wtorek, 6 sierpnia 2013

Numerologia



MAGIA LICZB -NUMEROLOGIA
Aby dowiedzieć się spod jakiego jesteśmy numeru należy dodać do siebie cyfry z daty urodzenia np.
12.06.1969 1+2+0+6+1+9+6+9 = 34 3+4 = 7 dla tego przykładu jest to liczba 7
1).  Za planetę opiekuńcza masz Słońce. Twoje życie może być pełne sukcesów pod warunkiem nieustannej rzetelnej pracy na własny rachunek. Wygórowana ambicja Jedynki1 podkreśla konieczność działania samodzielnego. Ambicja i dążenie do sukcesów są to jej życiowe słabości Żądna jest pochwał. "Niektórzy urodzeni pod tą cyfrą, wykorzystują nawet przyjaźń dla osobistych korzyści. Potrafią dzięki swej predyspozycji objąć wszędzie przodownictwo. Gdy coś im nie powiedzie po ich myśli, nie bacząc na sprawiedliwość szukają winnych, byle tylko nie przyznać, że sami czegoś nie dopatrzyli.
2) Twoją planetą opiekuńczą jest Księżyc. Osoby spod tej cyfry są towarzyskie, nawiązują chętnie liczne kontakty, cechuje je takt i dyplomacja. Tylko wtedy odnoszą sukcesy, gdy pracują w zespole dobranych ludzi. Odważnie podejmują się trudnych zadań i najczęściej udaje sio im je wykonać. Są pogodne, promieniują wdziękiem i radością. Dzięki optymizmowi mają pomyślne układy z otoczeniem. Potrafią w innych wzbudzać zapał, wyzwalać energię. Niczego nie zdobywają na siłę, ale jakby naturalnie, samo przez się.
3). Twoją planetą opiekuńczą jest Jowisz. „Trójki" są towarzyskie, pogodne, zależy im na pomyślnych układach w otoczeniu. Odnoszą sukcesy jako błyskotliwi mówcy, mają wspaniałą zdolność wnikliwej obserwacji i wyciągania błyskotliwych wniosków. Wszystko przychodzi im bez wysiłku, lekko, bez szczególnych starań. Pracując nie zagłębiają się w problemy, są raczej powierzchowni, a jednak to co robią, robią znakomicie. Rzadko zdarzające się niepowodzenia, zupełnie nie zbijają ich z tropu i nie zmniejszają ich optymizmu. Miłość jest im potrzebna do życia jak tlen. Pod „trójką" urodziło się wielu aktorów i polityków,
4). Twoją planetą opiekuńczą jest Saturn. To on jest sprawcą sukcesów materialnych, ale zarazem bardzo . realistycznego nastawienia do życia, nie zakłóconego mrzonkami i marzeniami. Jeśli „czwórka" osiąga sukces to kryje się za tym zawsze solidna, wytężona praca. Praca zań z reguły wykonywana jest dokładnie, nawet zbyt drobiazgowo. Przyjaciele i znajomi wiedzą, że zawsze mogą na nią liczyć, choć nie należy do osób, które by demonstrowały swoje uczucia l narzucały swoje dobre chęci. „Czwórki” cenią wysoko życie rodzinne i pielęgnują nawyki wyniesione z dzieciństwa, nawet wtedy, gdy zdają sobie sprawę, że nie są one najlepsze.
5). Twoja planetą opiekuńczą jest Merkury, który obdarza „piątki” szybkością działania, błyskotliwością i czyni z nich wulkany energii, s Życie jest dla nich nieustającą przygodą. Zdają sobie jasno sprawę, że c stawia ono konkretne wymagania l nie uciekają więc od trudnych zadań, przeciwnie. Nie znoszą jednostajności, lubią ciągłe zmiany. Pojęcie „tabu” jest im całkowicie obce. Ci ludzie są inteligentni, postępowi, obrotni, uczuciowi. Gdy mają do rozwiązania jakiś problem, robią to w sposób całkowicie nie konwencjonalny. Rutyna jest dla nich zabójcza. Nie s nadają się zupełnie na urzędników. Niechętnie podejmują się spraw, i wymagających osobistej odpowiedzialności. Wszystko w ich życiu jest s jakby w ciągłym ruchu.
6). Twoją opiekuńczą planetą jest Wenus. Ona to właściwie prowadzi do ideałów, wielkich i wzniosłych celów, zapewnia harmonijne układy życiowe. Większość „szóstek" w zakresie zawodu pełni odpowiedzialne funkcje. Piękno i harmonia to kluczowe sprawy w ich działaniu, stąd miłość do muzyki i innych sztuk pięknych. „Szóstki" nie znoszą nieporozumień, nawet, jeśli one nie dotyczą ich bezpośrednio. Każde słowo krytyki, które mają zamiar skierować pod czyimś adresem, osładzają lukrem pochwał, podają w opłatku miłych słów. Są urodzonymi doradcami, wiele osób chętnie powierza im swoje sprawy. „Szóstki" nie powinny jednak bezkrytycznie darzyć innych swoim zaufaniem, na dobre im zawsze wyjdzie odrobina ostrożności.
7). Twoją planetą opiekuńcza jest Uran, który pomaga logicznie myśleć. Sprzyja on zwykle filozofowaniu, co u wielu „siódemek" prowadzi do samotności a nawet izolacji. Jeśli wśród doświadczeń życiowych znajdą się sprawy nieprzyjemne, przykre, „siódemki" stają się nerwowe i nieufne, nie nawiązują łatwo przyjaźni ani bliższych związków uczuciowych, nie dają się związać okowami małżeńskimi. Do dziedzin, które wróżą im sukces, należą: naukowa praca badawcza, technika, zawody wymagające staranności i dokładności. Spod siódemki wywodzi się wielu ekscentryków i filozofów,
8). Twoją planetą opiekuńczą jest Mars. Dzięki niemu „ósemki" mają pieniądze i osiągnięcia w życiu zawodowym. Mogą się wybić i dorobić pod warunkiem dobrego przygotowania do zawodu i oddania swoich finansów pod rozsądną kontrolę, przy tym wszystkim wcale nie są groszorobami i egoistami. Wykazują wiele zrozumienia dla ludzkiej natury wraz z wszystkimi jej wadami i słabostkami. Są zawsze gotowi do pomocy, chętnie angażują się w sprawy innych osób, wyciągając je z kłopotów i powikłań. Wśród „ósemek” można spotkać wielu ludzi interesu, doskonale radzących sobie w sprawach prawie niemożliwych, doskonałych adwokatów i ...malarzy.`

9)Twoją planetą opiekuńczą Jest Neptun. Zmienność nastrojów to podstawowa cecha „dziewiątek”. Prowadzą rażąco nieuregulowany tryb życia. Z biegiem lat stają się ekscentrykami, co w wielu przypadkach jest przyczyną pewnej izolacji od otoczenia. Mimo to trzeba przyznać, że wobec wielu słabostek swoich przyjaciół okazują się wspaniałomyślni, natychmiast, jak czuły instrument reagują na nastroje i atmosferę otoczenia. Właśnie z powodu tej nadwrażliwości, mają szansę na osiągnięcie sukcesu w sprawach zawodowych tylko wówczas, gdy będą pracować samodzielnie, nawet w odosobnieniu, aby nie być narażonym na stałe cykanie się z humorami, dyskusjami i problemami innych ludzi. 

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Karma XII

8. Pochodzenie nauki o karmie
Trudni jest orzec z jakich czasów pochodzi nauka o karmie. Lecz ustalono, iż nie jest ona tworem buddyzmu. Już przez najazdem Ariów na Indie waleczni mieszkańcy półwyspu indyjskiego - Drawidowie - mieli w swej religii pojęcie karmy, jogi i wyzwolenia. Za tą teorią wypowiadają się Zimmer i Basham.
Spośród kierunków religijnych dzisiejszych Indii najbliższy tym pierwotnym wierzeniom jest dżainizm. We wcześniejszych sutrach buddyjskich znajdujemy wiele wzmianek, zaświadczających istnienie związków między zwolennikami buddyzmu i dżainizmu.
Nauki dżainizmu i wczesnego buddyzmu w niektórych punktach pokrywają się, jednakże chodzi nam tutaj o wykazanie najważniejszych różnic.
W ujęciu buddyjskim zła lub dobra karma może powstać dopiero w razie zainteresowana motywacji psychologicznej lub zamiaru. A zatem, brak zamiaru popełnienia dobrego lub złego czynu uniemożliwia powstanie jakiejkolwiek karmy - czy to dobrej, czy złej. Karmiczny krąg przyczyny i skutku nie jest - wedle buddyzmu - procesem automatycznym.
Wedle "Nighata" Dżiny, całkowite zlikwidowanie cierpienia możliwe jest dopiero po całkowitym zlikwidowaniu karmy, przy czym powstanie karmy uważa się za zjawisko automatyczne, naturalny wynik "pewnej przyczyny powodującej odpowiedni skutek". Popełniając określony czyn, powoduje się odpowiedni skutek; nie jest istotne czy motywacja skłaniająca do popełnienia danego czynu była pozytywna, negatywna, czy też neutralna. W każdym przypadku przyjmuje się na siebie skutki spełnianego czynu. Jeżeli, na przykład, zabijemy kogoś przez nieuwagę, niechcący, musimy ponieść wszelkie i rozliczne konsekwencje tego czynu. Natomiast buddyzm naucza, iż niezamierzone spowodowanie śmierci nie powoduje takich samych rezultatów karmicznych, jak zabójstwo dokonane celowo, a więc z takich właśnie zamiarem.
Stuprocentowy mechanizm karmiczny w dżainizmie musi oczywiście prowadzić do następującego wniosku: "Wszystkie ludzkie doświadczenia, przepełnione cierpieniem lub pełne radości, wytwarzają przyszłe owoce karmiczne. Życie w ascezie może wyrównać dług karmiczny i złagodzić przyszłe skutki (przyszłą karmę); żyjąc w ascezie nie wytwarza się żadnej dalszej karmy, nie zaistnieje zatem żaden skutek karmiczny. Tak więc, dzięki ascezie można karmę rozpuścić, a niedziałanie może wstrzymać rozwój karmicznych komplikacji i pogmatwań. W ten sposób można znieść warunkujące każdą karmę i uwarunkowane przez nią cierpienie."
Dżaistyczny pogląd, zgodnie z którym nieumyślnie spowodowanie śmierci również przynosi karmę wynikającą z zabijania, został odparty w "Kathavatthu". Buddyjskie ujęcie karmy całkowicie różni się od mechanistycznego ujęcia dżainijskiego, jako że akcentuje ono etyczną postawę człowieka i kierującą nim motywację jako czynnik istotnie określający tworzenie karmy. Buddyzm nie poprzestaje na samym tylko zewnętrznym zachowaniu się, co w czasach jego powstania spowodowało prawdziwą rewolucję w zakresie pojmowania karmy. Wedle buddyjskich poglądów na karmę, zachowanie zewnętrzne nie wystarcza już jako kryterium rozróżniania dobra i zła lub pożyteczności i szkodliwości; przeciwnie - nakłania on człowieka, by wejrzał w swe wnętrze.
"Buddhaghosa" następująco rozróżnia ujęcia karmy w buddyzmie i dżainizmie:

"Zwolennicy Buddy podobni są lwom, które bronią się  dzielnie kiedy myśliwy do nich strzela; tak i buddyści z całych  sił będą próbować położyć kres cierpieniu, są jednak  świadomi, że metoda wiodąca do zaprzestania cierpienia  wymaga wykorzystania przyczyny powodującej cierpienie, i  niczego ponad wykorzenienie przyczyny.
 Dżainiści są podobni psom, które bezmyślnie kąsają  szablę czy kij, którym są bite. Powiadają oni, że metoda  wiodąca do zaprzestania cierpienia polega na stosowaniu  rozmaitych sposobów samoudręki. Jednakże taka postawa świadczy  o myleniu przyczyny ze skutkiem i nie staje się bezpośrednim  środkiem do usunięcia przyczyn tworzących karmę."
Wiedzieliśmy już, że buddyjska nauka o karmie bazuje na zasadzie odpowiedniej reakcji i nie jest bynajmniej stanowiskiem mechanistycznym. Stanowisko takie stwarza podstawy dla działania w oparciu o wolną wolę i etycznego zachowanie się podbudowanego nauką o karmie. Reasumując powyższe wywody dochodzimy do nieodpartego wniosku, że buddyjskie podejście prezentuje nadzwyczaj skomplikowaną, trudną do ujęcia, rozległą i bogatą w konsekwencje naukę religijną.
A zatem, należałoby zapamiętać, iż:
1. Z kosmologicznego punktu widzenia - karma reprezentuje nieporównywalnie wielką siłę, tworzącą, podtrzymującą i niszczącą zarówno jednostkę, jak i całe Uniwersum.
2. Z moralnego-filozoficznego punktu widzenia - karma stanowi nie omylne, naturalne prawo moralne, powodujące działanie moralne zgodnie z określoną karmą.
3. Z formalnego punktu widzenia - dostrzegamy Tao karmicznego przebiegu (realizowania się) zasady odpowiedniej reakcji, czego jednak umysł ludzki nie jest w stanie objąć, albowiem stanowi to wielką tajemnicę Wszechświata.


niedziela, 4 sierpnia 2013

Karma XI

7. Tradycyjne poglądy na karmę
I. Pogląd wyrażony w maksymie brzmiącej:
"Jedna przyczyna wywołuje wiele skutków. "Kiedy, na przykład, ktoś zabije pod wpływem alkoholu lub narkotyku, to wskazuje to na karmiczną przyczynę zdarzenia. Jednakże, wytrzeźwiawszy morderca będzie musiał cierpieć z powodu wyrzutów sumienia, ponieważ nie tylko zabił człowieka. Lecz także uczynił wdową jego żonę, a dzieci - sierotami. Właśnie te wyrzuty sumienia są pierwszym skutkiem owej przyczyny, to jest morderstwa. Po pewnym czasie czyn ten zostanie wykryty, zaś oprawca ujęty, osądzony i osadzony w więzieniu. Jest to drugi skutek, niweczący wszelkie plany mordercy dotyczące jego przyszłości i narażający jego rodzinę na rozmaite cierpienia, czyli na trzeci skutek jego czynu.
Oprócz reakcji łańcuchowej, morderstwo może spowodować, że w którymś następnym życiu morderca sam padnie ofiarą morderstwa lub będzie cierpiał z powodu ciężkiej choroby. Określono to w buddyzmie terminem "vipakapala".
Kiedy współczesny człowiek czyta sutry, w których jest mowa o karmie, może odnieść wrażenie, iż kwestię tę potraktowano w nich przesadnie. Kiedy, na przykład, sutra mówi, że niezliczoną ilość kalp temu żył człowiek, który dla wyrażenia szacunku przechodzącemu Buddzie rzucił przedeń kilka ziaren ryżu i po kilku kalpach ascetycznego życia zebrał owoce tego czynu (został królem, a jego bogactwa były niewyobrażalnie wielkie), kiedy zatem czyta się taką opowieść, to wydaje się nam ona mało prawdopodobna. W innej szutrze wspomniano, że nagromadzona w wyniku złych czynów karma może być niezmiernie wielka.
Znajdujemy też historię pewnego bramina, który za namową swojej matki przeklął pewnego mnicha tysiącem zwierzęcych imion. Z powodu powstałej przez to złej karmy odrodził się z ciałem ryby i maił jeszcze do tego głowy wszystkich zwierząt z owego tysiąca. Natomiast jego matka, która była promotorem owego czynu, musiała niezliczoną ilość razy odradzać się w piekłach.
W buddyjskich sutrach mamy całe mnóstwo takich legend. Współczesnych człowiek może sądzić, że celem tego rodzaju przesady jest jedynie nakłonienie ludzi do czynienia dobra i że dlatego przerysowano również następstwa złych czynów. W Tybecie istnieje legenda, która opowiada historię pewnej starej kobiety, obecnej podczas wygłaszania nauk o karmie przez wysokiego lamę. Kiedy dostojny lama skończył, kobieta podeszła do niego i rzekła: "Co się tyczy nauki o karmie, to jeżeli dobre czyny powodują dobrą karmę, to nie tylko ty, dostojny lamo, będziesz Buddą, lecz nawet ja - zupełnie prosta, stara kobieta. Zaś jeżeli złe czyny powodują złą karmę, to nie tylko ja, prosta kobieta, będę musiała odrodzić się w piekle, lecz i tobie, dostojnemu lamie, również może to się przytrafić".
Jest to historia godna najwyższej uwagi, która przez swój głęboko ludzki charakter budzi w sercach Tybetańczyków głęboką sympatię. Wywołuje ona także niezmierzone współczucie. Zatem, wychodząc od nauki o karmie można zgodzić się z tezą, że często skutki większe są niźli przyczyny, co mogliśmy dostrzec na przykładzie morderstwa.
Celem sutr akcentujących fakt, że nikła przyczyna może powodować wielki skutek, było - przede wszystkim - nakłanianie ludzi do czynienia dobra i odstąpienia od aktów szkodliwych. To rzeczywiście można uważać za chwyt dydaktyczny. Niemniej jednak, takie ujęcie ma swoje podstawy filozoficzne, o czym jeszcze będzie mowa. Z religijnego punktu widzenia, wypowiedź taka - pominąwszy wpływ jaki wywiera tak pragmatyczna postawa na zachowanie - ma nadto znaczenie głęboko symboliczne.
Kiedy w sutrach jest mowa o karmie, często znajdujemy opisy rozmów między człowiekiem i zwierzęciem, w których zwierzęta władają ludzką mową. Takie historie nie mogą uchodzić w naszych oczach za prawdziwe, ale mają znaczenie symboliczne i dydaktyczne. Imię "Zabiyujing" (Sutra Ugody) świadczy, iż sutry mają charakter głęboko symboliczny. Lecz nawet jeżeli tak jest, to są w nich przecież miejsca gdzie z naciskiem powiada się, iż nikła przyczyna może powodować wielki skutek; i również z filozoficznego punktu widzenia jest to niezaprzeczalną prawdą. Nauka o karmie jest nauką o odpowiedniej reakcji. Spośród zjawisk karmicznych znacznie częściej można zaobserwować skutek, niźli przyczynę. Dla wyjaśnienia tej nauki buddyści często posługują się przykładami zjawisk naturalnych. Na przykład, jak może jedno pszeniczne ziarno zmienić się w tysiąc takich ziaren.
Przypomniałem sobie, że w jednym z magazynów ilustrowanych czytałem, iż centrum Nowego Jorku - Manhattan, gdzie cena działki jest dzisiaj niezmiernie wysoka, przed dwustu laty odkupiono od Indian za dwa dolary. Dzisiejsza i ówczesna wartość nie pozostają w żadnym stosunku, niektórzy jednak utrzymują, że gdyby przez dwustu laty złożyć te dwa dolary w banku, to odsetki dałyby dzisiaj astronomiczną sumę. Rzeczywiście, w tym wypadku skutek byłby większy od przyczyny, co można łatwo zaobserwować w Naturze. Doskonałym tego przykładem jest podział komórki - podstawa wzrastania wszystkich istot. Komórka jajowa ulega zapłodnieniu przez komórkę nasienną następnie całkowite zlanie się obu, i potem - połączenie już w jedną komórkę - dzielą się na dwie, następnie na cztery, osiem ....itd., aż wreszcie powstaje mały człowiek, który składa się z niezliczonej ilości komórek. Kiedy zatem przyczyna mianowicie jedna komórka, wywołuje skutek, czyli powstanie niezliczonej ilości komórek, wtedy można fakt powodowania przez jedną przyczyną licznych rezultatów uznać nawet nieco śmieszne prawo.
Przeto kiedy czytam sutry, muszę być świadom realizowanego przez nie religijnego i dydaktycznego celu, jak również rozumieć symbolicznie zawoalowane treści filozoficzne, które ze względu na ich pierwszoplanową zawiłość można odrzucić jako całkowicie fantastyczne.
II.Pomimo faktu, że przyczyna karmiczna może wywoływać wiele, skutków, nie może przecież wywoływać nieskończonej ich ilości.
Pojedyncza zapłodniona komórka może na drodze podziału doprowadzić do powstania nowej istoty, składającej się już z miliardów komórek. Lecz skoro z tej jednej komórki powstanie już nowa istota, wówczas kończy się jej zdolność do skutkowania. Dzieci "powodującego" je człowieka biorą swój początek w innym łańcuchu przyczynowo-skutkowym. Dlatego też pomiędzy tą pierwszą pojedynczą komórką, a powstającym z niej później dzieckiem istnieją tylko pośrednie (nie zaś bezpośrednie) związki. Wynika z tego, że jedna przyczyna może powodować wiele różnych skutków, lecz ilość tych skutków nie będzie nieograniczona. Innymi słowy: ograniczona przyczyna może mieć jedynie ograniczony skutek, nie zaś nieograniczony; w przeciwnym razie byłoby to sprzeczne z zasadą odpowiedniej reakcji.
Religijne znaczenie tego faktu leży w tym, że również szkodliwe czyny człowieka, wszystko jedno jakiego formatu, nie mogą powodować nie kończącego się cierpienia. Również najbardziej długotrwałe i najstraszliwsze piekła mają swój koniec.
To samo tyczy się czynów pożytecznych; nie mogę one powodować wiecznego pobytu w niebie. Przy tym, rozmaite nieba trzech światów (loka) również nie zapewniają wiecznego w nich pobytu. Poza tym są jeszcze czyste krainy Buddów w ich aspekcie Sambhogakaja i wreszcie mamy "Czangdzi guangtu"- wszystkie czyste krainy Buddów w aspekcie Nirmanakaja. Ponieważ w pierwszym przypadku [to jest w przypadku czystych krain Buddów aspektu Samobhogakaja - przyp. tłum.] ich przyczyna jest nieograniczona, zatem i skutek jest nieograniczony; w drugim przypadku - przyczyna jest ograniczona, a zatem i skutek takoż.
Co do tego czy chrześcijańskie niebo lub królestwo są miejscem, czy też obszarem, to istnieją rozbieżne opinie. Jeżeli jest miejscem, to królestwo niebieskie z nieograniczonym życiem - być może - mogłoby jeszcze być uzasadnione. Jeżeli mianowicie przyjmuje się, że bóg jest nieograniczony, a ograniczony człowiek jest przeniesiony przez nieograniczoną łaskę, można też przyjąć, iż ograniczone wstępuje w zakres nieograniczonego, wiecznego królestwa niebieskiego.
Ponieważ jednak w buddyzmie zasadę odpowiedniej reakcji ujęto bardzo ściśle, przyjmuje się tylko, że jedynie nieograniczona przyczyna może spowodować nieograniczony skutek. Wynika z tego, że przenosząca pożytki karma nie jest wolna od lgnięcia do ego, ani od dualizmu; wolna od obu tych czech jest jednie tak zwana aśravakarma. Tylko dobrą karmę, która wykracza ponad wszelki dualizm i przywiązanie do "Ja", można uważać za nieograniczoną, czyli niosącą wiecznie trwałe uwolnienie od wszelkich cierpień. U swych podstaw buddyzm akcentuje "swoistą siłę". Takie ujęcie pozostaje w pewnym związku z zasadą odpowiedniej reakcji.