czwartek, 17 stycznia 2013

Opatentować ogień

Opatentować ogień


Autorem artykułu jest Krzysztof Piotr Kina


Czy patentowanie czegoś, co zostało przez niego odkryte ma sens? Czy jest to normalne, że ktoś wpadł na pomysł na który równolegle mogli wpaść ludzie na różnych końcach świata, ale ten jeden mieszkał w USA i go opatentował i każe za niego płacić....
Gdyby Prometeusz żył w obecnych czasach i nie daj Boże pracował dla Apple na pewno ogień by został opatentowany ;) i tutaj bym się na pewno zgodził z karą jaką mu za to wymierzono ;). Śledzę poczynania koncernów bijących się o rynek różnych elektronicznych gadżetów i jestem lekko zdzwiony… Wszystko jest patentowane i na wszystkim chcą zarobić a przecież… Korzystamy wszyscy z jednego źródła, jednego oceanu myśli, do którego ktoś miał zaszczyt i łaskę – nie zawaham się użyć tego słowa, się dostroić na tyle by ściągnąć z niego jakieś rozwiązanie, KTÓRE JUŻ TAM JEST, bo przecież Prometeusz NIE WYMYŚLIŁ OGNIA, On go tylko dla nas przyniósł, ukradł z Nieba i dokładnie tak samo się dzieje z tymi wszystkimi pomysłami i ideami, które są odkrywane na świecie… nikt ich kurna nie tworzy, tylko odkrywa, przynosi do naszej rzeczywistości coś, co od dawien dawna istnieje… dobrze że na przykład Kolumb nie opatentował Ameryki… ;) jakaś paranoja!

Wszyscy mamy (no prawie, bo są mądrzy ludzie i wcale ja się do nich nie zaliczam, choć bym chciał ;)) takiego tęgiego szmergla, zaćmę umysłową polegającą na tym, że myślimy, że to nasze Ego, ŚAMO wpadło na jakiś pomysł, samo coś odkryło, samo zbudowało, samo dało radę, samo się wspięło, nauczyło, zrobiło… BZDURA! „To bujda, skandal, granda!” ;) to jedna z wielkich mai naszego obecnego czasu i za razem wielka ignorancja i manipulacja naszą cywilizacją. Każde nasze dokonanie, każde odkrycie, każdy wyczyn… ba… każdą myśl i słowo TO EFEKT PRACY, DYNAMIK, WIELU SIŁ I UKŁADÓW ENERGETYCZNYCH i mówienie sobie „ale jestem super” jest po prostu zabawne! To tak jak  Franek Dolas, który myślał, że jednym strzałem rozpętał II Wojnę Światową ;) MY JESTEŚMY JEDNO ZE ŚWIATEM, światem, który jest przede wszystkim duchowy, energetyczny, którego materialna, widoczna naszym ówczesnym, śpiącym i nieświadomym okiem rzeczywistość jest po prostu tylko czubeczkiem góry lodowej… a my myślimy, że ta widoczna część góry to wszystko…

Piszę ten artykuł.. ale kto to pisze? Co to pisze? JJ Kim ja teraz jestem? Mam dobry humor, jestem podpięty pod dobre fale energii, dobre zakresy, wibracje. Można by to porównać do radia, złapałem dobre fale i gram – spisuję to co moja antena, czyli mój umysł, serce i cała wielowymiarowa i wielowcieleniowa energetyka jest w stanie wyłapać z tego Wszechpoteżnego i nieograniczonego Oceanu Istnienia. I co? Mam powiedzieć, że ja to wymyśliłem??? Kurna! Przecież nie mam nawet wpływu na to, jakie myśli do mnie teraz przyjdą! Ok., mogę wziąć i się ukierunkować, nastroić swoje radio na jakąś częstotliwość i szukać jakiejś dobrej stacji… ALE TO NIE JA NADAJĘ TE FALE, które się tylko wyświetlają na ekranie mojego umysłu, komputera a teraz, dzięki technice i Twojego komputera i umysłu… orej! Jest wspaniale, jest pięknie! Jest cudownie! I nie mogę tego przecież kurna opatentować!!!

To tak jakbym chciał opatentować kawałek morza, powietrza J toż to jakaś bzdura. Ok, należy dbać o tych, którzy przynoszą takie fale. Są się w stanie dostroić do jakiś częstotliwości, które są dobre, które nam się podobają, z którymi rezonujemy, które sprawiają, że nasze wibracje się podnoszą i też jesteśmy w stanie sięgnąć wyżej i ściągnąć coś równie czystego albo i czystszego i sprawić, że kolejne osoba rozbłyśnie i kurna to jest właśnie życie i tego się nie da patentować na litość boską!! :)

Przewiduję, (hihi bawię się we wróżkę;)) szybki, albo niedaleki upadek tego typu bzdurnych zachowań jak patentowanie czegokolwiek. Jak mówię, warto dbać o ludzi, którzy są w stanie dostroić się do dobrych częstotliwości, wynalazków, wymiarów i przynieść WSZYSTKIM coś dobrego, należy dbać o takich ludzi (że tak sobie grunt przygotuję…;):):)) ale nie można z tego robić coś na wyłączność! To, że ktoś zamyka jakiś pomysł w jakieś durne prawa po to by czerpać z tego zyski jest zbrodnią przeciw ludzkości i obróci się to przeciwko tej osobie przede wszystkim ale też i przeciwko cywilizacji, która tego typu zachowania promuje i toleruje. Zwłaszcza teraz, w tych czasach już będzie coraz mniej miejsca na tego typu dualistyczne zachowania. Albo robimy cos dla ogółu, konkurujemy tylko dla zabawy OGÓLNEJ albo znikamy stąd…. Wydaje mi się, że owszem, będą patenty ale tylko po to aby były swego rodzaju drogowskazami i pomocami dla innych, aby mogli na ich podstawie zbudować coś lepszego, większego, lepiej działającego. Będą patenty nie chroniące tylko promujące, pomagające zrozumieć danę ideę i ją lepiej wykorzystać. To będzie jak licencja na to by coś robić. Nie będzie wymagała wniesienia opłaty, natomiast korzystający, nawet dla własnego dobra, dla tego by być zdrowym i normalnym wyrówna w jakiś sposób poziom energii w procesie brania i dawania i po prostu zapłaci wynalazcy, z czystej sympatii i wdzięczności… świat będzie dobrowolny a nie wymuszony. Będziemy to odczuwać jako coś naturalnego, jak oddychanie. Biorę, daję coś w zamian lub przekazuję tę energię w innej formie…

Kończy mi się przekaz… ;) chyba zaczynam tracić ten zakres do którego byłem dostrojony ale ok., to normalne i tak się bardzo cieszę, że coś takiego przeze mnie przepłynęło. Jestem na właściwej drodze, przynajmniej tak to czuję. Jak uda się coś napisać, coś co popłynęło z serca a ono jest dostrojone do jakiś dobrych, inspirujących wibracji to super, to cieszy mnie to bardzo. Wierzę, że będzie przestrzeń na kolejne teksty, może na filmy, webinary, spotkania… w końcu zaczynamy się dostrajać do naszych prawdziwych możliwości, talentów, potencjałów… zaczynamy ogarniać nasze kosmiczne korzenie… Ziemia staje się po prostu jedną z planet na których się mieszka, doświadcza, życie zaczyna się otwierać na większe wglądy… i o to chodzi… czas niewolnictwa, strachu i jego pochodnych już mija… teraz zaczyna się czas wolności, miłości i świętości życia… ale nie religijnej świętości… religii to my w to nie mieszajmy, bo… - temat na inne rozważania, to będzie nasza naturalna świętość i duchowa technologia… oj! Z jednej strony doczekać się nie mogę a z drugiej… każdą chwilę smakuję jak kęs cudnej potrawy wiedząc, że już niedługo, po dość długim…. Bardzo długim jedzeniu dość pośledniej żywności teraz dobierzemy się do prawdziwej uczty… każdy kęs teraz jest już ucztą.. i to co raz większą. :)



Ps. a tak poważniej... to szykują jakieś "jednolite patenty", które będą obowiązywać wszędzie. Kolega w USA wymyśli zaokrąglony róg i każdy będzie musiał za to płacić.... było śmiesznie ale teraz może być już niebezpiecznie...

---
   

Drogowskaz - do świadomego Życia...
Oridea.net - Inspiracje


Artykuł pochodzi z serwisu
www.Artelis.pl

środa, 16 stycznia 2013

Jak bijesz swoim sercem?

Autorem artykułu jest Marcel1981

Zwykliśmy pojmować siebie jako tych, którzy mają wszystko pod kontrolą. Chcemy wierzyć, że jesteśmy sternikiem, statkiem i żeglarzem. Mówimy sobie: wiem gdzie uderzyć, aby odezwały się nożyce, wiem jak pociągać za sznurki, jak rozdawać karty.

Czy tak jest w rzeczywistości?
Alan Watts w wykładzie pod tytułem „Nie co być powinno, lecz co jest!” zadaje pytania:
„Jak bijesz swoim sercem? Jak rośniesz swoje włosy?”
Zwykliśmy tak wybiórczo analizować swoje zachowanie, że nie zauważamy faktu, iż nie mamy wpływu na większość zdarzeń, które dotyczą naszego ciała.
Jak sprawiasz to, że widzisz?
Możesz powiedzieć: To proste! Otwieram oczy i widzę. Gdy nie chcę widzieć, to zamykam oczy i nie widzę.
No, tak, ale jak widzisz? Jak to robisz, że widzisz? Jak organizujesz proces widzenia? Jak sprawiasz to, że widzenie się odbywa? Jak czynisz, jak robisz widzenie?
Nie czynisz, nie robisz. Po prostu jesteś świadkiem tego, co się odbywa przed twoimi oczami. Jesteś obserwatorem. Otwierasz oczy, a przed nimi świat się dzieje. Zamykasz oczy, widzisz ciemność twoich powiek. Nie jesteś w stanie wyłączyć widzenia.
No dobrze, to taki specyficzny przykład. A co ze słyszeniem?
Umówmy się tak. Ja teraz coś powiem. A Ty tego nie usłyszysz:
Ok? To zaczynam: „Liście nie są zielone”.
Udało się?
Czy możesz powiedzieć sobie: nie będę tego słyszał? Nie! Uszu nawet nie możesz zamknąć. Słyszysz i koniec. A raczej doświadczasz słyszenia. Doświadczasz dźwięków, które są.
A jak jest z zasypianiem? Robisz to codziennie. To powiedz mi, jak zasypiasz? Jak robisz tę najprostszą czynność, którą znasz od urodzenia? Jak to „ROBISZ”?
A no, NIE ROBISZ! To się WYDARZA. Jesteś w pewnym sensie podmiotem zasypiającym.
Tych pytań jest więcej:
Jak śnisz?
Jak rośniesz swoją skórę?
Jak organizujesz pracę swojego żołądka?
Jak robisz to, że rosną ci paznokcie?
A teraz coś bardziej skomplikowanego:
Jak chodzisz? Jak robisz to, że chodzisz?
Proponuję, abyś wstał/a i pochodził/a trochę po pokoju i poprzyglądał/a się, jak podnosisz najpierw jedną nogę, później drugą. Jak to się dzieje? Jak wydajesz polecenia swoim nogom, gdy postanawiasz nagle wstać od komputera i zrobić sobie kawę? To bardzo ciekawe doświadczenie.
Pozostaje jeszcze jeden bastion. Możesz powiedzieć: Ok, zgadzam się, ale zawsze mogę podjąć samodzielną decyzję. Mogę otworzyć lub zamknąć oczy. Mogę zdecydować, że dzisiaj nie pójdę do pracy. Mogę zdecydować o tym, że będę taki, lub taki.
Ok. Zróbmy eksperyment.
Usiądź wygodnie, zamknij oczy i pomyśl o pięknej, ponętnej kobiecie lub przystojnym, uwodzicielskim mężczyźnie. Przyjrzyj się mu dokładnie. Postaraj się go dobrze wizualizować i zapamiętać.
Zrobione?
Pomyślane?
Zwizualizowane?
A teraz odpowiedz sobie na pytanie? Kto sprawił, że w Twojej głowie pojawił się Ten mężczyzna/Ta kobieta? Jak dokonałeś wyboru/selekcji? Jak zorganizowałeś casting na tą kobietę/tego mężczyznę?
Dlaczego Twoim oczom ukazała się właśnie Ta osoba?
Odpowiedź jest jedna: Nie wiem! Zamknąłem/am oczy i ukazał się on/ona. Jak w teatrze!
Oczywiście możesz zmienić kolor włosów, lub to czy tamto, ale nie zmienia to faktu, że ta konkretna osoba pojawiła się tylko Tobie i nie wiesz dlaczego.
Chcesz temu zaprzeczyć. Powiedzieć: ja się nie zgadzam… Ale, skąd ta myśl? Skąd w Twojej głowie pojawia się myśl sprzeciwu?
JAK WYMYŚLIŁEŚ/AŚ TĄ MYŚL?
--- Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

O uśmiechu i radości.

Autorem artykułu jest Agnieszka Zdrzałek

Uśmiech jest podstawą naszego dobrego samopoczucia i dobrego samopoczucia naszych najbliższych, a także osób, które przebywają w naszym towarzystwie. Uśmiech to droga do wolności i radości. Uśmiech sprawia, że świat staje się lepszy, kolorowy, mniej straszny. Uśmiech to tak niewiele, a potrafi zdziałać cuda.
Czasem w trudach dnia codziennego zapominamy o najprostszych rzeczach, jak uśmiech i radość, jak dawanie i branie, jak miłość, szacunek, szczerość, uprzejmość.
Ciągle gonimy za pieniądzem, ciągle brak nam czasu, by pobyć z naszymi bliskimi, by się pośmiać i zrelaksować, a tak naprawdę tylko radość, uśmiech i chwila w gronie rodzinnym pomagają nam się zrelaksować, rozluźnić, pozbyć się trosk i napięcia. Tylko radość i uśmiech pomagają nam zapomnieć o troskach dnia codziennego. Powinniśmy pamiętać, że nawet w najtrudniejszym momencie naszego życia, naszego dnia, trzeba doszukać się czegoś pozytywnego, czegoś radosnego, i choć bywa to czasem trudne, musimy pamiętać, że tylko uśmiech, dobre poczucie humoru pomoże nam przetrwać nawet najgorsze. Kiedy jesteśmy radośni, jesteśmy szczęśliwi, czujemy się kochani i bezpieczni, a o to przecież w życiu chodzi.
Jesteśmy tylko ludźmi, a może powinnam napisać: jesteśmy aż ludźmi, to od nas samych zależy, jak będzie wyglądało nasze życie, jak będzie wyglądał każdy kolejny dzień i ile wysiłku będziemy musieli włożyć w to, by każdy kolejny dzień przetrwać. Ale w życiu nie chodzi o to, by je przetrwać, w życiu chodzi o to, by je przeżyć. A może lepiej było by dla nas, gdybyśmy po prostu troszkę zwolnili, troszkę weselej spojrzeli na świat, na otaczających nas ludzi, na sytuacje, które nas spotykają. Czyż nie wygodniej jest przeżyć dzień z uśmiechem na twarzy? Czyż nie lepiej wrócić po pracy do domu i uśmiechnąć się do żony/męża i do naszych małych pociech, które właściwie tylko tego potrzebują: radości, uśmiechu, naszej miłości i akceptacji, to przecież tak niewiele. Czy zastanowiłeś się kiedykolwiek, co czuje Twoja rodzina, kiedy wracasz zmęczony po pracy i zaczynasz narzekać na szefa, na współpracowników, na kłopoty, na problemy, na całą firmę, w której pracujesz? Czego od nich wtedy oczekujesz? Co ma powiedzieć współmałżonek, co mają zrobić Twoje dzieci? Współczuć, pogłaskać po głowie? Przecież Twoja praca to Twój wybór. To, co robisz, powinno sprawiać Ci przyjemność. Jeśli tak nie jest, zmień pracę na taką, która po powrocie do domu pozwoli Ci na radość i uśmiech dla najbliższych, którzy czekali na Ciebie kilka lub nawet kilkanaście godzin. Jeśli nie możesz lub nie chcesz zmienić pracy, poszukaj czegoś pozytywnego, czegoś, co sprawia, że jest Ci dobrze, przyjemnie. Dla przykładu, ja pracuję nie dla pieniędzy, które owszem, są bardzo przydatne i potrzebne, ale pracuję na pół etatu, więc kokosów nie zarabiam, ale uwielbiam ludzi, z którymi pracuję, są fantastyczni, zawsze się uśmiechają, zawsze mają coś ciekawego do powiedzenia, zawsze można na nich polegać. Mam fantastyczną przełożoną, jest pracowita, jest ludzka, ma serce i uczucia, i choć moja główna szefowa, niestety, już nie jest taka, jak pozostali, cieszę się, bo codziennie mogę z kimś porozmawiać, codziennie mogę się uśmiechać, bo tego nikt mi w pracy nie zabroni. Ta praca to mój wybór, nikt mnie do niej nie zmusza, zawsze mogę zrezygnować i to też będzie mój wybór. Ta praca i ludzie wokół mnie sprawiają, że mam ochotę tam wracać, że się uśmiecham, dlatego lubię swoją pracę i lubię tych fantastycznych ludzi.
Czasem mamy rodzinę, pracę, samochód, pieniądze, dom, a mimo to czujemy się puści w środku, czujemy się samotni i tak naprawdę nieszczęśliwi. Można to wszystko zmienić, można po prostu zacząć się uśmiechać. Można zacząć czerpać radość z tego, co się posiada. Uśmiech jest lekarstwem nie tylko dla nas samych, ale także dla ludzi, którzy nas otaczają, którzy z nami żyją pod jednym dachem. Uśmiech to nie tylko zwierciadło duszy, ale także balsam dla obolałego i zmęczonego ciała.
Tak wiele rzeczy można zrobić, by poprawić sobie humor: można obejrzeć jakąś starą, dobrą komedię, może to być jakaś nowość, jest przecież w czym wybierać, można obejrzeć lub posłuchać kabaretu, można poczytać dowcipy czy dobrą książkę lub po prostu poświęcić czas na pogawędki z osobami, które kochamy, a które z pewnością mają coś ciekawego do powiedzenia. Wierzę, że czas spędzony w odpowiednim towarzystwie wywoła więcej niż jeden uśmiech na naszej zatroskanej twarzy i na twarzach naszych znajomych, naszej rodziny...
Uśmiech to coś, co działa jak bumerang, wraca do nas, ilekroć go wysyłamy. A nie ma nic piękniejszego niż uśmiechnięta twarz ukochanej osoby. Nie ma nic piękniejszego niż uśmiech dziecka. Czasem, goniąc za „chlebem", za karierą, zapominamy właśnie o tych najmłodszych, o tych maleńkich istotkach, które tak właściwie uczą się od nas i kiedy my nie mamy czasu dla nich, one zamykają się w sobie, oddalają się od nas i uczą się życia bez uśmiechu, bez radości, bez nas.
Jak pięknie wygląda twarz małego dziecka, które szczerzy swoje maleńkie, białe ząbki z radości. Jak pięknie wygląda ta maleńka buźka z tymi czerwonymi od śmiechu policzkami, jak pięknie jest usłyszeć śmiech dziecka po ciężkim dniu pracy, po gonitwie, która jest naszą codzienną rutyną. Jak cudny jest ten błysk w oku tego małego, bezbronnego człowieka, który pokłada w nas całą swoją ufność i nadzieję. Dlaczego nie pomóc samemu sobie i nie wprowadzić uśmiechu do naszego życia, odrobinę radości. To nie wydaje się być przecież trudniejsze niż nasza praca, czasem wyczerpująca fizycznie, a czasem psychicznie, to nie może być trudniejsze, niż jakikolwiek egzamin, czy to w szkole czy w pracy, to nie może być trudniejsze niż życie, które czeka na nas każdego dnia.
Pewne sytuacje w naszym życiu są trudne i ciężkie, czasem jest nam smutno, czasem dotyka nas tragedia, ale nawet wtedy trzeba w tym całym bałaganie odnaleźć odrobinę pozytywnego myślenia, odrobinę radości. I choć w obliczu śmierci lub choroby (zwłaszcza osób nam bliskich i kochanych) ciężko odnaleźć coś radosnego, bo jak tu cieszyć się, gdy kogoś z ukochanych spotyka choroba lub śmierć. To naprawdę jest trudne, ale my nadal żyjemy, my nadal musimy żyć, bo przecież jest ktoś, dla kogo warto i trzeba dalej istnieć, dalej funkcjonować.
Choroba to tym bardziej powód do uśmiechu, bo uśmiechem możemy poprawić nastrój, a tym samym samopoczucie chorego, i choć czasem łzy cisną nam się do oczu, warto spróbować, bo uśmiech z pewnością pomoże. Śmierć jest o tyle trudniejsza, że nie ma tu powodów do radości, a jednak zmarła osoba z pewnością bardziej by wolała widzieć nas radosnych i uśmiechniętych, niż pogrążonych we łzach i smutku. W tak trudnych momentach naszego życia powinniśmy poszukać w naszej pamięci momentów radosnych, które spędziliśmy w towarzystwie zmarłej osoby. I choć tak naprawdę smutek przepełnia nasze serca, każdy z nas kiedyś odejdzie, a wtedy wolelibyśmy, by nad naszym grobem nikt nie ronił łez, bo przecież życia jest piękne, czasem wyboiste, ale piękne. Życie trwa nadal.
Czy istnieją jakieś metody, ćwiczenia na uśmiech, na radość, na dobry humor? To z pewnością zada sobie niejedna osoba, która w tak prosty sposób (uśmiechając się), może/chce poprawić swoje życie, swoje stosunki z otaczającymi go ludźmi.
Owszem, jest na to wiele sposobów, choćby już wcześniej przeze mnie wspomniane oglądanie komedii i kabaretów. Można np. codziennie ćwiczyć przed lustrem uśmiech. Wystarczy kilka minut dziennie, a z każdym kolejnym dniem nasz uśmiech będzie piękniejszy. Z każdym kolejnym dniem uśmiechanie się do samego siebie przed lustrem będzie łatwiejsze i przyjemniejsze. Każdego następnego dnia z większą łatwością przyjdzie nam uśmiechanie się do ludzi. Kiedy już przyzwyczaimy się do uśmiechania się do samych siebie przed lustrem, poćwiczmy na ulicy, np. uśmiechając się do ludzi, którzy nas mijają. Może na początku będzie to dla nas trudne i może reakcje tychże osób będą dla nas dziwne, ale jakże będzie nam przyjemnie, gdy napotkana przypadkowo osoba odwzajemni nasz uśmiech.
Kolejnym ćwiczeniem, skutecznym oczywiście, może okazać się codzienne powtarzanie afirmacji typu:
"Każdego dnia mój uśmiech staje się piękniejszy"
"Z każdym uśmiechem jestem piękniejszy i bogatszy wewnętrznie"
"Każdy mój uśmiech jest błogosławieństwem dla mnie i dla innych osób"
"Z każdym dniem potrafię odnaleźć więcej radosnych chwil w moim życiu"
Możemy wymyślać własne afirmacje, możemy je łączyć, możemy je modyfikować. Ważne, by takie afirmacje sprawiały nam przyjemność, by poprawiały nasz nastrój i ważne, by powtarzać je codziennie, nawet kilka razy, a po krótkim czasie zauważymy, że nie tylko nam to pomaga, ale także staje się to łatwiejsze i jest to częścią naszego dnia powszedniego. Powtarzanie afirmacji stanie się naszym nawykiem, naszą myślą przewodnią na cały dzień.
Chciałabym na zakończenie przywołać kilka pięknych cytatów, które nie tylko są piękne, ale dają dużo do myślenia:
"...podaruj uśmiech swój tym, których napotkałeś na jawie i w swym śnie, a może ktoś skazany na samotność, ogrzeje się twym ciepłem, zapomni o kłopotach..."
Ryszard Riedel
"Uśmiech jest najprawdziwszym, kiedy jednocześnie uśmiechają się oczy."
Jan Twardowski
"Wszyscy uśmiechają się w tym samym języku. Tylko uśmiech jest jednakowy na całym świecie. Możesz się uśmiechnąć po angielsku, a będzie to znaczyło dokładnie to samo w Tajlandii."
Olivia Goldsmith
Tak więc zacznijmy już od dziś, zacznijmy się uśmiechać i nieśmy światu radość, pokażmy wszystkim swój uśmiech, a każdy nasz dzień będzie piękniejszy i łatwiejszy do przeżycia.
Z uśmiechem i pozytywnym nastawieniem przeżyjemy nasze życie, nie będzie już potrzeby jego przetrwania.
Dodam jeszcze tylko od siebie, tak prywatnie, że mój mąż często łaskocze mnie, kiedy widzi, że nie mam humoru. Wie, że to wywołuje u mnie prawdziwy śmiech, to z kolei poprawia jego nastrój i zawsze wtedy powtarza:
Uwielbiam, gdy się tak śmiejesz”.
Może wyda Wam się to dziecinne, ale tak naprawdę tylko dzieci potrafią czerpać radość z życia, dlatego jak najczęściej powinniśmy brać z nich przykład.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie i korzystając z okazji, chciałabym Wam życzyć zdrowych, radosnych i uśmiechniętych Świąt Bożego Narodzenia oraz radosnego i pięknego Nowego 2013 Roku.
--- Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl