piątek, 18 lipca 2014

Uzdrawianie umysłowe

Archeolodzy i paleontolodzy rekonstruują prehistorię z pomocą podświadomości


Przedstawiciele tych nauk są skazani na to, że ich podświadomość zapamiętuje wszystkie dawne wydarzenia. Wobec zazwyczaj bardzo skąpych wskazówek w postaci resztek starych siedzib ludzkich czy prehistorycznych znalezisk tylko dzięki wyobraźni i sile podświadomości potrafią rekonstruować przeszłość - ba, nawet prehistorie.
Coś, co umarło, odżywa i przemawia do nas.
Badaniom tych naukowców nad dawnymi świątyniami i przedmiotami artystycznymi, pradawnymi narzędziami i przedmiotami codziennego użytku, a także ich intuicji zawdzięczamy wiedzę o szczeblach rozwoju człowieka w jego niejasnej prehistorii, kiedy to nasi przodkowie porozumiewali się jeszcze nieartykułowanymi dźwiękami i znakami.

Silna koncentracja naukowca i kierowanie przez niego wyobraźnia budzi drzemiące w nim moce podświadomości, które stawiają mu przed oczyma starożytne świątynie otoczone parkami, fontannami i stawami.
Paleontolog z kolei potrafi w skamieniałych szczątkach prehistorycznych stworzeń dopatrywać się mięśni, kości i ścięgien tak długo, aż ukaże mu się wierny wizerunek zwierzęcia.
Dzięki temu przeszłość staje się żywą teraźniejszością, i widzimy, jak umysł ludzki pokonuje przestrzeń i czas.
Kiedy nauczysz się podobnie władać i kierować wyobraźnią, stworzy ci ona szanse, byś mógł znaleźć się w gronie najbardziej uczonych i światłych umysłów wszystkich epok.

Masz kilka wolnych minut?
Kliknij któryś z poniższych linków - jestem pewien, że znajdziesz tam coś dla siebie:

środa, 16 lipca 2014

Uzdrawianie umysłowe

Uzdrawianie umysłowe

A oto w jaki sposób sławny fizyk uciekł z sowieckiego łagru

Wybitny badacz w dziedzinie elektroniki, członek Rocket Society (stowarzyszenie  czołowych specjalistów od rakiet), dr Lothar von Blenk-Schmidt, streścił w poniższych słowach, jak zdołał uciec przed niechybną śmiercią w sowieckiej kopalni węgla:
„Jako jeniec wojenny trafiłem do sowieckiego łagru, gdzie pracowałem w kopalni węgla. Moi koledzy umierali jeden po drugim. Pilnowali nas bezwzględni strażnicy, butni oficerowie i komisarze, myślący tylko o wykonaniu planu wydobycia. Po krótkim badaniu lekarskim każdemu jeńcowi wyznaczano dzienną normę wydobycia węgla. Moja wynosiła trzysta funtów. Jeśli jeniec nie wykonał normy, za karę zmniejszano mu i tak żałosną rację żywności, i wkrótce nieszczęśnik lądował na cmentarzu.

Wszystkie moje myśli obracały się wokół jednego: jak uciec? Wiedziałem, że moja podświadomość znajdzie jakieś wyjście. Moja cała rodzina i dom padły ofiarą wojny.
Wszyscy przyjaciele i dawni koledzy polegli albo byli internowani.
W szczególnie ciężkiej chwili natchnęła mnie myśl: «chce znaleźć się w Los Angeles, a zaprowadzi mnie tam podświadomość». Widziałem kiedyś zdjęcia tego miasta i bardzo dokładnie pamiętałem poszczególne ulice i budynki.
Dzień i noc wyobrażałem sobie, że razem z pewną młodziutką Amerykanką, którą przed wojną poznałem W Berlinie (to moja obecna żona), idę bulwarem Wilshire. W duchu robiłem tam zakupy, jeździłem autobusem i jadałem w pierwszorzędnych restauracjach. Co noc zaprzątałem wyobraźnię wizją, że siedzę za kierownicą luksusowego samochodu i jeżdżę po reprezentacyjnych ulicach Los Angeles. Obrazy te odmalowywałem przed sobą ze wszystkimi szczegółami i z największym realizmem. W końcu ów wymarzony świat stał się dla mnie równie rzeczywisty, jak zasieki otaczające łagier.
Co rano naczelnik ustawiał jeńców w jednym szeregu i odliczał. Miał zwyczaj liczyć głośno «jeden, dwa, trzy» itd., a każdy po wywołaniu miał dołączyć do grupy policzonych.
Któregoś dnia na porannym apelu naczelnika na chwilę odwołano - akurat po tym, jak wymienił mnie z numerem 17. Po powrocie przez pomyłkę wywołał następnego też z numerem 17. To było dla mnie sygnałem ucieczki. Wiedziałem, że wieczorem, po powrocie do łagru, moja brygada wyda im się kompletna, dzięki czemu przez dłuższy czas nikt nie zauważy mojej ucieczki.
Udało mi się «prysnąć». Szedłem 24 godziny bez przerwy i dopiero potem odpocząłem w zrujnowanym i wyludnionym mieście. Później żywiłem się rybami i dziczyzną, a nocami jechałem na gapę pociągami towarowymi do Polski. Wreszcie dotarłem do Polski, a stamtąd przyjaciele pomogli mi przedostać się do Szwajcarii.
Pewnego wieczoru w hotelu Palast w Lucernie wdałem się w rozmowę z pewnym amerykańskim małżeństwem, które zaprosiło mnie do Santa Monica w Kalifornii. Przyjąłem zaproszenie. Po moim przyjeździe do Los Angeles zabrał mnie dalej szofer moich przyjaciół; wiózł mnie po bulwarze Wilshire i innych reprezentacyjnych ulicach, które tak plastycznie wyobrażałem sobie przez długie miesiące niewoli w sowieckiej kopalni. Rozpoznawałem budynki, które w duchu widywałem setki razy, i miałem wrażenie, że kiedyś rzeczywiście byłem już w Los Angeles. Dopiąłem celu.”
Swoja relacje dr Blenk-Schmidt kończy zapewnieniem, że nie przestanie go zdumiewać niezwykła siła podświadomości oraz jej sposoby, które wymykają się naszej wiedzy i naszemu pojęciu.

Masz kilka wolnych minut?
Kliknij któryś z poniższych linków - jestem pewien, że znajdziesz tam coś dla siebie:

wtorek, 15 lipca 2014

Uzdrawianie umysłowe

No to jeszcze o tym jak wielki lekarz znalazł środek przeciwko cukrzycy


Parę lat temu ktoś przysłał mi wycinek z gazety, gdzie opisano odkrycie insuliny.
Poniżej streszczam najważniejsze fakty tak, jak je zapamiętałem:
Czterdzieści lat temu, może trochę wcześniej, znakomity kanadyjski chirurg dr Frederick Banting poświęcił się dokładnemu studiowaniu katastrofalnych skutków cukrzycy.
Medycyna nie znała jeszcze wówczas sposobu na powstrzymanie tej choroby. Każdą wolną minutę dr Banting poświęcał eksperymentom i lekturze międzynarodowej literatury fachowej.

Pewnego wieczoru oczy kleiły mu się ze zmęczenia i poszedł spać. We śnie coś go natchnęło, by wyprodukować wyciąg z psich trzustek. Z tej substancji uzyskano insulinę, która odtąd pomogła milionom ludzi.
Ciekawe, że zanim podświadomość ukazała Bantingowi właściwą drogę, musiał długo szukać rozwiązania problemu.
Olśnienie nie nadchodzi bynajmniej zaraz pierwszej nocy. Zanim pojawi się odpowiedź, może upłynąć dłuższy czas. Nie zniechęcaj się tym, zawsze przed zaśnięciem przekazuj podświadomości odpowiednie pytanie, jak gdybyś robił to pierwszy raz.
Opóźnienie można tłumaczyć miedzy innymi tym, że - słusznie albo nie - uważasz dane pytanie za wyjątkowo zagmatwane. Świadomie więc sądzisz, że rozwiązania nie da się znaleźć w krótkim czasie. Twoja podświadomość nie podlega czasowym ani przestrzennym ograniczeniom. Kładź się więc spać z pełnym przekonaniem, że już znalazłeś odpowiedz. Nie opóźniaj niepotrzebnie sprawy, oczekując rozwiązania w nieokreślonej przyszłości. Zdaj się ufnie na własną podświadomość; niech przedstawione tu przykłady przekonają cię, że każde twoje pytanie i problem znajdą bezbłędną odpowiedź i rozwiązanie.

Masz kilka wolnych minut?
Kliknij któryś z poniższych linków - jestem pewien, że znajdziesz tam coś dla siebie: