Autorem artykułu jest Anna Zgierska
Ludzie, którzy jedynie raz próbowali i odeszli od swojego zamierzenia, często przegrywają. Musisz się sprawdzić w wielu dziedzinach zanim określisz swój sens oraz pracę życia. To naturalne, że po drodze czekają Ciebie próby i błędy.
Jedną z najlepszych strategii jakie możesz podjąć reagując na błędy i porażki jest próba akceptacji. Im więcej akceptacji tym więcej otwartości na coś lepszego. Gdy zdarzy Ci się doświadczyć straty, upadku, czegoś nieprzyjemnego w skutkach - podziękuj, że Bóg już teraz ma dla Ciebie coś lepszego i za to, że możesz tego doświadczyć. Prawdziwą umiejętnością bogatej osoby jest wyciaganie wniosków i efektywne uczenie się na doświadczeniach. Porażka może stanowić źródło inspiracji, pozwala bowiem wyeliminować takie zachowania oraz sposób myślenia, który zaprowadził do sytuacji bez wyjścia. Najczęściej zakładasz, że po porażce nie czeka Cię nic lepszego, że to już koniec. Bardzo często jest tak, że rezygnacja z czegoś, zburzenie fundamentów jest bolesne, ale i potrzebne do stworzenia nowego świata. Taka optymistyczna i ufna postawa w bezpieczną przyszłość, bywa niejednokrotnie trudna do osiągnięcia, ale jest napewno opłacalna. W przypadku utraty czegoś ważnego, upadku firmy, utraty związku, możesz rozwiązać każdą sytuację metodycznie. Umiejętność rozwiązywania problemów, twórcze podejście do swojego życia stanowi klucz do sukcesu. Nikt kto nie działa elastycznie, nie potrafi ponownie szukać i pracować nad sobą nie wyjdzie z problemu, którego doświadcza.
Krok pierwszy to analiza wszystkich za i przeciw danej sytuacji, która ma bądź też miała miejsce. Pozwoli Ci to opracować bilans zysków oraz strat. Podejrzewam, że w przypadku upadku lub doświadczenia porażki, straty będą stosunkowo wyższe. To powinno stanowić wystarczajacy bodziec do podjęcia działań w kierunku zmian. W takim razie, skoro było tak źle i tak niedobrze - Czy opłaca Ci się pozostawać w takiej samej sytuacji? Czego nauczyłeś się dzięki tym wydarzeniom? Co Ci dała poprzednia praca, związek? Czego się nauczyłeś, aby móc iść dalej?
Drugim krokiem jest uświadomienie sobie i rozpisanie nowych potencjalnych możliwości, uwzględniajac zyski z sytuacji poprzedniej. Co możesz osiągnąć dzięki nowym zdolnościom, umiejętnościom? A może zyskałeś bogate doświadczenie, dzięki któremu nie wpakujesz się w podobne kłopoty? Być może zdobyłeś cenne informacje, którymi zechcesz się podzielić w postaci swojej twórczości? Wielcy ludzie również uczyli się na swoim doświadczeniu. Gdy coś im się nie udawało, szukali ponownie, budowali swój zamek - tym razem na zdrowszych fundamentach.
Trzeci krok to uświadomienie sobie i wdrażanie w życie nowych rozwiązań oraz sposobów działania. Co mogę zrobić, aby było mi lepiej? Co teraz mogę wybrać? Co zyskałem na przestrzeni lat? Jak mogę już teraz działać efektywniej? Porażki mogą wiele nauczyć, ale i również sprowadzić do całkowitej rezygnacji oraz smutku. System motywacyjny wykształca się już od najmłodszych lat, warto zadbać o jego rozwój w każdym wieku i bez względu na osiągnięcia. Sens doświadczania porażki jest całkiem prosty. Bez porażek niemożliwa byłaby nauka oraz budowanie świadomości otaczajacego świata. Od Ciebie zależy jak potraktujesz porażkę - czy jako dodatkową motywację do zmian czy ogranicznik Twojego rozwoju.
---
Artykuł pochodzi z serwisu
www.Artelis.pl
środa, 23 stycznia 2013
wtorek, 22 stycznia 2013
Co to znaczy być człowiekiem sumienia?
Autorem artykułu jest Dorota Borek
Jak żyć w zgodzie z własnym sumieniem?
Dlaczego warto słuchać tego wewnętrznego głosu?
Jak sumienie wpływa na nasze życie i decyzje przez nas podejmowane?
Człowiek sumienia idąc przez życie pełne pośpiechu, potrafi wsłuchać się w swój wewnętrzny głos. Wprawdzie głos sumienia mówi cicho, lecz przez swą wrażliwość przemienia ludzką gwałtowność i porywczość w twórczy niepokój i harmonię serc. Ale, by usłyszeć ten głos, który jest strażnikiem naszej godności, trzeba chcieć i trzba mieć serce stale otwarte igotowe do współpracy. Do takiej postawy konieczna jest ciągła praca nad sobą.
W sercu, w którym przemawia głos sumienia, jest obecny Chrystus. On jest najwspanialszym Nauczycielem życia. Dlatego też człowiek, świadom swej grzesznej natury, przychodzi ze skruszonym sercem właśnie do Jezusa, by od Niego uczyć się jak żyć. Bliskość Chrystusa sprawia, że człowiek słyszy głos sumienia i podąża drogą, którą ono wskazuje. Kazdy, kto w swym życiu pragnie obecności Chrystusa i powierza się w ręce troskliwemu Ojcu, chce żyć w zgodzie z własnym sumieniem, dlatego pielęgnuje je poprzez modlitwę i sakramenty. Wie on bowiem, że to właśnie głosem sumienia posługuje się Bóg, by wskazać człowiekowi właściwą drogę. Dbałość o sumienie jest więc wskaźnikiem chrześcijańskiego życia. Ten, kto wybiera wierność sumieniu, odrzuca równocześnie wszystkie błędne i fałszywe głosy, jakie próbuje narzucić współczesny świat. Żyjemy w czasach, gdzie z każdej strony słychać głosy, by zamiast życia w prawdzie wybierać życie w zakłamaniu, by ponad dobro innych, trud, poświęcenie i miłość do drugiego człowieka stawiać dobro własne . Świat chce wmówić człowiekowi, że najważniejsza jest wygoda życia doczesnego, że za wszelką cenę powinien dążyć do spełnienia swoich nieuporządkowanych pożądań i potrzeb. Dlatego głos sumienia jest tak ważny w konfrontacji ze współczesnością. Tylko w sercu pełnym miłości i wiary cichutki głos sumienia potrafi się przedrzeć przez krzyk współczesnego świata. Trzeba zatem dawać świadectwo życia w zgodzie z własnym sumieniem i podkreślać jak ogromną wartość ma dla każdego człowieka. Takie świadectwo zachęca do myślenia i zastanowienia się nad swoim sumieniem. Samo zaś zastanowienie jest impulsem do działanie i podjęcia konkretnych kroków.
Telewizja, prasa, internet i wszelkie wygody nowoczesnego życia nie pomagają człowiekowi w słychaniu głosu sumienia. Podsuwają mu często sztuczne ideały, próżne wartości i zgubne rozwiązania. Natomiast głos sumienia jest zawsze cichy, nie ucieka się do afiszowania własnej wartości, nie narzuca własnej woli. Dlatego potrzeba prawdziwej wiary, by ten głos w sercu zachować. Do tego powołał nas Bóg, abyśmy świadczyli swym życiem o prawdzie i obdarzył nas sumieniem, byśmy wiedzieli, którędy podążać i umieli ponad zło wybierać dobro.
Jak żyć w zgodzie z własnym sumieniem?
Dlaczego warto słuchać tego wewnętrznego głosu?
Jak sumienie wpływa na nasze życie i decyzje przez nas podejmowane?
Człowiek sumienia idąc przez życie pełne pośpiechu, potrafi wsłuchać się w swój wewnętrzny głos. Wprawdzie głos sumienia mówi cicho, lecz przez swą wrażliwość przemienia ludzką gwałtowność i porywczość w twórczy niepokój i harmonię serc. Ale, by usłyszeć ten głos, który jest strażnikiem naszej godności, trzeba chcieć i trzba mieć serce stale otwarte igotowe do współpracy. Do takiej postawy konieczna jest ciągła praca nad sobą.
W sercu, w którym przemawia głos sumienia, jest obecny Chrystus. On jest najwspanialszym Nauczycielem życia. Dlatego też człowiek, świadom swej grzesznej natury, przychodzi ze skruszonym sercem właśnie do Jezusa, by od Niego uczyć się jak żyć. Bliskość Chrystusa sprawia, że człowiek słyszy głos sumienia i podąża drogą, którą ono wskazuje. Kazdy, kto w swym życiu pragnie obecności Chrystusa i powierza się w ręce troskliwemu Ojcu, chce żyć w zgodzie z własnym sumieniem, dlatego pielęgnuje je poprzez modlitwę i sakramenty. Wie on bowiem, że to właśnie głosem sumienia posługuje się Bóg, by wskazać człowiekowi właściwą drogę. Dbałość o sumienie jest więc wskaźnikiem chrześcijańskiego życia. Ten, kto wybiera wierność sumieniu, odrzuca równocześnie wszystkie błędne i fałszywe głosy, jakie próbuje narzucić współczesny świat. Żyjemy w czasach, gdzie z każdej strony słychać głosy, by zamiast życia w prawdzie wybierać życie w zakłamaniu, by ponad dobro innych, trud, poświęcenie i miłość do drugiego człowieka stawiać dobro własne . Świat chce wmówić człowiekowi, że najważniejsza jest wygoda życia doczesnego, że za wszelką cenę powinien dążyć do spełnienia swoich nieuporządkowanych pożądań i potrzeb. Dlatego głos sumienia jest tak ważny w konfrontacji ze współczesnością. Tylko w sercu pełnym miłości i wiary cichutki głos sumienia potrafi się przedrzeć przez krzyk współczesnego świata. Trzeba zatem dawać świadectwo życia w zgodzie z własnym sumieniem i podkreślać jak ogromną wartość ma dla każdego człowieka. Takie świadectwo zachęca do myślenia i zastanowienia się nad swoim sumieniem. Samo zaś zastanowienie jest impulsem do działanie i podjęcia konkretnych kroków.
Telewizja, prasa, internet i wszelkie wygody nowoczesnego życia nie pomagają człowiekowi w słychaniu głosu sumienia. Podsuwają mu często sztuczne ideały, próżne wartości i zgubne rozwiązania. Natomiast głos sumienia jest zawsze cichy, nie ucieka się do afiszowania własnej wartości, nie narzuca własnej woli. Dlatego potrzeba prawdziwej wiary, by ten głos w sercu zachować. Do tego powołał nas Bóg, abyśmy świadczyli swym życiem o prawdzie i obdarzył nas sumieniem, byśmy wiedzieli, którędy podążać i umieli ponad zło wybierać dobro.
poniedziałek, 21 stycznia 2013
Krysztalowy Człowiek
Autorem artykułu jest Samarkanda
Czyżby ‘nieświadomie’ nauka wykorzystała kryształy na sposób podobny do działania ciała ludzkiego?! Czy nasz świat zewnętrzny jest odwzorowaniem świata wewnętrznego aż do takich rozmiarów?! Poczynając od naszego świętego, doskonałego wnętrza, którego pełnego działania nawet sobie nie jesteśmy w stanie wyobrazić?
Jest to technologiczny świat, którego doświadczamy fizycznie i użytkowo lub poprzez informację. Świat ziemski pełen jest substancji krystalicznych, w tym krzemowych – przewodzących i przechowujących informacje. Struktura wnętrza i skorupy Ziemi, tkanki roślin i zwierząt mają budowę ciekłokrystaliczną, mnóstwo jest w nich także wolnego krzemu. A jak jest ze światem wewnętrznym człowieka? Bardzo podobnie. Większość struktur ciała ludzkiego ma budowę krystaliczną – ze zbadanych „naukowo” do tej pory tkanek to np. białko, DNA, cholesterol, a w samych komórkach przede wszystkim błona komórkowa, która przechowuje i przepuszcza różne substancje i transmituje sygnały do innych komórek, układów i mózgu – analogicznie jak kryształy technologiczne do pamięci na dysku. Czyli jesteśmy zaopatrzeni w system naturalnych nośników krystalicznych dających możliwość komunikacji sygnałów w ciele – z głównym ośrodkiem w mózgu.
Czyżby ‘nieświadomie’ nauka wykorzystała kryształy na sposób podobny do działania ciała ludzkiego?! Czy nasz świat zewnętrzny jest odwzorowaniem naszego świata wewnętrznego aż do takich rozmiarów?! Czy w tym przypadku działa również święta zasada co wewnątrz to na zewnątrz? Poczynając od naszego świętego, doskonałego wnętrza, którego pełnego działania nawet sobie nie jesteśmy w stanie wyobrazić?
Przypominamy sobie, czy też czytamy przekazy o Wyższych Cywilizacjach – głównie cywilizacji Atlantydy - jako wzorca wykorzystania ludzkich możliwości, wykorzystania kryształów do wzmacniania urządzeń i energii dla ludzi w tamtych czasach. Wspominamy z westchnieniem ich możliwości, które są obecnie marzeniami każdego rozwijającego się duchowo człowieka. Wierzymy, że wytworzymy takie technologie i takie urządzenia – głównie na bazie kryształów, że tamte Złote Czasy powrócą. Będziemy żyć kilka tysięcy lat w zdrowiu i młodości, używając kryształów do porządkowania struktur w naszych ciałach, podróżować w czasie i przestrzeni poprzez gwiezdne wrota, stosować telepatię i materializację przedmiotów, używać inteligentnych maszyn o niezwykłych napędach, elektrowni kryształowych, zabezpieczeń wielkich obszarów kopułami krystalicznymi. To wszystko już było i jest możliwe znowu – zostało sprawdzone doświadczalnie, są tunele pamięci i energii do odtworzenia tego. Jest już szereg wynalazków, które tą drogę na nowo rozpoczynają - choć nie wszystkie dopuszczone do wglądu i życia zwykłego szarego człowieka…
Czy na pewno jest to najwyższy poziomem możliwy sposób naszego życia? Dlaczego ciągle trzeba coś naprawiać, porządkować, energetyzować czy ochraniać poprzez działania z zewnątrz? Na pewno jesteśmy do tego przyzwyczajeni i na tej drodze dążymy nieustannie do luksusu, ale czy jest to droga do doskonałości i najwyższe nasze marzenie? A może możliwe jest, że struktura ciała ludzkiego może działać bez żadnych ingerencji zewnętrznych i być naturalnym perpetuom mobile? Przecież wbrew naszej logice istnieją przykłady z zewnętrznego świata – właśnie tak nazwane - które nie potrzebują zasilania zewnętrznego energią… mamy przykłady ludzi którzy nie potrzebują zasilania pokarmem i wydają nam się nienaturalni, nie przystosowani do życia na Ziemi, choć się o wiele lepiej od nas czują, są nieustannie witalni i lepiej czują połączenie z ludźmi, Ziemią, jej żywiołami i kosmosem!
A może jest odwrotnie? Tysiące lat wiary w to, że jesteśmy zależni od kogoś lub czegoś z zewnątrz złożyło się na to, że uważamy to, co się dzieje teraz za nasze „normalne życie”… trzymamy się tego schematu przetrwania kurczowo, w strachu, bo nie znamy, nie pamiętamy innego sposobu istnienia na Ziemi, bez walki, cierpienia i korzystania z zewnętrznych zasobów. Tylko trochę je udoskonalamy co jakiś czas i uważamy to za cudowny rozwój cywilizacji i jej najwyższy punkt technologiczny… Nawet Atlantyda i jej cudowni mieszkańcy miała zasilanie z zewnątrz… dogonimy ją… Ale czy była najwyższym etapem - tym pierwotnym - potęgi ciała i wszystkich struktur energetycznych człowieka? Może są jakieś ukryte strefy ludzkiego ciała, o których nie wolno nam wiedzieć, bo przewyższylibyśmy energetyką „bogów” rządzących na ziemi?
Nikola Tesla napisał: "Kryształy są dowodem na istnienie podstawowych zasad bytu i jeśli nie zdołamy zrozumieć kryształów, nie będziemy w stanie pojąć życia."
Po co mamy już teraz budowę krystaliczną i dodatkowo przechodzimy przez proces zmian w budowie komórek z węglowych na krzemowe, czyli ściśle uporządkowane jak w krysztale? Czy jest to etap na drodze do ciała świetlistego czy diamentowego, o którym się wspomina przy energii mistrzów i mesjaszów, np. Jezusa? Czy ten wzorzec Mistrza to nie jest czasem najbardziej doskonała postać ciała i energii człowieka żyjącego w warunkach jakie są na Ziemi?
Jak to się stało, że ciało uporządkowane, doskonałe zamieniło się w węglowe, ze strukturami bez porządku? Że starzeje się i choruje? Diament jest przecież krystaliczną postacią węgla i spalony przekształca się w węgiel. Jaki proces spalił pierwotne - diamentowe ciało człowieka, przy jego niezwykłej potędze, do obecnej postaci – może jego własne lęki, władza ego i umysłu nad sercem?
Zaczyna się od dzieci… nie wolno im widzieć aury – naturalnego pola krystalicznego, duchów, rozmawiać z niewidzialnymi przyjaciółmi, zmarłymi, odprowadzać dusz, rozdawać swoich rzeczy z dobrego serca – wszystko to jest dla nich niebezpieczne… nie pytamy siebie dlaczego, a już na pewno nie wolno… wiedzieć więcej niż dorośli… zapisujemy je do szkoły gdzie nie mogą się długi czas ruszać i wypowiadać - a przecież kreacja i odbieranie pozazmysłowe świata przez naturalny organizm dziecka pobudzane jest przez ruch! Radość i swoboda, wolność tworzy się w nieograniczonym ruchu! Wszystko w przyrodzie jest w ciągłym ruchu, ciągłej zmianie.
Czy powrót do ciała krystalicznego czy diamentowego ma może związek z procesami otwierania serca? Zamieniania się z powrotem związków węgla w układy uporządkowane - krystaliczne? Czy możemy dojść do tego z życiem, myśleniem, czuciem i działaniem poprzez serce, tak jak pokazywał nam m.in. Jezus czy Budda? Odwagą miłości wobec siebie i świata!? Cała poprzednia strona była obfita w przykłady niezwykłych możliwości wytworzonych przez umysł, ale czy zauważyliście, że ani razu nie zabiło szybciej Wasze serce? czy była tam radość? Czy możliwe jest, że biotechnologia jest tylko skutkiem ubocznym bardzo wysokiego rozwoju serca, serca w pełni otwartego i kochającego? W miłości nie zwraca się na nie uwagi. Po prostu są.
Co sprawia, że nasze serce otwiera się i nasze ciało kształtuje się na wzór diamentu? Z obserwacji wynika, że to - co poprawia nasze samopoczucie bez pobierania substancji z zewnątrz - kontakt świadomy z naszą najważniejszą częścią - Sercem. Odważne serce kocha, a codzienność uczy je przyjmować świat w uważności i dodaje mu skrzydeł. Mamy ogromne wsparcie w tym uczeniu się kochania bez schematów. To Ziemia i wszędzie dookoła dostępna Natura, od niej mamy nieustanne sygnały uporządkowanej krystalicznej przestrzeni serca – wzorzec i lustro.
Nasycajmy się Przyrodą poprzez jej wszystkie przejawy – żywioły. Poprzez żywioł ognia – w tańcu gorącego płomienia, żywioł wody – w strumieniach, jeziorach, wodospadach, żywioł powietrza – w czystym podmuchu gór, lasu czy świeżej morskiej bryzy, żywioł ziemi – w minerałach i kryształach, w glebie żywiącej rośliny, drzewach, żywioł eteru – w energii i dźwięku kosmosu – odżywczej emanacji miłości. Każdy element Natury – uporządkowany w swojej pierwotnej formie - przypomina naszej strukturze pierwotne zapisy matryc krystalicznych i energetycznych, nieustannie podnosi nasza witalność i wibracje aż do błogostanu. Wystarczy tylko być w tym błogostanie i cieszyć się całym sercem życiem, będąc w nim z uwagą zanurzonym.
To odważny krok - bo pozbawiony jakiejkolwiek logiki i „bezpiecznych” struktur lękowych dotychczasowego życia, pozbawiony znanego nam „dobrobytu cywilizacji”.
--- Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl
Czyżby ‘nieświadomie’ nauka wykorzystała kryształy na sposób podobny do działania ciała ludzkiego?! Czy nasz świat zewnętrzny jest odwzorowaniem świata wewnętrznego aż do takich rozmiarów?! Poczynając od naszego świętego, doskonałego wnętrza, którego pełnego działania nawet sobie nie jesteśmy w stanie wyobrazić?
Budzenie kryształów w strukturze fizycznej i energetycznej Człowieka
- Wszystko jest zapisane w naszych kryształowych komórkach.
Kryształy znamy pod postacią materialną jako różnokolorowe, twarde i kruche minerały o niezwykle regularnej wewnętrznej budowie fizycznej. Używamy ich w życiu w przeróżny sposób. Świadomie stosujemy je do leczenia ciała, pogłębiania faz sennych, szybszego odpoczynku i regeneracji naszych ciał, do medytacji i relaksacji, jako energetyzatory otoczenia i wody, odpromienniki, jako wizualną ucztę piękna w naszym otoczeniu, a także Towarzysza w intencji rozwiązania „trudnych” dla nas spraw. Kryształy są od początku opisu dziejów używane przez plemiona pierwotne, szamanki i szamanów oraz lekarzy na całym świecie. Całe nasze środowisko technologiczne także pełne jest substancji krystalicznych – w elektronice, technologiach cyfrowych, optyce – jako chipy krzemowe tworzące bloki pamięci, półprzewodniki, materiał w laboratoriach itp. Trwa wyścig w zastosowaniu ciekłego kryształu w coraz to nowych formach użytkowania naszego otoczenia. Korzystamy z nich na co dzień we wszystkich podstawowych urządzeniach – komórce, komputerze, zegarku, aparacie fotograficznym, maszynach medycznych i „inteligentnych” strukturach łączących różne dziedziny życia, aż po przemysł wojskowy i kosmiczny. Wielu geniuszy badało właściwości kryształów - Leonardo, Einstein, Tesla… niektórzy je stosowali do swoich wynalazków.- Wszystko jest zapisane w naszych kryształowych komórkach.
Jest to technologiczny świat, którego doświadczamy fizycznie i użytkowo lub poprzez informację. Świat ziemski pełen jest substancji krystalicznych, w tym krzemowych – przewodzących i przechowujących informacje. Struktura wnętrza i skorupy Ziemi, tkanki roślin i zwierząt mają budowę ciekłokrystaliczną, mnóstwo jest w nich także wolnego krzemu. A jak jest ze światem wewnętrznym człowieka? Bardzo podobnie. Większość struktur ciała ludzkiego ma budowę krystaliczną – ze zbadanych „naukowo” do tej pory tkanek to np. białko, DNA, cholesterol, a w samych komórkach przede wszystkim błona komórkowa, która przechowuje i przepuszcza różne substancje i transmituje sygnały do innych komórek, układów i mózgu – analogicznie jak kryształy technologiczne do pamięci na dysku. Czyli jesteśmy zaopatrzeni w system naturalnych nośników krystalicznych dających możliwość komunikacji sygnałów w ciele – z głównym ośrodkiem w mózgu.
Czyżby ‘nieświadomie’ nauka wykorzystała kryształy na sposób podobny do działania ciała ludzkiego?! Czy nasz świat zewnętrzny jest odwzorowaniem naszego świata wewnętrznego aż do takich rozmiarów?! Czy w tym przypadku działa również święta zasada co wewnątrz to na zewnątrz? Poczynając od naszego świętego, doskonałego wnętrza, którego pełnego działania nawet sobie nie jesteśmy w stanie wyobrazić?
Przypominamy sobie, czy też czytamy przekazy o Wyższych Cywilizacjach – głównie cywilizacji Atlantydy - jako wzorca wykorzystania ludzkich możliwości, wykorzystania kryształów do wzmacniania urządzeń i energii dla ludzi w tamtych czasach. Wspominamy z westchnieniem ich możliwości, które są obecnie marzeniami każdego rozwijającego się duchowo człowieka. Wierzymy, że wytworzymy takie technologie i takie urządzenia – głównie na bazie kryształów, że tamte Złote Czasy powrócą. Będziemy żyć kilka tysięcy lat w zdrowiu i młodości, używając kryształów do porządkowania struktur w naszych ciałach, podróżować w czasie i przestrzeni poprzez gwiezdne wrota, stosować telepatię i materializację przedmiotów, używać inteligentnych maszyn o niezwykłych napędach, elektrowni kryształowych, zabezpieczeń wielkich obszarów kopułami krystalicznymi. To wszystko już było i jest możliwe znowu – zostało sprawdzone doświadczalnie, są tunele pamięci i energii do odtworzenia tego. Jest już szereg wynalazków, które tą drogę na nowo rozpoczynają - choć nie wszystkie dopuszczone do wglądu i życia zwykłego szarego człowieka…
Czy na pewno jest to najwyższy poziomem możliwy sposób naszego życia? Dlaczego ciągle trzeba coś naprawiać, porządkować, energetyzować czy ochraniać poprzez działania z zewnątrz? Na pewno jesteśmy do tego przyzwyczajeni i na tej drodze dążymy nieustannie do luksusu, ale czy jest to droga do doskonałości i najwyższe nasze marzenie? A może możliwe jest, że struktura ciała ludzkiego może działać bez żadnych ingerencji zewnętrznych i być naturalnym perpetuom mobile? Przecież wbrew naszej logice istnieją przykłady z zewnętrznego świata – właśnie tak nazwane - które nie potrzebują zasilania zewnętrznego energią… mamy przykłady ludzi którzy nie potrzebują zasilania pokarmem i wydają nam się nienaturalni, nie przystosowani do życia na Ziemi, choć się o wiele lepiej od nas czują, są nieustannie witalni i lepiej czują połączenie z ludźmi, Ziemią, jej żywiołami i kosmosem!
A może jest odwrotnie? Tysiące lat wiary w to, że jesteśmy zależni od kogoś lub czegoś z zewnątrz złożyło się na to, że uważamy to, co się dzieje teraz za nasze „normalne życie”… trzymamy się tego schematu przetrwania kurczowo, w strachu, bo nie znamy, nie pamiętamy innego sposobu istnienia na Ziemi, bez walki, cierpienia i korzystania z zewnętrznych zasobów. Tylko trochę je udoskonalamy co jakiś czas i uważamy to za cudowny rozwój cywilizacji i jej najwyższy punkt technologiczny… Nawet Atlantyda i jej cudowni mieszkańcy miała zasilanie z zewnątrz… dogonimy ją… Ale czy była najwyższym etapem - tym pierwotnym - potęgi ciała i wszystkich struktur energetycznych człowieka? Może są jakieś ukryte strefy ludzkiego ciała, o których nie wolno nam wiedzieć, bo przewyższylibyśmy energetyką „bogów” rządzących na ziemi?
Nikola Tesla napisał: "Kryształy są dowodem na istnienie podstawowych zasad bytu i jeśli nie zdołamy zrozumieć kryształów, nie będziemy w stanie pojąć życia."
Po co mamy już teraz budowę krystaliczną i dodatkowo przechodzimy przez proces zmian w budowie komórek z węglowych na krzemowe, czyli ściśle uporządkowane jak w krysztale? Czy jest to etap na drodze do ciała świetlistego czy diamentowego, o którym się wspomina przy energii mistrzów i mesjaszów, np. Jezusa? Czy ten wzorzec Mistrza to nie jest czasem najbardziej doskonała postać ciała i energii człowieka żyjącego w warunkach jakie są na Ziemi?
Jak to się stało, że ciało uporządkowane, doskonałe zamieniło się w węglowe, ze strukturami bez porządku? Że starzeje się i choruje? Diament jest przecież krystaliczną postacią węgla i spalony przekształca się w węgiel. Jaki proces spalił pierwotne - diamentowe ciało człowieka, przy jego niezwykłej potędze, do obecnej postaci – może jego własne lęki, władza ego i umysłu nad sercem?
Zaczyna się od dzieci… nie wolno im widzieć aury – naturalnego pola krystalicznego, duchów, rozmawiać z niewidzialnymi przyjaciółmi, zmarłymi, odprowadzać dusz, rozdawać swoich rzeczy z dobrego serca – wszystko to jest dla nich niebezpieczne… nie pytamy siebie dlaczego, a już na pewno nie wolno… wiedzieć więcej niż dorośli… zapisujemy je do szkoły gdzie nie mogą się długi czas ruszać i wypowiadać - a przecież kreacja i odbieranie pozazmysłowe świata przez naturalny organizm dziecka pobudzane jest przez ruch! Radość i swoboda, wolność tworzy się w nieograniczonym ruchu! Wszystko w przyrodzie jest w ciągłym ruchu, ciągłej zmianie.
Czy powrót do ciała krystalicznego czy diamentowego ma może związek z procesami otwierania serca? Zamieniania się z powrotem związków węgla w układy uporządkowane - krystaliczne? Czy możemy dojść do tego z życiem, myśleniem, czuciem i działaniem poprzez serce, tak jak pokazywał nam m.in. Jezus czy Budda? Odwagą miłości wobec siebie i świata!? Cała poprzednia strona była obfita w przykłady niezwykłych możliwości wytworzonych przez umysł, ale czy zauważyliście, że ani razu nie zabiło szybciej Wasze serce? czy była tam radość? Czy możliwe jest, że biotechnologia jest tylko skutkiem ubocznym bardzo wysokiego rozwoju serca, serca w pełni otwartego i kochającego? W miłości nie zwraca się na nie uwagi. Po prostu są.
Co sprawia, że nasze serce otwiera się i nasze ciało kształtuje się na wzór diamentu? Z obserwacji wynika, że to - co poprawia nasze samopoczucie bez pobierania substancji z zewnątrz - kontakt świadomy z naszą najważniejszą częścią - Sercem. Odważne serce kocha, a codzienność uczy je przyjmować świat w uważności i dodaje mu skrzydeł. Mamy ogromne wsparcie w tym uczeniu się kochania bez schematów. To Ziemia i wszędzie dookoła dostępna Natura, od niej mamy nieustanne sygnały uporządkowanej krystalicznej przestrzeni serca – wzorzec i lustro.
Nasycajmy się Przyrodą poprzez jej wszystkie przejawy – żywioły. Poprzez żywioł ognia – w tańcu gorącego płomienia, żywioł wody – w strumieniach, jeziorach, wodospadach, żywioł powietrza – w czystym podmuchu gór, lasu czy świeżej morskiej bryzy, żywioł ziemi – w minerałach i kryształach, w glebie żywiącej rośliny, drzewach, żywioł eteru – w energii i dźwięku kosmosu – odżywczej emanacji miłości. Każdy element Natury – uporządkowany w swojej pierwotnej formie - przypomina naszej strukturze pierwotne zapisy matryc krystalicznych i energetycznych, nieustannie podnosi nasza witalność i wibracje aż do błogostanu. Wystarczy tylko być w tym błogostanie i cieszyć się całym sercem życiem, będąc w nim z uwagą zanurzonym.
To odważny krok - bo pozbawiony jakiejkolwiek logiki i „bezpiecznych” struktur lękowych dotychczasowego życia, pozbawiony znanego nam „dobrobytu cywilizacji”.
--- Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl
Subskrybuj:
Posty (Atom)