Jako aspirant duchowej ścieżki
powinieneś sobie postawić pytanie: jaka jest różnica między Tobą, a Bogiem?
Stawiaj je tak długo, dopóki nie
dojdziesz do wniosku, że takiej różnicy nie ma. Jeśli dojdziesz do tego, że nie
ma różnicy, to jeszcze powinieneś zadać pytanie: czy widzisz Boga takim,
jakim widzisz siebie, czy też widzisz siebie takim, jakim widzi ci Bóg?Widok
zawsze zależy od punktu widzenia.
I, wbrew twierdzeniom naukowej
filozofii, coś takiego, jak obiektywna prawda, nie jest poznawalne za pomocą
„obiektywnych", naukowych metod badawczych. Obiektywną prawdę można poznać
dopiero wówczas, gdy usunie się z umysłu wszystkie subiektywne przesłony, na
które składają się oczekiwania (a więc zachcianki - pragnienia i niechęci -
awersje) oraz nieświadomość (duchowe zaślepienie - duchowa niewiedza).
Obiektywna prawda nie jest więc
wynikiem uzgodnień między uczonymi badaczami. Obiektywna prawda jest boską
prawdą, jest doskonałością samą w sobie. I każdy może jej doświadczać, jeśli
tylko dokona wysiłku, by kierować się przytomnością i świadomością. Samo bycie
świadomym nie wymaga wysiłku.
Bycie świadomym dokonuje się dzięki
medytacji i kontemplacji. Wysiłku jednak wymaga przyzwyczajenie umysłu do tego,
by przestał lgnąć do postrzegania powierzchownego, a skoncentrował się na tym,
co dotychczas było poza zasięgiem jego zainteresowań. A przecież to zwyczajnie,
że umysł lgnie do tego, do czego się przyzwyczaił i unika tego, co dla niego
nowe.
Takich uników umysł może dokonywać w
zawoalowanej formie, np. uciekać w piękne wizje podczas medytacji, kiedy był
przyzwyczajony do marzycielstwa lub też w przerażające objawienia, jeśli był
przyzwyczajony do negatywizmu myślenia czy do niesamowitości. Znudzony spokojem
umysł może czynić podobne sztuczki, zwodząc nieświadomego aspiranta.
Praktykujący powinien być bardzo uważny, by
nie dać się zwieść sztuczką znudzonego umysłu, który próbuje sobie znaleźć
rozrywkę, by nie zajmować się duchowością. Musi zdawać sobie sprawę, że
objawienia, łącznie z proroctwami, nie odzwierciedlają boskiej rzeczywistości.
W zrozumieniu tego, a później w
uświadomieniu, pomoże mu znajomość budowy świata niewidzialnego i panującej w
nim hierarchii władzy. Boska rzeczywistość jest na tyle abstrakcyjna, że nie ma
w niej ani myśli, ani obrazów. Są wyłącznie uduchowione idee, które wywołują
duchowe, rzadziej twórcze natchnienie. Myśli i obrazy bywają próbami
tłumaczenia owych idei na język symboli zrozumiałych dla umysłu.
Wypaczenie prawdy wynika raz z owego
tłumaczenia, a dwa z niezdolności ograniczonego umysłu do zaakceptowania wizji
rzeczywistości taką, jaka ona jest.
Owo przyzwyczajenie umysłu do
czystego, nie zabarwionego emocjami, myślami i symbolami postrzegania
rzeczywistości dokonuje się dzięki głębokim medytacją i kontemplacjom, którym
nie towarzyszą ani myśli, ani obrazy. Umysł głęboko medytacyjnego jest od nich
wolny, podobnie jak wolną jest i rzeczywistość.
I to dlatego mówi się w buddyzmie zen: Jeśli
spotkasz Buddę czy Chrystusa, to Go zabij. Nie jest to wezwaniem do rozlewu
krwi, ale tylko do usunięcia zbędnych obrazów z umysłu medytacyjnego. To z tego
właśnie powodu z podejrzliwością należy przyjmować objawienia w rodzaju
proroctw, spotkań z aniołami, duchami przodków czy świętych, oraz inicjacje
dokonywane przez bóstwa i wszelkie inne wizje pojawiające się podczas
medytacji.
Oczywiście nie jest możliwym, by
umysł natychmiast zaakceptował medytację bez zalążka (bez tematu), nie jest to
również wskazane. Często mamy zbyt wysokie oczekiwania wobec siebie lub Boga,
naprawdę - skrajnie wysokie. I każdy z nas ma szczególny obraz samego siebie, w
jaki sposób chciałby być doskonały.
A prawda o nas jest zupełnie inna:
każdy z nas jest już teraz doskonały lub najczęściej sobie tego nie uświadamia
i nie potrafi nawet dostrzegać doskonałości w sobie. Stąd próbuje stać się
doskonałym.