poniedziałek, 4 lutego 2013

Sen i wizja

Sen i wizja

Autorem artykułu jest Danuta Wachowska

Sen nie tylko jest w nocy. Ważniejszy jest ten, który śnimy w środku dnia, o którym nie wiemy. To on przynosi nam największe koszmary i cierpienie. Warto go rozpoznać.
Ponad 90 % ludzkości Ziemi jest jeszcze uśpiona i żyje w swoim śnie, będąc na obrzeżach życia. Centrum jest zawsze jedno, natomiast na brzegach tego samego centrum znajduje się różnorodność form. W tej wielobarwności jesteśmy uśpieni, jako rasa ludzka od wielu tysięcy lat.
Doświadczaliśmy życia jako energia w wielu jej przejawieniach, czyli w formach. Począwszy od organizmów jednokomórkowych, poprzez rośliny, zwierzęta, aż po człowieka przebudzonego włącznie.
Rośliny żyją w nieruchomym, ciągłym śnie. Zwierzęta natomiast są już w ruchu, choć też śnią. Człowiek jako wynik ewolucji tych doświadczeń pobrał ich podobieństwo. Też śni, o tym nie wiedząc. Porusza się coraz szybciej w swym śnie. Około 3 – 5% świadomości istoty dalej utrzymuje życie w koszmarnym śnie nieświadomości ( około 95 -97%).
Człowiek, podobnie jak świat roślin czy zwierząt, potrzebuje siły wyższej, która będzie nim kierować. Do tego powołał swoich władców umysłu w postaci bogów i rządzących państwami oraz społecznościami. Człowiek śpiący nie ma zdolności do samostanowienia, gdyż żyje w ciągłym lęku i ciemności.
W ten prosty sposób śpiący oddaje swoją moc istotom, które czci i uważa za wyższe od siebie. Stworzył Jaszczury i inne ciemne stwory kosmiczne, które przywłaszczyły sobie władzę nad Ziemianami. Jaszczurki są totemem ludzi śpiących, a Jaszczury ich wyższą formą zarządzającą ludzkością Ziemi.
W ten sposób powstał system rządzący śpiącymi istotami. Tak jak my sprawujemy nadzór na hodowlanymi zwierzętami i roślinami, to podobnie nami też zarządzają istoty bardziej rozwinięte z kosmosu. Wolne są tylko zwierzęta na wolności, żyjące w naturalnym środowisku i rośliny dziko rosnące w lasach czy nieużytkach.
Śpiący ludzie podlegają prawu karmy, podobnie jak zwierzęta hodowlane prawom życia i śmierci z rąk ich właściciela, czyli człowieka. Taki system się powiela na wszystkich poziomach, jako synchroniczne energie przemocy i wyzysku.
Karma to doświadczanie biegunów dobra i zła, które trzeba ciągle odnawiać. Przyczyną tego jest osąd, który sprowadza balans energii do doświadczania tego, co się osądza. Osąd działa jak bumerang i wraca do nadawcy celem jego doświadczenia. Tak powstają koszmary senne, które śnią śpiący ludzie, zarówno w dzień, jak i w nocy. Do tego służą zmysły i widzenie dwoma oczami.
Jak wyjść z tego zaplątania?
Jedynym wyjściem jest wizja, gdyż ona zmienia kierunek spojrzenia. Wychodzi się z obrzeży i wchodzi do wewnętrznych światów. Używa się już jednego oka i nadzmysłów, aby zobaczyć inny świat. Na początku wizje są koszmarne, gdyż wypływają wszystkie lęki z nieświadomości umysłu, podszyte strachem. Powtarzają się dotąd, aż istota pozbędzie się lęku.
Mój świat wizji miał właśnie taki przebieg i koszmary oglądałam dotąd, aż stanęłam oko w oko z lwem na mojej drodze. Przeszłam obok i lew zniknął. Skończyły się koszmarne wizje, a zaczęły inne, bardzo przyjemne i piękne. Były tam istoty anielskie i kwieciste krajobrazy. Stwarzałam rzeczywistość w jednej chwili. Wiem, że taki świat istnieje, gdyż go doświadczyłam.
Poprzez wizje postrzegamy, że wewnątrz nas istnieją inne światy. Kierunek do nich to zagłębianie się w sobie. Wszystkie ludy pierwotne, a zwłaszcza plemienne, bardzo cenią sobie wizje i czasem przyśpieszają widzenie poprzez stosowanie naturalnych substancji narkotycznych z roślin halucynogennych. Ich zgłębianie tajemnic wszechświata kończy się na wizjach wewnętrznych. Nie używają wizji do stwarzania zewnętrznej rzeczywistości.
Zawsze jest więcej, niż nam się wydaje. Poprzez cofanie w czasie możemy dojść do odkrycia osobistej przeszłości oraz poznać historię wszechświata. Rozpoznanie przeszłości powoduje przebaczenie karmicznych uzależnień i zlikwidowanie węzłów karmy. Łatwiej jest przebaczyć, gdy dostajemy zrozumienie zaistniałej sytuacji.
Ta niewielka grupa ludzkości, niecałe 10%, która się budzi ze snu, ma rozniecać ogień Nowego Świata, który do nas przychodzi. Prekursorzy nowego na początku są zawsze nieliczni. Później dołączają inni. Nowy Świat będzie się opierał na innych wartościach niż Stary Świat.
W Starym Świecie, który znamy, rządzą prawa karmy. Do Nowego Świata mogą wejść tylko ludzie bez karmy, gdyż tu będzie działać wizja przyszłości i stwarzanie własnej wymarzonej rzeczywistości. Dlatego najważniejszą sprawą dla przebudzonych jest pozbycie się uzależnień karmicznych i nie wchodzenie w nowe, poprzez nieodpowiednie związki. Przeszłość karmiczna musi odejść na zawsze w Nowym Świecie.
W Starym Świecie zostaną ludzie zaplątani w niekończące się konflikty, choroby i niskie emocje, gdzie czczone są bożki w postaci ciemnych istot kosmicznych. Do Nowego wstąpią istoty oczyszczone, zdolne do tworzenia rzeczywistości poprzez wizje. Ich rozwinięta samoświadomość będzie kluczem do życia w wolności, na wzór dzikiej zwierzyny i dziko rosnących roślin.
Ta dzika, wolna natura znajduje się w samym centrum istoty, która nie pozwala na zniewolenie. To boskość w nas. Do niej możemy dotrzeć tylko wtedy, kiedy obudzimy w sobie tę dziką kobiecą naturę i mądrość płynącą od samego Źródła. Żeńskość jest zawsze w środku, a męskość na zewnątrz. Jakże piękna przyszłość nas czeka, gdy zawierzymy swojej intuicji.
Już teraz istnieją dwa światy rozdzielające ludzi na Ziemi. Jeden to ten, w którym żyją uśpieni w swych koszmarach, a drugi świat jest dla przebudzonych tworzących świat przyszłości poprzez samospełniające się marzenia. Cudowni ludzie, pełni miłości i szacunku dla wszelkiej formy życia, już organizują Nowy Świat i rodziny duchowe, gdzie panuje zgoda i rozsądek.
Można powiedzieć, że powstaje Niebo na Ziemi zanurzone w 4 i 5 gęstości, bardziej subtelnych światów niż Stary Świat 3 gęstości, ciężki i mroczny. Rozdział na dwa światy już się rozpoczął i ludzie sami zaczynają się organizować na dwie, osobne grupy.

W Starym świecie pozostaną ludzie śpiący, którzy nie chcą się przebudzić. Nowy Świat budują przebudzone istoty, pełne wrażliwości i odpowiedzialności za swoje wizje i marzenia. Piękne czasy nadchodzą, gdzie warto żyć w duchowej społeczności o nowych wartościach. Będzie to świat wolnych ludzi, żyjących na sposób dzikiej natury, spokrewnionych ze Źródłem Istnienia.
Skończył się sen jaszczurki, wygrzewającej się na kamieniach karmicznych koszmarów. Wchodzi nowe z intuicyjnym odbiorem rzeczywistości i stwarzaniem wizji Nowego Świata z szybkością myśli. Każdy z nas ma wybór, gdzie chce zamieszkać, ale musi podjąć decyzję i wykonać odpowiednie zadanie. Nic nie tworzy się samo. Sen i wizja to nie to samo.
---

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

niedziela, 3 lutego 2013

Kreator życia

Kreator życia

Autorem artykułu jest Danuta Wachowska

Drzewo, zwłaszcza owocowe, jest wzorcem życia ludzkiego. Wydawanie owoców należy do naturalnych praw nie tylko drzewa, ale i twórczych istot ludzkich.
Drzewo jest symbolem życia i osią świata. Przedstawia istotę ludzką, której głowa jest zanurzona w ziemi, a nogi skierowane ku niebu. Drzewo symbolizuje egzystencję ludzką poprzez swój nieustanny wzrost i wydawanie owoców.
Drzewa owocowe pokazują nam jak wygląda cały system kreacji natury. Jest to wspaniały plan Kreatora wszechświata, gdzie wszystko ma swoje miejsce. Zobaczmy, co obrazuje nam drzewo rodzące owoce.
Najpierw musi samo wzrosnąć. Potem zakwita, aby z kwiatów powstały owoce. Okres kwitnienia jest najpiękniejszy w życiu drzewa. Wabi swym pięknem i kolorem pszczoły, aby wykonały pracę zapylania kwiatów. Jeśli kwiat nie zostanie zapylony, to musi spaść na ziemię i jego droga kreacji na tym etapie się kończy.
Zapylone kwiaty zawiązują powoli owoce, aby wydać obfity plon. Nie wszystkie jednak owoce będą zebrane do konsumpcji przez człowieka. Niektóre z nich, jako słabsze, odpadną w swej wędrówce. Inne zaś robak będzie gryzł i muszą spaść na ziemię, aby zgnić. Są też takie owoce, które uschną, gdy nadejdzie susza lub inny kataklizm.
Tylko zdrowe owoce, pełne życia mogą przetrwać wszystkie burze do końca swej kreacji, aby dalej istnieć w innej formie przyswojonej przez człowieka. Jest to transformacja naturalna na wyższy poziom istnienia.
Podobnie dzieje się z ludźmi, którzy przychodzą na świat, aby kreować, lub nie, swoje życie. Niektórzy jako dzieci – kwiaty kończą swą kreację i odchodzą do lepszych światów. Są też tacy, którzy w okresie młodości poddają się zgubie, czyli wewnętrzne robactwo ma nad nimi władzę. Idą zalać robaka alkoholem.
Tacy młodzi – butni niszczą swoje krótkie życie i upadają w dół, aby tam dokończyć żywota. Nie w górze na drzewie, lecz na ziemi. Do nich należą wszystkie uzależnienia. Taki człowiek nie czuje się związany ze swoim drzewem genealogicznym, ani przez to z Kreatorem wszechświata, lecz żyje z dala od niego.
Wybiera egoizm i rozłąkę ze Źródłem życia. Chce sam być własnym kreatorem i zawsze kończy się to tragicznie. Zagubione życie dąży do unicestwienia, jak gnijący owoc!
Tych przypadków błędnego kreowania jest niewiele w porównaniu z całością wydawanych owoców z drzew.
W obecnych czasach owoce są prawie sztucznie hodowane na drzewach, gdyż chemiczne środki podtrzymują ich wzrost. Podobnie jest z ludźmi, którzy już od małego wzrastają w chemicznej osłonie swego życia. Chemia niszczy wszelką naturalną kreację.
Dziś jest niewielu prawdziwych twórców. Są to zazwyczaj artyści niskiej klasy, których dzieła pokazują ich własne wnętrza. Obrazy czy figury straszą swym wyglądem, zamiast przyciągać swym pięknem. Nie spotyka się dziś poetów podobnych Mickiewiczowi czy Nałkowskiej oraz malarzy typu Leonardo da Vinci.
Naturalna kreacja zanika w artystach, gdyż jest sztucznie wytwarzana. Tylko nieliczni mają naturalny talent pochodzący od Kreatora wszechświata, a nie wyuczony na Uniwersytecie. Takie dzieła wielkich artystów są zazwyczaj odrzucane przez społeczeństwo, które nie akceptuje tego, co nie współgra z ich wnętrzem.
Ludziom teraz podobają się koszmarne obrazy o niczym lub wiersze bez rymu. Rym wynika z wewnętrznego harmonijnego rytmu artysty. Natomiast nowoczesna poezja jest wynikiem rozchwiania emocjonalnego twórcy. Koszmarne postacie pokazują wyplute z wnętrza lęki i niskie emocje samego artysty.
Sztuka sakralna kiedyś należała do artystów najwyższej klasy. Natomiast teraz sztukę sakralną tworzą artyści z najniższego poziomu, przerażając tym wrażliwych widzów. Tłumy zazwyczaj nie zwracają na to uwagi. Jest im obojętne na co patrzą, bo i tak tego nie rozumieją.
Człowiek zamiast wzrastać z mocą Kreatora wszechświata, zaczyna sam sobie radzić. W ten sposób powstaje bardzo dużo twórców o niskim poziomie artystycznym.
Inspiracja, jako szósty zmysł i wrota duszy, jest bezpośrednim kontaktem z mocą wszechświata i pozwala na kreację najwyższej klasy. To sam Kreator życia bierze udział w tworzeniu a człowiek jest tylko jego narzędziem.
Taki sposób twórczości był znany w dawnych czasach i tylko nieliczni mogli to osiągnąć. Tłum zawsze podąża drogą zguby, o czym przestrzegał Jezus i dlatego tłumiona inspiracja Stwórcy wydaje zgniłe owoce.
Kreator świata czeka na każdego, kto podda się Jego inspiracji i otworzy bramę duszy, aby tworzyć dzieła porażające swym pięknem samego twórcę. Taka powinna być twórczość, nie tylko na poziomie sztuki, ale samo życie powinno współgrać ze Stwórcą. To naturalne prawo dla każdego zdrowomyślącego człowieka.
Mamy chore społeczeństwo i tym samym chorą kulturę. Owoce z drzew coraz liczniej spadają na ziemię, aby zniszczyć naturalną kreację przyrody i nie wydawać plonów.
Żywność ekologiczna jest jeszcze mało popularna wśród ludzi, gdyż jej produkcja wymaga wiele wysiłku i pracy, aby odnowić ziemię. Tak samo jest z ludźmi, których jest garstka, co czują prawdziwą inspirację i kreują swoje życie na wzór Stwórcy wszechświata.
Obudźmy się i podnieśmy z upadku na ziemię, aby wzrastać zgodnie z planem Kreatora świata. Niech powstają zadziwiające dzieła wielkich artystów, którzy odczytują intencję Stwórcy.
---

Danuta Wachowska www.danuta.stronawww.eu

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

sobota, 2 lutego 2013

Dlaczego kłamiemy?

Dlaczego kłamiemy?

Autorem artykułu jest Isia

Pytania o sens naszych postaw, naszej wiary, o moralność, o to, co nami kieruje - to codzienność. Wierzysz i często w modliwie prosisz - wskaż mi drogę, Boże. Nie wierzysz, prosisz otoczenie o uwagę - krzykiem, płaczem, agresją, śmiechem, przymilaniem. Kto może dać odpowiedzi na Twoje pytania? Sam sobie odpowiedz, a ja spytam nas po prostu:
- dlaczego kłamiemy?
Trochę mi przykro, kiedy odkrywam nagminność tego zjawiska. Jeśli aktorzy w serialach, filmach kłamią i uchodzi im to "na sucho" to czemu ze mną miałoby być inaczej? Bo to trudna, błotnista droga i prowadzi do nikąd, a na jej końcu i tak wyjdzie na jaw - żyłeś, czy udawałeś.
Kłamałam, kiedy jeszcze bałam się ludzi... bardzo się bałam. Strachem podszyty był maleńki płaszczyk dzieciństwa. Strachem podszyta była pelerynka młodości. Fakt o tamtych czasach - każdy, każdego się bał! Teraz jest troszkę inaczej, bo nadal się boję - boję się, że zranię mojego Dobrego Boga w Tobie, w kimś obok, w kimś naprzeciwko i dlatego po prostu nie kłamię... albo bardzo się o to staram. Jeśli czyjeś słowa nas ranią, czyjeś zarzuty, osądy nas dotykają, to tylko znak dla nas - czas to wszystko w spokoju przemyśleć, poszukać w sobie odpowiedzi na pytanie - dlaczego.
Przecież ten, kto wytacza przeciw Tobie ciężką artylerię osądów, tak na prawdę nie wie, co robi, bo Ciebie nie zna od dzieciństwa, od historii, od podszewki, a tylko myśli coś po swojemu na Twój temat. A to wcale nie musi być prawdą, to czasem nic nie oznacza. Ktoś po prostu chce sobie samemu ulżyć, albo myśli, że jest ogromnie mądry i bawi się Tobą po swojemu jak królikiem doświadczalnym, bez przymiarki w futerko dobra. Myśli, że ma nad Tobą władzę, ale skoro tak myśli i dobrze mu z tym, to szczęść Boże! Ja odchodzę od spostrzeżeń osądzających, choć czasem lubię w ramach najlepszych życzeń dla Ciebie, dać jakąś od siebie wskazówkę, radę. Po prostu, zwyczajnie powiedzieć, co myślę na dany temat po swojemu... bo myślę :)
"Czy ktoś widział, jak biegnie króliczek ulicą" ?
Widzę - to smutny widok. Biegnie jak ktoś złymi pieskami szczuty. Myśli, że musi! Znam to z autopsji. A teraz lubię spacery w moim własnym tempie, chyba że jest ktoś obok, dla kogo dobrze jest zwolnić, albo przyspieszyć.. żeby iść razem. Iść razem to dobry czas na poznanie. Czasem trzeba się rozstawać, żeby nie stać w jednym miejscu, lub żeby przestać kręcić się wokół czegoś, co już dawno jest bardzo niejasne - trzeba iść dalej, bo w tym miejscu, bo w tym czasie, bo przy tym kimś wszystko Ci mówi - to nie tu, nie teraz i nie ty - czas na zmianę... również samego siebie, siebie samej.
"Ne me quitte pas..."
Kiedy czuję się z Tobą, z Wami dobrze, to chcę naturalnie, żeby to nie przeminęło z żadnym z wiatrów. Pragnę, żeby trwało to, w czym intuicyjnie wyczuwam dobro i ku czemu serce się wyrywa, jakoś tak samo, bo nie zna co to pany :) Wiele razy, na wiele sposobów wyrażałam swoją radość z tego, że właśnie tu i właśnie teraz jestem kobietą, nawet wśród post-murów synagogi, o zgrozo! A może dobrze, że tak to było.
Nie idę za feministkami - to jakoś fatalne. Więc uczę się cierpliwości i samodzielnej postawy. Wyprostowanej! I chociaż bardzo lubię, cenię, kocham wszelką pomoc i jestem za nią wdzięczna, to nie będę o nią prosić, bo to, co prawdziwe i dobre odnajduje się samo i znajduje drogę, by dotrzeć... do Ciebie i do mnie. I jest wierne.
Piszę to wszystko sama, sobie zadając pytania, rozmawiając z Przyjacielem, odpowiadając mu lub wyjaśniając.. takie moje obnażalskie coś... bo może trzeba czasem stać się bezbronnym i nagim - jak pustynia, jak bez gwardii król, jak dziecko i jak Bóg.
---


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl