5.
Rosjanin Vienamin
Profesor A.R Luria z Akademii Nauk w Moskwie badał ten przypadek człowieka o
nadzwyczajnej, praktycznie nie omylnej pamięci przez ponad 30 lat. Przypadek
jest ten o tyle intensywny, że metody amnezyjne Vinamina bardzo przypominają
specyficzne warunki jasnowidzenia.
W trakcie swoich doświadczeń profesor Luria szybko stwierdził, że pamięć Vienamina jest nieograniczona: mógł on odtwarzać bezbłędnie i bez żadnego wysiłku każdą listę, którą mu przedstawiano tydzień, miesiąc czy nawet kilka lat wcześniej.
Odtwarzanie tabeli cyfr po kilku miesiącach nie zabrało mu więcej czasu niż za pierwszym razem. Dłużej trwało przypominanie sobie okoliczności, w jakich miał miejsce eksperyment: musiał „zobaczyć” pomieszczenie, w którym się wtedy znajdował, „usłyszeć” głos profesora,
„Zobaczyć” samego siebie patrzącego na tablicę. Siadał on i zamykał oczy, chwile milczał, po czym mówił: Tak, to jest to... to było w pańskim poprzednim mieszkaniu, siedział pan przy stole a ja w fotelu bujanym... miał pan na sobie szary garnitur i patrzył tan na mnie tak... widzę, co mi pan wtedy mówił..., po czym wymieniał bezbłędnie wszystkie cyfry z tablicy.
Musiał on więc najpierw odtworzyć pewien klimat, zanim mógł przystąpić do ponownego odczytywania: to ostatnie określenie jest bardzo istotne, gdyż w przypadku Vinamina chodziło rzeczywiście o ponowne odczytanie - on po prostu cały czas widział zapisane tablice lub kartkę papieru. Mógł więc „czytać” w dowolną stronę, gdyż tablica „stała” mu przed oczami.
Czasami Vienamin przekształcał słowa czy litery w obrazy, które były łatwiejsze do zapamiętania. Ale to jeszcze nie wszystko: każdemu słowu towarzyszą dodatkowe informacje w postaci odczuć zmysłowych (wizualnych, smakowych, dotykowych) wytwarzane przez dźwięk, bądź przez postać graficzną wyrazu; działają one jak dzwonek alarmowy w przypadku błędu w ponownym odczytywaniu: w takiej sytuacji, kiedy to dodatkowe informacje nie pasowały do cech charakterystycznych użytego synonimu czy wyrazu bliskoznacznego, pojawiał się jakiś rozdźwięk, który ostrzegał Vienamina, że popełnił błąd.
Każdy odgłos, każdy dzwięk, każdy głos wytwarza „linię”, ”plamę”. Ma swoją formę, swój kolor, swój smak. „A jest białe i długie - mówi Vienamin - I się oddala, nie sposób go namalować; J jest ostrzejsze, JU szpiczaste, bardziej wydłużone niż E, JA jest duże, można po nim jeździć, O wychodzi z płuc, jest szerokie i jego dźwięk opada w dół..
Dla mnie 2,4,6,5 to nie są tylko cyfry. One mają kształt... 1 jest ostre, niezależnie od swojej formy graficznej, jest to coś skończonego, twardego; 2 jest płaskie, prostokątne, białe, czasem szarawe; 3 jest to zaostrzony odcinek, który się obraca; 4 jest prostokątne, tępe, podobne do 2, ale większe i grubsze; 5 jest doskonałe, w kształcie stożka, wieży, jest bardzo mocne; 6 jest pierwsze po 5, białawe; 8 jest niegroźne, mlecznoniebieskie, przypomina wapno.”.
Po czym dodaje: „Kieruje się nie tylko obrazami ale, ale całym zespołem wrażeń wywołanych przez dany wyraz czy cyfrę. To trudne do wytłumaczenia, nie jest to kwestia wzroku lub słuchu... chodzi ogólnie o odczucia... zazwyczaj czuje smak i wagę słów i wtedy już bez żadnego wysiłku mogę sobie wszystko przypomnieć... ale nie potrafię tego wyrazić”.
Ta nadzwyczajna zdolność przekształcania w obraz każdego słowa, dźwięku, głosu miała także swoje złe strony: w czasie eksperymentów publicznych obce dźwięki z sali powodowały pojawianie się „plam”, „mglistych obłoków”, które przysłaniały mu obrazy tworzone w umyśle: „najmniejszy dźwięk mi przeszkadza, tworzy linie i mi przeszkadza... Słyszę słowo, widzę linie, próbuje je dotknąć, ale rozpływają się pod dotykiem moich rąk... pojawia się dym, mgła...” Sophros, w tym doświadczeniu „metasnu”, mówił także o mgle zasnuwającej pewne rejony, dopóki jego umysł się nie oświecił. Halla Hammid unikała wszystkich „szmerów umysłowych”, które mogły przeszkodzić pojawieniu się „błysku”.
We wszystkich przypadkach światło wyłania się z ciemności!...
Wydaje się, że Sophros w tej dziedzinie doskonale panuje nad sytuacją - jego nadzwyczajna zdolności sprawiają, że na „wielowymiarowym ekranie” w jego umyśle pojawiają się „rozświetlone” i „błyszczące” numery wygrywające, podczas gdy pozostałe liczby pozostają w cieniu.
W trakcie swoich doświadczeń profesor Luria szybko stwierdził, że pamięć Vienamina jest nieograniczona: mógł on odtwarzać bezbłędnie i bez żadnego wysiłku każdą listę, którą mu przedstawiano tydzień, miesiąc czy nawet kilka lat wcześniej.
Odtwarzanie tabeli cyfr po kilku miesiącach nie zabrało mu więcej czasu niż za pierwszym razem. Dłużej trwało przypominanie sobie okoliczności, w jakich miał miejsce eksperyment: musiał „zobaczyć” pomieszczenie, w którym się wtedy znajdował, „usłyszeć” głos profesora,
„Zobaczyć” samego siebie patrzącego na tablicę. Siadał on i zamykał oczy, chwile milczał, po czym mówił: Tak, to jest to... to było w pańskim poprzednim mieszkaniu, siedział pan przy stole a ja w fotelu bujanym... miał pan na sobie szary garnitur i patrzył tan na mnie tak... widzę, co mi pan wtedy mówił..., po czym wymieniał bezbłędnie wszystkie cyfry z tablicy.
Musiał on więc najpierw odtworzyć pewien klimat, zanim mógł przystąpić do ponownego odczytywania: to ostatnie określenie jest bardzo istotne, gdyż w przypadku Vinamina chodziło rzeczywiście o ponowne odczytanie - on po prostu cały czas widział zapisane tablice lub kartkę papieru. Mógł więc „czytać” w dowolną stronę, gdyż tablica „stała” mu przed oczami.
Czasami Vienamin przekształcał słowa czy litery w obrazy, które były łatwiejsze do zapamiętania. Ale to jeszcze nie wszystko: każdemu słowu towarzyszą dodatkowe informacje w postaci odczuć zmysłowych (wizualnych, smakowych, dotykowych) wytwarzane przez dźwięk, bądź przez postać graficzną wyrazu; działają one jak dzwonek alarmowy w przypadku błędu w ponownym odczytywaniu: w takiej sytuacji, kiedy to dodatkowe informacje nie pasowały do cech charakterystycznych użytego synonimu czy wyrazu bliskoznacznego, pojawiał się jakiś rozdźwięk, który ostrzegał Vienamina, że popełnił błąd.
Każdy odgłos, każdy dzwięk, każdy głos wytwarza „linię”, ”plamę”. Ma swoją formę, swój kolor, swój smak. „A jest białe i długie - mówi Vienamin - I się oddala, nie sposób go namalować; J jest ostrzejsze, JU szpiczaste, bardziej wydłużone niż E, JA jest duże, można po nim jeździć, O wychodzi z płuc, jest szerokie i jego dźwięk opada w dół..
Dla mnie 2,4,6,5 to nie są tylko cyfry. One mają kształt... 1 jest ostre, niezależnie od swojej formy graficznej, jest to coś skończonego, twardego; 2 jest płaskie, prostokątne, białe, czasem szarawe; 3 jest to zaostrzony odcinek, który się obraca; 4 jest prostokątne, tępe, podobne do 2, ale większe i grubsze; 5 jest doskonałe, w kształcie stożka, wieży, jest bardzo mocne; 6 jest pierwsze po 5, białawe; 8 jest niegroźne, mlecznoniebieskie, przypomina wapno.”.
Po czym dodaje: „Kieruje się nie tylko obrazami ale, ale całym zespołem wrażeń wywołanych przez dany wyraz czy cyfrę. To trudne do wytłumaczenia, nie jest to kwestia wzroku lub słuchu... chodzi ogólnie o odczucia... zazwyczaj czuje smak i wagę słów i wtedy już bez żadnego wysiłku mogę sobie wszystko przypomnieć... ale nie potrafię tego wyrazić”.
Ta nadzwyczajna zdolność przekształcania w obraz każdego słowa, dźwięku, głosu miała także swoje złe strony: w czasie eksperymentów publicznych obce dźwięki z sali powodowały pojawianie się „plam”, „mglistych obłoków”, które przysłaniały mu obrazy tworzone w umyśle: „najmniejszy dźwięk mi przeszkadza, tworzy linie i mi przeszkadza... Słyszę słowo, widzę linie, próbuje je dotknąć, ale rozpływają się pod dotykiem moich rąk... pojawia się dym, mgła...” Sophros, w tym doświadczeniu „metasnu”, mówił także o mgle zasnuwającej pewne rejony, dopóki jego umysł się nie oświecił. Halla Hammid unikała wszystkich „szmerów umysłowych”, które mogły przeszkodzić pojawieniu się „błysku”.
We wszystkich przypadkach światło wyłania się z ciemności!...
Wydaje się, że Sophros w tej dziedzinie doskonale panuje nad sytuacją - jego nadzwyczajna zdolności sprawiają, że na „wielowymiarowym ekranie” w jego umyśle pojawiają się „rozświetlone” i „błyszczące” numery wygrywające, podczas gdy pozostałe liczby pozostają w cieniu.