wtorek, 2 lipca 2013

Joga jako sposób życia I

            Jako aspirant duchowej ścieżki powinieneś sobie postawić pytanie: jaka jest różnica między Tobą, a Bogiem?
            Stawiaj je tak długo, dopóki nie dojdziesz do wniosku, że takiej różnicy nie ma. Jeśli dojdziesz do tego, że nie ma różnicy, to jeszcze powinieneś zadać pytanie: czy widzisz Boga takim, jakim widzisz siebie, czy też widzisz siebie takim, jakim widzi ci Bóg?Widok zawsze zależy od punktu widzenia.
           I, wbrew twierdzeniom naukowej filozofii, coś takiego, jak obiektywna prawda, nie jest poznawalne za pomocą „obiektywnych", naukowych metod badawczych. Obiektywną prawdę można poznać dopiero wówczas, gdy usunie się z umysłu wszystkie subiektywne przesłony, na które składają się oczekiwania (a więc zachcianki - pragnienia i niechęci - awersje) oraz nieświadomość (duchowe zaślepienie - duchowa niewiedza).
           Obiektywna prawda nie jest więc wynikiem uzgodnień między uczonymi badaczami. Obiektywna prawda jest boską prawdą, jest doskonałością samą w sobie. I każdy może jej doświadczać, jeśli tylko dokona wysiłku, by kierować się przytomnością i świadomością. Samo bycie świadomym nie wymaga wysiłku.
           Bycie świadomym dokonuje się dzięki medytacji i kontemplacji. Wysiłku jednak wymaga przyzwyczajenie umysłu do tego, by przestał lgnąć do postrzegania powierzchownego, a skoncentrował się na tym, co dotychczas było poza zasięgiem jego zainteresowań. A przecież to zwyczajnie, że umysł lgnie do tego, do czego się przyzwyczaił i unika tego, co dla niego nowe.
           Takich uników umysł może dokonywać w zawoalowanej formie, np. uciekać w piękne wizje podczas medytacji, kiedy był przyzwyczajony do marzycielstwa lub też w przerażające objawienia, jeśli był przyzwyczajony do negatywizmu myślenia czy do niesamowitości. Znudzony spokojem umysł może czynić podobne sztuczki, zwodząc nieświadomego aspiranta.
           Praktykujący powinien być bardzo uważny, by nie dać się zwieść sztuczką znudzonego umysłu, który próbuje sobie znaleźć rozrywkę, by nie zajmować się duchowością. Musi zdawać sobie sprawę, że objawienia, łącznie z proroctwami, nie odzwierciedlają boskiej rzeczywistości.
           W zrozumieniu tego, a później w uświadomieniu, pomoże mu znajomość budowy świata niewidzialnego i panującej w nim hierarchii władzy. Boska rzeczywistość jest na tyle abstrakcyjna, że nie ma w niej ani myśli, ani obrazów. Są wyłącznie uduchowione idee, które wywołują duchowe, rzadziej twórcze natchnienie. Myśli i obrazy bywają próbami tłumaczenia owych idei na język symboli zrozumiałych dla umysłu.
           Wypaczenie prawdy wynika raz z owego tłumaczenia, a dwa z niezdolności ograniczonego umysłu do zaakceptowania wizji rzeczywistości taką, jaka ona jest.
           Owo przyzwyczajenie umysłu do czystego, nie zabarwionego emocjami, myślami i symbolami postrzegania rzeczywistości dokonuje się dzięki głębokim medytacją i kontemplacjom, którym nie towarzyszą ani myśli, ani obrazy. Umysł głęboko medytacyjnego jest od nich wolny, podobnie jak wolną jest i rzeczywistość.
          I to dlatego mówi się w buddyzmie zen: Jeśli spotkasz Buddę czy Chrystusa, to Go zabij. Nie jest to wezwaniem do rozlewu krwi, ale tylko do usunięcia zbędnych obrazów z umysłu medytacyjnego. To z tego właśnie powodu z podejrzliwością należy przyjmować objawienia w rodzaju proroctw, spotkań z aniołami, duchami przodków czy świętych, oraz inicjacje dokonywane przez bóstwa i wszelkie inne wizje pojawiające się podczas medytacji.
           Oczywiście nie jest możliwym, by umysł natychmiast zaakceptował medytację bez zalążka (bez tematu), nie jest to również wskazane. Często mamy zbyt wysokie oczekiwania wobec siebie lub Boga, naprawdę - skrajnie wysokie. I każdy z nas ma szczególny obraz samego siebie, w jaki sposób chciałby być doskonały.
           A prawda o nas jest zupełnie inna: każdy z nas jest już teraz doskonały lub najczęściej sobie tego nie uświadamia i nie potrafi nawet dostrzegać doskonałości w sobie. Stąd próbuje stać się doskonałym.


