wtorek, 10 czerwca 2014

Uzdrawianie duchowe

Metoda „dowodu”


Nazwa tej techniki mówi sama za siebie.
Jako pierwszy stosował ją dr Phineas Parkhurst Quimby prekursor uzdrowicielstwa duchowo-psychicznego, żyjący ponad sto lat temu w Belfaście – w stanie Maine. Swoje sukcesy opisał w pamiętnikach, które wydano w 1921 roku. Zawarto w niej ciekawe relacje o sukcesach uzdrowicielskich. Tego człowieka uważano za leczącego modlitwą. Z jego opisów wynika, że dokonał wiele uzdrowień opisywanych w biblii jako cudowne.
Metoda dowodu polega , według Quimby’ego, na tym, że aby dowieść logicznie samemu sobie i pacjentowi, że choroba jest wyłącznie skutkiem jego niezrozumienia wiary, bezzasadnych obaw oraz negatywnych myśli i wyobrażeń. Tylko ktoś, kto sam zrozumie rzeczywiste zależności, zdoła przekonać pacjenta, że jego dolegliwości to jedynie fizyczny przejaw destruktywnych nawyków myślowych, że przybierają one postać choroby, ponieważ pacjent niesłusznie uwierzył w jej zewnętrzne przyczyny, że łatwo położyć jej kres poprzez odpowiednią zmianę postawy.
A wygląda to tak, że objaśniamy choremu, że wystarczy, by zmienił postawę umysłu, a wyzdrowieje, że podświadomość stworzyła ciało i wszystkie jego narządy. A kto wie o swoim dziele więcej niż jego twórca? Tłumaczymy pacjentowi, że dzięki temu podświadomość sama najlepiej potrafi usunąć szkodę, że zaczyna go ona uzdrawiać, zanim jeszcze zdążymy wymówić te słowa.
W ten sposób przed stołem sędziowskim umysłu wygłaszamy, niczym adwokat, mowę o tym, że choroba to jedynie cień chorobliwego świata wyobrażeń. Trzeba ukuć jak najspójniejszy łańcuch dowodów na istnienie tej wewnętrznej uzdrowicielskiej siły, która stworzywszy wszelkie narządy, zna doskonały wzorzec każdej komórki, każdego nerwu i każdej tkanki. Twoja wiara i zdolność wczuwania się oczyszcza pacjenta z zarzutu, jakim jest jego dolegliwość. Twoje dowody są przytłaczające – bo istnieje tylko jeden, wspólny ludziom powszechny umysł, twoja pewność przeniesie się na chorego, działając na niego uzdrawiająco.
Taka metoda uzdrawiania odpowiada w głównym zarysie terapii jaką stosował Quimby w latach 1849 – 1869.



środa, 4 czerwca 2014

Uzdrawianie duchowe

Technika „pozytywnego twierdzenia” 

Technikę tę zainspirowały słowa: „Modląc się nie paplajcie od rzeczy”.
Prawdziwa siła pozytywnego twierdzenia polega na rozważnym podkreśleniu prawd obiektywnych. Trzy plus trzy to sześć, a nie siedem, jak potrafi „wyliczyć” mały chłopczyk, któremu potem nauczyciel uświadamia błąd. Fakt jednak, że trzy plus trzy to sześć, nie bierze się ze stwierdzenia nauczyciela, lecz jest prawem matematyki. Chłopczyk stosuje się więc do obiektywnych prawd, a nie do czysto subiektywnego poglądu nauczyciela.
Podobnie jest w życiu – zdrowie człowieka jest stanem normalnym, a choroba nienormalnym.
I być naprawdę to być zdrowym.
A przekonanie, że zdrowie, harmonia i spokój to uniwersalne zasady bytu, koryguje negatywne zachowanie twojej podświadomości.
Powodzenie tej afirmacyjnej metody – którą człowiek wierzący urzeczywistnia poprzez modlitwę – zależy od tego, czy będziesz się trzymać wyłącznie zasad życia, nie zwracając uwagi na pozory.
Jeżeli założymy, że istnieje prawo matematyki, ale bez możliwości błędu, że istnieje prawo prawdy bez samej prawdy, że zapanuje zasada powszechnego rozumienia, jednakże nie istnieje niewiedza, że istnieje zasada harmonii, lecz nie ma jednak niezgody. Tak też w rzeczywistości istnieje prawo zdrowia, nie ma natomiast zasady stanowiącej o chorobie, działa prawo bogactwa, a nie prawo ubóstwa.
Stosowanie afirmacji dla bliskich działa bez względu na miejsce pobytu geograficzne wypowiadającego modlitwę a miejsce dla wspieranego, odległość i czas nie mają znaczenia.
Oto przykład stosowania przeze mnie dla mojej siostry.
„Moja siostra A.. jest całkiem odprężona, w zgodzie ze sobą i światem, zrównoważona, spokojna i pogodna. Uzdrowicielska mądrość jej podświadomości, która stworzyła jej ciało, przemienia w tej chwili każdą komórkę, każdy nerw, każdą tkankę, każdy mięsień i każdą kość, układa wszystkie atomy ciała zgodnie z doskonałym wzorcem, jaki przechowuje. Coś niepostrzeżenie wypiera z jej podświadomości wszelkie uprzedzenia, a zasada życia tchnie w jej ciało witalność, pełnię i piękno. Cała istota otwiera się przed uzdrowicielską mocą, która przepłynie przez jej całe ciało, darzącą nowo zdrowiem, harmonią i spokojem. Miłość i spokój gaszą teraz wszelkie szkodliwe myśli i wyobrażenia. Tak się dzieje i nie inaczej.”
Taką afirmację powtarzałem po kilka razy, co dnia przez około dwa tygodnie z pełnym przekonaniem. Po dwóch tygodniach okazało się, że choroba została przezwyciężona.
„Twierdzenie” to nic innego jak uznawanie, że coś jest takie a nie inne. Jeżeli zachowamy taką postawę, wówczas modlitwa zostanie spełniona.
Myśląc, człowiek stwierdza – nawet przeczenie jest twierdzeniem.
Ktoś kto ze świadomą intencją stale powtarza swoje twierdzenie, wprawia się w stan, w którym umysł przyjmie za prawdę wszelkie poczynione stwierdzenia. Trzymaj się więc niezachwianie prawd życia i stwierdzaj je tak długo, aż nastąpi pożądana reakcja podświadomości.


poniedziałek, 26 maja 2014

Uzdrawianie duchowe

Technika dziękczynienia

Święty Paweł radzi byśmy wypowiadali swoje życzenia z dziękczynieniem i uwielbieniem. Taki sposób modlitwy prowadzi do wielkich sukcesów. Serce przepełnione wdzięcznością jest szczególnie otwarte na twórcze moce wszechświata, prawo akcji i reakcji natychmiast wyzwala dobroczynną wzajemność.
Młody człowiek, któremu za zdanie matury ojciec przyrzeka samochód, słusznie czuje się uszczęśliwiony i wdzięczny, jak gdyby już dostał ten prezent. Wie, jest przekonany, że ojciec dotrzyma obietnicy. Żyje, więc w błogim oczekiwaniu, w czysto duchowym sensie będąc już szczęśliwym i wdzięcznym posiadaczem samochodu.
Inny przykład.
Pewnego dnia jeden mieszkaniec Krakowa powiedział sobie: „Piętrzą mi się rachunki, szukam pracy i nie mogę jej znaleźć, mam troje dzieci, a pieniążki się kończą. Co robić?”. Przez jakieś trzy tygodnie, co rano i wieczór powtarzał: „Ojcze niebieski, dziękuję Ci za mój dobrobyt”. Robił to w stanie odprężenia i wewnętrznej równowagi. Zwracał się wprost do ukrytej w nim powszechnej mądrości i mocy niczym do człowieka. Wiedział dobrze, że nieskończony umysł twórczy wymyka się postrzeganiu zmysłowemu. Widział oczami duszy żywe wyobrażenie materialnego dobrobytu, wierząc, że ten wytwór fantazji nieuchronnie sprawi, że pożądany efekt, a mianowicie odpowiednią posadę, zarobki i dostatek.
Jego myśli i uczucia skupiły się bez reszty na wizji bezpieczeństwa życiowego i stabilizacji.
To ciągłe powtarzanie: „Ojcze niebieski, dziękuję Ci za dobrobyt”, przepełniło go ufnością i uwolniło od przygnębienia. Wiedział, że jeśli tylko zachowa postawę pełną niezachwianej wdzięczności, jego umysł przywyknie do materialnego bezpieczeństwa i zamożności.
I co się stało? Spotkał na ulicy dawnego pracodawcę, którego nie widział od dobrych dwudziestu lat, a ten zaproponował mu dobrze płatną posadę oraz na początek wręczył mu pięć tysięcy złotych jako formę zaliczki. W tej chwili jest wiceprezesem firmy. Całe zdarzenie opublikował na prowadzonym przez siebie blogu. A całość skwitował zdaniem: „Nigdy nie zapomnę o cudownej mocy dziękczynienia – bo sam tej mocy zaznałem”.