indian. Wszystko to nie są oczywiście przypadki. Te przepowiednie są w większej części objawieniami, które szamani czy kapłani miewali podczas obrządków religijnych. Oznacza to, że wojny między rozmaitymi ludami są wynikiem karmy kolektywnej, która jest pewną nieujmowalną siłą, gwałtowną mocą prowadzącą ludzi o wspólnym przeznaczeniu na drogę wojny lub wyniszczenia, nie dając żadnej możliwości zatrzymania biegu rzeczy lub nadania im odmiennego kierunku. Kiedy przejmiemy taką postawę wobec karmicznych uwarunkowań wojny, wówczas - zależnie od poziomu świadomości i doświadczenia - możemy poznać stopniową przemianę.
Na początku pierwszej wojny światowej wśród obywateli państw sprzymierzonych i Ententy wybuchło odświętne niemal radosne upojenie. A z rozpoczęciem drugiej wojny światowej, po obu stronach nie było nikogo, kto by się tym faktem radował. Wprawdzie kiedy radio podało wiadomość o wybuchu wojny, słyszało się pośród ludzi i w warstwach rządzących głosy aprobaty, jednak każdy z deprymacją przyjął wiadomość o nadciągającym nieuchronnym nieszczęściu. Zgodnie z ujęciem buddyjskim, postawa taka nakazuje milcząco przyjąć na siebie próbę losu z właściwym widzeniem rodzaju skutku karmy, którego nie da się dłużej topić w dowolnym sloganie lub "izmie". Karma kolektywna jest siłą tworzącą wspólny los. Nie ma w tym stwierdzeniu niczego z upiększeń lub gloryfikacji, ani też nie daje ono żadnych szczególnych powodów do poddawania się pesymizmowi. Z buddyjskiego punktu widzenia, powinno się w obliczu kolektywnego losu zdobyć na męstwo i stanąć do takiej próby, przyjąwszy rzeczy takimi, jakimi się jawią.
Tym właśnie różni się stanowisko buddyjskie od zachodniego, od centralnej chrześcijańskiej koncepcji "woli bożej". Ponieważ chrześcijaństwo przyjmuje, iż ludzkość została stworzona w celu realizowana woli bożej, więc też bóg może aktywnie ingerować w przebieg wojny. Cesarz Konstantyn w roku 312, przed istotną bitwą z Hascentiusem, miał objawienie krzyża, po czym odniósł rozstrzygające zwycięstwo. Następnie zwrócił się ku chrześcijaństwu i uczynił je oficjalną religią rzymskiego państwa.
Buddyjska nauka o karmie oczywiście odrzuca koncepcję woli bożej.
Karma jest niewidzialną siła, która kształtuje los człowieka i manifestuje się jako indywidualna i kolektywna, z góry określona i nie określona, równa i różna, a zatem przejawia się jako pewien zewnętrzny kompleks (rzeczy, zdarzeń, związków itp.). Ten punkt wyjaśnimy w rozdziale zatytułowanym"Karma jako związki".


piątek, 26 lipca 2013

Karma II

2. Karma jako tajemnica
Intelekt człowieka nie jest w sianie objąć ostatecznej głębi istoty karmy, przeto sposób działanie karmy pozostaje dla nas - w gruncie rzeczy - tajemnicą.
Przykładem tego jest przedstawiona w poprzednim rozdziale historia "wojny mrówek". Mrówki te przez długi czas wiodły spokojne życie, bez sensacji i nerwowości. I nagle przechodzą one do wielkiego natarcia, a gdziekolwiek przybędą, tam wszystko doszczętnie niszczą. I nikt, oczywiście, nie zna przyczyny tego zdarzenia.
Tajemnicze działanie karmy będzie dla nas jaśniejsze jeżeli zwrócimy uwagę na zjawiska zachodzące w świecie żywych istot.
Przed kilku laty miałem kotkę, która wydała na świat cztery małe. A ponieważ matka miała wiele sutek, wszystkie małe mogły ją ssać jednocześnie. Miały nawet więcej miejsca, niż było potrzeba. Wyobraźmy jednak sobie kotkę, która miałaby - tak jak u ludzi - tylko dwie sutki. Czyż nie byłoby to przerażającym nieporozumieniem ?
Lub weźmy, na przykład, ciało jakiegoś ptaka, które całą swą budową odpowiada wszelakim zasadom aerodynamiki. Szkielet jest solidny i jednocześnie zawiera we wnętrzu puste przestrzenie. Również głowa, ogon i skrzydła są doskonale przystosowane do latania. Cała ta istota jest tak mądrze skonstruowana, że eksperci od konstrukcji aerodynamicznych mogliby jedynie podziwiać.
Innym przykładem jest ludzkie ciało, ukształtowane w taki sposób, że ukrywa w sobie rozmaite cuda. System nerwowy, krwiobieg, układ trawienny i wydalniczy - wszystkie one są ze sobą w tajemniczy sposób zharmonizowane i współdziałają we wszystkich procesach chemicznych, fizycznych i elektrycznych, tworząc w poszczególnych częściach ciała niezgłębiony mikrokosmos.
Oko ludzkie jest przykładem narządu, którego doskonałości po dziś dzień nie wyjaśniono. Jego budowa jest bardzo podobna do budowy aparatu fotograficznego. Niektórym wydaje się, że nowoczesne kamery stosowane w fotografii kosmicznej, przy pomocy których można fotografować najdrobniejsze przedmioty z odległości wielu tysięcy metrów, są bardziej precyzuje i sprawne niż oko człowieka. Jednak podgląd ten nie jest słuszny, albowiem kamery takie są konstruowane w taki sposób, aby mogły spełniać określoną funkcję, i o ile w zakresie tej funkcji sprawują się znakomicie, tyle do innych - a nawet zbliżonych zadań - nie sposób ich zastosować. A zresztą, gdzież jest aparat fotograficzny tak mały jak ludzkie oko, który mógłby spełniać tak wiele różnorodnych czynności ? Mechanizm oka wymaga całego szeregu substancji chemicznych, które nawilżają je i chronią; dzięki innym substancjom następuje samoczynna zmiana stopnia rozwarcia źrenic; odpowiednio do potrzeb może być zmieniona ogniskowa, a w odpowiedzi na impuls nerwowy następuje zmniejszenie lub zwiększenie rozwarcia powiek; i wszystko to zawsze stosowane do wszelkich aktualnych potrzeb. Ponadto, oczy człowieka mogą wyrażać najrozmaitsze uczucia. To "okna duszy" mogą wyrażać radość, ból, etc. Któryż aparat ma te wszystkie właściwości ?
Zwróćmy jeszcze uwagę na położenie oczu. Mieszczą się one dokładnie na poziomie nasady nosa. Gdyby leżały między nosem i ustami, wówczas oddychanie i jedzenie zakłócałoby proces widzenia. Gdyby znajdowały się po przeciwnej stronie głowy, to chcąc uczynić krok do przodu musielibyśmy obracać ją o 180 [stopni], a potem ponownie - do pozycji wyjściowej. Byłoby to nie tylko niepraktyczne, ale też przy ostrej selekcji naturalnej (u zarania dziejów ludzki) spowodowało by wyginięcie rasy ludzkiej.
W tym miejscu należałoby zapytać, czy wszystkie narządy ludzkiego ciała spełniają jakąś rzeczywistą rolę, czy też są i takie, które właściwie nie spełniają żadnej funkcji, chociaż istnieją. Właściwie po cóż są np. brwi ? Niektórzy biolodzy uważają, że nasi przodkowie, kiedy byli jeszcze mieszkańcami jaskiń, potrzebowali brwi do walki ze zwierzętami, w celu chronienia oczu przed spływającym z czoła potem. Tak więc brwi są niejako "potochronem".
Zgodnie z inną teorią, brwi są elementem przyciągającym płeć przeciwną; przy czym - formując poglądy w taki sposób - poruszmy się na obszarze czystego utylitaryzmu. Któż jednak mógłby zaprzeczyć i dowieść, że ostateczny cel nie zawiera również czynnika estetycznego ? Nie tylko narządy istot są konstrukcjami pełnymi tajemnic, bo tajemnicze jest również to co się z nich wydobywa i wydziela, jak na przykład mleko (wszystko jedno czy chodzi o krowie czy kobiece). Wszystkie rodzaje mleka mają wysoką zawartość ważnych dla życia witamin, środków i substancji budulcowych. Na przykład, mleko krowie zawiera szereg kwasów, które bardzo trudno uzyskać na drodze chemicznej, laboratoryjnej. Aby w jakiś sposób zabezpieczyć ich zapas, owa niezgłębiona karma powoduje, że gruczoły mlekowe matki produkują mleko o składzie dokładnie odpowiadającym zapotrzebowaniu właśnie jej dzieci.
Wszystkie finalne produkty karmy są nadzwyczaj ekonomiczne i naturalne - są one dokładnie takie, jakimi powinny być. Jasnym, przekonującym dowodem na tę naturalność karmy jest kształt, a także zasady funkcjonowania męskich i kobiecych narządów płciowych. Innym takim dowodem może być przykład zwierząt roślinożernych, jak krowy, konie i owce, które wszakże nie potrzebują jakichś olbrzymich ilości pożywienia, a odżywiając się głównie sianem, mogą z niego uzyskać wszystkie niezbędne do życia składniki. Przy tym, przewyższają nas wytrzymałością i siłą, nas którzy w porównaniu z nimi odżywiamy się w znacznie bardziej skomplikowany sposób. Czyż to również nie jest tajemnicą ?
Niezliczone istoty i zjawiska tego świata skrywają nieskończenie wiele tajemnic, które postrzegamy jako zupełnie normalne i codzienne, lecz jeżeli przypatrzymy się im dokładniej, możemy dotrzeć do nieujmowalnej pojęciowo cudowności każdego pojedynczego zjawiska. Chciałbym zilustrować to przy użyciu dalszych przykładów. Wiadomo, że postawa ciała i nastrój psychiczny pozostają w ścisłym związku. Kiedy składamy ręce, łatwiej nam osiągnąć uczucie zaangażowania religijnego. Kiedy zaś - przeciwnie - założymy ręce na głowę, lub kiedy ćwiczymy stanie na rękach, oddanie religijne jest znacznie trudniejsze do osiągnięcia. Zazwyczaj człowiek nie zauważa w tych zjawiskach niczego takiego, co skłaniałoby do ich dalszej obserwacji. Jeżeli jednak spojrzymy na to trzeźwo, wówczas każde takie zjawisko okazuje się przecież niezwykle, jak na przykład to, że podczas zwykłego składnia rąk z łatwością pojawiają się w nas uczucia natury religijnej, natomiast przy innej pozycji tak nie jest. Obserwowane w ten sposób zjawiska są pełne tajemnicy, niewyjaśnialne, nie do pojęcia naszym intelektem.
Przytoczone powyżej zjawiska, które graniczą z cudem, a które niesie ze sobą każda egzystencja, są dla buddysty manifestacja karmy. Natomiast dla chrześcijanina są one wszystkie pełnymi tajemnic zjawiskami w Kosmosie, wyrazem woli bożej. Teolodzy dostrzegają w nich także przekonujący dowód na istnienie boga i próbują dowieść jego istnienia, odpierając się na dowodach i argumentacji teologicznej.
Punkt ten stanowi zatem istotną różnicę między buddyzmem i chrześcijaństwem, należy zatem potraktować go w sposób szczególny. Zanim jednak bliżej zajmiemy się teologicznym dowodem na istnienie boga, zbadamy co w mowie ludzi Zachodu oznacza termin "wola boża". Człowiek Zachodu lubi powoływać się na wolę bożą, a to co pod tym rozumie jest trudno pojmowalnym, pełnym tajemnic zjawiskiem, które wykracze poza możliwości ludzkiego umysłu. Kiedyś, w pierwszych dniach mego pobytu w Ameryce, agent ubezpieczeniowy sprzedał mi sporo rozmaitych polis; zapoznając się z nimi, odkryłem w każdej z nich passus, który głosił, iż "w wypadku zaistnienia s i ł y w y ż s z e j polisa przestaje obowiązywać". Aż mnie to przestraszyło. Jakże się stało, że w zwyczajnym przecież przedsiębiorstwie mogło zaplątać się tak wysoce teologiczne pojęcie jak "siła wyższa"? No, ale ludzie Zachodu mają w zwyczaju wszystkiego co dla nich niejasne, wszelkie niezależne od człowieka kataklizmy wyjmować spod odpowiedzialności prawnej. Stanowisko takie jest dla Azjatów nadzwyczaj dziwaczne i trudne do przyjęcia. Można to unaocznić przykładem małżeństwa, zgodnego małżeństwa, w którym jedno oddałoby za drugie głowę, a mimo to nieszczęśliwego, gdyż ich dziecko jest od urodzenia głuche, ślepe, karłowate i niedorozwinięte umysłowo. Narodziny tego dziecka przyniosły jego rodzinie niewymowne cierpienie. Jeżeli małżeństwo to miałoby za sobą naganną z moralnego punktu widzenie przeszłość, można by mówić o karze boskiej. Lecz ludziom tym nie można niczego poważnego zarzucić. Jednak los dziecka jest godny pożałowania. Zapewne w którymś z wcześniejszych wcieleń popełniło ono jakąś zbrodnię, skoro musi znosić takie cierpienie. Teologia chrześcijańska, na to pytanie o przyczynę losu takiego dziecka, nie znajduje żadnej zadawalającej odpowiedzi, ponieważ sprawiedliwy i miłosierny bóg nie mógłby do tego dopuścić. Pochodzące od Augustyna wyjaśnienie w oparciu o dogmat grzechu pierworodnego jest zaledwie bezradną argumentacją. W odniesieniu do zła i cierpienia w świecie, nauka chrześcijańska nie jest w stanie zaproponować żadnej wyczerpującej odpowiedzi. Powszechnie wiadomo, że ludzie Zachodu w zetknięciu z podobnymi do powyższego fenomenami moją jedynie westchnąć i rzec:"To niechybnie wola boża"; religie zachodnie, wraz z ich systemami teologicznymi, nie udzielają żadnej konkretnej odpowiedzi na pytanie o cierpienie i zło tego świata, toteż nie pozostaje im nic innego, jak odpowiedzialnością za nie obciążyć boga.
Czyżby faktycznie wszystkie ludy, miasta i kultury, wyniszczone na przestrzeni wieków przez kataklizmy naturalne lub spowodowane przez człowieka, były ofiarami "woli bożej" ? W czym zawiera się moralne i religijne znaczenie faktu, że bóg stworzył Indian ?
Nauka o karmie i nauka o woli bożej, z ich różnymi sposobami interpretowania zjawisk, stawiają istotną cenzurę między religiami Wschodu i Zachodu. [Wydaje się, iż do religii Zachodu autor zalicza nawet takie, jak judaizm czy islam. (przyp. wyd.)] Dla uproszczenia, zbadajmy najpierw stanowisko nauki o karmie, potem - stanowisko religii zachodnich, a także plusy i minusy obu ujęć. Jaką zatem postawę przyjmują wyznawcy buddyzmu wobec takich zdarzeń, jak owe narodziny dziecka głuchego, ślepego i niedorozwiniętego umysłowo ? Buddyści postawieni w obliczu takiego rodzaju faktu, wzdychając powiadają: "To rzeczywiście jest godne pożałowania, że rodzice i dziecko mogę mieć aż tak złą karmę." Można tu dostrzec, że karma jest pełną tajemnic siłą, a oprócz tego - obrazuje nieuniknioność losu. Zaś losu również nie sposób wyjaśnić, gdyż sam w sobie jest on już prawdziwym misterium. Pełną tajemniczość karmy rozważa się na rozmaite sposoby i w wielu aspektach. W "Sutrze bhikszu Nagaseny" znajdujemy na temat misterium karmy następujący dialog między mnichem Nagaseną i królem Milindą:


"Król Milinda rzecze do Nagaseny:
,Swym zwolennikom  Budda wciąż powtarza, że ogień piekła jest  wielokrotnie silniejszy od tego od tego ognia, który  znamy my - ludzie. Twierdzi on, iż wrzucony w ogień mały  kamień może nie ulec spaleniu w ciągu jednego dnia. Jeżeli  jednak ten kamień byłby wielki niczym góra i wrzuci się  go do ognia piekielnego, to będzie spalony w mig. Mogę  waszemu wywodowi rzeczywiście nie ufać. Jednocześnie  powiada on, że istoty, które odrodziły się w piekłach,  nie mogą spłonąć, pomimo że przez długie laty żyją  w tym ogniu. Jakże miałbym w to uwierzyć ? '
Czcigodny Nagasena  odrzekł:
,Królu, na pewno  wiedziałeś już jak krokodyle, wróble i gołębie pożerają  małe i ostre okruchy skał.'
Rzecze król Milinda:
,Tak rzeczywiście,  często już to obserwowałem.'
Czcigodny Nagasena ciągnął  dalej:
,Czy te małe  kamyczki docierają do ich wnętrzności, a następnie -  choć niezbyt szybko - są wydalane ? '
,Z pewnością tak.'
,A czy dziecko, które  znajduje się jeszcze w łonie matki, będzie zeń  wydalone równie szybko ?'
,Z pewnością nie.  '
,A dlaczego nie ?'
,Sądzę, że taką  jest karma nienarodzonego jeszcze dziecka, i że to ona  sprawia, iż dziecko nie będzie tak szybko wydalone z łona  matki.'
I rzekł mu czcigodny  Nagasena:
,Właśnie tak  jest, królu. Dzięki swej karmie mieszkańcy piekieł  mogą przebywać w nich przez dnie i lata, nie spłoną w  nich, ani nie umrą. Budda powiada, iż mogą oni umrzeć  dopiero wówczas, gdy ich karma wyczerpie się.' "

Ten fragment przedstawiający argumentację Nagaseny (nawet jeżeli nie jest ona w pełni przekonująca) godny jest uwagi jako próba przedstawienia nie do końca zrozumiałej istoty karmy.
Moim zdaniem, najprościej byłoby powiedzieć, iż rzeczywiście wróbel, zjadając coś co dla człowieka jest zabójczą trucizną, nie tylko nie traci życia, ale nawet wzmacnia się. Powód leży w fakcie, iż te dwie istoty mają również karmę. Powyższe również ukazuje tajemniczość karmy.