Autorem artykułu jest Radosław Małecki
Każdy człowiek (no może prawie każdy) borykał się ~kiedyś z myślą o nieuchronnym końcu, o tym co dalej. Nie jesteśmy wolni od strachu i obaw z tym związanych.
Nieśmiertelność. Któż z nas o niej nie marzył? Rozumiemy ją przede wszystkim jako nieśmiertelność fizyczną, pojmując ten stan jako potencjalnie nieskończenie długi czas przebywania naszego ciała obdarzonego świadomością w jakimś świecie materialnym. Odróżniamy ją tym samym od nieśmiertelności duchowej, pozostawiając tę kwestię religii. Mamy jednocześnie nadzieję, że gdyby realizacja koncepcji nieśmiertelności fizycznej nie miała się ziścić w ciągu naszego pobytu w fizyczności, to czeka nas ta druga pozostająca jednak dla żyjących jedynie obietnicą.
I chociaż nie ma i nigdy nie było dowodów na możliwość osiągnięcia stanu nieśmiertelności fizycznej, to wszyscy wszak chcemy wierzyć w tę ideę i większość z nas byłaby gotowa poświęcić dla niej wszystko, gdybyśmy tylko mogli ujrzeć cień szansy zmaterializowania się tego największego z marzeń ludzkości. Tymczasem jednak musimy się zadowalać koncepcją nieśmiertelności duchowej, personifikowanej w naszej kulturze pod postacią duszy nieśmiertelnej. Myśl ta w takiej lub zbliżonej formie przejawia się jako postulat w każdej niemal religii. Wiążąc się zawsze jednak z życiem doczesnym, nakłania nas do postępowania w sposób przez daną religię zalecany, obiecując nam realizację jego w życiu pośmiertnym. Tak więc religie obiecując nam nieśmiertelność stawiają jednak pewien warunek. A jest nim konieczność śmierci.
Możemy również rozważyć nieśmiertelność genetyczną, będącą w uproszczeniu spłodzeniem potomstwa. Jednak tu przekazując nasz zapis genetyczny nie przekazujemy naszych doświadczeń, wiedzy i tego wszystkiego, czym stajemy się w czasie naszego pobytu na tym świecie.
Jakkolwiek nieśmiertelność jest najbardziej rozpalającą ideą w historii ludzkości, to w świecie obecnym napotyka na pewną barierę. Dawniej, w czasach „przednaukowych” i „wczesnonaukowych” wszechświat był dla człowieka nieskończonością. Samo to pojęcie filozofowie rozważali już tysiące lat temu. Bardziej jednak niż o pojęcie i jego filozoficzną interpretację chodzi tu o stan faktyczny. A określić go można jako bliżej niezidentyfikowany byt nieograniczony wielkościowo ani czasowo. Innymi słowy wszechświat pojmowany jako byt bez granic terytorialnych, bez początku i bez końca. Byt taki jawi się niemal jako istota boska. Istota tajemnicza, doskonała i niezrozumiała.
Wiemy już jednak, że wszechświat jaki znamy miał swój początek. Narodził się z punktu w procesie zwanym dziś Wielkim Wybuchem. Tak więc odebraliśmy mu atrybuty boskości określając czas, w którym powstał, mierząc wagę centymetra sześciennego materii, która ów punk tworzyła. Mało tego, określając jego początek i opisując proces jego genezy musimy przyjąć jego skończoność. I chociaż nie wiemy tak naprawdę, jak będzie dalej przebiegała jego ewolucja i chociaż zgodzimy się, że jego granice są niezwykle odległe, to przyjąć jednak musimy jego skończoność, a co za tym idzie możliwość jego opisania, a samo już to jest zaprzeczeniem jego boskości.
Jakże zatem poszukiwać fizycznej, czy nawet duchowej nieśmiertelności, w ośrodku, który jest skończony nie może zatem przyjąć bytu, którego koncepcja z samego założenia musi wyrastać poza jego ogromne, lecz istniejące wszak ramy?
Gdzie tu miejsce na Boga Nieskończonego?
Może jednak istnieje?
Bo co było przed momentem, w którym całe istnienie miało postać punktu?
A czy nasz wszechświat jest jedynym?
A jeśli nie, to co jest poza nim?
Pytań takich jest nieskończona ilość. Możliwa jest również nieskończona ilość odpowiedzi.
Która z nich jest jednak prawdziwa?
Którą chcemy usłyszeć?
Wszak nauka nie powiedziała nam dotychczas nic, co mogłoby stanowić drogowskaz na autostradzie do nieśmiertelności.
Odsuwa nas wręcz od niej powodując smutek i tęsknotę za każdą minioną już sekundą.
Czy więc należy ją odrzucić?
Chyba nie, bo wśród milionów możliwych koncepcji może być również i taka, że wszystko, co poznajemy zostało stworzone tylko po to, byśmy nie nudzili się jako ludzkość podczas naszego pobytu na Ziemi. Pobytu, który jest jedynie drzwiami prowadzącymi nas do świata Demiurga.
I być może nasze życie jest jedynie poddającym się naszej percepcji i opisowi odcinkiem na nieskończenie długiej prostej?
---zapraszam na: http://www.motozagadka.blogspot.com/ oraz na:http://www.radekmalecki.blogspot.com/
Radosław Małecki
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz