piątek, 5 lipca 2013

Medytacja z otwartymi oczami



           Najważniejszy już czas nauczyć się medytować z otwartymi oczami, a potem w każdej sytuacji. Ważne dla każdego jest poczucie bezpieczeństwa, związane z tym, że robi się coś innego, niż „wszyscy".

Zacznijmy od afirmacji:

          To naturalne i korzystne, gdy cały mój umysł jest zrelaksowany, spokojny i pełen czystych, wzniosłych idei, myśli i inspiracji. Naturalnym stanem mojego umysłu jest czystość i radosny spokój. W ciszy radosnego spokoju zawsze i wszędzie odkrywam prawdę. Mogę i potrafię zawsze zachować radosny spokój w obecności innych. Wiem, że to korzystne dla mnie i dla innych. Relaks i medytacja zapewniają mi trwałą ochronę przed niekorzystnymi wpływami i nieczystymi wibracjami. Na wszystkich poziomach umysłu, mają do mnie dostęp wyłącznie czyste, pozytywne, twórcze myśli, idee, uczucia i inspirację.

Ćwiczenia koncentracji: 
         Im silniej skoncentrujesz swą myśl na jakimś punkcie, tym doskonalszą osiągniesz izolację od wszelkich zakłócających wrażeń świata zewnętrznego.
         Weź do ręki jakiś przedmiot codziennego użytku. Niech to na początek będzie coś mało skomplikowanego. Usiądź sobie w spokojnym miejscu, zatkaj uszy np. stoperami, by żaden szmer cię niepokoił, ułóż wybrany przedmiot na stole i zajmij się nim tak, by twoje myśli koncentrowały się tylko na nim, jago wyglądzie i przeznaczeniu. Np. Wybierając nożyczki myśl w ten sposób: Oto są nożyczki. Składają się z 2 ruchomych części złączonych nitem. Każda z nich jest od wewnętrznej strony naostrzona, a jej jeden koniec jest zakręcony w owalne kółko, w którym wkłada się palce. Nożyczki są zrobione z metalu. Mają ok. ... cm długości. Są gładko wypolerowane. Służą one do ... .
         Kiedy zakończyłeś tok myśli, zacznij go w ten sam sposób od początku, nie dopuszczając ani na moment żadnej innej myśli. Podczas ćwiczenia nie istnieje nic poza przedmiotem skupienia i twoimi myślami. Uczucie cielesności i odbiór otoczenia powinny całkowicie zniknąć. Dopiero taki stan zagłębienia się w sobie sprawia, że koncentracja staje się pełna. Powinieneś ją wykonywać bardzo starannie.

Ćwiczenie II: 

         Usiądź ok. 1m. Przed ścianą, twarzą do niej. Podnieś swój wzrok ok. 20 do 40 stopni w górę i „przykuj" go do wybranego punktu. Teraz wykonaj relaks całego ciała, jak to opisano wcześniej. Gdy osiągniesz głęboki relaks, wejdź za pomocą kodu w stan medytacji nie zamykając oczu. Zobacz siebie wewnątrz metalowego walca. Zbadaj jego strukturę krystaliczną, posłuchaj jego dźwięku, zbadaj temperaturę itd.
         Teraz zwizualizuj sobie postument ok. 1m. Wysoki i szeroki. Umieść na nim przedmiot, który będziesz badać bardzo dokładnie (jak w początkowych ćwiczeniach).
          Gdy uporasz się z przedmiotem - postaw na cokole znane ci zwierzę i zbadaj je dokładnie z zewnętrz i do wewnątrz. Po jakimś czasie osiągniesz biegłość w wizualizacji przy otwartych oczach, a wtedy możesz zacząć widzieć przez ubranie (nie wolno stosować do podglądania, tylko do diagnozy). Przez skórę, przez ściany. Możesz zacząć odczytywać napisy z tyłu różnych urządzeń, za ścianą, w kopercie itd. Możesz spróbować odczytywać teksty znajdujące się na dowolnych kartkach zamkniętej książki. Jeśli pozwolisz sobie dostrzegać to, co najważniejsze, najistotniejsze dla ciebie i dla rozwiązania problemu, to zaoszczędzisz wiele czasu i energii, i będziesz mógł bardziej skoncentrować się na rozwiązywaniu problemów, niż na ich badaniu. Wykonaj, więc zawsze takie ćwiczenia, które oprócz zaspokojenia ciekawości przynoszą korzyści i tobie, i innym.

cdn

czwartek, 4 lipca 2013

Joga jako sposób życia III

           Poznawanie boskiego planu i wolności wyboru (temat do przemyśleń, medytacji, i afirmacji):
           Próbuję samodzielnie poznawać naturalny porządek poprzez właściwą medytację. Stosuję afirmacje, abym mógł uwierzyć, że mam pozytywne cechy i wspaniałe zdolności, abym mógł je uruchomić. Stosuje afirmację, aby się przekonać, że słowa i myśli mają moc. Przekonuje się, że modlitwy i afirmacje, które są zgodne z naturalnym porządkiem, szybko przynoszą efekty najkorzystniejsze i dla mnie, i dla mego otoczenia. Poznaje naturalny porządek przez działanie, przez eksperymentowanie. Akceptuję naturalny porządek wszechświata. Uświadamiam sobie, że jest on sprawiedliwy. Uświadamiam sobie, że każdy, kto ma świadomość nadmiaru, może z niego korzystać bez poczucia winy. Akceptuję, że każdy, kto ma świadomość nędzy, pada ofiarą swego poczucia winy, gdyby zaczął mieć więcej, niż inni. Coraz lepiej rozumie, że nędza wynika z rezygnacji, a bogactwo z akceptacji nadmiaru. Uwalniam się od poczucia winy za nędzę i niedostatek innych. Przebaczam innym, którzy mi wmawiali poczucie winy i odpowiedzialność za cały świat, i za cudze cierpienia. Bóg skutecznie uwalnia mnie od wszelkich presji i manipulacji. Bóg uwalnia mnie od zachłanności na cudze opinie i oczekiwania. Jestem niewinny i w porządku wobec wszystkich, a więc jestem bezpieczny. Jestem niewinny wobec Natury, a więc jestem bezpieczny. Gdy jestem gotów przyjmować ciągle coś lepszego, coś, czego wcześniej nie byłem w stanie zaakceptować, wtedy otrzymuje cięgle co lepszego. Uświadamiam sobie, że w każdej chwili przydarza mi się to, co najlepsze. Zamiast zajmować się niezadowoleniem o pretensjami, podnoszę swą samoocenę, uzdrawiam samego siebie i swój stosunek do świata. Jestem tu, ponieważ jestem potrzebny. Ponieważ jestem potrzebny, to dostaję wszystkie środki, jakie są mi niezbędne do mego życia. Dostaję dokładnie tyle, ile jestem w stanie zaakceptować i za taką cenę, jaką sam wyznaczyłem. Uwalniam się od przyzwyczajeń, by płacić za prawo do życia najwyższą cenę, jaką płacą ludzie, którzy wybrali cierpienie i poniżanie siebie, jako sposób na przeżycie. Uwalniam się od lęku, jakobym mógł utracić prawo do swej nędznej wegetacji. Mam przecież prawo korzystać ze wszystkich darów bożych. Z ufnością i wdzięcznością przyjmuje wszystkie dary boże. Uświadamiam sobie, że zasługuję na coraz leprze. Rozumiem, że Bóg ma dla mnie zawsze coś lepszego nawet, jeśliby chciał cierpieć z miłości lub oddać życie za sprawę. Uwalniam się od podejrzeń, jakoby Bóg pragnął mego cierpienia lub mojej śmierci. W przypadku wątpliwości pytam Go o wszystko osobiście. Przebaczam wszystkim, którym udało się wmówić mi różne głupoty na mój temat i przekonać mnie, jakoby to była wola Boga. Uwalniam się od zachwytów nad cudzymi objawieniami. Przyjmując Boga do swego serca uwalniam się od zachłanności na byle co.
           Uwalniam się od błędnych przekonań, jakoby poza mną istniało jakieś niezależne, potężne źródło mocy i wiedzy, z którego mogę korzystać, gdyby je sobie podporządkował, gdybym zdobył nad nim władzę. Uświadamiam sobie, że wszystko, co potrzebne, jest w mojej wewnętrznej prawdzie boskiej naturze. Z łatwością się o tym przekonuje. Bóg w moim sercu jest dla mnie jedynym i wystarczającym źródłem wszelkiego bogactwa, życia, szczęścia i wszelkiego dobra. Uwalniam się od zachłanności, by Go sobie podporządkować.
           Uwalniam się od pragnień, by Go sobie zjednać. Uwalniam się od przekonań, jakobym mógł sobie zasłużyć na Jego łaskę przez jakiekolwiek uczynki. A jednak może czerpać z Niego bez ograniczeń, jako ze źródła wszystkiego. Wystarczy tylko, że otwieram się z pełną ufnością. Zdaje sobie sprawy z konieczności otwarcia się na wszystko, co najlepsze w sobie, bowiem Bóg zamieszkuje we mnie. Bój jest we mnie, i jest po mojej stronie. Bóg jest teraz za mną i we mnie. Wybaczam rodzicom, którzy chcieli być ważniejsi od Boga we mnie. Wybaczam rodzicom, którzy mnie uciszali, gdy mówiłem z samego centrum prawdy we mnie. Wybaczam rodzicom, którzy chcieli być ważniejsi od mego wewnętrznego głosu. Wybaczam wszystkim, którzy chcieli być ważniejsi od mego wewnętrznego głosu. Wybaczam wszystkim, którzy chcieli udowodnić ważność swoich racji i objawień. Wybaczam wszystkim, którzy próbowali przysłonić mi boga, którzy wpychali się między mnie, a Boga. Zdaje się na boga. Wszystko mogę dzięki Bogu, który mnie wypełnia i który mnie umacnia. Więc próbuje się uciszyć i próbuję z Nim zagłębić swą Świadomość. Wiem, że to potrafię. Koncentrując się na miłości, wolności, czy szacunku, wykarmiam swe pozytywne myśli i swe pozytywne cechy, wykarmiam Boga w sobie.
           Uświadamiam sobie, że zasługuję na przyjmowanie wszystkiego, co najlepsze, że zasługuje na warunki życia najwyższej jakości, Zapraszam do swego życia Boską istotę - Najwyższe Dobro, Informację Najwyższej Jakości. Przebaczam sobie, że traciłem cenny czas na martwienie się innymi i sobą, gdyż wszyscy są wolni, by zaprosić Boga do swego życia. Zamiast poganiać innych, daję im dobry przykład, jak korzystać z całego dobra w sobie, w świecie i w życiu, świadczy o mojej wysokiej samoocenie, o realizacjo Boskiego planu. Moja wysoka samoocena świadczy o moich czystych intencjach wobec samego siebie.
           Mając poczucie bezpieczeństwa i świadomość udziału w całym bogactwie i dobru Boga mam powód spodziewać się od ludzi tylko tego, co miłe i dobre. Słusznie traktuję cały świat i wszystkie czujące istoty, jako dostarczycieli radości i przyjemności dla siebie. Mechanizm, który odkrywam poznając, że cały świat jest doskonałym bożym dziełem, działa ochraniając mnie i zabezpiecza wszystko, co mi niezbędne.
            Uwalniam się od przywiązywania do pamięci i całej wiedzy, którą zgromadziłem. Coraz lepiej rozumie, że w całym wszechświecie nie ma nic mojego własnego, poza moimi urojeniami. Uświadamiam sobie, że wszystko, poza urojeniami, jest dobrem. Uświadamiam sobie, że wszystko, poza urojeniami, jest bosko doskonałe. Opowiadam się jednoznacznie po stronie boskiej doskonałości.


środa, 3 lipca 2013

Joga jako sposób życia II

           Napięcia zużywają siłę i energię.
           Akceptuję, że mam braki, ale mam również cechy pozytywne. Dokładnie od tego miejsca zaczyna się we mnie zmiana, moje myślenie staje się pozytywne. Bez obaw i masek mam o wiele większe możliwości, jestem niezależny.
           Doświadczenie pozwala mi już teraz widzieć siebie w sposób pozytywny, Potrafię sprostać swoim własnym oczekiwaniom., Moją prawdziwą naturą jest być pozytywnym, więc głęboko uwewnętrzniam tę myśl i umacniam ją w sobie. Dzięki temu mogę rozwijać się w pozytywny sposób.
           Umysł na początku duchowej praktyki należy poddać głębokiemu oczyszczeniu poprzez uwolnienie go od wszelkich przywiązań i wyobrażeń. I znów wracamy do tego, że prawdziwie kroczącemu duchową ścieżką oczyszczenie umysłu nie przynosi ujmy.
           Ale tylko osoby o wysokim poczuciu własnej wartości są gotowe przyznać się do urojeń znajdujących się w ich umysłach. Pozostali zaprzeczają możliwości znalezienia w swoich umysłach czegokolwiek nieczystego i głupiego, bojąc się kompromitacji i dezaprobaty.
           Zaprzeczając negatywnościom w swych umysłach, nadal im podlegają, a zależność od nich przybiera perfidną formę, gdyż towarzyszy jej przekonanie o doskonałości lub nawet boskości tego, co urojone. Tak się dzieje, gdy nierozważny aspirant uzna zbyt wcześnie, jakoby jego umysł był czysty.
           Cena za takie urojenia jest zbyt wysoka, by warto ją było płacić, więc nie ulegaj pokusie udowodnienia, jakoby twój umysł zasługiwał na więcej szacunku i zaufania do cudzych umysłów, jakoby był lepszy.
          Nie ulegaj również przekonaniu, jakoby cudze umysły zasługiwały na więcej zaufania, niż twój. Medytuj, zamiast porównywać się z innymi i próbuj patrzeć na siebie tak, jak patrzy się ca Ciebie Bóg. I nigdy odwrotnie. A wówczas nauczysz się postrzegać boskość i w sobie, i w innych, i zaakceptujesz ją.
           A wreszcie przyjdzie czas, gdy w pełni będziesz z niej korzystać. To jednak nie będzie kresem twej duchowej wędrówki. Kres nastąpi wówczas, gdy urzeczywistnisz swą boskość, gdy będziesz ją przejawiać w każdym geście, w każdym czynie i w każdym słowie, a jednocześnie będziesz w pełni wolny i szczęśliwy w sposób nieuwarunkowany.
           Możesz się jeszcze lękać, że jeśli odetniesz się od pewnych poziomów informacyjnych, to twoja wiedza o świecie będzie nie pewna, że może stracisz coś cennego. Próżne to obawy, gdyż istotne jest tylko poznanie tego, co ma moc sprawczą. Poznawanie czego innego jest stratą czasu i energii.
           Tym, co ma moc sprawczą, jest prawda. Wszystko inne wynika tylko z przejawiania się prawdy. Dobrze jest jednak poznać, co pod wpływem czego się przejawia? Dobrze jest uświadomić sobie, że nie warto przywiązywać się do tego co się przejawia, gdyż mając świadomość prawdy możesz mieć pewność, że niczego potrzebnego nigdy nie może braknąć.
            Tej kto poznał prawa kreacji, jest wolny, by nie martwić się o swą przyszłość, gdyż może sobie wykreować wszystko, co tylko mu potrzebne z pełną świadomością i pewnością, że wszystko jest w porę. W praktyce okazuje się, że już sama otwartość na duchowe inspiracje i oświecająca aspiracja powodują, że wszystkie potrzeby człowieka zostają zaspokojone w sposób spontaniczny.
            Pojawia się więc wrażenie, jakoby człowiek kroczący ku Bogu był pod Jego szczególną opieką. Jednak o zakresie dóbr i idei, z jakich korzystasz, decyduje tylko twoja otwartość.
            Boskość jest spontaniczna.
            Spontaniczność ułatwia życie i przyspiesza postępy na duchowej ścieżce. A jeszcze nikomu się nie udało podporządkować się spontaniczności czy wolności. Można się im poddać, ale nie sposób podporządkować.
            Spróbuj to zrozumieć, a ułatwisz sobie poddanie się Bogu i ufne powierzanie Mu swoich spraw, nawet codziennych. Nie musisz Mu się podporządkowywać. Poddaj mu się z ufnością i wdzięcznością, a realne korzyści, jakie z tego wyciągniesz, zachęcą się, byś nigdy już z owego poddania nie zrezygnował.
            Jeśli zaś podporządkujesz się Bogu i Jego rzekomym wymaganiom, to ciężar owego podporządkowania z pewnością cię przygniecie. A w obu sposobach podejścia chodzi rzekomo o ten sam cel: rozpoznanie i realizację Woli Boga.
            Pamiętaj, że takie cechy, jak wolność i spontaniczność charakteryzuję sferę boskości i prawa nią rządzące. Cechy te są również właściwe dla stanu medytacji. I to jest chyba główny powód, dla którego ludzie czujący swą odpowiedzialność za innych i za cały świat nie potrafią poddać się medytacji, nie akceptuję jej, wybierając modlitwę.

           Jednak swoistym paradoksem jest, że modląc się gadają do Boga, podpowiadają Mu, czym powinni się zająć, ale sami wcale nie chcą słyszeć, co Bóg ma im do powiedzenia. I nazywają się pokornymi. Ale akceptując pokorę musieliby Mu się realnie poddać, zamiast podporządkować się swoim wyobrażeniom i Bogu i o Jego rzekomych wymaganiach.