czwartek, 4 kwietnia 2013

Całun Turyński cd.


     Całun znowu wyrusza w drogą, aby na koniec spocząć w Chambery
      Jeżeli z powodu przekazania wzrosła sława oraz oddawana Całunowi cześć, to nie skończyły się jego perypetie. W początkowym okresie książęta sabaudzcy nie chcieli rozstawać się z tym, co natychmiast uznali za najcenniejszą relikwią chrześcijaństwa.
      Z tego powodu Święte Płótno przemierzyło drogę dworu, goszcząc w jego zamkach, zamknięte w skrzyni, gdzie przechowywano je złożone. Przede wszystkim po to, żeby zabierało jak najmniej miejsca, co ułatwiało jego przewożenie i aby nie rzucało się w oczy.
      Pierwsza znana informacja o miejscu gdzie znajdował się Całun wskazuje na Turyn w roku 1477 z prawdopodobnym wystawieniem go w Pinerolo w 1478 roku. Później znowu na Turyn w roku 1488, a następnie na Vercelli w roku 1495.
      W roku 1498 Całun w wystawiony zostaje w Turynie. Konieczność znalezienia stałej siedziby dla Całunu sprawiła, że 11 czerwca 1502 roku został on uroczyście przeniesiony do kaplicy Sainte - Chapelle, należącej do zamku Chambery. Dopiero jednak w roku 1506, ta siedziba stała się ostateczną.
      Rok 1506 jest rokiem bardzo ważnym, ponieważ na prośbę Księcia Karola II oraz jego matki, Claude de Brosse z Bretanii, zatwierdzony został publiczny kult, oraz nabożeństwo liturgiczne Całunu. Ustanowiono również święto w dniu 4 maja, oraz przyznano kaplicy w Chambery tytuł "Sainte-Chapelle du Saint Suaire".
      Óczesny papież Juliusz II w stosownej bulli użył słów, które w żaden sposób zdają się nie budzić wątpliwości, co do autentyczności Całunu.

       W tejże kaplicy w nocy 4 grudnia 1532 roku, wybuchł gwałtowny pożar żywo opisywany przez Pingona, który o mało co nie zniszczył Całunu. Znane są wywołane przez ten pożar szkody, jeszcze do dziś widoczne pod łatami, których naszycie powierzono siostrom klaryskom w roku 1534.
       Korzystając z tej okazji, dla wzmocnienia struktury płótna, doszyto do niego holenderskie sukno, które nietknięte przetrwało do dzisiejszych czasów na spodniej części Całunu.
       O tej operacji nadpalonych fragmentów Całunu, świadczy aktualnie zagubiony a opublikowany w XIX wieku, przedziwny i poruszający dokument, który siostry napisały w pobożności i oddaniu. 
       W wyniku wypadku w dniu 4 maja roku 1533 nie odbyło się zwyczajowe wystawienie Całunu. To wydarzenie podsyciło plotki o jego całkowitym zniszczeniu. Echo tych plotek dotarło również do Gargantule Rabelais.
        Żeby zapobiec jakimkolwiek wnioskom papież Klemens VII zażądał i nakazał oficjalnego uznania relikwii, powierzonej kardynałowi legatowi papieskiemu Louis de Gorrevod, który z racji swojej funkcji orędownika w Rzymie na rzecz zezwolenia na zbudowanie kultu Całunu, znanym był papieżowi bardzo dobrze. 
        Uznanie relikwii miało miejsce dnia 5 kwietnia 1534 roku w obecności dwunastu świadków w tym trzech biskupów oraz przewodniczącego Izby Hrabiów, którzy przysięgli, ze okazano im ten sam Całun, będący przedmiotem kultu przed pożarem.
        Z drugiej strony trudno byłoby oszukać cale rzesze ludzi, którzy każdego roku gromadzili się z okazji wystawienia relikwii i dobrze pamiętali jak relikwia wyglądała.
       Teraz już inne chmury gromadziły się nad domem sabaudzkim, przerywając spokojny pobyt Całunu w Chambery. Książę Karol II znalazł się w trybach politycznej maszyny, która wówczas podzieliła Europę i został przez nią zmiażdżony.
       Ścigany przez Francuzów, którzy w 1536 roku zajęli Chambery a później Turyn, porzucił swoje państwo, oczywiście zabierając Całun ze sobą. Po długiej tułaczce, która zawiodła go aż do Mediolanu, tam też w tym samym roku odbyło się wystawienie relikwii, a pod koniec roku 1537 schronił się wraz z Całunem w Nicei. 
       Dla chylącego się ku upadkowi państwa sabaudzkiego były to bardzo smutne czasy. Większą część jego terytorium zajęli i podzielili miedzy siebie Hiszpanie i Francuzi.
       Karol II zmarł w nocy z 16 na 17 sierpnia 1553 roku w Vercelli, gdzie osiadł. Po swoim zgonie doznał ostatniej zniewagi, został bowiem okradziony z osobistych klejnotów. Całun umieszczono w bocznej kaplicy katedry w Vercelli, gdzie w trzy miesiące po śmierci księcia był narażony na kradzież przez francuskich żołnierzy, którzy zaskoczyli i złupili miasto.  
       Relikwia ocalała tylko dzięki bystrości umysłu oraz odwadze ówczesnego kanonika katedry Giovanniego Antonio Costy.
       Do Chambery całun powrócił w roku 1561 z woli nowego księcia, Emanuela Filiberta, który na mocy traktatu w Cateau-Cambresis otrzymał zwrot części ziem, utraconych przez swojego ojca.
       Wraz z Emanuelem Filibertem rozpoczyna się epoka umacniania się domu sabaudzkiego. Nadszedł wtedy odpowiedni moment do zmiany polityki sabaudzkiej. Podczas gdy pod rządami młodego i zdecydowanego władcy instytucje zwracały się ku modelowi państwa absolutnego, strategiczne interesy kraju kierowały się ku Półwyspowi.
        Wynikiem czego było przeniesienie centrum dowodzenia z Chambery do bardziej dostosowanego do nowych potrzeb Turynu.
        Po zmianie stolicy polityczno-administracyjnej brakowało już tylko religijnego "znaku" saabauckiej dynastii - Całunu. Nie ma wątpliwości, co do politycznego wykorzystywania Całunu przez dom sabaudzki.
        Rzeczywiście od momentu, kiedy Całun stal się własnością książąt sabaudzkich, zatwierdzony został również jego kult, wtedy to w znacznym stopniu wzrosła jego sława, a także zaczęły powstawać jego opracowania.  
        Odtąd wystawienia towarzyszyły wszystkim ważnym wydarzeniom z życia panującej rodziny wstąpieniom na tron, ślubom, chrztom. 
        Nieuprawnionym byłoby utrzymywanie, ze Całun bez żadnych zahamowań wykorzystywano jako narządzie władzy. Raczej w kontekście doktrynalnym tamtejszej epoki uważano go za znak upodobania przez Boga – jako pierwotne źródło wszelkiej władzy - rodu panującego, postawionego w uprzywilejowanej pozycji w stosunku do innych potężniejszych i starszych rodów.
       Było to zatem, w większym stopniu operując "obrazem", pod którym kryl się jednak prawdziwy kult, wyznawany na wszystkich poziomach, od władcy do ludu.
       Całun staje się  tarczą, "obroną" rodziny oraz państwa przed przeciwnościami, w trudnych czasach wojny i zarazy oraz poprzez zanoszone do Boga uwielbienie i dziękczynienie przy okazji świąt i uroczystości. 
      W czasach Emanuela Filiberta wizerunek Całunu powiewał na okręcie admiralskim małej floty piemonckiej w bitwie pod Lepanto (1571), a następnie została umieszczona na ołtarzu kaplicy Całunu tablica, którą zarząd Turynu ofiarował jako wotywny dar w intencji ustąpienia zarazy w roku 1630.

      W dniu 14 września 1578 roku wśród huku salw armatnich Całun, któremu zgotowano uroczyste przyjęcie, dotarł cało do Turynu. Przeniesienie go z Chambery wcale nie okazało się łatwe.
      Sam Emanuel Filibert musiał znaleźć jakieś logiczne wytłumaczenie dla przeniesienia Relikwii - przejęty niebezpieczeństwem, jakie tam mogło jej zagrażać i doskonale wyobrażając sobie negatywne reakcje, jakie ta decyzja wywołać w sabaudzkiej stolicy.
      Okazja nadarzyła się, kiedy Karol Boromeusz wyraził pragnienie udania się z pieszą pielgrzymką do Całunu w intencji rozwiązania ślubu, uczynionego w roku 1576 w czasie dżumy. Skrócenie drogi bardzo znanego i otoczonego już sławą świętości Prałata stało się usprawiedliwieniem, wobec którego musieli ustąpić także kanonicy z Chambery.
      Usiłowali oni co prawda zabezpieczyć się, żądając formalnego zapewnienia, że chodzi wyłącznie o chwilowe przeniesienie. Nie przyniosło to, żadnego pozytywnego dla nich rezultatu, Całun, opuściwszy Chambery i w tajemnicy przewieziony został do Turynu, przez Piccolo San Bernardo, Aostę, Ivreę, Cirić i Lucento, nigdy już nie powrócił do Sabaudii.
      Pielgrzymka Karola Boromeusza trwała cztery dni, a towarzyszył jej ulewny deszcz. Dnia 10 października 1578 roku mógł on uwielbiać Relikwię w czasie prywatnego wystawienia oraz wielokrotnie w ciągu następnych dni razem z wiernymi.
      W Turynie Całun przechowywany był w różnych miejscach aż do roku 1587, kiedy złożono go w nadbudowanej kapliczce wspartej na czterech kolumnach, specjalnie wzniesionej przed starym chórem katedry, w miejscu aktualnego chóru, a więc znajdującej się ponad ołtarzem głównym.
       Tam pozostał do roku 1685, kiedy to przeniesiono go do kaplicy świętych Szczepana i Katarzyny w głębi lewej nawy, aby umożliwić konstrukcję nowej budowli projektu Guarino Guariniego, do której pierwszego czerwca 1694 roku ostatecznie przeniesiono Całun.
       Pobyt Całunu w Turynie odmierzały regularne wystawienia dnia 4 maja oraz wystawienia z okazji szczególnych, wspomniane już wystawienia dla uświetnienia dynastycznych uroczystości, lecz także związane z obecnością w Turynie wielkich osobistości oraz dla uczczenia nadzwyczajnych wydarzeń, takich jak np. w roku 1642 z powodu dziękczynienia za zakończenie wojny domowej pomiędzy <> i <>, kiedy ratusz wysłał w pole własny sztandar z wizerunkiem Całunu.
       Wraz z przybyciem Całunu do Turynu zaczęły również powstawać opracowania na jego temat, jedynie w części zlecanej przez ród książąt sabaudzkich, ponieważ geograficzne rozrzucenie tekstów świadczy o dużej popularności Relikwii oraz o wzbudzaniu nim dużrj ciekawości i zainteresowania.
        Pomiędzy rokiem 1500 a 1600 napisano ponad 100 opracowań, które w zróżnicowanych formach i kontekstach mówią o Całunie, od krótkich wskazówek do książek całkowicie poświęconych temu zagadnieniu.
        Przy okazji przeniesienia w roku 1694 wymieniono również zasłonę, ochraniającą Całun, a zaszczyt naprawienia niektórych postrzępionych na tkaninie miejsc przypadł w udziale błogosławionemu Sebastianowi Valfre.
        Błogosławiony Valfre, dzisiaj już prawie zapomniany przedstawiciel turyńskich świętych, żywił wobec Całunu szczególny kult, na propagowanie, którego poświęcił całe życie. Uważał go bowiem za uprzywilejowane „narzędzie” medytacji Męki Pańskiej oraz za bezpośrednią zachętę do miłości bliźniego.
        Znajdujący się blisko ludu i dworu, był w mieście niezmordowanym animatorem miłosierdzia, zwłaszcza w momentach trudnych, jak np. w roku 1706, kiedy to Turyn dotknęło długotrwałe i wyczerpujące oblężenie, podczas którego znanym stało się wydarzenie Pietro Micca.
        Oblężenie to było jednym z dwóch przypadków opuszczenia Turynu przez Całun. Wyruszył on razem z rodziną książęcą, która dotarła do Oneglia, skąd drogą morską schroniła się w Genui. W Turynie pozostał tylko Wiktor Amadeusz II, aby zorganizować obronę i czekać na cesarskie posiłki, dowodzone przez sabaudzkiego kuzyna, Eugeniusza de Soissons.
        W wyniku ciekawego zbiegu okoliczności w stolicy Ligurii, Całun umieszczono w pałacu, znajdującym się w bliskiej odległości od kościoła św. Bartłomieja Armeńskiego, w którym jeszcze dziś jest przechowywany Mandylion z Odessy.
        Wkrótce poznamy znaczenie Mandylionu w historii Całunu.
        Po powrocie do Turynu Całun pozostanie tam przez długie lata. W czasie francuskiej okupacji książęta sabaudzcy, którzy udali się na Sardynię, pozostawili Święte Płótno w swojej kaplicy, pod opieką arcybiskupa.
        Powrót prawowitych władców uświetniono oczywiście wystawieniem Całunu dnia 20 maja 1814 roku. Nie ma żadnej informacji na temat wystawień Relikwii w okresie francuskich rządów.
        Wiadomo natomiast o dwóch prywatnych wystawieniach.
        Jedno miało miejsce w roku 1799, kiedy arcybiskup Turynu chciał sprawdzić stan Całunu, pragnąc wziąć go na przechowanie. Drugie – niezwykłe i szczególne - odbyło się w roku 1804 w obecności papieża Piusa VII, który zatrzymał się w Turynie w drodze do Francji, aby ukoronować Napoleona. Ten sam Papież, 11 lat później, w okresie „Stu dni” ponownie znalazł się w Turynie, gdzie uczestniczył w uroczystym publicznym wystawieniu Relikwii w dniu 21 maja 1815 roku.
        W XIX wieku po zaniechaniu okresowych wystawień Całunu zmniejszyła się możliwość obejrzenia go.
        Po wystawieniu w roku 1822, zorganizowanym przez Karola Szczęśliwego, dla wybłagania boskiej opieki na rozpoczęcie swoich rządów, następne wystawienie miało miejsce w roku 1842 z okazji zaślubin przyszłego Wiktora Emanuela II z Marią Adelajdą Austriaczką.
         Potem znowu w roku 1868 z okazji zaślubin Umberta I z księżniczką Małgorzatą Sabaudzką.
         W czasie tego ostatniego księżniczka Klotylda, żona Gerolamo, kuzyna Napoleona, wymieniła czarną podszewkę, przyszytą w roku 1694, na karmazynową.
         Jeśli chodzi o wystawienie w roku 1842, informację o nim dostarcza gazeta informacyjna, według której przy pomocy dagerotypu usiłowano sfotografować Całun, ale warunki oświetleniowe oraz unoszący się z tłumu kurz - tak właśnie napisano! - uniemożliwił przeprowadzenie całej operacji.
         Nie wiadomo ile prawdy jest w tej jakkolwiek współczesnej informacji, ani nie można także wyobrazić sobie konsekwencji, jakie by z tego wyniknęły Biorąc oczywiście pod uwagę sam proces, można jedynie powiedzieć, że na pewno nie te, które otrzymaliśmy w wyniku pierwszej fotografii wykonanej w roku 1898.
         W tym roku wystawienie odbyło się w związku ze ślubem Wiktora Emanuela III z Heleną di Montenegro. Zaślubiny odbyły się tak naprawdę dwa lata wcześniej, ale ich datę odłożono, aby zbiegła się ona z wystawieniem, któremu miały towarzyszyć obchodzone w Turynie w roku 1898 religijne uroczystości stulecia.
         Spośród wielu rocznic najważniejszymi były. 400-lecie Katedry i 1500-lecie Soboru Turyńskiego, no i 300-lecie ustanowienia Bractw Świętego Całunu i Świętego Rocha.
         Budowę katedry turyńskiej - dzieła Meo del Caprina - wzniesionej na obszarze, na którym w dawnych czasach stały trzy kościoły rozpoczęto w roku 1491, a ukończono w roku 1498, poświęcając ją opiece św Jana Chrzciciela, co zresztą można odczytać na kamiennej płycie wmurowanej pomiędzy dwoma oknami fasady.
        Sobór Turyński jest natomiast istotną datą w historii diecezji. Ponieważ dokładnie nie wiadomo, kiedy ustanowiono siedzibę biskupów w Turynie, Sobór jest najstarszym dowodem istnienia w mieście takiej instytucji.
        Do dziś istnieje i działa Bractwo Świętego Całunu, które zostało powołane 25 maja 1598 roku i zajmowało się opieką nad chorymi umysłowo, dla których wybudowało pierwszy szpital psychiatryczny w mieście.
        Natomiast również do dziś istniejące Bractwo św. Rocha, którego dawnym zajęciem było grzebanie porzuconych zmarłych, zostało założone dnia 7 września 1598 roku.
        Obchody tych uroczystości uświetniono wielką wystawą sztuki sakralnej, która wpisała się w inne wydarzenie zaplanowane na ten rok w Turynie. Mianowicie zaplanowano również Ogólnowłoską Ekspozycję z okazji 50-lecia Statutu Alberta.
        Wystawa sztuki sakralnej była swego rodzaju zwycięstwem piemonckiego ruchu katolików, którzy pragnęli w ten sposób zaznaczyć własną obecność oraz aktywność w kontekście politycznym trudnego współżycia.
        Wystawienie rozpoczęło się rano, 25 maja, a zakończone zostało późnym popołudniem, 2 czerwca. Łączną liczbę zwiedzających określa się na 800 000 osób - w ciągu niepełnych 9 dni - przez 199 godzin wystawienia, a zatem na 95 000 zwiedzających dziennie.
        Ponadto w kwietniu 1898 roku utworzyła się specjalna Fotograficzna Podkomisja Wystawy, aby przystąpić do przygotowań zrobienia zdjęcia Relikwii. Oczekiwano jeszcze na pozwolenie władz, które z lęku przed ewentualnymi spekulacjami na temat Całunu nieufnie odnosiły się do tego pomysłu.
        Opór jednak przezwyciężono, zapewniając, że fotografię wykona Secondo Pia.
        Adwokat Pia określał się mianem „fotografa - amatora”, nie w negatywnym znaczeniu tego słowa, ale dlatego, iż chciał podkreślić, że fotografowanie jest jego pasją i rozrywką, a nie zawodem, więc był gwarantem, że nie będzie tego ro bił w celach komercyjnych.
        Jako świetny fotograf znany już był w tamtych czasach przede wszystkim na wsi ze względu na swoją pracę dokumentalisty upamiętniającego artystyczną i archeologiczną spuściznę Piemontu.

cdn.

środa, 3 kwietnia 2013

Całun Turyński cd


       Gotfryd de Charny – to człowiek, który pozostawił po sobie w nieznanych okolicznościach zdobyty całun, zwany dziś „Całunem Turyńskim”.

      Całun, w momencie swojego  pojawienia się w Europie około połowy XIV wieku, związany jest ściśle z historią rodu de Charny - burgundzkiej szlachty szczycącej się znaczącymi koligacjami.
     Gotfryd de Charny, to członek rodu bardzo wpływowy i jedna z bardzo liczących się w tamtym czasie postaci Królestwa Francji. To bardzo dzielny rycerz i człowiek wielkiej wiary. Spośród wyrazów jego pobożności na uwagę zasługuje inicjatywa wybudowania w feudum w Lirey kościoła pod wezwaniem Zwiastowania Maryi Dziewicy, którego budowę ukończono w roku 1353.
      W tym właśnie kościele Gotfryd złożył Całun, prawdopodobnie w okresie pomiędzy jego ufundowaniem a swoją bohaterską śmiercią, która nastąpiła na polu walki w roku 1356. Nie istnieją żadne dokumenty pozwalające na ustalenie dokładnej daty przekazania do tego kościoła całunu. Nie istnieje również żaden konkretny przekaz, opowiadający o wydarzeniach i okolicznościach, które sprawiły, że człowiek ten, że Gotfryd de Charny wszedł w posiadanie tak znaczącej dla chrześcijaństwa relikwii.
      Wydarzenia historyczne tego okresu zostały zapisane w dokumentach z tamtej epoki, spośród których uwagę przykuwa pismo pochodzące z końca XIV wieku – napisane przez biskupa z Troyes, Pierre d'Arcis (do jego właśnie diecezji należało Lirey) – pismo to w sposób jednoznaczny zaprzecza autentyczności Całunu.
       Biskup pisze w nim, że jest to dzieło "ręką uczynione", oraz próbuje się wręcz odkryć i wskazać autora tego płótna. Oszustwo wykrył już wcześniej biskup Henri de Poitiers, poprzednik Pierre d'Arcis, zaraz po pierwszych pokazach Całunu, zaalarmowany niezwykłym napływem pielgrzymów, przybywających dla uczczenia relikwii.
       Ogłoszony zostaje memoriał, nakazujący kanonikom z Lirey usunąć fałszywą relikwię, która powróciła z powrotem do kościoła po około 35 latach, właśnie wtedy, kiedy pisze Pierre d'Arcis, i kiedy Gotfryd II de Charny. Syn poprzedniego Geoffroy'a, otrzymał bowiem pozwolenie na wystawienie Całunu nie od biskupa z Troyes, ale od samego legata papieskiego, Pierre de Tury.
       Oczywiste decyzja legata papieskiego była pominięciem władzy biskupa Pierre d'Arcis, który zareagował natychmiast. Opierając się na fakcie, że kanonicy kościoła w Lirey samowolnie poszerzyli pozwolenie legata (ograniczajace się jedynie do umieszczenia Całunu w kościele), także na prawo wystawiania go. Oburzony biskup wydał więc zakaz takich praktyk i zabronił wystawiania Całunu pod karą ekskomuniki.

Interwencja Klemensa VII

      Dostępne w naszych czasach dokumenty pozwalają na odtworzenie większej części wydarzeń, pomiędzy rokiem 1389 a 1390.
      Strony sporu nie mogąc dojść do porozumienia zwróciły się do króla Francji, Karola VI, który pomimo tego, iż wcześniej pozwolił na celebrację wystawienia, tym razem nakazał konfiskatę prześcieradła.
      Można powiedzieć, że zrobił to mając dostateczny do tego powód, którym była prośba biskupa o wejście w posiadanie Całunu, co mogło nakłonić monarchę do poparcia tezy biskupa.
      Gdyby zabieg biskupa zakończył się sukcesem, być może historia Całunu znalazłaby całkowicie inne zakończenie.
      Kanonicy odmówili jednakże wydania Płótna i ze sprawą zwrócili się do władzy papieskiej, reprezentowanej w czasach Roberta de Geneve przez Klemensa VII, antypapieża z   Avignonu.
      Klemens VII, zaangażowany w tą arcytrudną trudną sprawę, gdzie mieszały się ze sobą kwestie religijne, polityczne i rodzinne, znalazł kompromisowe rozwiązanie.
      Nakazał milczenie biskupowi i oficjalnie zezwolił na wystawienia, które odtąd miały odbywać się bez uroczystości i którym miało towarzyszyć wyraźne stwierdzenie, że nie jest to prawdziwy Całun Jezusa, a tylko jego bliżej nieokreślone "wyobrażenie".
      Bardzo ciekawą rzeczą jest to, że na podstawie nieokreślonych i sprzecznych opisów Całunu, przytaczanych przez główne postacie tego biorące udział w wydarzeniach, oczywistym stał się fakt, że nikt - naturalnie oprócz kanoników oraz rodziny de Charny - nigdy nie zobaczył Prześcieradła, a wszystkie poglądy głoszono w oparciu o opowieści  zasłyszane od innych, które nie miały żadnych elementów prawdziwych.
      W taki mniej więcej sposób wyglądała sprawa kościoła w Lirey, na którą wylano rzeki atramentu i którą jeszcze dziś przywołuje się, po to żeby ostatecznie zaprzeczyć autentyczności Całunu.
      Ta odtworzona na podstawie dokumentów, które przetrwały do naszych czasów historia, jakkolwiek znacząca, jest w wielu miejscach bardzo fragmentaryczna, pozostawiająca wiele znaków zapytania co do jej rzeczywistego i właściwego przebiegu.
      Dlatego też trzeba przyjąć domniemanie o istnieniu innych, dzisiaj już zagubionych, zapisów ukazujących inne ważne aspekty tych wydarzeń.
      Historia Całunu niesie wiele zmiennych decyzji papieża, który w parę miesięcy później zmienia tekst swojego zarządzenia na bardziej przychylny. Na koniec zaś udziela uczęszczającym do tego kościoła ludziom odpustu, mając na uwadze fakt, że jest miejscem gdzie przechowywano Święty Całun.
      Punktem krytycznym jest bez wątpienie biskupa Pierre d'Arcis z memoriałem, ale trzeba zaznaczyć obiektywne granice zasięgu zawartych w nim teorii.
      Wydaje się, że jedyną osobą, która przebadała tkaninę, aby wyciągnąć z tego konkretne wnioski był Henry de Poitiers. Jednakże nie istnieje żaden dokument dotyczący tego rozpoznania a tylko Pierre d'Arcis wspomina o nim po wielu latach w swoim piśmie, które poza wszystkim zawiera anomalia swojej formy i które w znanym nam dziś stanie nie wydaje się prawdopodobne -  i można nawet wykluczyć, że kiedykolwiek zostało przesłane na dwór papieski.
      Z drugiej strony dość wyraźnie można stwierdzić, że podstawowy problem autentyczności okazuje się instrumentalnym w stosunku do prawdziwego sedna problemu, który toczy się na liturgicznym i hierarchicznym poziomie.
       Warto też mieć na uwadze, że w dziedzinie krytyki dokumentalnej należy rozdzielić autentyczność formalną od prawdy historycznej.
       Oznacza to, że dokument może być autentyczny, tj. istotnie pochodzić z domniemanego okresu a także może być zredagowany w sposób wyrażający myśl autora, ale jednakże z różnych przyczyn zawierać fałszywe informacje.
       W omawianym przypadku memoriał - jakkolwiek autentyczny - może zawierać informacje wypaczone przez nieznajomość rzeczywistych faktów.
       Co by nie mówić, bezpośrednie badania Całunu całkowicie wykluczyły artystyczne pochodzenie odcisku, a pewność, że badane prześcieradło jest tym samym, które czczono w Lirey i o które toczył się spór, zamienia w pył tezę biskupa Pierre d'Arcis.
       Można również dopuścić stwierdzenie, że biskup na własne oczy rzeczonego całunu nie widział.

       Rodzina Gotfryda de Charny nie miała długiej historii. Jedyną spadkobierczynią, żyjącą jeszcze w XV wieku, jest Małgorzata, córka Gotfryda II, która powtórnie wstąpiła w związek małżeński, poślubiając Huberta de La Roche.
       W roku 1438 ponownie owdowiała, nie doczekawszy się potomstwa. Nietrudno wyobrazić sobie złożoną sytuację, w jakiej znalazła się samotna kobieta w aktualnym porządku społeczno - prawnym.
       Rzeczywiście natrafiamy na ślady obecności Małgorzaty w różnych zakątkach Europy, prawdopodobnie w poszukiwaniu jakiegoś, miejsca, w którym mogłaby osiąść.
       Jest sama, ale wozi ze sobą coś, co uważa za wielki skarb, którego uparcie chroni i który w zrozumiały sposób stara się wykorzystać, wyciągając również i dla siebie pewne korzyści.
       Skarb o którym tutaj mówimy to Całun, który Hubert de La Roche dnia 6 lipca 1418 roku zabrał z kościoła w Lirey razem z innymi relikwiami i kosztownościami, aby uchronić je przed ewentualnym rabunkiem wojennym.
       Zachowało się potwierdzenie niniejszego depozytu, w którym przyrzeka się zwrot wszystkich tych dóbr w chwili ustania niebezpieczeństwa.
       Zwrot, jednak nigdy nie nastąpił, pomimo powtarzających się nakazów kanoników, wielokrotnie wzywających Małgorzatę do stawienia się przed sądem.
       Wśród spraw, wezwań i odroczeń, aż do ekskomuniki nałożonej w roku 1457, udokumentowano podróże Małgorzaty wraz z improwizowanymi wystawieniami, których wynik często okazywał się sprzeczny z oczekiwaniami, jak miało to miejsce w Chimay, gdzie w roku 1449 Małgorzata została zmuszona do pokazania dokumentów, potwierdzających autentyczność Relikwii. Nie mogła uczynić nic innego jak tylko przedstawić wątpliwe postanowienia Klemensa VII.
       Małgorzata zawędrowała na koniec na dwór książąt sabaudzkich, z którym zresztą był powiązany Hubert de La Roche. 
      W roku 1453 w Genewie nastąpiło przekazanie Całunu rodzinie sabaudzkiej. Nad datą tą długo dyskutowano, ponieważ z powodu braku dokumentu odnoszącego się bezpośrednio do tego faktu przekazania. Nie można również określić ani dnia, ani tym bardziej warunków na jakich się to dokonało.
      Istnieje jednak cały szereg zapisów datowanych pomiędzy latami 1453 a 1455, które świadczą o dość ożywionych w tym okresie interesach Małgorzaty z księciem Ludwikiem Sabaudzkim, w których poruszane są bardzo złożone powiązania zarówno finansowe jak i feudalne, i gdzie pojawia się również bardzo interesująca postać, Frangois de La Paluda - niepokornego rycerza, prowadzącego w sabaudzkim państwie żywot bandyty.
      Człowiek ten w jakiś sposób był spadkobiercą Huberta i którego pewne bardzo stare źródła wskazują jako osobę, za pośrednictwem, której Całun znalazł się w ręku rodziny sabaudzkiej. 
      Pierwsze tego rodzaju zapisy pochodzą z dnia 22 marca 1453 roku. Jest to data, którą na podstawie informacji Pingona tradycyjnie przyjęto jako dzień przekazania Całunu.
      Niestety nie ma w nich żadnego wyraźnego odniesienia do Całunu i prawdopodobnie nic takiego nie mogło się tam znaleźć. Mało prawdopodobne wydaje się założenie, iż istniał jakiś oficjalny dokument świadczący o tej cesji - chociażby z tytułu korzyści - świętego przedmiotu ze strony osoby, której posiadania samego przedmiotu odmawiano. 
      Obojętne jak było, od tej daty Całun zaczął stanowić część majątku rodziny sabaudzkiej, (która broniła do niego swoich praw, aż do roku 1983, kiedy to zgodnie z testamentem ostatniego króla Włoch, Umberta II, Całun został przekazany na rzecz Papieża - Stolicy Apostolskiej), a kanonicy z Lirey, straciwszy wszelkie nadzieje na współzawodnictwo z potężnymi książętami, zadowolili się roczną pensją przyznaną im przez Księcia Sabaudii w dniu 6 lutego 1464 roku.

cdn.

wtorek, 2 kwietnia 2013

Historia całunu cd.


Ostatnim źródłem mówiącym o tej relikwii w Konstantynopolu przed jej zniknięciem w 1204 roku jest relacja kronikarza czwartej krucjaty, Roberta de Clari, który w swoim dziele „Zdobycie Konstantynopola” pisze, ze przed zdobyciem miasta w każdy piątek wystawiano w kościele Świętej Marii w dzielnicy Blacherne „sydoine”, na którym widoczny był wizerunek Chrystusa.
         12 kwietnia 1204 roku krzyżowcy zdobywają Konstantynopol. Kronikarz krucjaty, o którym mowa była powyżej Robert de Clari, pisze, że całun zniknął z miasta.
         Co do dalszych jego losów istnieje kilka hipotez co do dalszych dziejów całunu, w których najczęściej jest wymieniana teoria grecka i teoria templariuszy.
         Zwolennicy teorii greckiej uważają, że po zdobyciu miasta całun trafia do Aten, stając się własnością księcia Aten Ottona de La Roche, powołując się na list Teodora I Laskarysa z 1 sierpnia 1205 roku do papieża Innocentego III (1198 – 1216), informujący, że całun został zabrany przez krzyżowców do Aten.
         W roku 1208 miał zostać przekazany w darze arcybiskupowi Besancon, Amadeuszowi de Tremelay. Tam miał przebywać do 1349 roku, kiedy po pożarze katedry w Besancon całun znika, aby w kilka lat później pojawić się w rękach Gotfryda de Charny.
         Inna wersja teorii mówi, ze Otton de La Roche przywozi całun w 1208 roku do swojego zamku La Roche-sur-L’Ognon w Le Doubs niedaleko Besancon. W 1340 roku Gotfryd de Charmy zawiera ponownie małżeństwo z Joanną de Vergy prawnuczką Ottona de La Roche i w ten sposób wchodzi w posiadanie Całunu.

         Teoria Templariuszy autorstwa Jana Wilson, zakłada, ze całun dostaje się w ręce zakonu templariuszy. Płótno do 1291 roku miałoby przebywać w Akce, jednej z ostatnich twierdz krzyżowców w Palestynie. Potem miało trafić na Cypr, a w roku 1306 zostało przewiezione do Paryża, gdzie znajdowała się główna siedziba zakonu Templum.
        13 października 1307 roku zakon rycerski templariuszy zostaje oskarżony przez króla Filipa IV Pięknego o herezję i kult tajemniczego „bożka” w postaci głowy z brodą (w 1945 roku w Templecombe w Anglii odnaleziono na suficie dębowy panel datowany na koniecXIII wieku z namalowanym na nim wizerunkiem brodatej twarzy, która jest bardzo podobna do obrazu z całunu. Również we Francji, w kaplicy Św Marii du Menez-Hom, znajduje się krzyż, na którym zamiast figury ukrzyżowanego Chrystusa znajduje się tzw „mandylion templariuszy” – poprzeczny prostokąt z kamienia, na którym jest płaskorzeźba przedstawiająca samą twarz Jezusa), na wskutek czego jego członkowie zostają aresztowani.
         19 marca 1314 roku zostaje spalony na stosie ostatni mistrz zakonu templariuszy Jakub de Molay. Wraz z nim ginie również preceptor Normandii Gotfryd de Charnay.
          W związku z tym Wilson sądzi, ze jest to przodek Gotfryda de Charny.
          Podczas studiów dokumentów związanych z procesem zakonu templariuszy badaczka tajnych archiwów watykańskich Barbara Frale napotkała wzmiankę o młodym Francuzie nazwiskiem Amant Sabbatier, który wstąpił do zakonu w 1287 roku. Człowiek ten w swoich zeznaniach ujawnił, że w ramach obrzędu inicjacyjnego został zaprowadzony w „tajemne miejsce, do którego dostęp mieli tylko bracia templariusze. Tam pokazano mu „długie lniane płótno, przedstawiające odbicie postaci mężczyzny” i nakazano mu oddawać wizerunkowi cześć, trzykrotnie całując jego stopy”.
        Należy również dodać, że istnieją dokumenty mówiące o sprzedaży lub podarowaniu w roku 1247 lub 1248 królowi Francji, Ludwikowi IX, płótna określanego jako „Sainte Zoile” przez cesarza łacińskiego w Konstantynopolu, Baldwina II – co mogłoby świadczyć, że całun właśnie do tego roku pozostawał w Konstantynopolu.
        Niestety, nie ma pewności co do dalszych losów tego płótna. Jest jedna z hipotez, która twierdzi, że płótnopo zakupie przez Ludwika IX zostało przez niego podarowane jakiemuś wasalowi i w ten sposób trafiło do rodziny Charny.

cdn.