piątek, 1 marca 2013

Dlaczego lampy płoną?

      Lampy służą do zastąpienia światła Słońca, gdy jego nie ma. To sztuczny twór materii. O jakie lampy chodziło Jezusowi w przypowieści o dziesięciu pannach mądrych i roztropnych? Poczytaj.
      Człowiek potrzebuje światła by żyć, by istnieć.
      Pismo Święte jest fundamentem naszego życia duchowego.
      Kto jest w stanie zrozumieć biblię tak, aby wszystkie przypowieści Jezusa odnieść do siebie samego, to wówczas może zbudować  fundament pod nowy, duchowy dom.
      Zrozumienie wiedzy objawionej w Piśmie dla każdego chrześcijanina i nie tylko jest wyjściem poza słowa pisma i opuszczeniem zgromadzonej religii. Same słowa nic nie znaczą, gdyż są to formy zawierające zgłoski. Znaczenie jest poza słowami.
      Słowa to rzeczy w formach przekazu, które służą głębszemu poznaniu. Poza rzeczami są czasowniki, które ciągle żyją i działają jako kontynuacja nauk Mistrza. To one są ważne, a nie same słowa.
      Odniosę się do jednej z przypowieści z Ewangelii Mateusza 25.1 „Wtedy podobne będzie królestwo niebios do dziesięciu panien, które wziąwszy swoje lampy, wyszły na spotkanie oblubieńca. A pięć z nich było głupich, a pięć roztropnych….”

Co ta przypowieść chce nam przekazać?
      Otóż społeczeństwo dzieli się na tych, co chcą poznać prawdę i na tych, którzy się jej boją. Pierwsi zawsze mają ogień płonący, a drudzy chodzą w ciemności. Lampa jest związana ze światłem i oświetleniem mroku. Światło bierze się z widzialnego żywiołu ognia w naszym 3-wymiarowym świecie.
      Ciało człowieka składa się z 4 podstawowych żywiołów: ziemia, ogień, powietrze i woda. Żywioł ognia w człowieku jest działaniem. Istota bez ognia boi się wszystkiego i nikomu nie wierzy, gdyż brak jej wiary w samą siebie. Przez to wstrzymuje swój rozwój. Natomiast człowiek z ogniem potrafi wszystko przetrawić  i przemienić.
      Ogień spala, co stare i czyni miejsce na nowe. Daje siłę rozpędu do działania. Brak ognia to zastój i karłowatość. Człowiek nie wierzy w siebie i tym samym nie ufa Bogu.

Jak rozpoznać swój wewnętrzny ogień trawiący?
      Żywioł ognia jest związany z jelitem cienkim, gdzie przetrawia się pokarmy oraz z sercem, które analizuje lub zbiera w całość dochodzące do niego przeczucia i informacje. Jeśli jelita są czyste, to doskonale przetrawiają spożywane pokarmy. Natomiast zanieczyszczone zatrzymują treści pokarmowe i tworzą kamienie kałowe. Te kamienie to skały na drodze rozwoju duchowego! Jelita są nazywane drugim mózgiem. Mają podobieństwo w formie układu.
      Ogień, który jest w sercu, jeśli nie służy do trawienia i działania, to podąża do umysłu i tworzy głupotę. Przepala komórki nerwowe, co uniemożliwia zdrowy rozsądek, o którym jest w przypowieści. Ogień zdążający do umysłu wytwarza nadmierne ego  i pożądania w świecie materii. Zapalone lampy gasną, a  człowiek chodzi w ciemności. Tak tworzą się  nałogi i choroby psychiczne.
      Żywioł ognia właściwie użyty zapala do działania i entuzjazmu. Ogień w człowieku gwałtownie przenosi informacje, w związku z czym następuje zrozumienie zachodzących w życiu doświadczeń i wyciąganie odpowiednich wniosków.
      W rozwoju duchowym stale musi być zapas ognia, gdyż zapał na drodze nie może zgasnąć. Zgaszona lampa wytwarza ciemność, a to oznacza śmierć i koniec rozwoju.

Jak rozpoznać, czy nasz ogień się pali?
      Istota jest co jakiś czas poddawana próbie wytrwałości. Próby to egzaminy na ścieżce rozwoju duchowego. Jeśli zdamy egzamin, to możemy pójść dalej. Jeśli nie, to zatrzymujemy się  w miejscu. Często zdarza się tak, że mamy jakieś plany ego – osobowości, a tu nagle jesteśmy proszeni o wykonanie czegoś innego.
      Człowiek z żywiołem ognia zmienia swoje plany bardzo chętnie, bo wie, że przyszłość może mu zaoferować znacznie więcej niż ego. Przez innych ludzi przemawia Bóg i to On prowadzi na ścieżce. Człowiek z nadmiarem żywiołu ziemi jest jak beton, który niczego zmienić nie chce. Ma swoje plany i ich się trzyma. (Rozkład żywiołów pokazuje nam astrologia w osobistym kosmogramie).
      Ogień jest bardzo ruchliwy i nigdy nie wiadomo, w którym kierunku popędzi. Jest nieodgadniony!
      Tak powinien żyć człowiek, który chce poznać tajemnicę swego istnienia. Być zawsze gotowym na przyjście oblubieńca. Do takiego rozpoznania służy przypowieść Jezusa, który nie opowiadał bajek.
      W Ewangelii Życia Doskonałego na końcu LXII rozdziału jest napisane: „ Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny, o której Syn Człowieczy przyjdzie. Miejcie lampy zapalone”.
W Biblii ostatnie, najważniejsze zdanie jest pominięte, aby nie usłyszeć, że te słowa są skierowane do nas wszystkich. W ten sposób przypowieści Jezusa są spłycane do opowiastek sprzed lat. Nie takie jest ich zadanie.
      Czytane w oryginale ze zrozumieniem słowa Pisma są zawsze żywe dla studenta. Nasze wewnętrzne lampy, a szczególnie czakra serca, która prowadzi w wewnętrzne światy, powinna płonąć stale. Wówczas możemy być pewni rozwoju duchowego.
      Obecnie jest garstka ludzi na ziemi, którzy mają otwartą czakrę serca i są zawsze gotowi na przyjęcie słów przemawiającego głosu Jaźni, czasem przez innych ludzi. Ta garstka istot rozświetla nam ziemię, aby nie zapanował całkowity mrok.
      Każdy, kto zrozumiał to przesłanie Jezusa, może dołączyć do tej garstki ludzi z zapalonymi lampami i świecić jasno, rozświetlając przestrzeń wokół siebie. Niech Ziemia stanie się świetlista i zapłonie żywym światłem. O tym mówił Jezus w swej przypowieści o pannach

środa, 27 lutego 2013

Być sobą II

Największą odwagą jaką człowiek może się wykazać to po prostu być prawdziwym sobą samym:
- takim, jakim jest się, na co dzień z wszystkimi zaletami, ułomnościami, kompleksami i wadami. Nie łatwo jest doceniać siebie samego i szanować, skoro w dzisiejszym świecie potępia się wady i słabości – przez co wcale ich nie ubywa, przeciwnie rodzą się wynaturzenia i zboczenia ukrywane dotąd dopóki nie wymkną się z pod kamuflaży. Jak można w takim razie być sobą z wszystkimi dobrodziejstwami wad i słabości? Chodzi właśnie o to, żeby nauczyć się lubić samego siebie, aby szanować i akceptować siebie takim, jakim się jest naprawdę - w rzeczywistości - z wszelkimi wadami i zaletami. Kiedy tylko zaczynamy siebie szanować i kochać takimi jakimi jesteśmy, wtedy zauważamy że niepotrzebne jest granie najprzeróżniejszych życiowych ról, żeby być przez innych dobrze odbieranym, docenionym i szanowanym. / Szanuj bliźniego swego jak siebie samego. /
Tak naprawdę ocena innych nie jest nam do niczego potrzebna, nie ma potrzeby porównywać się do kogokolwiek – to nasza osoba jest dla nas samych najważniejsza, to my sami jesteśmy dla siebie wzorem.
- Wówczas zauważamy, że nie grając żadnych ról o wiele łatwiej jest nam żyć i życie nie jest wcale męczące.
- Ludzie gdyby mieli odwagę być sobą samym bez kamuflażu, to na pewno większość związków partnerskich wyglądałoby zupełnie inaczej. Jak często – to prawie reguła – można obserwować jak na początku bardzo w sobie zakochani i zauroczeni starają się pokazać partnerowi czy partnerce z jak najlepszej strony, ukrywając starannie wszystko inne co mogłoby zmącić obraz wspaniałej osoby. Mógłby ktoś powiedzieć, że to szlachetne z ich strony, że tak się starali. Niestety kłamstwo ma krótkie nogi i jak opadnie pierwsza mgła zauroczenia wszystkie skrzętnie skrywane wady i słabostki ujawniają się i partner widzi wówczas jak bardzo się mylił, co do osoby, którą poślubił w zwodniczym omamieniu. Wtedy bardzo często dochodzi do zawodów i rozczarowań. Wtedy można usłyszeć: „ na początku był taki wspaniały a teraz okazuje się, że nawet w części taki nie jest”.
- Gdybyśmy zapytali takiego człowieka, dlaczego woli grać kogoś, kim nie jest, kogoś lepszego niż jest rzeczywiście – to moglibyśmy usłyszeć w przypływie szczerości pytanego, że przecież gdyby był sobą, to nikt taki jak jego partner nie zwróciłby na niego uwagi i nie zechciałby z nim być. Na pewno nie uzyskamy od tego człowieka odpowiedzi na pytanie, które nam się niewątpliwie nasunie po takiej wypowiedzi – CO TEN CZŁOWIEK MYŚLI SAM O SOBIE?
- To właśnie nasze wyobrażenia o nas samych, czyli sposób, w jaki sami siebie oceniamy jest najczęściej przyczyną do tego, że decydujemy się udawać kogoś innego byle tylko nie być samym sobą. Bo kto by nas polubił takich, jakimi jesteśmy w rzeczywistości. Bo przecież sami siebie takimi jak jesteśmy nie akceptujemy.
- Czy nie lepiej byłoby dla nas samych być sobą i znaleźć sobie takiego partnera czy też partnerkę, która również sama z siebie zechce nas akceptować i kochać takich jacy jesteśmy w rzeczywistości nie idealni, pełni wad i przywar ale prawdziwych?
- Aby się to zmaterializowało wystarczyłoby tylko docenić i zaakceptować siebie takim jakim się jest.
- Nie można nawet określić tego ile wtedy uniknęlibyśmy gier i męczących podchodów i działań by zatrzymać partnera przy sobie; i ile uniknęlibyśmy lęku, przed mogącym w każdej chwili nastąpić, że pojawić się może ktoś kto okaże się lepszym od nas.
Wiele razy zaczynamy grać różne role z różnych powodów:
- Po to, żeby zadowolić rodziców i zyskać ich względną akceptację;
- Wobec sąsiadów i sąsiadek też trzeba się odpowiednio zachowywać – żeby mieli o nas jak najlepsze zdanie;
- Przed nauczycielami w szkole by ich zadowolić;
- Przed kolegami i koleżankami, żeby źle nie wypaść, wchodzimy w jeszcze inne role;
- Potem tak wpadamy w rolę, że zaczynamy grać przed samymi sobą najczęściej po to, żeby oszukać siebie samego i nie dostrzegać tego co nas w nas samych drażni;
- Przeważnie ludzie nie zdają sobie sami sprawy z tego, jak ważne jest uzdrowienie relacji z sobą samym. We wszechświecie istnieje prawo mówiące o tym, że nasze wyobrażenia i przekonania muszą mieć potwierdzenie w świecie przejawionym i nieprzejawionym. Zatem jeśli w naszym życiu spotyka nas wiele nieprzyjemności to na pewno w naszym umyśle jest zakodowanych bardzo wiele negatywnych programów o nas samych, w które wierzymy i które sobie potwierdzamy. Potem jeszcze nasza baza danych – podświadomość – wyciąga z przeszłości podobne negatywne wzorce i nasze spostrzeżenia jeszcze bardziej się ugruntowują.
- Gdy natomiast jesteśmy sobą, mamy możliwość nawiązać jeszcze lepszy i głębszy kontakt ze sobą samym, a to przynosi nam tylko same dobre korzyści;
- Gdy jesteśmy sobą, jesteśmy autentyczni i wiarygodni – wielu ludzi wokół nas odbieramy jako pustych, ponieważ ich grany obraz samego siebie jest niewiarygodny, daleki od prawdy i rzeczywistości.
- Człowiek mający dobry kontakt z sobą samym może mieć dobry kontakt z Boska Istotą w sobie.
- Człowiek, który jest sobą i ceni siebie jest naturalny w okazywaniu siebie. Taki człowiek nie musi się kontrolować w obawie, że stanie się coś nie tak, czy zrobi coś co pozwoli komuś odkryć jego kamuflaż i coś co miało być ukryte niewidoczne i niedostrzegalne dla innych objawi się i zdemaskuje jego grę.
- Człowiek, który ma dobry kontakt z Boską Istotą w Sobie, potrafi z nią współpracować i korzystać z Mocy Boskiej Istoty w Sobie jest w stanie czynić cuda. Potrafi materializować swoje wzorce myślowe zaspokajając swoje potrzeby.
- Człowiek, który jest sobą ma odwagę stawiania i osiągania celów. Nie dąży do rywalizacji z innymi ludźmi, bo wieże może mieć wszystko, czego zapragnie. Bo wie, że jego szczerość i otwartość przed sobą samym jest szczerością w stosunku do Boga. Bo ten, który ma odwagę powiedzieć samemu sobie – jam jest – jest czysty, ma odwagę prawdziwie kochać siebie, Boga i wszystkie inne istoty.
- Człowiek, który jest sobą nie ocenia innych on ich kocha i akceptuje takich jakimi są.
- Człowiek, który jest sobą żyje pełnią życia z radością wita każdy dzień i każdą chwilę, którą może przeżywać zgodnie z własnym wyobrażeniem i własną wolą. Zdolny jest do miłości pełnej najprawdziwszej nie udawanej.
Być sobą nie jest łatwo, nikt nam tego nie da jeśli sami nie podejmiemy takiej decyzji.
Warto spróbować być sobą, pozbyć się złych nawyków, przestać grać kogoś, kim się naprawdę nie jest. Warto na własnej skórze sprawdzić jak wszystko zmienia się, jak odzyskuje się spokój, jak wszystko, czego się dotkniecie udaje się, jest proste i łatwe. Warto zobaczyć na własne oczy jak nasz umysł staje się jasny, jak wszystkie dotychczasowe problemy maleją tracą swoją wagę, znikają.
Spróbuj to nic nie kosztuje – wiem, że nie wrócisz do poprzedniej postawy. Twój styl życia zmieni się radykalnie, bo Twoje potrzeby będą zaspokajane beż najmniejszych problemów, Twój sen będzie głęboki i spokojny, Twoja Intuicja podsunie Ci wszelkie rozwiązania, których potrzebujesz.
Wsłuchaj się w siebie, naucz się być uważnym a wszystko co przygotował dla Ciebie Bóg otrzymasz. Bo całe „BOGACTWO” od chwili Twojego zjawienia się w ziemskiej rzeczywistości czeka abyś je sobie wziął i doświadczał miłości, która jest nieskończona.
Bądź sobą – bo jesteś jedyny, niepowtarzalny, wielki.

wtorek, 26 lutego 2013

Być sobą


Każdy z nas lubi być postrzegany przez innych jako ktoś silny, pewny siebie, mający odwagę bycia niezależnym i silnym. Wszystko fajnie tyle, że każdego z nas ogranicza strach przed tym, co nas czeka, przed podjęciem decyzji w naszej własnej sprawie. Różne są przyczyny i różne jest podłoże takich obaw i ograniczeń, które w rzeczywistości bardzo nas ograniczają i nie pozwalają osiągać wszystkiego, czego pragniemy i o czym marzymy. Aby być sobą trzeba mieć dużo odwagi by wziąć odpowiedzialność za samego siebie przed sobą samym.
Zasiane w naszej podświadomości ziarna typowe dla współczesnego społeczeństwa w rodzaju – nie dasz rady, jesteś zbyt mały, bo będziesz chory, nie skakaj, bo się zmęczysz – budują coraz większy mur dzielący nas od przeżywania życia pełną piersią z pełną odpowiedzialnością za siebie samego. Nasz rozwój duchowy również przez takie wzorce zostaje stłumiony i osiągnięcie oświecenia przez tak zablokowaną świadomość jest nieosiągalny w czasie życia.
Bóg nie stworzył nas po to, żebyśmy cierpieli i borykali się przez cały czas z trudnościami, które nas przerastają. Blokują nasz rozwój duchowy. Nikt nie nauczył nas rozmowy z Bogiem, który stworzył nas na obraz i podobieństwo swoje, obdarzył nas wolną wolą i cząstką swojej Boskiej Mocy. Powstaliśmy z nieskończonej Boskiej Miłości, obdarzeni nieśmiertelną duszą składającą się z trzech poziomów bytu.
Te nasze trzy poziomy to:
   Nadświadomość – dysponująca Cudowną Mocą Bożą zdolna stworzyć wszystko, czego pragniemy, urzeczywistniać nasze wzorce myślowe, będąca w bezpośrednim kontakcie z Bogiem;
   Podświadomość – dysponująca dostępem do pamięci wszystkiego, co kiedykolwiek się wydarzyło, mająca bezpośredni kontakt z nadświadomością, często odtwarzająca podobne do naszych myśli sytuacje, negatywne sytuacje z przeszłości, które są niewłaściwymi odbiciami wprowadzające nas w błąd i budujące w nas obawy tworzące w naszym umyśle blokady,
    Świadomość – czyli umysł rzeczywisty, który czuje, odbiera bodźce, ma zdolność interpretacji, dysponuje wyobraźnią tworząc wzorce myślowe zgodne z naszymi oczekiwaniami. Ma jednak trudność w realizacji / materializowaniu / swoich wzorców, ponieważ nie potrafi kontaktować się bezpośrednio z Nadświadomością – musi to robić za pośrednictwem Podświadomości. Ma zdolność oceniania wydarzeń i czynów, łatwo popełnia błędy pozwalając się wciągać w rywalizację, która nikomu nie jest do niczego potrzebna. Niewłaściwie interpretując podsuwane przez podświadomość błędnie przez nią wybrane inne sytuacje potrafi budować nienawiść co jest niewłaściwe i wręcz szkodliwe dla samego siebie.

Jeżeli chcemy cokolwiek osiągnąć w życiu zarówno na płaszczyźnie fizycznej jak i na ścieżce duchowej, która jest dla nas równie ważna jak i wszystko, co spotykamy w wędrówce przez życie fizyczne. Bóg zapewnił nam nieprzebrane zasoby wszelkiego bogactwa, do którego wszyscy – każdy z osobna – ma niczym nieskrępowane prawo. I nie trzeba żadnego współzawodnictwa, aby mieć to, co jest nam potrzebne. Czego chcemy i czego pragniemy.
To nie prawda, że panuje bieda, że nie ma skąd brać energii i dlatego jest droga i nie wszystkich na korzystanie z niej stać. Prawdą jest, że ludzie w tym współzawodnictwie i wyścigu by panować nad innymi, by z innych czerpać korzyści, doprowadzają całe rzesze ludzi do skrajnej nędzy. Ale nędza, dlatego dotyka tak wiele ludzi, że złe wzorce stwarzane przez ludzi po to by czerpać korzyści z innych tak bardzo się utrwaliły, że te miliony ludzi nie potrafią wyrwać się z matni, w którą po części sami się wkręcili. Tam gdzie jest źle, gdzie jest bieda nie ma dostępu do wiedzy. Przywódcy religijni ani przedstawiciele władzy, ani nieliczni bogaci nie zrobią nic by Ci ludzie mieli możliwość odzyskać świadomość swego istnienia.
To nie jest prawda, że Bóg jest surowy i nas doświadcza. Czy widział, kto rodzica, który płodzi potomstwo tylko po to by się nad nimi znęcać? – Pewnie i tacy się zdarzają, bo taka jest różnorodność charakterów, że nie ma dwóch identycznych –są to jednak patologiczne wyjątki, które nie posiadają uczuć, nie znają miłości, której Bóg nasz stwórca nam nie poskąpił. Obdarzył nas nieskończoną różnorodnością i przygotował dla nas, nieskończoną ilość wszelakiego dobra. Kocha nas i chce by każdy z nas odnalazł właściwą drogę, by poprzez pozytywne nastawienie do życia, każdy z nas mógł osiągnąć to, co uważa za potrzebne i niezbędne.
Bóg oczekuje od nas byśmy z nim rozmawiali, ale nie w sposób nic nieznaczący polegający na bezmyślnym klepaniu modlitw, które w takiej postaci nie mają żadnego znaczenia. Chce byśmy rozmawiali z nim jak dzieci z Ojcem, któremu się zwierzamy z naszych oczekiwań i zamierzeń, prosząc go jednocześnie o pomoc w ich realizacji. Wtedy dzieją się cuda, otrzymujemy wszystko, czego pragniemy. Co więcej nie musimy pracować w pocie czoła by realizowały się nasze oczekiwania. Nie musimy nikogo oszukiwać ani wykorzystywać, my to otrzymujemy, bo mamy do tego prawo. Wystarczy być zdecydowanym, konsekwentnym i mieć odwagę podejmowania decyzji o sobie samym podejmować odpowiedzialność za nie.
To dlatego że większość z nas ludzi nie wie czego chce, nie potrafi się na nic zdecydować, nie potrafi konsekwentnie dążyć do celu tak mało w swoim życiu osiąga. Jeśli jednak człowiek postanowi być konsekwentnym w swoim działaniu, to bez względu na to czy ma odpowiednie wykształcenie, czy ocenie innych zasługuje na to czy też nie, to i tak cel osiągnie. Są tacy ludzie, którzy pracują nad swoim charakterem latami po to by ukształtować go w taki sposób, żeby nie było w nim żadnych słabości a tylko same i wyłącznie same mocne elementy.
Kiedy jednak zaczynamy wchodzić w taką rolę i po pewnym czasie uzależniamy od niej swoje być albo nie być – swoja egzystencję i wszystkie nasze sukcesy – wpadamy w pułapkę. Pułapka ta polega nadym, że jeśli długo gramy jakąś rolę / bo taka zmiana charakteru to ciągłe granie roli kogoś kim się nie jest w rzeczywistości – więc gra / twardego, niezłomnego, silnego, dobrego, kochanego itp.; to potem bardzo trudno jest nam być sobą prawdziwym.