czwartek, 6 czerwca 2013

Bądź uczciwy z własną Jaźnią VIII


        Trzeba być odważnym, by wybrać uczciwość w obliczu strachu. I właśnie odwaga jest drugim warunkiem wstępnym do pracy nad uzyskaniem psychiczno-duchowej integracji. Mówiąc odwaga nie myślę tylko o odwadze fizycznej, czy heroiźmie, który widzimy w wyjątkowych warunkach lub zagrożeniach. Myślę o odwadze dnia codziennego, która nadaje jego życiu szlachetność, a ludziom moc samookreślania, niezależnie od tego jakimi chcieliby ich widzieć inni; mam na myśli odwagę, która dale człowiekowi zaufanie do siebie, tak że w każdej sytuacji może być uczciwy w stosunku do siebie. W ten sposób może rzyć swoim życiem, zgodnie z własną Karmą. Mówiąc odwaga mam na myśli odwagę w małych sprawach, która mówi „tak" swej jaźni , „tak" swemu życiu, która afirmuje życie.
        Hermetyzm uczy nasz, że „wszystko jest dwoiste, wszystko ma dwa bieguny, wszystko jest parą przeciwieństw". Życie jest równowagą przeciwieństw, spoczywa w środku tej dwoistości. Można powiedzieć, że żyjemy dzięki tej dwoistości; bez niej życie byłoby niemożliwe. Zgodnie z tym życie musi składać się ze strachu i odwagi. Istniejąc wewnątrz tej równowagi życie przeciwstawia się tendencji do zaniknięcia. Odwaga nie pokonuje ani nie likwiduje strachu. Odwaga jest procesem przyjęcia strachu do siebie. Jest antytezą unikania i samopobłażania. Odwaga jest potwierdzeniem. Mówi „tak" wszystkiemu, akceptuje wszystko, nawet możliwość swojego własnego wygaśnięcia. Przyjmując możliwość wygaśnięcia, „nie-istnienia", gdzie się z tą ostateczną, przerażającą możliwością i promieniuje mimo możliwości nie-istnienia. W świecie zanurzonym w dwoistości „istnienie" jest możliwe tylko dzięki „nie-istnieniu" .
        Odwaga jest mocą życia do potwierdzenia siebie... gdy zaprzeczenie życia (rozpacz) z powodu swej negatywności jest wyrażeniem tchórzostwa. „Paul Tillich mówi nam, że odwaga która mówi ‘tak’ jaźni i jest samopotwierdzająca"... jest podstawową naturą każdego istnienia i jako taka jest najwyższym dobrem. Doskonałe samopotwierdzenie nie jest wyizolowanym czynem, którego źródła jest indywidualne istnienie, lecz udziałem we wszechświecie lub boskim aktem samopotwierdzenia, które jest mocą tworzoną w każdym indywidualnym czynie."
        „... Ma serce, kto poznał strach, lecz pokonał go kto spojrzał z dumą w otchłań. Ten, kto spojrzał w otchłań (niebyt), lecz szponami orła schwycił ją, ten jest odważny."
        Rozumieć odwagę, to znaczy rozumieć, że jej brak nie jest jedynym problemem. Innym problemem, który się pojawia, gdy zajmujemy się odwagą, jest ambiwalencja. Jest to źle ulokowana odwaga wywołana rozłamem między tym, co JESTEM odbiera jako dobre i pożądane, co wybiera za swój cel i czego broni, a tym co „inni", nieświadomie stworzeni fragmentacją, uważają za dobre i pożądane, co obierają za swoje cele i czego bronią. Sukces i poczucie szczęścia, które wspierają swobodne promieniowanie energii nie zatriumfują; nie będą wybrzmiewać z głębi danej osoby, jeśli jej cele na poziomie nieświadomości są przeciwstawne. Niekochani „inni" na poziomie nieświadomym zawsze dążą do celów, które są związane ze „szczególnymi odczuciami", dającymi takiej osobie poczucie bezpieczeństwa i pewności, poczucie bliskości osoby, którą kochały w dzieciństwie. Jeśli ktoś ma cele, które przeciwstawiają się tym uczuciom, będzie miał wtedy problemy z ich osiągnięciem. Lojalność związana z dawnymi uczuciami będzie ich bronić z wielką odwagą.
        Nie jest istotne, czy stare uczucia są pozytywne czy negatywne. By je odczuć, człowiek musi odrzucić kogoś, kogo kochał jako dziecko, kto pozostawił piętno na jego własnym oplu energetycznym. To właśnie te piętna są „szczególnymi odczuciami". Odczucia te w wieku dorosłym dają człowiekowi nieświadome poczucie, że ciągle jest związany z ukochaną osobą. Odwaga samopotwierdzenia oznacza uwolnienie tych uczuć i przetworzenie energii, która podtrzymuje tych „nieświadomych innych". Łatwo stwierdzić, że bronią się oni przez tym desperacko, przeciwstawiając się uzyskaniu wolności, miłości i sukcesu. Uwolnienie wymaga więc odrzucenia wszelkich związków opartych na dawnych odczuciach. Rezygnacja z dawnych związków, a zwłaszcza uczuć, wymaga wielkiej odwagi. Nie ma przecież żadnej gwarancji, że jakikolwiek związek z ukochaną osobą będzie możliwy, gdy te uczucia zostaną uwolnione. Lęk przed utratą przechowywanych uczuć i związków, które symbolizują „inni" jest tym, co czyni tak trudnym zdobycie się na odwagę potwierdzenia siebie, a jednocześnie jest to niesłychanie ważne. Zamiast okazywać swą odwagę przez bronienie związków, które przeciwstawiając cię osiągnięciu celów związanych z sukcesem i miłością zagrażają życiu, człowiek musi znaleźć odwagę do czynienia tylko tego, co wzmacnia życie.
        Froud mówił, że zdrowy jest ten, kto może pracować i kochać. Wszystkiemu, co w życiu staje nam na drodze, dowolnemu uczuciu, trzeba uczciwie przyjrzeć się i zaakceptować. A następnie trzeba mieć odwagę, by to odrzucić i powiedzieć mu do widzenia.
        Trzeba bardzo troszczyć się o siebie, by zaakceptować, a następnie odrzucić dawne, samoniszczące uczucia, których tak dzielnie broniło się przez wiele lat. Odwagę wiąże się intuicyjnie z troską o samego siebie. Prawdziwa troska polega na poświęceniu czegoś, co się ceniło, na rzecz czegoś większego, co oznacza osobistą wolność i bezwarunkową radość. Człowiek musi być gotowy do rezygnacji ze wszystkich pereł dla tej największej - samego siebie.
        Akt poświęcenia wymaga wielkiej odwagi, gdyż jest w pewnym sensie śmiercią. Thomas Merton, wielki teolog, powiedział: „w celu zrealizowania siebie człowiek musi zaryzykować pomniejszenie, a nawet zupełną utratę całej swej rzeczywistości na rzecz innej, bo gdy ktoś żyje jego życiem, on musi je wtedy utracić."

środa, 5 czerwca 2013

Bądx uczciwy z własną jaźnią VII


        Choć każdy człowiek stara się osłaniać innych, zachować dobre stosunki z ludźmi, tworząc sprawiedliwe i szczęśliwe społeczeństwo, to jednak metody, którymi usiłuje osiągnąć te cele po prostu nie działają, gdy żyje nieuczciwie. Co ważniejsze, stosowane metody sankcjonują niesprawiedliwość, izolację i ból, co widzimy wszędzie wokół siebie. Mimo wszystkich naszych wysiłków nie jesteśmy bliżsi osobistej i społecznej harmonii, niż nasi przodkowie w przeszłości. I w tych wysiłkach, by nie popaść w stan beznadziejności i rozpaczy, większość ludzi pokłada nadzieję w przyszłości, kiedy ktoś wreszcie opatrzy ich krwawiące rany. Lecz nadzieja na przyszłość jest częścią gry i również wynika z lęku.
        
„L’esperance et la crainte sont inseparables, et il n’y a point de crainte sans esperance, ni d’esperance sans crainte." (Nadzieja i strach są nierozłączne; nie można się bać bez nadziei i mieć nadzieje bez lęku.)
        Nikogo kto badał ludzką naturę, nie dziwi fakt, że człowiek ograniczający swe nieświadome życie i naturalne przejawianie JESTEM musi ponieść ciężkie konsekwencje.
        Unikanie wewnętrznego życia z powodu lęku, a także jego dziecko - nieuczciwość, są źródłem problemów jednostki i zakłóceń jej relacji ze społeczeństwem. Człowiek poszukuje na zewnątrz, w otaczającym go świecie, tego wszystkiego, co jest zablokowane i ograniczone wewnątrz jego, co nie może się swobodnie przejawiać i być doświadczone wewnątrz. Jeśli tego nie znajdzie na zewnątrz, będzie tworzyć sobie zastępcze, ułomne pragnienia i cele.
Pobłażanie sobie
        Człowiek, zastępując ułomnymi pragnieniami i celami bezwarunkową radość oferowaną przez JESTEM, wpada w bezdenną głębię samopobłażania. Częściowo można za to winić instytucje społeczeństwa. Zamiast tworzyć ludzi opanowanych, doświadczających bezwarunkowej radości, społeczeństwo produkuje ludzi nieuczciwych i wystraszonych, którzy zawsze poszukują pociechy u lub czegoś poza sobą. Z tego powodu ludzie są zdezorientowani. Zasypuje ich grad konfliktów i ambiwalentnych uczuć. Większość ludzi straciła poczucie kierunku, nie wiedząc dokąd idą. Utracili drogę. Słuchają tylu głosów, że intuicyjny głos JESTEM stał się dla nich niema całkowicie niezrozumiały. Rzeczywiste cele zostały zastąpione nierzeczywistymi, potrzeby prawdziwe urojonymi, a realne pragnienia nierealnymi. I tak każda jednostka i rodzaj ludzki w całości w sposób szalony pędzą w przyszłość, poszukując pokoju i zaspokojenia, których nie mogą znaleźć, bo szukają ich na zewnątrz siebie.
        Samopobłażanie jest alternatywą wybraną przez tych, którzy utracili dostęp JESTEM. Przyjmuje ono formy różnego typu zachowań nałogowych, od przejadania do nadmiernego zamartwiania się, poczucia ważności, arogancji i depresji, alkoholizmu, a nawet narkomani i samobójstw. Pobłażasz sobie gdy nie jesteś sobą. Do samopobłażania prowadzi ból wywołany poczuciem bycia fragmentarycznym, nie zintegrowanym. Praca dla uzyskania psychicznoduchowej integracji wywodzi się z uczciwości. Wybierając uczciwość człowiek może pamiętać siebie (swe nieświadome jaźnie), przypomnieć je sobie i zintegrować z świadomą jaźnią. Od tego miejsca praca energetyczna staje się łatwa. Staje się nieświadomą, harmonijną pracą ducha, duszy i ciała. Tao mówi: "... każdego dnia czyni się mniej w poszukiwaniu drogi (jaźni). Czyni się mniej i mniej, aż w końcu nie robi się nic. A gdy nie robi się nic, to i niczego nie ma do zrobienia..."
        Poniższa historia ilustruje potrzebę bycia uczciwym w pracy nad psychiczno-duchową integracją.
        Głośny sufi w Centralnej Azji egzaminował młodych ludzi, którzy chcieli zostać jego uczniami. Zapytał ich: - Czy jest wśród was ktoś, kto woli rozrywkę od nauki, kto chce spierać się a nie studiować, kto jest niecierpliwy, kto woli raczej brać niż dawać? Jeśli tak, to niech podniesie rękę. - Nikt się nie poruszył.
        Bardzo dobrze, - powiedział nauczyciel - teraz pójdziemy zobaczyć innych uczniów, którzy są ze mną od trzech lat. Poprowadził kandydatów do sali medytacji, gdzie siedzieli jacyś ludzie w rzędzie. Zwrócił się do nich mówiąc:- Ci, którzy wolą zabawę od nauki, którzy wolą spierać się niż uczyć, którzy są niecierpliwi, i wolą raczej brać niż dawać, niech wstaną.
        Cały rząd uczniów podniósł się na nogi. Mędrzec zwrócił się teraz do pierwszej grupy: - w swych oczach jesteście lepsi, niż moglibyście zostać po trzech latach pobytu tutaj. Wasza obecna próżność pomaga wam uważać się za bardziej wartościowych od tych uczniów, którzy przez trzy lata bezinteresownie poświęcili się pracy. Zastanówcie się dobrze, gdy wrócicie do domów, czy rzeczywiście chcecie uważać się za lepszych niż jesteście, gdybyście mieli zamiar w przyszłości przyjść tu ponownie.

wtorek, 4 czerwca 2013

Bądź uczciwy z własną jaźnią VI


        Człowiek który nie ufa, nie będzie mógł osiągnąć swojego celu - pełni i bezwarunkowej radości. Poza tym taki człowiek musi stale tłumić uwięzione w nim uczucia pustki i rozpaczy tak, by nie wydostały się one na powierzchnię. W konsekwencji blokuje on swoją energię uniemożliwiając jej swobodne promieniowanie i przejawianie się JESTEM.
        W swoim zachowaniu, zamiast kierować się JESTEM, człowiek taki musi użyć czegoś zastępczego - systemu swoich przekonań. Przekonania te nie są niczym innym jak substytutem intuicyjnego przewodnictwa JESTEM. System przekonań tworzy się na skutek oddziaływań między pragnieniami i obawami. Więzi on związek jaźni na dobre i złe. Zwraca na to uwagę wielki filozof francuski Rousseau, pisząc „Człowiek rodzi się wolnym, lecz wszędzie pozostaje w łańcuchach", a Jean de la Fontaine wtóruje ma mówiąc: „Jaki jest pożytek z dobrego życia, jeśli nie jesteś wolny?".
        O zachowaniu zdecydowanej większości ludzi nie decyduje jednak JESTEM, promieniujące przez nieświadomość. Ta najpotężniejsza władza została przekazana świadomości, która działa zgodnie z regułami ustanowionymi przez system przekonań danej osoby.
        Świadomość wykorzystuje ego do policyjnego nadzoru wewnętrznych poziomów rozumienia, i zadanie to wykonuje ze ślepym fanatyzmem. Utrzymuje człowieka w ryzach zmuszając go do przestrzegania reguł stanowiących podstawę systemy przekonań. Wykorzystuje lęk do zastraszenia i ból do karania. W tekiej sytuacji człowiek nie ma możliwości poddania w wątpliwość słuszności tych reguł. Po prostu żąda się od niego, by ich przestrzegał. Nie ma znaczenia, skąd się biorą. Nie jest również istotne, że na ogół są zwykłym nagromadzeniem starego bagażu: myśli i uczuć przyjętych od rodziny, szkoły i społeczeństwa. Nie ma również znaczenia, że nie odzwierciedlają najgłębszych aspiracji i potrzeb człowieka, że są wytworem strachu i pragnień, że nie wywodzą się z JESTEM, lecz są produktem niepewności wynikającej z braku zaufania do siebie. Jedynie, co jest naprawdę ważne, to fakt, że JESTEM pozostaje uwięzione, a świadomość znajduje się w bezpiecznej sytuacji.