Gampopa, mistrz "Białej
Sekty" buddyzmu tybetańskiego, napisał w swym "Jewel Garland of the
supreme Path":
"Jeżeli w poprzednim życiu
zabijało się wiele istot, tedy nie
będzie się w tym życiu długo żyło; umrze
się już wieku niemowlęcym, albowiem przez zabijanie nagromadzona została zła karma. Zabijanie
często objawia się w późniejszych
żywotach w ten sposób, że popada się w
ciężką chorobę lub przez całe życie nie może się dojść do pełnego zdrowia... Niektórzy ludzie
pracują w swym życiu szczególnie pilnie
lecz mimo to niczego nie uzyskują; inni
gromadzą wielkie bogactwa bez wysiłku;
przyczyną pierwszego jest skąpstwo, drugiego - wspaniałomyślność i szczodrość w ich wcześniejszych
żywotach..."
A dalej pisze:
"Niektórym ludziom nikt nie
daje wiary, chociażby przekonywali
niezmiernie długo, a są też tacy, którym
starcza wyrzec jeno parę słów, by pozyskać zaufanie rozmówcy, Uzależnione jest to tylko od ich
prawdomówności lub kłamliwości w
poprzednich wcieleniach."
Kiedy więc zastosuje się zasadę
odpowiedniej reakcji na gruncie moralności, to przywołuje się tym samym ideę
przyczyny i skutku, mocno zakorzenioną w myśleniu Azjatów, której wpływ bardzo
zaciążył na ich życiu. Tak postępują, na przykład, mnisi w krajach buddyzmu
therawady: w Birmie lub Laosie, czy Tajlandii. Nie mając żadnych zająć, które
pozwoliłyby im zarobić na życie, są zupełnie zdani na jałmużnę świeckich
wyznawców. Każdego dnia udają się do miasta zaopatrzeni w żebracze miseczki. I
tak przez 365 dni roku. W krajach tych ludność chętnie wspiera ich pożywieniem,
okazując przy tym należny szacunek. Ludziom Zachodu trudno to zrozumieć,
ponieważ kiedy na Zachodzie pojawi się nieproszony gość, to sprawia nam raczej
kłopot niźli radość. Że jednak w wymienionych krajach mnisi zbierają jałmużnę
przez 365 dni roku i ludzie nie wydają się być tym zmęczeni, a nawet okazują
owym mnichom szacunek, to - rzeczywiście - człowiekowi Zachodu byłoby trudno
wyobrazić. Mogłoby to oznaczać, że wszyscy ludzie zamieszkujący kraje buddyzmu
therawady są bodhisattwami, którzy na swej drodze zaszli już bardzo daleko.
Niestety, tak zapewne nie jest, motywem takiego zachowana jest przypuszczalnie
całkowity egoizm, dążenie do osiągnięcia korzyści osobistej, ponieważ Sutry raz
po raz podkreślają, jak wielką dzięki takiemu postępowaniu zdobywa się zasługę.
Tak więc, przez owe datki każdy chce nagromadzić dużo dobrej karmy i zyskać
przyszłe szczęście. Tak oto możemy stwierdzić, jak faktycznie głęboko
zakorzeniona jest nauka o karmie w myśleniu i jak przejawia się w czynach Azjatów.
Taka interpretacja nauki o karmie
wydawać by się mogła bardzo powierzchowną, lecz przy bardziej dogłębniej
analizie odkrywamy, iż jest ona rzeczywiście logiczna; wszakże zasadnicze idee
związane z karmą są tak głębokie, że człowiek nie jest w stanie pojąć ich w
całej złożoności.
Zgodnie z zasadą właściwej reakcji,
jeżeli dana przyczyna pociąga za sobą odpowiedni skutek, oznacza to, że
przyczyna i skutek są do siebie podobne. Poprowadziwszy ten tok rozumowania o
jeden krok dalej dojdziemy do punktu, w którym zapytamy, skąd wzięła się ta
zasada. Dlaczego dana przyczyna prowadzi do odpowiedniego skutku ? Odpowiedź na
to pytanie bynajmniej nie jest łatwa. Również w sutrach nie znajdujemy na to
pytanie żadnej jasnej odpowiedzi. Powiada się tylko, że jest to "prawo"Dharmy,
czyli "wyraz sprawiedliwości", co w naszym współczesnym języku oddaje
się zwrotem "po prostu tak jest", otrzymujemy niezmiennie tę samą
odpowiedź, że "karma jest tajemnicą". I rzeczywiście jest ona najwyższą
rzeczą, pełną tajemnic. W jednym z zamieszczonych wyżej przykładów mówiliśmy,
że stosunkowo łatwiej jest rozwinąć uczucie "religijne"kiedy złożymy
przez sobą ręce, co jednak nie będzie łatwe podczas - na przykład - stania na
głowie. Kiedy idąc spotykamy uśmiechniętego człowieka, wówczas w naturalny
sposób odwzajemniamy uśmiech; jeżeli jednak człowiek ów będzie zagniewany, to
nie spotka się z żadną przyjazną reakcją. Przysłowie powiada: "Oblicze
jest jak lustro; kiedy się śmiejesz, śmieje się i ono." Ilustruje to
bardzo dobrze zasadę odpowiedniej reakcji. Kiedy jednak pytamy dlaczego ktoś
inny się śmieje kiedy się śmiejemy, to musimy przyznać, że ostatecznej
przyczyny nie znamy. Jest to przepełnione tajemnicą i niezgłębialne; po prostu
tak jest.
Przyjrzyjcie się bacznie tym dwóm
rysunkom:
Na obu identyczne są oczy, brwi i
nosy, a jedyna różnica polega na tym, że raz kąciki ust są skierowane ku
dołowi, a raz do góry. Te skierowane ku dołowi kąciki ust nadają twarzy
smutnych wyraz, zaś skierowane ku górze - miły i wesoły. Dlaczego jednak pewna
przyczyna (pozycje kącików ust) wytwarza pewien skutek (smutne lub wesołe
oblicze) ? Nikt nie może na to pytanie udzielić wyczerpującej ostatecznej
odpowiedzi. Przekracza to wiedzę człowieka. Wiemy tylko, że tak jest lecz nie
wiemy jak to jest.
Omówimy w skrócie podejście
zachodniej i wschodniej filozofii do problemów moralności i sprawiedliwości,
które odgrywa pewną rolę.
W Nowym Testamencie czytamy:
"Nie wolno nam oszukiwać samych siebie. Bóg jest i bez okazywania
należnego mu respektu nie ma osiągnięć. Co człowiek sieje, to i zbiera ! Lecz
wyjaśnienie tego zdania, brzmiące: "określona przyczyna pociąga za sobą
określony skutek", nie jest identyczne w filozofiach Wschodu i Zachodu.
Buddyzm jest zdania, że "jest to po prostu Dharma"; nie ma w tym
niczego co można by zmienić, nie wymaga to także nieba, ani boga, który
musiałby poza naszymi plecami określać lub nadzorować karmę. Z drugiej strony,
zachodni teolodzy interpretują ten problem rozmaicie, rozróżnia się
"deizm" i "teizm", a obie interpretacje zależą od tego, na
czym opiera się pojęcie boskiej mocy stwarzającej kosmos i jego prawa Takie
jest źródło koncepcji "woli bożej".
Teizm ostatnich lat utrzymuje, że
bóg jest transcendentny i immanentny, lecz ta immanentność boga oznacza, że
naturalny przebieg procesu przyczyny i skutku wymaga ingerencji boskiej, mocy
która go napędza i podtrzymuje właściwy kierunek.
Przeto można również powiedzieć, że
wola boża i boska moc zabezpieczają przebieg karmicznego łańcucha przyczyn i
skutków. Religijnego ujęcia kołowrotu przyczyn i skutków nie można zdefiniować
w oparciu o proste obserwacje, lecz na gruncie moralności. Bóg staje się sędzią
, który nagradza dobre, a karze złe. Takie ujęcie odnajdujemy we wszystkich
kierunkach religii zachodnich. Widać zatem, że buddyzm w filozoficznych
podstawach nauki karmy przyjmuje "naturalny"punkt widzenia, podczas
gdy chrześcijaństwo zdaje się na wolę bożą. Buddyzm ze swym podejściem, że
"jest to po prostu Dharma" powiada dobitnie, iż dla karmy nie ma w
ogóle żadnego wyjaśnienia, bo "naturalne" ujęcie nie mówi "jak
to jest", lecz że "właśnie tak jest", nie starając się dać
całkowitego i ostatecznego wyjaśnienia; przeto jest to tak samo dobre jak
całkowity brak wyjaśnień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz