niedziela, 10 lutego 2013

Afirmacje. Jak tworzyć?



       Jak już wcześniej powiedziane zostało, afirmacje to pozytywne, krótkie teksty wprowadzające do naszej podświadomości, nowe pozytywne wzorce - programy, dzięki którym będziemy mogli inaczej niż do tej pory reagować i działać.

  1. Tekst wzbudzający pozytywne emocje i skojarzenia

       Podstawą tworzenia czegokolwiek w naszym świecie są nasze emocje. To nasze emocje określają, na czym skupiamy swoją uwagę. Gdy kierujemy myśli na niedostatek czujemy się źle: ogarnia nas pesymizm, zniechęcenie, złość, obawy czy depresja.
       Kiedy nasze myśli zsynchronizują się z naszym pragnieniem poczujemy się dobrze i nasze emocje wyrażać będą zadowolenie radość i ożywienie. Nie możemy się skupiać na odczuwaniu braku, tylko na tworzeniu obfitości w naszym życiu. Pamiętajmy, zatem o najistotniejszej zasadzie tworzenia: nasza uwaga powinna skupić się na rzeczy a nie na jej braku, a wskaźnikiem, na czym się skupiamy są nasze emocje.
       Im mocniej afirmacja pobudza w nas radosne oczekiwanie czy wręcz cieszenie się, jakby rzecz czy doświadczenie, którego oczekujemy już istniało, tym szybciej możemy spodziewać się rezultatu.
       Afirmacja jest rozmową z samym sobą i my możemy wiedzieć, jaka będzie działać na nas pozytywnie, dlatego nie traktujmy ich jak regułek kopiując z innych stron, a ułóżmy coś specjalnie dla siebie, co pozwoli nam uwierzyć i otworzyć się na nowo na piękny przepływ energii.
       Każdy z was poczuje co w nim wzbudzi radość i nadzieję, a co opór i frustrację. Uczucia te niech staną się pierwszym wyznacznikiem, czy afirmacja i cokolwiek tworzymy spełnia swą rolę.

       Dzień po dniu, aby utrzymać synchronizację myśli z naszą afirmacją, zanim będziemy na nowo jak zwykle przeglądać negatywne emocje, które się pojawią podczas kolejnych doświadczeń, zatrzymajmy się i rozważmy, czego naprawdę CHCEMY i na tym właśnie powinniśmy się zacząć koncentrować.

       Pamiętać należy, że za każdym razem, gdy doceniamy coś i chwalimy, czujemy się dobrze w związku, z czymś to mówimy: "proszę więcej". Wtedywystarczy, że utrzymujemy stan doceniania i uznania, a przypłyną do nas dobre rzeczy.

   
2. Czas teraźniejszy

       Afirmacje twórzmy w czasie teraźniejszym, np. "Ja jestem zdrowy" a nie "Chcę być zdrowy." W pierwszym przypadku tworzymy teraźniejszość, w drugim coś w całkiem nieokreślonym czasie. Przecież nie chcemy spełnić naszego pragnienia, np. za kilkadziesiąt lat, ale chcemy by się spełniło tu i teraz? Wyobraźmy sobie, że nasze życie trwa wyłącznie w teraźniejszości i w ten sposób patrząc na wszechświat twórzmy z rozmysłem słowem, myślą i uczuciem to, czego pragniemy.

   
3. Bez słowa "nie"

        Kiedy mówimy: "Nie chcę być gruby", to jaki obraz podtrzymujemy w naszym umyśle?
Możemy zrobić małe doświadczenie, z którejś z książek:

        Spróbujmy wyobrazić sobie różowego słonia. Piękny, różowy.. Łatwe, prawda? A teraz powiedzmy sobie: Nie chcę wyobrazić sobie różowego słonia. Co wtedy zobaczymy? Jest więcej niż pewne, że różowego słonia!

        Ćwiczenie to w bardzo prosty sposób pokazuje zasadę odbierania słów przez nasz umysł. Najważniejsza jest treść podstawowych słów, ponieważ to one budzą skojarzenia i pomagają tworzyć wyobrażenia w podświadomości, a zaprzeczenie nie ma żadnego znaczenia.
         Budując na co dzień myśli i afirmacje typu: "Nie jestem biedny", "Nie mam problemów", "Nie jestem chory", wyłapujemy tak naprawdę tylko sens słów chory, biedny i koncentrujemy się tak naprawdę na braku a nie zysku przywołując właśnie rzeczy, których nie chcemy przejawiać: biedę, problemy, chorobę.
        Nasza podświadomość tak właśnie działa: ona nie analizuje, tylko przywołuje skojarzenia i to właśnie, co w niej wzbudzamy tymi powtarzanymi słowami, to dla nas tworzy. Widać wyraźnie jak bardzo ważny jest dobór słów, jakich używamy, na co dzień, które powtarzamy jak samospełniającą się mantrę.

        Teraz chyba jest oczywiste, że dlatego właśnie słowa czy myśli mają tak potężną moc. Dlatego dla nas samych wskazanym,  byłoby nauczyć się używać ich świadomie, wybierając tylko te wyrażenia i myśli, które nam służą i kreują nasz świat taki, jakim chcemy żeby był.


4. Nie staraj się wpłynąć na życie innych ludzi, chyba że sami o to poproszą (np. w celu uzdrowienia)

        To my jesteśmy prawdziwymi twórcami, ale tylko swojego własnego życia. I zawsze należy o tym pamiętać, że to my kreujemy naszą rzeczywistość. To nasze myśli i słowa zmieniają naszą podświadomość a ta zmienia nasze otoczenie zgodnie z tym, co otrzymuje od nas samych. To my pozwalamy na doświadczanie w swoim życiu rzeczy złych, których tak naprawdę nie chcemy. Tylko my możemy pozwalać na to, często w sposób nieświadomy, aby ktoś lub najprzeróżniejsze okoliczności na nas wpływały, jednakże to właśnie my udzielamy na to zgody.
        W taki sam sposób nie możemy tworzyć czyjegoś świata, bo skąd niby mamy znać pragnienia innych.
        To niepodważalna zasada, dlatego zamiast bezowocnie skupiać się na kimś, aby spełnić swoje zamierzenia. Powinniśmy bez zastrzeżeń zaufać wszechmądrości Boskiej cząstki naszej wspaniałej duszy i starać się wyzbyć ze swojego codziennego życia myśli złych, bo one nie wpłyną negatywnie na innych, tylko na nas.
        Przykładem tego może być sytuacja, kiedy pragniemy z kimś być. Budując jednakże afirmacje mające przyciągnąć partnera do naszego życia, nie należy skupiać się na konkretnej osobie, ale otworzyć się na najlepszego i najbardziej odpowiedniego dla nas partnera. Być może będzie to ten, o którym teraz myślimy, jednak nie wiemy tego na pewno, bo nie znamy oczekiwań, pragnień i prawdziwego wnętrza tej osoby.

Ważne:

        W trakcie przeprogramowania naszej podświadomości najprawdopodobniej przyciągniemy sytuacje, które będą wydawały nam się warunkami niesprzyjającymi. Bez obawy jest to normalne, ponieważ wierzyliśmy w coś zbyt długo i te nasze przekonania będą się, co jakiś czas próbowały przebijać z podświadomości, dopóki nie zmienimy ich trwale.
       Często możemy prowokować dokładnie odwrotne sytuacje do tych, które afirmujemy. Możemy też odczuwać chwiejne nastroje, kiedy szala wiary w zaistnienie przechyla się w jedną czy w drugą stronę.
       Jest to powód, aby takie zmiany przeprowadzane były bardzo ostrożnie, z wyczuciem, bez przerwy bacznie obserwując uważnie swoje wnętrze, czy właśnie ono nie stawia nam zbyt dużego oporu. W miarę osiągania pewnych etapów pozytywnego programowania, będziemy odczuwać coraz mniejszy opór i łatwiej będzie nam świadomie wybierać to, czego chcemy.
       Można to porównać do osiągania poziomów w nauce gry na pianinie, kiedy z każdą przyswojoną przez nas praktyczną lekcją granie idzie nam coraz płynniej i łatwiej. Instrument muzyczny przestaje być dla nas przedmiotem, z którymi się konfrontujemy, a staje się w czasie gry częścią nas samych. Podobnie sytuacja wygląda podczas przeprogramowania: gdy spotykają nas podobne sytuacje, przestajemy się zastanawiać i reagujemy zupełnie inaczej niż do tej pory, bo nasza podświadomość zostaje wypełniona nowym programem. 

      w następnym poście podam trochę przykładowych tekstów

sobota, 9 lutego 2013

Niehipnotyczna Regresja Wcieleniowa

Niehipnotyczna Regresja Wcieleniowa – twoja osobista duchowa podróż

Autorem artykułu jest Agnieszka Kuszewicz

Czym jest regresja wcieleniowa? Dla wielu ludzi tylko przygodą, dla innych zaspokojeniem ciekawości. Mogą poznać swoje poprzednie życie, zobaczyć, czego dokonali, jak wyglądały ich relacje. Niektórzy, zaskoczeni tym, jak bardzo ich poprzednie wcielenia przypominają obecne życie, dopiero w tym momencie zaczynają zadawać istotne pytania.
Czy to możliwe, że ciągle przerabiam tę samą karmiczną lekcję? Naprawdę muszę jedynie nauczyć się tego, czego nie zdołałem wtedy? Czyżby życie było aż tak proste? Cóż… I tak, i nie… Rzeczywiście, mechanizm jest prosty. Mamy długi karmiczne do spłacenia. Tak naprawdę nie trzeba regresji wcieleniowej, aby zorientować się, jakie. Wystarczy przyjrzeć się swoim obecnym problemom. Brak pieniędzy, pracy, poczucia bezpieczeństwa lub satysfakcji z życia… Kłopoty w rodzinie, małżeństwie, związku, relacjach z ludźmi… Choroby, straty, traumatyczne doświadczenia – można by długo wymieniać. Gdy cofniemy się do poprzedniego życia, okazuje się, że nasze karmiczne winy dotyczą tych obszarów, z którymi teraz nie możemy sobie poradzić. Kiedyś za naszą przyczyną ktoś stracił dorobek życia, a czasami i życie. Ktoś się bał lub chorował, kogoś zawiedliśmy, oszukaliśmy, nie kochaliśmy. Zmarnowaliśmy majątek, talenty, nie zrobiliśmy nic dobrego dla świata i ludzi. Jednym słowem, doświadczamy teraz tego, co niegdyś ludzie z naszego powodu. Na tym polegają karmiczne lekcje. Nikt nas nie krzywdzi, los się na nas nie uwziął, wszystko jest w porządku. Spłacamy karmiczne długi. Jak już wspomniałam, mechanizm jest prosty i jest to łatwiejsza część karmicznej lekcji.
Trudniej jest zmienić życie tak, aby nie doświadczać już negatywnych zdarzeń i emocji. Po pierwsze, trzeba uwierzyć, że to tak właśnie działa. Tu na przeszkodzie stoi racjonalny umysł – rozum, który wmawia nam, że to, czego nie można dotknąć, zmierzyć, fizycznie udowodnić, nie istnieje. Elias Canetti napisał „Rozpieramy się na naszym rozumie niczym skąpcy na swoich pieniądzach. Rozum, tak jak my go rozumiemy, jest nieporozumieniem”. Zgadzam się z opinią, że wiara jest łaską. Trzeba dużej determinacji i jednocześnie pokory, aby o tę łaskę poprosić. Tym, co najsilniej nas determinuje, są trudne, traumatyczne przeżycia, np. ciężka choroba lub śmierć bliskiej osoby. Często to dzięki nim jesteśmy w stanie odrzucić stare przekonania, otworzyć się na rzeczy nowe i dzięki nim zmienić życie.
Kiedyś sama stanęłam przed takim dylematem. Trwać przy wartościach, które mnie ukształtowały, zbudowały moje życie i tożsamość? Zdać się na naukę i medycynę, a jednocześnie pogodzić z tym, co nieuniknione? A może zaryzykować? Odrzucić przekonania, które owszem, uformowały moje życie, ale się nie sprawdziły, i spróbować czegoś nowego. Dla mnie wybór był prosty – chciałam żyć, więc musiałam znaleźć coś, na czym będę mogła się oprzeć. Pierwsza regresja wcieleniowa była dla mnie początkiem duchowej podróży. To trochę tak, jakby się odkryło zupełnie nowe drzwi w mieszkaniu, o którym myślałeś, że bardzo dobrze je znasz. Zaczynasz urządzać nowe pomieszczenie od początku, po swojemu, z pełną świadomością, że nikt nie może tu nic wstawić. To twój pokój i ty decydujesz, jak będzie wyglądał.
To jedna z najważniejszych lekcji, jakie wynoszą moi klienci po odbyciu Niehipnotycznej Regresji Wcieleniowej. Uświadamiają sobie, że nikt nie może ich unieszczęśliwić ani uszczęśliwić, bo nikt nie ma wpływu na ich życie, tylko oni sami. Znając swoje związki karmiczne, łatwiej jest też ułożyć relacje z bliskimi osobami czy innymi ludźmi pojawiającymi się na naszej drodze. I kolejna rzecz, najtrudniejsza: nie ma śmierci. Ta lekcja wymaga dłuższej pracy, gdyż lęk przed śmiercią jest najsilniejszym, egzystencjalnym lękiem człowieka. Ukryty głęboko, wpływa wprost lub pośrednio na wszystkie nasze działania, decyzje, wybory, których dokonujemy w życiu.
Jak to z każdą podróżą bywa – żadna nie jest taka sama. Niehipnotyczna Regresja Wcieleniowa, twoja osobista duchowa podróż, także będzie jedyna i niepowtarzalna. Podobnie jak ty.
---



Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

piątek, 8 lutego 2013

Test żelazka, czyli uważność na co dzień

Autorem artykułu jest Eliza Kruszewska

Jak bardzo jesteśmy na co dzień nieuważni odkrywamy, gdy w panice wracamy do domu, bo nie pamiętamy, czy wyłączyliśmy żelazko, w weekend “budzimy się” tuż przed firmowym parkingiem, gdy tymczasem mieliśmy pojechać do lasu… Zupełnie normalnym zjawiskiem jest to, że nie potrafimy znaleźć czegoś, co przed chwilą mieliśmy w dłoniach.
Jak bardzo jesteśmy na co dzień nieuważni odkrywamy, gdy w panice wracamy do domu, bo nie pamiętamy, czy wyłączyliśmy żelazko, w weekend “budzimy się” tuż przed firmowym parkingiem, gdy tymczasem mieliśmy pojechać do lasu… Zupełnie normalnym zjawiskiem jest to, że nie potrafimy znaleźć czegoś, co przed chwilą mieliśmy w dłoniach.
Na którymś z amerykańskich uniwersytetów przeprowadzono eksperyment, w którym jakaś osoba pytała studentów o drogę, w trakcie rozmowy pomiędzy pytającym i studentem przechodzili ludzie niosący drzwi, w taki sposób, że przez chwilę nie było widać pytającego, i ten moment badacze wykorzystywali, by podmienić osobę, mężczyznę na kobietę i odwrotnie… prawie nikt nie zauważył… Jesteśmy nastawieni zadaniowo, w momencie, gdy skoncentrujemy się na jakiejś rzeczy do wykonania, cała reszta świata nam umyka. Ciekawe ile to rzeczy, osób, zdarzeń po prostu nie bierzemy w życiu pod uwagę? Z jednej strony na pewno nam to pomaga, bo mózg się broni przed nadmiernym napływem informacji, ale z drugiej strony powoduje to, że zazwyczaj pracujemy jak komputer w trybie awaryjnym: najprostszy program, pomijamy wiele danych, podejmujemy decyzje nie widząc obrazu całości.
Poniżej mały test na uważność: należy policzyć podania piłki pomiędzy zawodnikami ubranymi na biało, łatwo się pomylić, choć filmik trwa bardzo krótko:
test uważności
Zainteresowanym faktem jaka jest prawdziwa ilość podań informuję iż świadczy to o wybitnym nastawieniu zadaniowym i nie to było najważniejsze :)
W jaki sposób pomijanie istotnych szczegółów działa w naszym życiu, naszych relacjach, podejmowaniu decyzji? Jak może działać to, że tak istotnych elementów rzeczywistości po prostu nie dostrzegamy?
Można to nazwać pierwszym poziomem uważności – skierowanej na zewnątrz i dostrzegalnej naszymi zmysłami.
Co to znaczy być uważnym? Na pewno umieć odczytywać napływające do nas z otoczenia, od innych i z naszego ciała sygnały. Nawet jeśli zapomnimy gdzie położyliśmy klucze, to ponieważ to my to zrobiliśmy, wystarczy zapytać się siebie samego, bo nawet jeśli nasza “świadomość” tego nie zarejestrowała, to ta informacja gdzieś jest. Aktorzy nazywają to pamięcią ciała – wystarczy mu zaufać, wsłuchać się w siebie i zaprowadzi Cię do kluczy.
To, że w taki sposób funkcjonujemy świadczy też o wysokim poziomie stresu, bo to wtedy najczęściej przechodzimy na tryb automatyczny. Czasami budzimy się po jakimś czasie ze zdziwieniem rozglądając dookoła po krajobrazie zniszczeń, czasami dotyczą one “tylko” naszego zdrowia i wiecznie spiętego ciała, o które zapominamy zadbać, bo przecież ono ma nam służyć – ma Zadania do wykonania. Tylko, że ciało ma swoje prawa i postulaty, najpierw puka cichutko, ale jeśli nie chcemy go słuchać to zaczyna “walić do drzwi”. Najczęściej objawia się to chorobą – dobrze, jeśli to tylko “grypa”.
Również nasza podświadomość, nasze wewnętrzne pragnienia, dobijają się do nas w ten sposób, czasami również w postaci chorób, a czasami po prostu w snach.
To jest drugi poziom uważności – skierowany do wewnątrz – na poziomie fizycznym i mentalnym, umiejętność odczytywania sygnałów naszego ciała i umysłu. Sygnały wysyłane przez umysł to myśli i emocje z nimi związane. Są to sygnały, ale my często mylimy je z rzeczywistością.
Czasami nie zauważamy ich w ogóle, albo odpychamy od siebie jak wszystkie nieprzyjemne doznania. Co jednak się dzieje, gdy nie chcemy „widzieć, słyszeć, czuć” tego co się z nami dzieje?
Prosty przykład – ktoś w pracy powiedział nam coś niemiłego, bądź zachował się nie fair, poczuliśmy się zlekceważeni albo bezsilni. Co jednak dzieje się w nas? Czasami mówimy – to nieistotne, nie ma się czym przejmować. Nie myśl o tym, zapomnij, rób swoje. Brzmi to nawet logicznie. Potem wracamy do domu i wszyscy nas irytują, na pytanie domowników co się stało,odpowiadamy oczywiście, że nic… Siedzimy zmęczeni i podirytowni, jest to oczywiste dla wszystkich oprócz nas samych… I być może ten wieczór skończyłby się jak inne – po prostu zmęczeni położylibyśmy się spać… Ale nasz kot/pies/dziecko potrąca wazon i zbija go. Pewnie już wiecie co było dalej… miejmy nadzieję, że wszyscy przeżyli.
Oczywiście winny był kot – nikt nie ma wątpliwości.
Przyczyna, przebieg wydarzeń i iskra zapalna mogą być zupełnie inne, tylko skutki przeważnie są podobne, czyli opłakane.
Nie chodzi też o to oczywiście by te uczucia i wydarzenia bez końca rozpamiętywać. Wtedy również możemy doprowadzić się do opłakanego stanu, czyli „nakręcić się” wewnętrznie rozpamiętując wszystkie pdobne przeszłe wydarzenia, zastanawiając się „dlaczego wciąż się nam to przydarza”, dlaczego jesteśmy tacy „beznadziejni”, albo też inni tacy okropni. Tego typu rozpamiętywanie prowadzi często do ogromnego przygnębienia, a nawet depresji.
“Nie widzimy rzeczy takimi jakimi są, ale takimi jacy my jesteśmy”
A. de Mello
To co nam się przydarza i uczucia z tym związane dobrze jest zaakceptować i jak mówi Thich Nhat Hanh potraktować jak płaczące dziecko – nie odpychać, ale zauważyć, „przytulić i pogłaskać” – szybko przestaną wtedy „płakać”, czyli dręczyć nas wewnętrznie.
---

Eliza Kruszewska zenCO coaching www.zenco.pl

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl