poniedziałek, 14 stycznia 2013

Nasi Niebiańscy Przyjaciele

Nasi Niebiańscy Przyjaciele

Autorem artykułu jest Agnieszka Zdrzałek


Czy wierzysz w Anioły? Czy wierzysz, że nie jesteśmy sami? Czy wierzysz, że prosząc o pomoc, otrzymasz ją? A czy zastanawiałaś/eś się kiedykolwiek, kim jest Anioł i jak się z nim porozumieć? Jeśli tematyka Aniołów nie jest Ci obca, zapraszam do czytania.

Swoją przygodę z Aniołami rozpoczęłam niedawno.

Jeszcze rok temu byłam zwyczajną, zakompleksioną kobietą z mnóstwem problemów, wiecznie rozczarowaną życiem, pragnącą szczerej miłości, ciągle napotykałam na przeszkody a to doprowadzało mnie do łez i smutku. Pamiętam dzień, w którym trafiłam na pewną stronę internetową, gdzie poznałam fantastyczną osobę, która zasiała w moim sercu ziarenko nadziei i rozbudziła moją ciekawość. Zaczęłam pytać, zaczęłam szukać i tak rozpoczęłam swoją pracę z Aniołami. Trafiłam na wiele stron poświęconych tematyce anielskiej, byłam wręcz zdziwiona, że aż tyle osób potrafi nawiązać kontakt z Aniołami, że tyle osób wierzy w Anioły. Przyznam szczerze, że nie zawsze wierzyłam w to, co czytałam. Niektóre historie były tak niesamowite, że aż trudne do uwierzenia. Było jednak sporo takich, które wzruszały mnie do łez, sprawiały, że chciałam nawiązać kontakt z Aniołami, prosić je o pomoc, o lepsze życie, o radość, spokój duszy i ciała. Zaczęłam czytać coraz więcej i coraz bardziej czułam zaufanie do tych Niebiańskich Istot. Zaczęłam odczuwać radość i spokój, o których istnieniu już dawno zapomniałam. Nagle problemy przestały być problemami, zaczęłam dostrzegać różne rozwiązania różnych sytuacji i choć minęło dopiero 1,5 roku, moje życie zmieniło się o 180 stopni. Jestem teraz szczęśliwa, moje życie nabrało kolorów i tempa.

W ciągu tego roku ciągle towarzyszyły mi dwie przyjaciółki, które nie tylko słuchały moich opowieści i relacji, ale sprawiły, że chciałam o tym mówić, że przestałam się krępować. Pamiętam, jak któregoś dnia zaczęłam opowiadać koleżance swoją historię. Byłam w szoku, kiedy powiedziała: „To co mówisz jest niesamowite, aż trudne do uwierzenia. Ale kim właściwie jest Anioł?” Zaniemówiłam, byłam pewna, że potrafię odpowiedzieć na tak banalne pytanie i tak właściwie nigdy się nad tym nie zastanawiałam.

Jeszcze tego samego wieczoru zaczęłam szukać informacji na temat Aniołów, kim są, jak wyglądają, jak się z nimi porozumieć i skontaktować. Mówiąc w skrócie:

Anioł został stworzony na obraz i podobieństwo Boże, promieniuje Bożym podobieństwem w wyższym stopniu niż my. Anioły są duchami czystymi, wolnymi od materii, nie są tak jak nasze dusze ograniczone lub uwięzione przestrzenią. Poruszają się z szybkością myśli, dlatego też są przy nas przez cały czas. Zdarza się, że wokół nas jest kilku Aniołów, a ponieważ są istotami niematerialnymi, nie widzimy, ile działają wokół nas. Anioł – jak już wspomniałam, jest istotą niematerialną, duchową, nieposiadającą ciała, stworzoną przez Boga na samym początku świata, jeszcze przed stworzeniem człowieka. Według Biblii jest ich nieskończenie wiele, "Tysiąc tysięcy służyło Mu, a dziesięć tysięcy po dziesięć tysięcy stało przed Nim" (Dn 7, 10), "I słyszałem głos wielu aniołów dokoła tronu... a liczba ich była miriady miriad i tysiące tysięcy" (Ap 5, 11).

Anioły szanują naszą wolną wolę, oznacza to, że pomagają nam jedynie wtedy, kiedy prosimy je o pomoc i o znaki. Nie ingerują w nasze życie, aczkolwiek codziennie kontaktują się z nami, poprzez pozytywne myśli, różnego rodzaju znaki jak np. chmury, monety, piórka, tęczę, czasem nawet poprzez teksty naszych ulubionych piosenek, a także poprzez ciągi cyfr. Zawsze kiedy prosimy o znaki i pomoc, otrzymujemy ją.

Rozróżniamy Dziewięć Chórów Anielskich:
Najwyżej w hierarchii stoją:
- Serafiny: są czystym światłem, a ponieważ znajdują się najbliżej Boga, określane są jako "płonące jasnym światłem".
- Cherubiny: są czystą miłością i są na drugim miejscu w anielskiej hierarchii. Najczęściej przedstawiają małe, pulchne dzieci ze skrzydłami (Kupidyny).
- Trony: reprezentują boską sprawiedliwość i są niczym pomost pomiędzy światem duchowym a materialnym.
- Panowania (Dominacje): sprawują nadzór nad aniołami, regulują anielskie obowiązki zgodnie z wolą Boga.
- Cnoty: zajmują się Słońcem, Księżycem, Ziemią, gwiazdami czyli fizycznym wszechświatem.
- Moce (Władze): są to wojownicy, którzy oczyszczają wszechświat z negatywnych energii.
- Zwierzchności: zapewniają pokój na ziemi według woli boskiej, poprzez sprawowanie władzy nad planetą, kierując miastami i narodami.
- Archanioły: "są one nadzorcami rodzaju ludzkiego i Aniołami Stróżami ludzi. Każdy z Archaniołów wykazuje pewną specjalność, będącą jakimś aspektem Boga". Archanioły pomagają nam w nagłych, trudnych i niespodziewanych sytuacjach, zagrożeniach, nie oznacza to jednak, że nie możemy prosić ich o pomoc w codziennych sprawach. Pomagają zawsze, kiedy je poprosimy o pomoc.
- Aniołowie Stróżowie: każdy z nas ma swojego osobistego Anioła Stróża, który jest z nami od początku aż do samego końca naszego życia. To właśnie do naszego Anioła Stróża powinniśmy kierować prośby o pomoc w każdym aspekcie naszego życia, ponieważ są one najbliżej nas.

W jaki sposób prosić Anioły o pomoc?
Nie ma na to reguły. Anioła prosić o pomoc można cichutko, w myślach, lub na głos, można napisać naszą prośbę, a nawet w momentach rozpaczy wykrzyczeć ją. Niezależnie od sposobu, jeśli prośba o pomoc lub znak pochodzi z głębi serca i jest pełna miłości, otrzymamy ją. Możemy używać własnych słów, wtedy prośba ma charakter bardziej osobisty np. zaczynając od słów: Kochane Anioły, proszę was o pomoc w/z (tu podajemy, o jaką sytuacją prosimy). Nie zapomnijmy na koniec podziękować za udzieloną pomoc.
Żeby usłyszeć Anioły najlepiej jest się zrelaksować i wyciszyć. Warto zapalić świecę, usiąść w ciszy i medytować przez chwilę. Kiedy jesteśmy zdenerwowani, trudniej nam usłyszeć i zobaczyć znaki, jakie nam Anioły wysyłają. Ponieważ ich nie widzimy, kontaktują się z nami np. poprzez nasze myśli. Czasem w momencie, kiedy wydaje nam się, że już nic się nie da zrobić, nagle doznajemy olśnienia, wpadamy na genialny pomysł, to właśnie Anioły nam podpowiedziały. Nigdy nie zostajemy bez odpowiedzi na wołanie, najczęściej jednak zdarza się tak, że zabiegani i zestresowani nie dostrzegamy znaków, które nam wysyłają.

Na początku mojej pracy z Aniołami, trafiłam na przepiękną stronę, gdzie można zadać dowolne pytanie i wylosować samemu dowolną kartę. Ku mojemu zaskoczeniu, bo nie ukrywam, że na początku podchodziłam do tego z dystansem, okazało się, że odpowiedzi były za każdym razem trafne i idealnie pasowały do mojego pytania lub też do danej sytuacji, o którą pytałam. Byłam wzruszona. Postanowiłam, że kupię swoją, osobistą talię kart. Pierwsze karty otrzymałam w prezencie od mojego męża. Talia jest przepiękna i ma cudowne przesłania. Anioły nigdy mnie nie zawiodły. Zawsze kiedy miałam jakiś problem lub dylemat, prosiłam o podpowiedź, losowałam jedną lub kilka kart i zawsze otrzymywałam trafne odpowiedzi. To było fantastyczne uczucie. Zaczęłam inaczej patrzeć na ludzi i na świat. Czułam się coraz bardziej szczęśliwa, coraz bardziej pewna siebie i coraz bardziej czułam, że żyję. Przestałam się martwić o pieniądze, przestałam się martwić o zdrowie. Wszystko układało się jak nigdy wcześniej. Zaczęłam myśleć pozytywnie, przestałam narzekać i ku mojemu zaskoczeniu zaczęłam widzieć ogromną poprawę. Zaczęłam pisać, spisywałam swoje myśli, swoje doświadczenia. Czasem czytając stare wpisy sprzed roku i starsze, nie mogę uwierzyć jak bardzo moje życie zmieniło się i jak bardzo byłam kiedyś nieszczęśliwą osobą. Na szczęście to już przeszłość. Wybaczyłam wszystkim, którzy mnie skrzywdzili, a to pomogło mi otworzyć się na miłość do świata i do ludzi. Nigdy nie sądziłam, że to takie proste.

Przeczytałam książkę Dr Doreen Virtue pt „Niebiańskie znaki” i zaczęło do mnie docierać, że przecież już to wszystko przerabiałam. Zaczęłam sobie przypominać różne sytuacja kiedy prosiłam Anioły o pomoc i wsparcie. Zawsze kiedy o coś prosiłam, na swojej drodze znajdowałam piórka. Różnej wielkości i różnych kolorów. Ciągle pod nogami leżały monety, a moją uwagę zaczęły przykuwać różne cyfry (numery domów, numery telefonów, numery na bilbordach, a nawet rejestracje samochodów). Nie zwracałam na to wcześniej szczególnej uwagi, aż do momentu przeczytania książki. Pamiętam, kiedy prosiłam o wsparcie finansowe, moje myśli był strasznie zaśmiecone obawą o pieniądze i nagle wszędzie zaczęłam dostrzegać ciąg cyfr np. miałam do zapłacenia 6.66, gdy spisywałam licznik z prądu, stan końcowy pokazywał 6666, rejestracja samochodu 666, to nie mógł być przypadek. Kiedy przeczytałam znaczenie cyfr (opieram się na książce Dr Doreen Virtue „Anielskie liczby”) okazało się, że za bardzo skupiam się na rzeczach materialnych, że moje myśli za bardzo skupiam na pieniądzach. Zaczęłam prosić Anioły o wsparcie i pomoc finansową i już po kilku dniach znowu zaczęłam dostrzegać cyfry tym razem 17.77, 777, 7777, okazało się, że moje myśli zostały oczyszczone i zmierzam we właściwym kierunku. Powierzyłam swoje troski i obawy Bogu i Aniołom i wierzyłam, że mi pomogą.

Odpuściłam. Moja sytuacja finansowa zaczęła się poprawiać.

Któregoś dnia zmywając naczynia, chciałam sprawdzić czy to naprawdę działa, czy rzeczywiście prosząc o znak, otrzymam go. Poprosiłam zatem o znak, najlepiej piórko, albo kilka piórek. Zaczęłam się rozglądać i nic. Żadnego piórka. Moja córka w tym czasie oglądała bajkę. W momencie kiedy zaczęłam wątpić, że tym razem dostanę znak usłyszałam, że jeden z bohaterów bajki prosi przyjaciela o piórko, a najlepiej o kilka piórek. Zdębiałam!

Proszę o znak, że Anioły czuwają nade mną i są przy mnie i nagle na niebie pojawia się chmura w kształcie serca! Szok! Pobiegłam szybko po telefon, żeby zrobić zdjęcie, i z serca zrobił się Anioł, siedział na chmurce i patrzył na mnie. Nie mogłam uwierzyć. Bardzo się wzruszyłam. Któregoś dnia idąc z córką do przedszkola, prosiłam Anioły, by czuwały nad nią, by nie stało się jej nic złego, by się dobrze bawiła i poprosiłam o znak, że będą przy niej.

Nic. Ani monety, ani chmurki, żadnego piórka. Byłam rozczarowana. Myślałam, że może za bardzo chciałam widzieć jakiś znak i po prostu go przeoczyłam, byłam jednak pewna, że Anioły mnie wysłuchały i nie pozwolą by cokolwiek jej groziło. Weszłyśmy do przedszkola i nie mogłam uwierzyć własnym oczom! Na jednym ze stołów były poustawiane różnej wielkości drewniane pale i deseczki, koniki, jednorożce i mnóstwo kolorowych, uśmiechniętych figurek aniołków! To był znak. Na całym ciele poczułam gęsią skórkę. Łzy napłynęły mi do oczu. Wiedziałam, że moje prośby zostały wysłuchane. Za każdym razem gdy otrzymuję znaki i pomoc, czuję miłość, spokój i szczęście, tak też było za każdym razem. Bo gdy nie proszę o pomoc ani o znak a znajduję np. piórko, nie czuję nic, żadnych emocji, żadnej energii, to po prostu piórko.

A czy tęcza w umywalce nie jest trochę dziwna? Dla mnie to coś fantastycznego. Dla mnie to znak. Teraz już mam 100% pewności, że nie jestem sama.

A Ty?

---

niedziela, 13 stycznia 2013

Jeśli kiedyś zapadnie cisza...

Autorem artykułu jest Anita Klemm


O jednej chwili, która może zmienić wszystko i zabrać to, bez czego nie wyobrażaliśmy sobie życia. Moment, kiedy nagle zapada głucha cisza, która początkowo jest tylko brakiem dźwięków. Cisza, która jest wyrokiem dla kogoś, kto myślał, że śpiewanie to jedyne, co potrafi. O zaczynaniu od nowa...

28 stycznia 2009 roku nagle i całkowicie straciłam słuch. Odzyskiwałam go przez pół roku, nie wiedząc w jakim stopniu leczenie się powiedzie. Tamten pamiętny dzień był przełomowym momentem w moim życiu. Ta cisza, która zapadła, była bardzo ważną lekcją, może nawet jedną z najważniejszych. Była pierwszym krokiem wyjścia z chaosu, jaki zawładnął moim życiem. Cieszę się, że tak się stało, choć do dziś całkowicie słuchu nie odzyskałam. Musiałam nauczyć się czytać z mimiki twarzy; oczu, ruchu niemych warg. Znaleźć w tej twarzy emocje, uczucia i to, czego jej właściciel nie mówi. Wtedy dopiero zrozumiałam, na czym polega komunikacja oraz jak ważny jest kontakt wzrokowy. Jakże trudno było słyszeć bez odrobiny dźwięku, bez słów, które wydawało mi się, że ułatwiają komunikację. Stanęłam w prawdzie przed sobą, nie mając żadnego wyboru. Zostałam do tego zmuszona. Najpierw był ogromny strach, który zamykał mnie na wszystko. Kiedy pogodziłam się z tym faktem, ta cisza okazała się po prostu cudowna. Miałam wrażenie, jakbym tracąc słuch, prawdziwie zaczęła słyszeć. Cisza przyniosła nieznany mi spokój. Nie była już tylko brakiem dźwięków, a wyjątkowym stanem świadomości. Nigdy nie wyobrażałam sobie życia bez mojej muzyki, bez śpiewania. Życie jednak potrafi zweryfikować wszystkie nasze wyobrażenia. Nagle się okazuje, że możemy żyć bez tego wszystkiego, bez czego jeszcze wczoraj nie wyobrażaliśmy sobie życia.

Świat ciszy był dla mnie cudownym ukojeniem i nadal jest, bo daje mi to, czego nigdy nie dał mi żaden dźwięk, choćby najpiękniejszy. Tego nie da się tak opisać, nie da... To najlepsze doświadczenie, jakie mogło mnie spotkać, choć niezwykle bolesne. Zdaję sobie sprawę z tego, że ten odzysk jest w promocji, która kiedyś może się skończyć. Godzę się z tym, że ta cisza znów może kiedyś zapaść. Już się jej nie boję. Kolejny raz nie zdecydowałabym się przejść tej drogi do świata dźwięków. Jeśli kiedyś zapadnie cisza, przywitam ją ze spokojem. Siłę czerpię z mojego wnętrza, z miejsca, w którym przebywam i prawdziwej wolności, jaką odczuwam. Nie potrzebuję do tego żadnego boga.

Życie czasem zmusza nas do sytuacji, których nie chcemy, przed którymi się bronimy i których nie umiemy sobie wyobrazić. Wystarczy przestać się bronić, nabrać dystansu, nie walczyć z tym, a nasze życie diametralnie zmieni się na lepsze. Czasem trzeba skapitulować, poddać się, zrezygnować z walki, która przynosi tylko chaos i w tej nowej sytuacji umieć znaleźć w sobie to lepsze "ja". Kiedy przestaniemy walczyć wiecznie ze sobą, pokój nastąpi na wszystkich innych polach naszego życia.

Zbaczając może z tematu, ogromną siłę wtedy, w tym kulejącym zdrowiu, dawał mi nie żaden bóg czy wiara, ale właśnie ich brak. Żałuję jedynie, że tak długo szukałam, że nie udało mi się odnaleźć mojej drogi wcześniej. Do tego momentu byłam wystraszoną małą dziewczynką. Bałam się zadawać pytania, ze strachu, jaka mogłaby być odpowiedź. Panicznie bałam się śmierci. Żyłam w ciągłym napięciu, pełna lęków i fobii. Kościół zmieniał mnie na gorsze, wpędzał mnie w ciągłe poczucie winy, zagubienie, lęk, strach, co miało swoje następstwa w życiu emocjonalnym. Najważniejsze to nie zadawać pytań, wykonywać polecenia, trzymać się nakazanych reguł i autorytetów, bo inaczej... I tu cała lista konsekwencji. Najgorsze było to, że nie miałam własnego zdania i co gorsze, nie mogłam go mieć. Najsłabsze osobniki, tak jak ja, nie miały żadnych szans. Uciekałam od ludzi i realnego świata. Kościół plus to, co w życiu przeszłam, stworzyło mieszankę wybuchową wręcz. Na początku bałam się wątpliwości i przez lata je odrzucałam, co również stwarzało problemy. Potem jednak stopniowo zaczynałam je wyjaśniać i szukać siebie w tym wszystkim, co przyniosło wyzwolenie. To tak, jakby świat nagle stanął do góry nogami! Niewiara zmieniła moje postrzeganie drugiego człowieka. To jest dla mnie jedna z najważniejszych zmian. Zniknął lęk przed ludźmi, wzrosło poczucie własnej wartości, bo jeśli kuleją gdzieś relacje z samym sobą, to samo dzieje się w relacji z innymi. Dziś nie boję się ani ludzi, dialogu, nawiązywania znajomości i wszelkich zmian ani samotności. Co ważniejsze, lubię rozmawiać z ludźmi i nie boję się wyrażania własnego zdania. To wyzwolenie nauczyło mnie asertywności i cieszenia się życiem. Zupełnie inne znaczenie zyskało pojęcie DOBRA i ZŁA. Wyzwolenie z więzów Kościoła nie oznaczało dla mnie porzucenia zasad, a jedynie ich zmianę.

Nie robię niczego ze strachu czy z powodu narzuconych mi zasad. Każdy wybór jest moim ŚWIADOMYM wyborem, nie pozbawionym norm moralnych. Gdy byłam osobą wierzącą, w tamtym czasie brakowało mi własnego, niczym nie skrępowanego wyboru oraz własnego, innego zdania. Brakowało mi powietrza, wolności. Nie przeraża mnie brak zrozumienia ze strony wierzących. Rozumiem ich, przecież sama kiedyś byłam wierząca. Jeśli chodzi o mnie, ja nie widzę żadnego muru między różnymi światopoglądami. Jeśli to Ci daje szczęście i w tym się spełniasz oraz ta droga Ci odpowiada, to ok. Mnie odpowiada ta droga i ona daje mi siłę, by pokonywać wszelkie trudności. Nie ja ten mur buduję. Dla mnie jest miejsce dla wszystkich.

---

Anita Klemm

Szczęście - sięgaj po nie już dziś

Autorem artykułu jest Agnieszka Zdrzałek

Twoje życie jest takie, jakie sam sobie tworzysz. Jesteś tym, kim myślisz, że jesteś. Sięgnij po szczęście już dziś, zacznij myśleć pozytywnie, afirmuj o swoim szczęściu, o swoim życiu. Nie obawiaj się niczego i zacznij przyciągać radość, miłość i dostatek.
Często spotykam się z ludźmi i jeszcze częściej słyszę jak narzekają, jak się skarżą na rodzinę, na życie, na brak pieniędzy, na brak szczęścia, na brak miłości.
Równie często zastanawiam się, dlaczego tak się dzieje? Dlaczego my, ludzie, istoty stworzone do szczęścia i miłości tak narzekamy? Dlaczego my-ludzie, istoty tak inteligentne nie potrafimy cieszyć się z tego co posiadamy, z tego co już jest nasze? Zastanawiam się często, czy aby na pewno zdajemy sobie sprawę z tego, że nasze życie zależy tak naprawdę tylko i wyłącznie od nas samych?

To smutne, że jako istoty myślące, tak negatywnie podchodzimy do życia, do tego cudu, który został nam podarowany. Dlaczego zamiast cieszyć się życiem, każdą jego chwilą, ciągle narzekamy? Dlaczego ciągle skupiamy swoją uwagę na tym, czego nie mamy, dlaczego nie jesteśmy wdzięczni za to, co już posiadamy? A to brak pieniędzy, a to w miłości nam się nie układa, a to źle się czujemy, dzieci są niegrzeczne, nie chcą się uczyć, ciągle narzekamy na zdrowie, na męża, że ciągle jest zmęczony itd.
Codziennie skupiamy naszą uwagę na tym, co tak naprawdę nam nie służy, co nam przeszkadza, czego nie chcemy. Ale im bardziej się na tym skupiamy, im bardziej czegoś nie chcemy, tym więcej tego w życiu dostajemy. Sami sobie przyciągamy dokładnie to, co mamy, kim jesteśmy, gdzie mieszkamy i jakie problemy nam towarzyszą. To my tworzymy nasz świat, nasze życie, naszą miłość, szczęście, bogactwo. I to my jesteśmy winni sobie przeprosiny, bo nikt inny naszego życie nie kształtuje, nikt, prócz nas.

Jak często jesteś zadowolony ze swojego życia?
Jak często dziękujesz za to, co posiadasz?
Jak często od tak, po prostu się uśmiechasz?
Czy potrafisz śmiać się i cieszyć każdego dnia? Nawet drobnostkami?
Czy potrafisz powiedzieć:
-"Jestem szczęściarzem".

-"Jestem szczęśliwa".

-"Moje życie jest piękne ".

Każdego dnia, każdego ranka, po przebudzeniu, ciągle, nasze myśli zaczynają swoją codzienną wędrówkę: co muszę zrobić, czego nie mam, co muszę kupić, trzeba posprzątać, zrobić pranie, poczytać z dzieciakami, muszę się pouczyć, co znowu zrobiłam/łem źle? To są myśli, które kształtują nasz dzień, nasze życie, nas samych. To jest to, kim jesteśmy.

Nasze życie jest smutne, pełne trosk, problemów, rachunków, żalu, strachu, a my jesteśmy tzw. "kłębkiem nerwów".
Czyż nie lepiej dla własnego dobra i szczęścia, zacząć dzień od pozytywnych myśli, afirmacji?

"Jestem szczęśliwy".

"Dzisiejszy dzień przyniesie mi dużo radości".

"Jestem szczęściarzem".

"Jestem bogata".

"Moje życie jest cudowne".

"Jestem fantastyczny".

"Dzisiejszy dzień przyniesie mi korzyści finansowe".

Pamiętajcie, że nasza podświadomość jest jak gąbka, chłonie dosłownie wszystko, o czym myślimy, o czym mówimy, czego życzymy sobie i innym, i zrobi wszystko, abyśmy to właśnie dostali. Zastanów się nim coś powiesz, myśl pozytywnie aby pozytywne rzeczy zaczęły dziać się w Twoim życiu. Uważaj na to, czego pragniesz, i na to, czego nie chcesz. Uważaj nawet na to, co piszesz, bo to właśnie dostajesz .

Czasem jest nam trudno myśleć pozytywnie, zwłaszcza, kiedy jest nam źle, kiedy dzieje się wszystko to, czego nie chcemy, czego się boimy, ale jeśli jest źle, nie mamy już nic do stracenia i najwyższa pora uświadomić sobie, że jednak może być dobrze, że mogę być szczęśliwy, że spotkam miłość mojego życia.

Zapytaj samego siebie: "Czy mogę coś stracić, jeśli zacznę myśleć pozytywnie"?
Odpowiedź brzmi NIE. A wiesz dlaczego? Ponieważ pozytywne myślenie przyciąga do nas miłość, szczęście, radość, pieniądze, odpowiednie osoby, książki, pozytywne zdarzenia. Pozytywne myślenie przyciąga do nas wszystko, co pozytywne, dobre. Dlatego nie odkładaj tego wszystkiego na później, potem może być za późno. Zacznij od teraz, zacznij już dziś. Myśl dobrze, myśl pozytywnie, myśl i skupiaj się na tym, czego pragniesz, a nie na tym czego się obawiasz. Przyciągnij do siebie, wszystko to, o czym marzysz i czego potrzebujesz. Pozytywne myślenie nic nie kosztuje, a działa cuda. Wiem co mówię, sprawdziłam na sobie.

Nie myśl o tym, co musisz, ale o tym, co możesz. A co możesz zrobić? Możesz zrobić wszystko, wystarczy tylko chcieć, wystarczy zmienić tok naszego myślenia.

Czasem narzekamy, że nam źle, ale nie robimy nic, aby cokolwiek poprawić. Dlaczego? Być może jesteśmy zbyt leniwi. Być może tak nam wygodnie. Być może paraliżuje nas strach, który jednocześnie blokuje nas i przypływ naszego szczęścia, blokuje naszą energię. Ale jeśli naprawdę potrzebujesz zmian, potrzebujesz szczęścia, miłości, spokoju, ukojenia, pieniędzy - sięgnij po nie.

Myśl i afirmuj, że masz wszystko to, czego potrzebujesz, a będziesz to wszystko mieć. Podziękuj za to, co już posiadasz i przygotuj się na więcej. Uśmiechaj się, ciesz, bądź pozytywny.

Kiedyś przeczytałam coś takiego, taką anegdotę:
"Jedzie mężczyzna w tramwaju i myśli: - Żona – zołza, przyjaciele – oszuści, szef – sadysta, idiota, praca – beznadziejna, życie do dupy... "
A Anioł Stróż stoi za jego plecami i zapisując to wszystko myśli:
-"Ale dziwne życzenia i to codzienne, ale cóż mogę zrobić, muszę je spełniać... "

Nasze myśli wibrują we wszechświecie i same się realizują. Zacznij więc myśleć pozytywnie.
"Wszyscy jesteśmy energią. Energię wysyłamy i energię odbieramy".

Dlaczego zatem mam wysyłać złą, negatywną energię i znowu taką samą odbierać? Przecież myśląc pozytywnie wysyłam dobrą energię tak, i dobrą energię odbieram, więc dlaczego codziennie popełniamy te same błędy?
Od nas zależy nasze życie, jak je przeżyjemy, czy będziemy szczęśliwi czy nie. Zacznijmy już dziś karmić naszą podświadomość dobrymi myślami, o ludziach, o sobie, o naszym życiu. Sami zobaczycie, że Wasze ciało i dusza zaczną "delektować" się rozkoszą pogodnego i radosnego życia. Do osiągnięcia szczęścia, naprawdę nie potrzeba wkładać wiele wysiłku. Nie wolno nam się poddawać.

Potęga naszej podświadomości jest ogromna i nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy. Kochani, sami sobie szkodzimy, czy nie pora to zmienić?

Myśl pozytywnie i bądź wytrwały, nie poddawaj się, jeśli nie widzisz efektów, bo każde zwątpienie przyciąga to, czego nie chcesz. Musisz uwierzyć, że osiągniesz to, czego pragniesz, ale nie wolno Ci w to zwątpić. Nigdy.

Pozdrawiam gorąco i przesyłam pozytywną energię i wiele radości.
---