poniedziałek, 1 lipca 2013

Joga jako sposób życia

           Nazwa joga odnosi się do systemu praktyk łączenia naszego indywidualnego umysłu z boską wszechświadomością. Aby praktykować jogę, konieczna jest pewna dyscyplina. Pojęcie dyscypliny oznacza zgodę na ćwiczenia, na koncentrację umysłu. Koncentracja umysłu w praktyce jogi jest niezbędna, gdyż umysł przeciętnego człowieka przyzwyczajony jest do zajmowania się byle czym. Owe byle co może się wielu ludziom wydawać najcenniejszym i najważniejszym skarbem, lecz nie ma nic wspólnego z wartościami duchowymi.
           W jodze koncentruje się uwagę na informacjach najwyższej jakości. Koncentracja ta jest niezbędna, gdyż celem jogi jest urzeczywistnienie boskości przez ludzką jednostkę. Urzeczywistnieniu z kolei podlega tylko to, do czego umysł przykuwa uwagę, na czym jest skoncentrowany.
           To, na czym się koncentrujesz, staje się twoją rzeczywistością, staje się treścią twojego życia. Jeśli twoje dotychczasowe życie nie satysfakcjonowało cię, nie jest to winą ani boga, ani twojego otoczenia lecz skutkiem twej własnej koncentracji na tym, co dla ciebie nie jest satysfakcjonujące.
           Powodów, dla których zajmujesz się tym, co nie sprawia ci satysfakcji, może być wiele. Najczęściej przekonujesz się: "nie mogę, muszę, powinienem", itd. W ten prosty sposób koncentrujesz się na ograniczeniach i braku satysfakcji.
           Jeśli o tym, czym się zajmujesz, mówisz i myślisz: chcę, lubę, potrafię, nie musze, wtedy koncentrujesz się na wolności i wzbudzasz w sobie entuzjazm dla swoich zajęć. Joga obiecuje doskonałość i sukcesy, ale za cenę rezygnacji z nieszczęść, z ogłupiania się. W jodze nic nie przychodzi darmo, z wyjątkiem bożych darów i błogosławieństwa.
           Jednak wyrzeczenie się głupoty i uzależnień od innych jest dla większości ludzi zbyt wygórowaną ceną za szczęście i miłość, za całe bogactwo materialne i duchowe.
           A poza tym, kto widział rozpustnego jogina?
           A przecież chce się szaleć!
           Jak komu. Joga nie jest szaleństwem i prowadzi do wyciszenia umysłu. Zapytasz zapewne, co noże być ciekawego w ciszy i spokoju? Jeśli zamykano cię w dzieciństwie w ciemnym pokoju i kazano spać, byś nie przeszkadzał w ciekawszych zajęciach, to masz z pewnością niemiłe skojarzenia. Jednak jako dziecko nie znałeś możliwości bycia sobą prawdziwym.
            Ta możliwość pojawia się wraz z opanowaniem sztuki medytacji i wiąże się z głębokim wyciszeniem umysłu. Nie można poznać prawdy w gwarze i hałasie, nie można dostrzec prawdy w pomieszaniu ludzkich, egoistycznych motywów. I choćbyś się stał świadomym, co myślą wszyscy ludzie na całym świecie, to i tak nie poznasz prawdy.
            Prawda bowiem nie znajduje się w cudzych myślach, lecz w twoim umyśle. I podobnie jest z mocą. Dopóki czujesz się uzależniony od cudzych opinii, nie możesz być w pełni sobą prawdziwym. Jak możesz poznać prawdę w sobie, gdy czekasz na opinie innych o tobie. I odkąd to cudze opinie są miarodajne. I odkąd to ktoś inny może znać się lepiej, niż ty sam.
            Okazuje się, że poznając siebie w ciszy i spokoju medytacji odkryjesz w sobie źródło przyjemności i błogości, że odkryjesz źródło mocy. I to wszystko jest boskie, a nie twoje własne.
            I tu pojawi się problem: Jak uczynić, żeby to, co w tobie najlepsze, stało się naprawdę twoim? To proste. Należy uwierzyć, a później przekonać podświadomość, że to jest naprawdę dobre i skuteczne w działaniu. Należy zaakceptować całe dobro i całą doskonałość w sobie. I w tym punkcie z większością aspirantów do oświecenia możemy się pożegnać na wiele lat lub wcieleń.
            Następnym krokiem będzie wyrobienie w sobie zaufania do działania intuicji w sobie i przez siebie. Z tym wiąże się konieczność rezygnacji z zachcianek i uzależnień pochodzących wyłącznie z poziomu ego. Ego, to względnie trwały system wyobrażeń o sobie.
            Najczęściej składają się na nie opinie, do których jesteśmy przywiązani. I zwykle są to wyobrażenia ograniczające. Rozhisteryzowane ego może być przyczyną wielu błędów i niepowodzeń na ścieżce. I nic nie pomoże ignorowanie go. Ono musi się przyzwyczaić, że zmiany są bezpieczne i korzystne.
             Gdy chce się odnieść sukces, nie można koncentrować się na zwalczaniu ego. Można je jednak przetworzyć, przekonując podświadomość do bardziej efektywnej strategii postępowania i działania. Wymaga to nakładu sił i czasu, ale się opłaca. Praktykowanie medytacji prowadzi do rozwiązania wielu niezwykłych zdolności, jak np. zdolność czynienia cudów.
             Podobne zdolności ma w swoim umyśle każdy z nas. Warunkiem korzystnego i bezpiecznego korzystania z nich jest powierzenie się boskiemu kierownictwu /wyższej inteligencji/. Ten proces zachodzi tylko w stanie umysłowego wyciszenia.
              Bóg którego poznajesz w medytacji, jest atrakcyjny.
              Bóg, którego poznajesz w medytacji, jest przyjemnością najwyższej jakości. I to wszystko jest w tobie. I to wszystko jest ci dane darmo. A więc prowadzę cię ścieżką cudów. Cud, który ci proponuję, jest owocem połączenia ufnego powierzenia się boskiemu prowadzeniu i systematycznej, konsekwentnej pracy nad sobą. Obiecuję ci jednak, że przyjdzie taki czas, kiedy zorientujesz się, że już nic nie musisz robić dla siebie i swojego rozwoju.
              Jeśli zachowasz uważność i ufność do boskiego prowadzenia, z łatwością znajdziesz ten punkt zwrotny. Jeśli poddasz się zniechęceniu czy wątpliwością, to możesz mieć pewność, że twoja decyzja nie jest słuszna.

              Aby rozpoznać nadrzędny plan stworzenia, rozwijaj swoją świadomość i próbuj kierować swoim postępowaniem i punktu widzenia Najwyższego Dobra. Im bardziej twoje postępowanie współbrzmi z nadrzędnym planem, tym więcej stajesz się wolnym kanałem, przez który może płynąć bez przeszkód czysta, boska, uzdrawiająca energia. Aby ta energia mogła płynąć, musisz wzmocnić swą wolę, centrum serca „trzecie oko", oczyścić intencje oraz harmonijnie otworzyć pozostałe czakry (centra energii psychicznej). 

cdn

niedziela, 30 czerwca 2013

Mantry wschodnie II

          Jest wiele praktyk Buddyjskich pomagających umarłym, jedną z nich jest praktyka Stu łagodnych i Gniewnych Bóstw. Medytujący wyobraża sobie, że jego ciało jest mandalą Stu Łagodnych i Gniewnych Bóstw - bóstwa łagodne wizualizuje się w środku serca, a bóstwa gniewne w mózgu. Następnie wyobraża się, że bóstwa te emanują tysiące promieni światła, które płyną ku zmarłemu i oczyszczają jego negatywną karmę.
         Praktykujący recytuje oczyszczającą mantrę Wadżrasattwy, głównego bóstwa wszystkich mandal tantrycznych i centralnego bóstwa tej mandali, którego moc przywołuje się przede wszystkim w celu oczyszczenia i uzdrowienia. Jest to „stusylabowa mantra", zawierająca „sylaby nasienne" każdego z Łagodnych i Gniewnych Bóstw - Stusylabowa mantra: OM WADŻRA SATTWA SAMAJA MANUPALAJA WADŻRA SATTWA TENOPA TISZTHA DRI DHO ME BHEŁA SUTO KHAJO ME BHAŁA SUPO KHAJO ME BHAŁA ANURAKTO ME BHAŁA SARŁA SIDDHI ME PRAJATSA SARŁA KARMA SUTSA ME TSITTAM SZRIJ AM KURU HUM HA HA HA HA HO BHAGAŁAN SARŁA TATHAGATA WADŻRA MAME MYNTSA WADŻRI BHAŁA MAHA SAMAJA SATTWA AH.
Inną ważna mantra, która pojawia się w Tantrach Dzogczen i jest związana z praktykami Tybetańskiej księgi umarłych, to:
A A HA SIA SA MA. - Sześć sylab tej mantry "zamyka wrota" sześciu światów samsary.
           Oprócz sposobów na oczyszczanie umysłu mantry niosą pewne cechy przepisywane zaklęciom. Wiążą się z tym, co na gruncie mistyki nazywa się alchemią wewnętrzną, a więc wewnętrzną przemianą człowieka. To właśnie owa przemiana ma gwarantować zdobycie mocy, której można zużyć w stosunku do świata zewnętrznego.
          Na pewno twórcą mantr, tak jak twórcą jogi, nigdy nie zależało na dobrach materialnych czy na osiągnięciu awansu społecznego. Uznawano, że instrumentalne traktowanie technik rozwoju duchowego - a odwoływanie się do mantr jest przejawem tych technik. - wypacza prawdziwy ich sens.
          Do dzisiaj powszechnie się wierzy, że czystość wewnętrzna, odpowiadająca europejskiemu pojęciu dziecięcej niewinności, jest gwarantem efektywności stosowania zaklęć mantr i talizmanów.Wiele mantr starożytnych Indii rozpoczyna się od słowa OM, które symbolizuje trzy bóstwa: Brahmę, Wisznu i Sziwę. Sylaba OM, oprócz dźwięku i wibracji, nie przedstawia nic konkretnego, sama w sobie jest mantrą i to najważniejszą. Tybetańczycy wierzą, że gdyby mistyk zdołał usłyszeć naraz niezliczone odgłosy, jakie wydaje wszechświat, wówczas do jego uszu dotarłby dźwięk OM.
            Taki dźwięk wydaje ponoć każdy człowiek traktowany jako integralna całość, czyli jako mikrowszechświat. Gdyby więc komuś udało się posłuchać „samego siebie", wówczas został by oczarowany właśnie tą wibracją.
            Na buddyjskim i hinduistycznym Wschodzie sylaba OM. stanowi podstawę medytacji i jest pomostem, dzięki któremu indywidualne „ja" stara się osiągnąć „ja" wszechświata. W Tybecie do dzisiaj się wierzy, że om jest dźwiękiem twórczym, jego wibracja decyduje o egzystencji całego świata.
            Dlatego powtarzanie mantr oraz wprawianie w ruch modlitewnych kołowrotków, świątynnych i osobistych, uznaje się za konieczność. Istnieją zakony, w których strażnicy czuwają nad tym, aby kołowroty z mantrą nigdy się nie zatrzymały, gdyż oznaczało by to koniec świata materialnego.
            W buddyzmie Tybetańskim obserwujemy aktywność „mantrowania" do dziś, mantry upowszechniają się również poza Tybetem. Być może inni chcą podzielić przekonania Tybetańczyków, że kto zdoła w tej wibracji osiągnąć właściwy ton, może czynić cuda, a kto milcząco potrafi ją wyrazić, dozna najwyższego wyzwolenia, mimo że nie ma ono nic wspólnego z wartościami natury społecznej, lecz wiąże się z docenianiem pracy nad własnym wnętrzem.
            Dzięki dźwiękowi OM Tybetańczycy starają się po kolei realizować wszystkie etapy rozwoju osobowości bez tracenia więzi z najgłębszymi pokładami swojego duchowego wnętrza. Recytowanie mantr wśród Tybetańczyków stanowi jedyną oznakę praktyki religijnej, która doprowadza do wyzwolenia, czyli w wymiarze ziemskim do... zniknięcia z planu materialnego.
            Należało by zapytać : komu ze współczesnych, uciekających do wschodnich mantr, zależy na osiągnięciu tego najwyższego celu? Podobnie można by się zastanawiać nad sensem korzystania z zaklęć i amuletów pochodzących z zamierzchłej przyszłości. A nuż może komuś się powiedzie i nie jako wbrew siebie, przypadkowo osiągnie to, do czego dążyło tak wiele mnichów, zakonnik i nie jako wbrew siebie, przypadkowo osiągnie to, do czego dążyło tak wiele mnichów, zakonników i ascetów.
            Miejmy jednak nadzieję, że osoba niewtajemniczona, czyli nieprzygotowana, nie potrafi w pełni skorzystać z tak doskonałego narzędzia, jakim jest mantra, czyli zaklęcie słowne.